Jacek Sasin zdradził, że będzie zwrot kosztów podwyżek rachunków za prąd, ale jeszcze nie teraz i nie dla wszystkich Polaków, lecz dla tych rozliczających się w pierwszym progu podatkowym. Zanim ustawa będzie gotowa, mamy kilka pytań
W tym roku zapłacimy więcej za prąd. Urząd Regulacji Energetyki zatwierdził nowe taryfy i choć robił to metodą „salami”, to finał jest taki, że klienci wszystkich czterech kontrolowanych przez państwo grup energetycznych zapłacą w przyszłym roku więcej – zarówno za dystrybucję prądu jak i za jego zużycie. Wzrost rachunków wyniesie mniej więcej 10-12%. Szczegółowe wyliczenia przedstawiliśmy w tym tekście.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Rząd stał się jednak zakładnikiem własnych zapowiedzi, że gospodarstwa wzrostu cen nie odczują. Ludzie mogli przypuszczać, że będzie tak, jak w zeszłym roku, gdy ceny zostały po prostu „zamrożone”, ale rozwiazanie z zamrożeniem cen okazało się nie do utrzymania. Rządowe tęgie głowy muszą wynaleźć nowy mechanizm. Jego szczegóły pozostają nieznane, jest tylko zarys – że osoby, które są w pierwszym progu podatkowym dostaną w przyszłym roku zwrot pieniędzy za obecne podwyżki. Minister aktywów państwowych Jacek Sasin powiedział, że trzeba jeszcze doprecyzować szczegóły techniczne tego rozwiązania.
Czytaj też: Takiej porównywarki jeszcze nie było. Sprawdź gdzie zapłacisz mniej za prąd
Czytaj też: Zmiana taryf! Zdradzamy sposoby, jak się bronić przed podwyżkami!
Kto się połasi na 100 zł od państwa?
Władza może do jednych decyzji zachęcać, a do drugich zniechęcać, stosując zasadę domyślności lub z niej rezygnując. Na przykład kiedyś domyślnie zostaliśmy wypisani z OFE do ZUS. Teraz jesteśmy domyślnie przypisani do PPK. Jak będzie w sprawie rekompensat za podwyżki rachunków za prąd w 2020 r.?
Zapewne będzie tak, że jeśli odbiorca będzie chciał dostać pieniądze od państwa, będzie musiał złożyć wniosek. O tym, ile osób ostatecznie się zgłosi, zadecydują detale: czy ów wniosek będzie można wysłać drogą elektroniczną przez skrzynkę e-PUAP? A może będzie wymagane osobiste stawiennictwo w siedzibie Resortu Aktywów Państwowych w piątki między godziną 14.00 a 16.00? W zależności od tego, jak prosta będzie droga do uzyskania rekompensat, może się po nie zgłosić więcej lub mniej osób.
Zapewne urzędnicy sami wyliczą – na podstawie taryf i zużycia – ile nam się należy. Przy średnim zużyciu w skali roku zapłacimy za prąd ok. 100-120 zł więcej. Koszt całego programu wynieść może, według zapowiedzi Jacka Sasina, do 3 mld zł.
Tak ogromną kwotę można by spożytkować lepiej. Premier Morawiecki wyliczał ostatnio, że za trzynastą emeryturę można by kupić 300 czekolad dla wnuków. Za 3 mld zł można by sfinansować budowę jakiejś drogi, przeznaczyć tę kwotę na podwyżki dla lekarzy rezydentów i dla nauczycieli, zasilić fundusz wspierania niepełnosprawnych… Albo zbudować kilkaset tysięcy instalacji fotowoltaicznych, które trwale zabezpieczyły konsumentów przed wzrostem cen prądu – mamy fakturę, która pokazuje, że rachunki spadają do symbolicznych 20-30 zł.
3 mld zł rozproszone między kilkanaście milionów odbiorców to jak zrzucanie pieniędzy z helikoptera. Ludzie wezmą i na coś wydadzą, ale dość szybko zapomną, że tę stówkę w ogóle mieli. A w kraju będzie, jak było, choć za te pieniądze można byłoby sfinansować jakąś usługę, która poprawiłaby ludziom jakość życia.
Pułapka progów podatkowych i inne pytania o rekompensaty
Ponieważ ustawy nie ma, a wyrównania mają być wypłacane w przyszłym roku, wiele się jeszcze może zdarzyć, łącznie z tym, że rząd pójdzie za naszą radę i pomysł rekompensat zarzuci. Nie można jednak wykluczyć, że i tym razem postara się go doprowadzić do końca. Na jakie rafy może się nadziać?
