Dziedziczenie obligacji będzie jak tor z przeszkodami? Kupujemy coraz więcej obligacji skarbowych, a więc siłą rzeczy – jakkolwiek brutalnie to zabrzmi – coraz więcej posiadaczy obligacji skarbowych będzie umierać. Obligacje Skarbu Państwa wprawdzie podlegają dziedziczeniu, ale… nie za darmo, bo bank pobierze sobie opłatę. Ile kosztuje zmiana właściciela obligacji w wyniku spadku w PKO BP, a ile w Pekao Banku? Na co trzeba uważać? Sprawdzam!
- Pięć lat PPK. Ile zarobili ci, którzy na początku zaryzykowali? Gdzie (dzięki PPK i nie tylko) jesteśmy na drodze do dodatkowej emerytury? Słodko-gorzko [WYCISKANIE EMERYTURY BY UNIQA TFI]
- Ile złota w portfelu w obecnych czasach? Jaki udział powinien mieć żółty kruszec w naszych inwestycjach? Są nowe wyliczenia analityków [STAĆ CIĘ NA ZŁOTO BY GOLDSAVER]
- Zdjęcia w smartfonie: coraz częściej pierwszy krok do… zakupów. Czy pożyczki „na fotkę” będą hitem sezonu zakupowego? Bać się czy cieszyć? [BANKOWOŚĆ PRZYSZŁOŚCI BY VELOBANK]
Jakiś czas temu zwracałem Wam uwagę na to, że inwestycja w obligacje skarbowe może wiązać się z ryzykami, które rzadko bierzemy pod uwagę. Opisałem historię pana Bartosza, który zastanawiał się, co stanie się z jego obligacjami w przypadku jego śmierci. Dzisiaj chciałbym rozwinąć tamtą historię, bo nawet jeśli przewidzimy wszystkie sprawy związane ze spadkiem, to nie ominie nas… opłata za przeniesienie własności, którą pobierze sobie bank.
50% opłaty za… dziedziczenie obligacji
Niedawno serwis Bankier.pl opisał hipotetyczną sytuację osoby, która samotnie wychowuje dziecko i co miesiąc kupuje w PKO BP jedną obligację ROD (obligacje rodzinne, 12-letnie). Po dziesięciu latach taka osoba ma 120 obligacji wartych 12 000 zł (+ odsetki). Jeżeli taki człowiek umrze, to dziecko (spadkobierca) musiałoby zapłacić aż 6000 zł opłaty za przeniesienie własności obligacji.
Skąd wzięła się aż 50-procentowa opłata? Teoretycznie opłata w PKO BP wynosi zaledwie 0,3% wartości obligacji (nie mniej niż 50 zł), ale miałaby być obliczana osobno dla każdego pakietu obligacji. W rezultacie osoby, które regularnie kupują kilka obligacji, byłyby narażone na bardzo wysoką łączną opłatę.
Znam wiele osób, które regularnie kupują mniejsze pule obligacji. Z dwóch powodów. Po pierwsze chcą w ten sposób zdywersyfikować swoje inwestycje i zabezpieczyć się chociażby przed nagłymi wahaniami inflacji (w obligacjach indeksowanych inflacją inflacja z jednego miesiąca wpływa na cały, roczny okres odsetkowy). Po drugie ich oszczędności rosną stopniowo, więc po prostu nie mogą sobie pozwolić, aby od razu kupić obligacji za kwotę kilkunastu tysięcy złotych.
Obligacje rodzinne są wręcz do tego stworzone, bo są reglamentowane. Jeżeli mamy niepełnoletnie dzieci, to co miesiąc zwiększa się limit, za który możemy je kupić. W rezultacie są rodzice (i może ich być całkiem sporo), którzy co miesiąc kupują osiem obligacji za każde posiadane dziecko. Ewentualna opłata za przeniesienie takiej własności w razie śmierci byłaby ogromna. Nasi czytelnicy też podnieśli ten problem. Polar pisze:
„Skoro wielu ludzi wykupuje miesięcznie 16 obligacji o nominalnej wartości 100 zł, opłata za dziedziczenie obligacji po śmierci właściciela to minimum 50 zł, czyli de facto pobieranie jest nie 0,3%, tylko około 3,23% od każdej wykupionej emisji obligacji. Co jest w rzeczywistości ponad 10-krotnie droższe od tego, co piszą! Przy trzech spadkobiercach wychodzi około 10%, tj. prawie 30 razy drożej!”
