Jednym z najgorętszych tematów dotyczących wojny w Ukrainie jest ostatnio kwestia ukraińskich złóż surowców. Głośno zrobiło się zwłaszcza o tzw. metalach ziem rzadkich i innych minerałach kluczowych dla nowoczesnych technologii i rozwoju sektora energetycznego. Lit do baterii, uran do elektrowni atomowych, tytan do technologii kosmicznych. Ameryka walczy o dostęp do ukraińskich złóż z surowcami. Sprawdziłem wyniki funduszy inwestycyjnych, które inwestują w wydobycie surowców strategicznych i metali ziem rzadkich. Ile można na tym zarobić?
Wiele wskazuje na to, że to Stany Zjednoczone podpiszą z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim porozumienie dotyczące eksploatacji ukraińskich minerałów i węglowodorów. Dla Ukrainy to być może nadzieja na uzyskanie nieformalnej gwarancji bezpieczeństwa (Rosja raczej nie będzie bombardowała amerykańskiego biznesu w Ukrainie), dla USA to możliwość budowania przewagi w globalnej rywalizacji z Chinami oraz zysk finansowy.
- Zastanawialiście się kiedyś, ile śladu węglowego generuje Wasza firma? Warto wiedzieć, bo coraz częściej mogą Was o to pytać. Jak policzyć swój ślad? [POWERED BY BANK PEKAO]
- Na jaki procent założyć lokatę, żeby ochronić swoje pieniądze przed inflacją? Trzy kroki [POWERED BY RAISIN]
- Polska na ścieżce inwestycji, Europa na ścieżce konfrontacji. Dr Ernest Pytlarczyk o deglobalizacji [POWERED BY BANK PEKAO]
Ma powstać fundusz, do którego Ukraina będzie wpłacała połowę zysków ze sprzedaży swoich surowców, zaś USA – mając w funduszu pozostałe 50% udziałów – będzie zarządzała tym majątkiem, reinwestując osiągane przez ten fundusz zyski w Ukrainie. Z umowy wypadł pierwotnie wpisany przez Amerykanów warunek mówiący o tym, że Ukraina ma wpłacić do funduszu 500 mld dolarów (pomoc wojskowa USA dla tego kraju wyniosła nie więcej niż 110 mld dolarów, gdy europejska – 135 mld dolarów).
Co ważne, prawdopodobnie umowa nie dotyczy obecnych projektów w branży naftowo-gazowej w Ukrainie (czyli tych generujących dochody już dziś), a jedynie nowych przedsięwzięć i eksploatacji nowych złóż. Dotyczy jednak również logistyki, czyli np. naftoportów i gazoportów. Brzmi to jak kompromis, w którym Ukraina liczy na szeroko rozumiane wsparcie i „przyjaźń” USA w zamian za dopuszczenie amerykańskiego kapitału do złóż ukraińskich.
Czy właśnie rodzi się biznesowy układ ukraińsko-amerykański? Być może. Czy rodzi się strategiczny sojusz? Niekoniecznie. Dlaczego metale ziem rzadkich – ukraińskie, ale nie tylko – są atrakcją dla mocarstw? Czy faktycznie mamy kolejną „wojnę surowcową” o gigantyczny potencjał ukraińskich złóż? A przede wszystkim: jak zwykły inwestor może zarobić na tej walce o minerały?
Ameryka walczy o złoża w Ukrainie. Ale o co chodzi?
Ukraina jest areną konfliktu z Rosją, ale jednocześnie – a to mniej się przebija do masowej wyobraźni – krajem o bogatych zasobach mineralnych. Nie tylko niezwykle żyzne czarnoziemy pozwalające na wydajną produkcję rolniczą, ale też lit, tytan, uran, metale ziem rzadkich, a także „tradycyjne” węglowodory jak ropa naftowa i gaz ziemny. To wielkie bogactwo tego kraju.
Według szacunków Polskiej Izby Ekologii wartość wszystkich ukraińskich surowców, łącznie z węglowodorami, może sięgać 12 bln dolarów, a w najbardziej optymistycznych scenariuszach – jak podano w brytyjskich mediach – nawet 26 bln dol. Dla porównania roczne PKB Stanów Zjednoczonych (a więc wartość wszystkiego, co jest w kraju produkowane w skali roku) to jakieś 20 bln dolarów.