Rekompensaty dostaną osoby, które są w pierwszym pierwszym progu podatkowym. Ile jest takich osób – to wiadomo. Danych za 2019 r. jeszcze nie ma, ale w 2018 r. w drugi próg podatkowy wpadł ponad milion osób (a dokładnie 1.041.298). Drugi próg – powodujący konieczność płacenia 32% podatku PIT – zaczyna się od rocznego dochodu na poziomie 85.528 zł. Przed dekadą osób przekraczających próg podatkowy było niecałe 400.000. Ale 10 lat temu wartość złotego też była wyższa.
Już wiadomo, że do uzyskania wyrównania wystarczy oświadczenie, że nie jest się w drugim progu. To rodzi wiele pytań dodatkowych. Oto kilka fundamentalnych.
1. Czy kryterium pierwszego progu będzie dotyczyć małżonków, którzy rozliczają się wspólnie? Załóżmy, że mamy gospodarstwo domowe, w którym mąż jest w pierwszym progu, a żona w drugim, zaś umowa sprzedaży prądu jest spisana na męża? Albo w sytuacji, gdy obydwoje zarabiają kosmiczne pieniądze, a umowa z dostawcą prądu jest zawarta na mieszkającą pod jednym dachem i wymagającą opieki teściową? Ktoś dostanie niezasłużone rekompensaty. Łatwo sobie wyobrazić, że jeśli komuś będzie zależało na uzyskaniu rekompensat, to w jeden dzień przepisze umowę na krewnego o mniejszych dochodach.
2. Co z osobami, które płacą za prąd w wynajętych mieszkaniach? Przecież płacą one za energię elektryczna dokładnie tak, jakby umowa była na nich, choć w rzeczywistości rzadko dochodzi do przepisania danych umowy na najemcę. Może być tak, że właściciel mieszkania, który i tak nie płaci rachunków za prąd (bo płaci je najemca), wystąpi o rekompensaty i jeszcze na tym zarobi. No, chyba, że odda zarobione kwoty wynajmującym, choć przecież ci się mogą zmieniać w trakcie całego roku (trzeba by oddawać każdemu proporcjonalnie jego udział w wyższych rachunkach).
3. Czy rekompensata obejmie cały rachunek, czyli sprzedaż i dystrybucję prądu? Rachunki za energię są rozbite na kilka części: płacimy mniej więcej po połowie za dostarczanie prądu i za jego sprzedaż. W tym roku bardziej zdrożała część „sprzedażowa”, czyli ta, która jest częściowo wolnorynkowa, bo możemy zmienić sprzedawcę. Ale jest jeszcze część dystrybucyjna. Nie do końca jest jasne, czy rekompensata obejmie te dwie składowe. Zamrożenie cen prądu w zeszłym roku objęło całość.
4. Co z tymi, którzy korzystają z ofert pozataryfowych, czasem droższych i mających dodatkowe elementy? Nie wiemy, czy rekompensaty obejmą klientów, którzy zmienili dostawcę lub umowę na taką, która nie jest taryfowana przez URE. Np. wykupili prąd z hydraulikiem, prąd z elektrykiem, z domowym assistance, czy z innymi bonusami. Czy takie osoby też dostaną rekompensaty? A skoro tak, to firmy oferujące tego typu umowy mogą mieć pokusę, by przyfasolić swoim klientom podwyżkę i tłumaczyć, że i tak zapłaci za nią rząd. Idealny sposób na wyciągnie kasy.
5. Czy rekompensata obejmie październikowy wzrost rachunków z tytułu nowej opłaty? Komentującym umyka ważny fakt, że od października będzie nowy składnik rachunku. Do każdego rachunku od października 2020 r. zacznie być doliczana tzw. opłata mocowa. To średnio kolejne 10 zł miesięcznie.
I na koniec jeszcze jedno. Rząd troszczy się o to, byśmy nie odczuli wzrostu rachunków za prąd. Ale co z całą resztą rachunków? W tym roku 15 mln gospodarstw domowych odczuje nie tylko podwyżki cen prądu, ale też wywozu śmieci, czy ogrzewania. Niektóre z tych usług nie zdrożeją, tak jak prąd, o 10-12%, ale nawet o 100%.
Oczywiście, droższy prąd to dla niektórych konsumentów bardzo zła wiadomość. Jeśli najbardziej potrzebujący potrzebują rekompensat, to jest gotowe rozwiązanie: dodatek energetyczny. Pytanie tylko, czy w pomysłach z rekompensowaniem podwyżek rachunków za prąd rzeczywiście chodzi o to, by jakiś problem rozwiązać, czy też tylko tworzyć obraz, iż rząd stara się, by ludzie nie płacili wyższych rachunków.
źródło zdjęcia: PixaBay