Z kolei pan Dawid zwraca uwagę na to, że takie zapisy w taryfie opłat i prowizji zniechęcają do regularnego inwestowania w obligacje Skarbu Państwa. Trudno się z nim nie zgodzić, skoro w wielu miejscach podkreśla się, że jedna obligacja kosztuje zaledwie 100 zł.
„Najbardziej drastyczny przykład to dziedziczenie jednej emisji zawierającej jedną obligację – minimalna opłata na poziomie 50 zł zabiera połowę kwoty inwestycji. Przy regularnym inwestowaniu w obligacje ten przypadek wcale może nie być tak rzadki.”
Jeżeli faktycznie opłata za przeniesienie własności pobierana jest nie od wartości całego rachunku, a od poszczególnych zakupów obligacji, to jest z czego robić aferę, bo tak naprawdę regularne zakupy obligacji stałyby się ryzykowne. Mogę zrozumieć sam fakt istnienia takiej opłaty, bo biura maklerskie przecież też ponoszą koszty, ale powinna ona dotyczyć wartości całego rejestru. W opisywanym wyżej przypadku wyniosłaby 50 zł. Jak jest naprawdę?
Ile wynosi opłata za dziedziczenie obligacji skarbowych?
Zacznijmy od wczytania się w tabele opłat i prowizji dwóch banków, za pośrednictwem których możemy kupić obligacje skarbowe, a więc PKO BP oraz Pekao. Nie są to dokumenty, którymi banki lubią się chwalić, a znajdziemy tam całą masę opłat (rzadko stosowanych, ale jednak opłat).
Niektórzy z Was mogą w ogóle nie wiedzieć, że taki dokument i taka opłata istnieją. Na stronie obligacjeskarbowe.pl można szukać informacji w dziale pytania i odpowiedzi, ale dowiemy się tylko, że „obligacje skarbowe podlegają dziedziczeniu”. Natomiast w informatorze obligacyjnym nie ma ani słowa o takiej opłacie.
Musimy wejść na stronę Biura Maklerskiego PKO BP lub Pekao Banku i na dole strony znaleźć odpowiednio „Taryfa opłat i prowizji” oraz „Regulacje i taryfy opłat”. Dla wygody podlinkowałem aktualne cenniki w poprzednim zdaniu. Co się okazuje?
W PKO BP interesuje nas punkt 6. („Przeniesienie Instrumentów finansowych”), podpunkt 3 („przeniesienie własności w wyniku postępowania spadkowego”) i litera a („na inny rachunek lub rejestr prowadzony przez Biuro Maklerskie PKO Banku Polskiego”). Niestety faktycznie wynika z tego, że opłata wynosi 0,3% wartości (nie mniej niż 50 zł) każdego pakietu przenoszonych obligacji (zarejestrowanych pod odrębnym kodem).
Obligacje Skarbu Państwa charakteryzują się specyficznymi symbolami, które składają się z: trzyliterowego symbolu typu obligacji (np. 3-letnie obligacje o stałym oprocentowaniu to obligacje TOS) oraz dnia i miesiąca wykupu. Czyli obecnie kupowane 3-latki mają symbol TOS1027 (wykup w październiku 2027 r.). Czy ten symbol to kod z tabeli opłat i prowizji? To nie wynika jednoznacznie z regulaminu, ale to bardzo prawdopodobne.
Natomiast w Banku Pekao musimy przeczytać punkt 11 („Zmiana właściciela Obligacji w Rejestrze Nabywców Obligacji lub przeksięgowanie środków pieniężnych z Rachunku pieniężnego”) i literę a) („wyniku realizacji spadku”). Tam opłata wynosi 50 zł i jeżeli dobrze ją rozumiem, to jest pobierana jednorazowo od każdego spadkobiercy.
Przeniesienie wartości obligacji może być kosztowne
Dla pewności poprosiłem biura prasowe obu banków o potwierdzenie mojej interpretacji tabeli opłat i prowizji. Chciałem się dowiedzieć, po pierwsze, skąd wzięła się wysokość tej opłaty. Po drugie czy opłata jest pobierana od całej wartości rachunku czy od poszczególnych serii obligacji. Po trzecie czy taką opłatę można odliczyć z przyszłej wypłaty środków. Czego się dowiedziałem?
