W dwóch działających w Polsce bankach zaczęła się właśnie nowa era: Alior Bank oraz InBank uruchomiły możliwość weryfikacji tożsamości klienta za pomocą wideoczatu. Oznacza to, że zamiast prosić klienta o skan lub kserokopię dowodu osobistego – potrzebne do różnych czynności bankowych – bank prosi go jedynie o okazanie dokumentu w kamerce internetowej i w ten sposób weryfikuje czy Jan Kowalski rzeczywiście istnieje i nikt się pod niego nie podszywa.
Czytaj też: Pytanie o skanowanie, czyli gdy bank chciał podwoić krycie, ale nie nadąża za zmieniającym się światem
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
W przypadku Aliora wideoweryfikacja będzie służyła otwieraniu rachunku bankowego – klient będzie mógł wybrać czy chce otworzyć ROR: a) osobiście stawiając się w placówce, b) podpisując dokumenty poprzez kuriera, c) wysyłąjąc przelew weryfikacyjny z innego banku lub też d) przez wideoczat. Do wyboru, do koloru. W InBanku wideoweryfikacja ma poważniejszy cel – jest elementem procedury udzielania kredytów online. Ten estoński bank, działający w Polsce dopiero od dwóch miesięcy, specjalizuje się właśnie w szybkich pożyczkach. Dzięki weryfikowaniu klientów na wideo jego szefowie chcą zmniejszyć liczbę odrzucanych wniosków o pożyczki oraz przypadków, w których musieliby zadawać klientom jakieś dodatkowe „zadania” przed udostępnieniem im gotówki.
Na czym polega wideoweryfikacja? W Aliorze jest to zwykły wideoczat, podczas którego klient wykonuje zdjęcie obu stron dowodu, fotografię twarzy oraz pokazuje dokument pod różnymi kątami (by nie było wątpliwości, że to oryginał). Część danych z dowodu osobistego od razu trafia do wniosku o otwarcie rachunku, więc dzięki połączeniu wideo jest też mniej pisania.
Czytaj też: Pierwszy estoński bank wszedł do Polski. Co go wyróżnia? Świetne depozyty i… dziwna chwilówka
Czytaj też: Niemieckie i austriackie banki zakładają już konta przez wideoczat
Bardziej zaawansowany technologicznie system do wideoweryfikacji ma – jak sądzę, bo aliorowego nie było mi dane zobaczyć „od kuchni” – estoński InBank. Tutaj też klient robi zdjęcia sobie i dokumentowi, ale potem do gry wchodzi biometria. InBank już rok temu wprowadził na rodzimym rynku narzędzia do porównywania twarzy klienta ze zdjęciem w dowodzie. I teraz to samo rozwiązanie udostępnił w Polsce. Biometryczny system antyfraudowy z precyzją sięgającą 95% porównuje wszystkie cechy na zdjęciach i orzeka czy klient jest tym za kogo się podaje. Widziałem ów system przy pracy i przyznam, że działa bardzo sprawnie.
Dopiero po przejściu z sukcesem weryfikacji biometrycznej nagranie z klientem i jego dowodem w roli głównej ogląda „żywy” werufikator specjalnie przeszkolony do wykrywania oszustw. Jego zadaniem jest orzeczenie czy klient pokazujący się na nagraniu działa z własnej woli, czy nie zachowuje się dziwnie (zdarzało się w Estonii, że wnusio instruował babcię, bo chciał na jej konto wziąć kredyt), czy na dokumentach pojawiają się refleksy, czy z tłem w nagraniu jest wszystko w porządku. Jeśli weryfikator też daje zielone światło, zaś w bazie dokumentów zastrzeżonych dowód osobisty klienta nie widnieje jako skradziony – klient jest „czysty”. Jak łza.
To niekoniecznie musi oznaczać, że od razu dostanie pożyczkę. O ile w Aliorze wideoweryfikacja jest opcjonalnym rozwiązaniem, z którego teoretycznie może skorzystać każdy klient chcący otworzyć konto, o tyle w InBanku jest to procedura, która będzie dotyczyła tylko niektórych klientów. Głównie tych, którzy po wypełnieniu wniosku o pożyczkę wzbudzą wątpliwości automatycznych systemów antyfraudowych. A więc jeśli coś się nie zgadza – np. adres podawany przez klienta we wniosku jest inny, niż miejsce „pobytu” komputera klienta – bank może poprosić klienta o wideoweryfikację. W InBanku pierwszego dnia po uruchomieniu wideoweryfikacji przeszło przez nią trzech klientów.
Czytaj też: Tak wygląda zakładanie konta przez wideo w Alior Banku
Czytaj też: Czy pokazanie dowodu w kamerce jest… ważne?
Potwierdzanie tożsamości klienta przez wideo w ciągu najbliższych tygodni ma wejść do użycia także w mBanku i BZ WBK. Prawdopodobnie w obu bankach będzie wykorzystywana w pierwszym etapie do przyjaznego otwierania rachunków osobistych. To zastosowanie podnieca mnie w stosunkowo najmniejszym stopniu. Chciałbym natomiast zobaczyć wideoweryfikację taką jak w InBanku – używaną w sytuacjach, w których do tej pory bankowcy odsyłali klienta z kwitkiem, zapraszali do oddziału, by pokazał dowód osobisty, albo żądali przesłania skanu dowodu osobistego lub jego kserokopii.
Im mniej skanowania i im więcej wideooglądania naszych dowodów, tym – chyba – bezpieczniej. O ile oczywiście wszystko jest szyfrowane, zaś zapisy wideo z prezentacji naszych dokumentów nigdzie nie wyciekną. Bo wtedy efekt byłby taki sam, jak w przypadku wycieku skanów…