Dlaczego te złoża mogą być tyle warte? Można zobrazować to na podstawie litu będącego nieodłącznym elementem produkcji baterii litowo-jonowych, które napędzają pojazdy elektryczne. Według prognoz Agencji Międzynarodowej Energii globalne zapotrzebowanie na lit może wzrosnąć nawet 40-krotnie do 2030 r. Z kolei kobalt i nikiel niezbędne są do produkcji katod w bateriach i stali nierdzewnej. Miedź jest natomiast kluczowa w turbinach wiatrowych czy infrastrukturze fotowoltaicznej. Uran to paliwo do elektrowni jądrowych.
Z kolei metale ziem rzadkich (np. neodym, dysproz) niezbędne są do wytwarzania podzespołów elektronicznych używanych np. w smartfonach i zaawansowanej broni. Rządy na całym świecie starają się ograniczyć zależność od dominujących obecnie w tym obszarze Chin, które kontrolują od 60-70% światowej produkcji i przetwarzania metali ziem rzadkich. Mimo coraz bardziej intensywnie stosowanego recyklingu tych surowców zmienność ich cen na rynku jest duża. Minerały krytyczne stają się dziś równie ważne, jak dawniej ropa naftowa – od ich dostępności zależy tempo innowacji, zielonej transformacji i bezpieczeństwo gospodarczo-militarne krajów.
Czy te złoża rzeczywiście są takie cenne? Coraz więcej wątpliwości
Gospodarcza historia świata nieraz pokazała, że kluczowe surowce zawsze były przedmiotem zaciętej rywalizacji. Pamiętamy epokę węgla, ropy i gazu, potem zaczął się boom na surowce przyszłości takie jak lit, kobalt czy wspomniane metale ziem rzadkich (czyli m.in. neodym, prazeodym, dysproz, terb, lantan i inne – w sumie 17 pierwiastków). Kiedy Chiny zaczęły dominować w sektorze wydobycia i przetwarzania metali ziem rzadkich, Zachód zorientował się, że musi zwiększyć własną niezależność surowcową.
Branża militarna w USA (produkcja nowoczesnego uzbrojenia) w dużej mierze opiera się na dostawach neodymu czy dysprozu przetwarzanego w chińskich zakładach. Jeżeli więc Waszyngton wejdzie do Ukrainy, ma szansę na częściowe uniezależnienie się od chińskich dostaw i zbudowanie zapasów metali, które w razie kolejnej odsłony wojny handlowej (czy szerszego konfliktu) mogą okazać się na wagę złota. Ukraina leży blisko europejskich szlaków, a także – przy założeniu, że wojna się skończy, a kraj odbuduje – może stać się ważnym ogniwem w globalnych łańcuchach dostaw.

Niektórzy analitycy uważają, że potencjał ukraińskich złóż może być przeszacowany. Informacje na ich temat są oparte na tym, co podaje Ukraina. A te dane prawdopodobnie oparte są jeszcze na starych, sowieckich statystykach. Lit – kluczowy element baterii litowo-jonowych – częściowo leży na terenach okupowanych przez Rosję. Nikt nie oszacował też, jak kosztowna może być eksploatacja złóż – część minerałów może być położona na tyle głęboko, że ich wydobycie może być nieopłacalne.
Wbrew pozorom niepewny jest popyt na niektóre minerały. Pojawiają się opinie, że technologie wytwarzania baterii pozwalają ograniczać zużycie kobaltu, a na horyzoncie są baterie, które mogą w przyszłości zredukować zapotrzebowanie na lit. Niewykluczone, że za kilkanaście lat te pierwiastki przestaną być tak cenne, a dziś mamy zwyczajną bańkę spekulacyjną. Raczej nic nie grozi zapotrzebowaniu na uran, bo energetyka atomowa ma się dobrze.