Pierwszy odpisał Paweł Jurek, rzecznik prasowy Banku Pekao, który zapewnił mnie, że dziedziczenie obligacji nie zrujnuje żadnego budżetu domowego, bo maksymalna opłata, którą będzie musiał uiścić pojedynczy spadkobierca, wynosi 50 zł. Czyli w ekstremalnym przypadku może to faktycznie być 50% nominalnej wartości obligacji, ale najczęściej będzie to dużo niższy procent.
„Opłata ta jest stała i niezależna od liczby serii oraz obligacji. Wynika z konieczności realizacji odpowiednich czynności po stronie biura maklerskiego. Opłata wynosi 50 zł i jest pobierana od każdego spadkobiercy za realizację spadku. Powinno się ją wnieść przed przeniesieniem obligacji, co oznacza, że nie może być ona odliczona od wypłaty środków po wykonaniu spadku.”
I w zasadzie nie ma się do czego przyczepić. Jasne – ktoś może stwierdzić, że spadkobiercy i tak są w trudnej sytuacji, więc banki nie powinny ich dodatkowo obciążać opłatą (szczególnie że zakup obligacji jest darmowy), ale 50 zł jest akceptowalną stawką, która może mieć odzwierciedlenie w faktycznych kosztach banku. Gorsze wiadomości napłynęły z PKO BP.
„Opłata jest adekwatna do zakresu czynności, które muszą zostać wykonane w związku ze sprawą. Realizacja procedury spadkowej jest złożona, dokumenty i zapisy w nich muszą zostać zweryfikowane, każdy przypadek musi być dokładnie i odrębnie przeanalizowany, tak by realizowane przez Biuro Maklerskie czynności były zgodne z przepisami prawa, dostarczonymi dokumentami oraz okazaną wolą spadkobierców – przy poszanowaniu sytuacji, w jakiej się znajdują po utracie osoby bliskiej. Opłata naliczana jest od wartości danej emisji, tj. posiadającej jedno oznaczanie (oznaczonej danym kodem ISIN). Taki sposób naliczania opłat od papierów wartościowych jest stosowany przez niemal wszystkie firmy inwestycyjne. Opłata jest wnoszona po ustaleniu jej wysokości, przed faktycznym przeniesieniem własności papierów wartościowych”
– wyjaśnił mi Grzegorz Culepa z Departamentu Komunikacji Korporacyjnej PKO BP. Dowiedziałem się też, że dokumenty spadkowe i sytuacja spadkobierców bywają różne, co utrudnia weryfikację po stronie banku. Niestety potwierdziły się moje obawy, bo takie sformułowanie wysokości opłaty oznacza, że kompletnie nie opłacają się regularne zakupy mniejszej liczby obligacji skarbowych (a przynajmniej wiążą się one z nadmiernym ryzykiem w razie śmierci posiadacza).
Ja naprawdę rozumiem, że realizacja procedury spadkowej jest dodatkowym kosztem dla biur maklerskich. Nie potrafię jednak zrozumieć, dlaczego przeniesienie własności sześćdziesięciu obligacji skarbowych różnych serii miałoby stworzyć dla PKO BP sześćdziesiąt razy wyższe koszty niż przeniesienie własności sześćdziesięciu obligacji z pojedynczej emisji. Są i dobre wieści:
„Znaczenie ma tu wartość obejmowanych w ramach spadku aktywów – w przypadku ich nieznacznej wartości Biuro Maklerskie stosuje zindywidualizowane podejście do klienta, w szczególności w przypadku niskiej wartości aktywów istnieje możliwość obniżenia wartości opłaty”
– dodaje Grzegorz Culepa. Rozumiem to tak, że w sytuacjach, w których taka opłata miałaby stanowić zbyt duży procent wartości rejestru lub spadkobiorca byłby w trudnej sytuacji finansowej, to bank odstąpi od opłaty lub ją obniży. Trzeba o to jednak poprosić, o czym wielu zainteresowanych nawet się nie dowie. No i pytanie, kiedy zaczyna się „zbyt duży procent”.