Ale jeśli chodzi o inne surowce – popyt na nie jest bardzo zmienny i kapryśny (zwłaszcza, że poza produkcją działa też ich recykling, który jest znacznie tańszy od wydobycia i zapewnia część podaży). W niektórych latach popyt mocno rośnie, a w niektórych spada. Dlatego eksploatacja złóż – ze względu na to, że odzyskiwanie niektórych metali z ziemi jest bardzo złożonym i kosztownym procesem technologicznym – nie odbywa się przez cały czas. Bywa, że kopalnie są otwierane, utrzymywane w technologicznej zdolności do wydobycia, ale ich właściciele czekają z uruchomieniem na wyższe ceny wybranych metali.
Ale, tak czy owak, świat będzie potrzebował ogromnych ilości surowców do transformacji energetycznej, do produkcji samochodów elektrycznych, paneli fotowoltaicznych, turbin wiatrowych czy zaawansowanego uzbrojenia. Nawet jeśli część dzisiejszych szacunków się nie sprawdzi, wciąż jest to rynek, na którym stawki są ogromne, a popyt na niektóre pierwiastki w perspektywie krótkoterminowej, raczej będzie rósł. Ale z całą pewnością nie jest to taki samograj, jak niektórym się wydaje.
Jak zainwestować w lit, tytanu i surowce krytyczne?
Jak inwestować w lit, tytan, kobalt, czy uran? Był o tym jakiś czas temu w „Subiektywnie o Finansach” artykuł Marcina Kuchciaka. Najbardziej klasyczna ścieżka to zakup akcji spółek, które zajmują się wydobyciem metali (np. litu, kobaltu, niklu czy metali ziem rzadkich). Można próbować szukać międzynarodowych potentatów kopalnianych notowanych na giełdach w USA, Australii czy Kanadzie. Niektóre spółki specjalizują się wyłącznie w wydobyciu i przetwórstwie jednego rodzaju surowca (np. litowego), inne mają w portfelu mnóstwo minerałów.
Bezpieczniejszym sposobem jest inwestycja w fundusze ETF, które replikują indeks spółek surowcowych (lub spółek zajmujących się metalami ziem rzadkich). Takie ETF-y można kupić przez większość dużych domów maklerskich, choć trzeba mieć w ofercie dostęp do rynków zagranicznych. Warto poszukać ETF-ów o nazwach wskazujących na „global rare earth” lub „battery metals”. Dzięki temu rozkładamy ryzyko na wiele spółek z branży, a nie stawiamy wszystkiego na jedną kartę.
Jednym z takich funduszy ETF inwestujących w różne metale i surowce, w tym te strategiczne, jest SPDR S&P Metals & Mining ETF (ticker: XME). Zapewnia on ekspozycję na dość szerokie spektrum surowcowe (nie ma w nim towarów rolniczych). Ale mamy paliwa kopalne, kruszce i stal, więc do ideału pożądanego odwzorowania jest mu dość daleko. Do tego skupia się wyłącznie na aktywach ze Stanów Zjednoczonych.
Kolejnym tego typu ETF-em jest iShares MSCI Global Metals & Mining Producers ETF (ticker: PICK). To fundusz trochę lepiej sprofilowany. Znajdują się w nim globalne firmy zajmujące się wydobyciem i produkcją metali z pominięciem całego kompleksu kruszcowego (złoto i srebro). W portfolio posiada także firmy stalowe czy węglowe. W ciągu ostatnich pięciu lat ten ETF dał inwestorom 50% zysku. Wychodzi 10% w skali roku, czyli godnie. Chociaż czy taka stopa zwrotu zadowoliłaby Donalda Trumpa?

VanEck Rare Earth/Strategic Metals ETF (ticker: REMX) to z kolei przykład bardzo wyspecjalizowanego ETF-u. Charakteryzuje go ekspozycja ogólnoświatowa, głównie w grę wchodzą rynki wschodzące. Firma ma w portfelu spółki, których co najmniej połowa sprzedaży pochodzi z segmentu metali ziem rzadkich i metali strategicznych. Poza opisanymi w tej analizie minerałami krytycznymi są tam firmy produkujące m.in. cer, mangan, tytan i wolfram.
Invesco DB Base Metals Fund (ticker: DBB) koncentruje się na inwestowaniu za pomocą kontraktów futures, które dotyczą wyłącznie trzech metali przemysłowych: aluminium, miedzi i cynku. Każdy z nich ma równą wagę w portfelu. Brakuje mu zatem sporo do pożądanej ekspozycji – jest miedź, ale nie ma tam niklu, kobaltu czy litu.