Zdecydowanie lepszą wiadomość przekazał nam jeden z czytelników – pan Dawid – który korespondował w tej sprawie z Biurem Maklerskim PKO BP. Wygląda na to, że presja (i pewnie widmo realnego odpływu klientów do konkurencji) ma sens. Bardzo możliwe, że bank niedługo zmieni taryfę opłat i prowizji, a dziedziczenie obligacji będzie bardziej przystępne cenowo. Oto co usłyszał:
„Uprzejmie informuję, że trwają prace nad zmianą modelu, dążące do usprawnienia procesu obsługi spadkobrania. Zdajemy sobie sprawę, że często są to trudne chwile dla spadkobierców. W ramach prac prowadzonych nad zmianą modelu obsługi rozważamy możliwość zmiany konstrukcji opłaty, tak aby była bardziej czytelna dla Klientów”.
Jakie wnioski płyną z tej historii? Po pierwsze zastanówcie się nad jakimś „scenariuszem awaryjnym”, który zostawicie swoim najbliższym na wypadek Waszej śmierci. Wypadki chodzą po ludziach i dobrze by było, aby najbliższa rodzina wiedziała, gdzie szukać pieniędzy, ubezpieczeń i tym podobnych oraz jak je odziedziczyć. Niespodziewana śmierć potrafi zachwiać nawet bezpiecznym i zorganizowanym budżetem domowym.
Po drugie po raz kolejny okazuje się, że trzeba czytać wszystkie, ale to wszystkie, dokumenty. Nawet w przypadku tak bezpiecznych i popularnych instrumentów, jakimi są obligacje skarbowe, mogą pojawić się opłaty, o których nie pomyślimy. Przed zakupem obligacji trzeba wypełnić ankietę MiFID (niektórym muszą pomagać pracownicy banku), a nikt nawet nie podsuwa do wglądu tabeli opłat i prowizji.
Po trzecie bank bankowi nierówny i jednak ma znaczenie, gdzie zdecydujecie się zainwestować w obligacje. PKO BP dużo dłużej oferuje dostęp do obligacji skarbowych, więc prawdopodobnie większość posiadaczy obligacji korzysta z ich biura maklerskiego. Jeżeli strategia inwestycyjna takich osób polega na regularnych, mniejszych zakupach, to mogą zastanowić się nad zmianą banku.
Po czwarte w PKO BP nasze partie obligacji powinny być warte jakieś kilkanaście tysięcy złotych, aby – w razie naszej ewentualnej śmierci – przeniesienie ich wartości nie przyprawiło naszych spadkobierców o zawał. W takim przypadku 0,03% wartości przekroczy 50 zł opłaty. Jak widzicie, opłata w Pekao Banku jest dużo bardziej „zjadliwa” i wręcz uzasadniona (pomijając ekstremalne sytuacje posiadaczy zaledwie jednej obligacji), bo jeden spadkobierca nie zapłaci więcej niż 50 zł.
Po piąte ewentualna zmiana strategii inwestycyjnej powinna dotyczyć przyszłych zakupów obligacji. Nie rekomenduję przenoszenia całego rejestru do innego banku, bo za to bank również pobierze opłatę. Niewiele pomoże też tzw. dyspozycja przedterminowego wykupu i zakup większej partii nowych obligacji. To też wiąże się z opłatą, a ponadto będziemy musieli skorzystać z aktualnej oferty obligacji (czego nie będziemy w stanie zrobić np. w przypadku obligacji rodzinnych).
A do banku PKO BP mam prośbę, bo nie chciałbym, aby – przez problematyczne dziedziczenie obligacji – społeczeństwo zniechęciło się do inwestowania w takie instrumenty. Przemyślcie wysokość tej opłaty, która w specyficznych (ale nie tak znowu rzadkich) sytuacjach jest nadmierna i krzywdząca. Wiem, że w szczególnych okolicznościach można prosić o obniżenie wysokości opłaty, ale może prościej byłoby zamienić sformułowanie „od wartości każdego pakietu” na „od wartości całego rejestru”? W końcu odpowiedzi na prośby to też koszty dla banku prawda?
WAŻNY DISCLAIMER: Pamiętaj, to nie są porady inwestycyjne ani tym bardziej rekomendacje. Jesteśmy tylko blogerami i dziennikarzami, nie mamy licencji doradcy inwestycyjnego i nie możemy wydawać rekomendacji. Dzielimy się po prostu swoim doświadczeniem i tylko tak to traktuj. Twoje pieniądze to Twoje decyzje, a my – o czym się już wielokrotnie przekonaliśmy – nie jesteśmy nieomylni. Weź to, proszę, pod uwagę, czytając w „Subiektywnie o Finansach” ten i inne teksty o inwestowaniu.
Zdjęcie główne: master1305 / Freepik