Nie jest złym pomysłem przyjrzenie się indeksowi MVIS Global Clean-Tech Metals. Znajdują się w nim globalne firmy wydobywające i przetwarzające metale wykorzystywane w technologiach przyczyniających się do upowszechniania zielonej energii. Może dać on o tyle wartościowe wskazówki, że skupia on 90% całego uniwersum inwestycyjnego. W skład indeksu wchodzi 48 spółek. Większość z nich to firmy chińskie, kanadyjskie, australijskie i amerykańskie. Jest i rodzynek z Polski w tym gronie – KGHM. Z pełną listą komponentów MVIS Global Clean-Tech Metals zapoznasz się pod tym linkiem.
Niemiecki MVIS wylicza także inny indeks – MVIS Global Rare Earth/Strategic Metals Index (w wersji cenowej ticker MVREMX i dochodowej z tickerem MVREMXTR). Firm z tego indeksu, których akcje są notowane na giełdach, nie ma zbyt wiele. Z indeksu MVREMXTR są to np. Lynas (ticker: LYC), China Northern Rare Earth (600111), Iluka Resources (ILU), Shenghe Resources (600392), Xiamen Tungsten (600549) i MP Materials (MP). To ten sam indeks, który śledzi ETF VanEck, którego wykres pokazywałem wcześniej.
Warto pamiętać, że spółki surowcowe mamy też na polskiej giełdzie. Największa z nich to KGHM Polska Miedź, który zajmuje się wydobyciem i przetwórstwem surowców naturalnych. Firma dysponuje zdywersyfikowanym geograficznie portfelem kopalń i koncesji na wydobycie różnych surowców w wielu krajach. Posiada zakłady produkcyjne na trzech kontynentach – w Europie, Ameryce Północnej i Południowej.
Polskie złoże miedzi – jedno z największych na świecie – eksploatują trzy kopalnie podziemne: Lubin, Polkowice-Sieroszowice oraz Rudna. Wydobywany surowiec jest wzbogacany w Zakładach Wzbogacania Rud. Po drugiej stronie oceanu KGHM posiada kopalnie: Robinson, Carlota (USA), McCreedy West (Kanada) oraz Sierra Gorda im. Ignacego Domeyki (Chile). Oprócz miedzi, kopalnie te produkują molibden, nikiel, złoto, pallad i platynę. KGHM jest w ścisłej czołówce światowych producentów srebra i miedzi. Jest także jedynym w Europie producentem renu i nadrenianu amonu z własnych zasobów.
O tym, że zarabianie na wydobywaniu surowców nie jest wcale takie proste przekonuje kurs akcji KGHM na warszawskiej giełdzie – spółka przez 10 lat dała zarobić inwestorom raptem 20%. Jest bardzo uzależniona od zmian cen rynkowych surowców, rosnących kosztów wydobycia, kosztów badań nad nowymi złożami oraz kursów walutowych.

W niektóre surowce (np. złoto, srebro, platyna, pallad) można również inwestować w formie fizycznej – poprzez kupno sztabek lub monet. Natomiast w przypadku metali ziem rzadkich, to niestety raczej egzotyka. Po pierwsze przechowywanie prazeodymu czy dysprozu w piwnicy raczej nie wchodzi w grę. Po drugie są to często surowce wymagające zaawansowanego przetworzenia i mające postać związków chemicznych, co komplikuje kwestie prawne, logistyczne i te związane z bezpieczeństwem.
Podsumowując, „wojna o metale ziem rzadkich” i inne minerały strategiczne wchodzi w nową fazę. Ukraina stała się (realnie patrząc) „planszą” w światowej rozgrywce między największymi graczami. Jeśli Kijów rozegra to mądrze, a konflikt z Rosją zakończy się w przewidywalnej przyszłości, to skarby ukryte pod ukraińską ziemią mogą stać się trampoliną do rozwoju gospodarczego i powstania nowych strategicznych łańcuchów dostaw.
———
ZAPISZ SIĘ NA NASZE NEWSLETTERY
>>> W każdy weekend sam Samcik podsumowuje tydzień wokół Twojego portfela. Co wydarzenia ostatnich dni oznaczają dla Twoich pieniędzy? Jakie powinieneś wyciągnąć wnioski dla oszczędności? Kliknij i się zapisz.
>>> Newsletter „Subiektywnie o Świ(e)cie i Technologiach” będziesz dostawać na swoją skrzynkę e-mail w każdy czwartek bladym świtem. Będzie to podsumowanie najważniejszych rzeczy, o których musisz wiedzieć ze świata wielkich finansów, banków centralnych, najpotężniejszych korporacji oraz nowych technologii. Kliknij i się zapisz.
———
ZAPLANUJ ZAMOŻNOŚĆ Z SAMCIKIEM
Myślisz, że nie masz szans na żywot rentiera? Że masz za mało oszczędności? Że za mało zarabiasz? Że nie umiał(a)byś dobrze ulokować pieniędzy, gdybyś je miał(a)? W tym e-booku pokazuję, że przy odrobinie konsekwencji, pomyślunku i, posiadając dobry plan, niemal każdy może zostać rentierem. Jak bezboleśnie oszczędzać, prosto inwestować i jak już teraz zaplanować swoje rentierstwo – o tym jest ten e-book. Praktyczne rady i wskazówki. Zapraszam do przeczytania – to prosty plan dla Twojej niezależności finansowej. Polecam też trzy inne e-booki: o tym, jak zrobić porządek w domowym budżecie i raz na zawsze wyjść z długów, jak bez podejmowania ryzyka wycisnąć więcej z poduszki finansowej i jak oszczędzać na przyszłość dzieci.
——————————-
ZOBACZ NASZE NOWE WIDEOCASTY:
„Subiektywnie o Finansach” jest też na Youtubie. Raz w tygodniu duża rozmowa, a poza tym komentarze i wideofelietony poświęcone Twoim pieniądzom oraz poradniki i zapisy edukacyjnych webinarów. Koniecznie subskrybuj kanał „Subiektywnie o Finansach” na platformie Youtube.
———————————-
POSŁUCHAJ NASZYCH PODCASTÓW:
>>> FST (254): PALIWO SIĘ SKOŃCZYŁO. JAK BOGACIĆ SIĘ DALEJ? Jak to możliwe, że przez ostatnich kilkanaście lat Polska mogła się rozwijać pomimo niskich wydatków na inwestycje? I dlaczego dłużej już na tym nie „pojedziemy”? Czy jesteśmy gotowi do przestawienia gospodarki i państwowego budżetu na nowe tory? Jak wytłumaczyć to ludziom i… politykom? Z Maciejem Danielewiczem o przyszłości polskiej gospodarki rozmawia prof. Łukasz Hardt z Uniwersytetu Warszawskiego, były członek Rady Polityki Pieniężnej. Zapraszam do posłuchania!
>>> FST (251): KTO WYGRA WYŚCIG O SZTUCZNĄ INTELIGENCJĘ? Trwa w najlepsze wyścig o dominację na rynku sztucznej inteligencji. Czy na końcu tego wyścigu będzie superinteligencja, która będzie w stanie przejąć nad nami władzę? Na jakim etapie rozwoju są dziś modele językowe sztucznej inteligencji? Czy dziesiątki miliardów dolarów, które zainwestowały wielkie korporacje cyfrowe w rozwój sztucznej inteligencji, kiedykolwiek się zwrócą? Maciej Danielewicz rozmawia z prof. Jakubem Growcem ze Szkoły Głównej Handlowej. Zapraszam do posłuchania!
>>> FST (252): GOSPODARCZA STRATEGIA RZĄDU. CZY LECI Z NAMI PILOT? Specjalne wydanie podcastu „Finansowe Sensacje Tygodnia”, w którym komentujemy nową gospodarczą strategię dla Polski, ogłoszoną w poniedziałek przez premiera Donalda Tuska oraz ministra finansów Andrzeja Domańskiego. Co jest z nią nie tak? Czy leci z nami pilot? I jak powinna wyglądać strategia, dzięki której za 30 lat znów moglibyśmy powiedzieć: „Polska rozwijała się najszybciej w Europie!”. Zapraszam do posłuchania!
zdjęcie tytułowe: archiwum własne autora
Źródło zdjęcia tytułowego: Freepik