23 sierpnia 2024

Kilka ostatnich raportów z rynku pracy przyniosło zaskakujące wieści: chyba nadchodzi zmiana trendu. Co przyniesie pracownikom? Będzie więcej do roboty?

Kilka ostatnich raportów z rynku pracy przyniosło zaskakujące wieści: chyba nadchodzi zmiana trendu. Co przyniesie pracownikom? Będzie więcej do roboty?

Kilka ostatnich raportów z rynku pracy przyniosło zaskakujące wieści: liczba ofert pracy rośnie! Jednocześnie Główny Urząd Statystyczny podał wyjątkowo optymistyczne szacunki wzrostu gospodarczego za ostatni kwartał. Co to może oznaczać dla polskich pracowników? Będzie rósł popyt na pracę? Koniec ze zwolnieniami?

Od początku tego roku słyszymy niepojące informacje z rynku pracy. Mocno ucierpiała branża IT. Nawet w kolebce nowych technologii, w Dolinie Krzemowej,  widać było zadyszkę na rynku zatrudnienia specjalistów od IT. Zwalniały nawet największe formy. To zasługa ekspansji AI – dla branży programistycznej sztuczna inteligencja oznaczała ryzyko utraty części miejsc pracy.

Zobacz również:

Polska branża IT też ucierpiała. Spuścić z tonu musiała nawet nasza flagowa branża gier komputerowych. Zwolnienia w gamingu opisaliśmy tu. Redukcji zatrudnienia nie uniknęły też inne branże. Niemal od początku tego roku słyszeliśmy o zwolnieniach grupowych. Poczta Polska, PKP Cargo, zwalniały też fabryki produkujące na potrzeby eksportu do Niemiec. Słaba koniunktura gospodarcza u naszego głównego partnera handlowego nie pomagała. Pisaliśmy o tym ostatnio w „Subiektywnie o Finansach” tu.

Dodatkowo wyraźnie wzrosła płaca minimalna. Dla zagranicznych inwestorów to może być sygnał, że powinni poszukać innych, tańszych miejsc na lokalizację swoich fabryk i montowni.  Mniej słyszy się też o nowych planach inwestycyjnych z zagranicy. A mniej zakładów produkcyjnych, to mniej pracy.

Czytaj też: Zwolnienia w IT? Tych specjalistów to nie dotyczy, firmy ciągle ich szukają

Czytaj też: Coraz mniej ofert pracy w IT, spada dostępność pracy zdalnej

Świetna wiadomość, ale nie dla wszystkich

W lipcu liczba ogłoszeń o pracę była o 4% wyższa niż przed rokiem. To pierwsza dodatnia dynamika tego wskaźnika od kwietnia 2023 r. Czy to koniec dołka na rynku pracy? Tak wynika z danych systemu rekrutacyjnego Element prezentowanych wspólnie z Grant Thornton. W lipcu 2024 r. pracodawcy na 50 największych portalach rekrutacyjnych w Polsce opublikowali około 298 000 nowych ogłoszeń o pracę. W analogicznym miesiącu 2023 r. pojawiło się 285 000 ofert.

Jeszcze jesienią ubiegłego roku w tym samym badaniu spadki nowych ogłoszeń o pracę sięgały nawet 27%. Średnia roczna dynamika z ostatnich trzech miesięcy jest wciąż ujemna, ale tempo spadku liczby ogłoszeń rekrutacyjnych jest mniejsze – wynosi 4% (zamiast 6%, jak w poprzednim miesiącu). Wychodzenie z dołka, choć mozolne, widać na grafice poniżej. Nie jest jeszcze wspaniale, ale trend jest wyraźny.

Badanie pokazuje, ile nowych ofert pracy pojawia się na 50 największych portalach rekrutacyjnych. Dane te mają charakter wyprzedzający w stosunku do danych o zatrudnieniu w polskiej gospodarce o ok. dwa miesiące. Zanim nowa oferta pracy zmieni się w nowo zatrudnionego pracownika, musi minąć bowiem sporo czasu. Najpierw pracodawca musi przeprowadzić proces selekcji kandydatów, a potem zwykle czeka, aż wybrany kandydat będzie dostępny (np. skończy mu się okres wypowiedzenia u poprzedniego pracodawcy).

Czyli – z poprawy danych w ostatnich trzech miesiącach możemy zobaczyć efekty na rynku pracy na jesieni. Wzrost liczby ogłoszeń rekrutacyjnych nastąpił nie tylko w stosunku do ostatnich miesięcy tego roku. Również w porównaniu z sytuacją w ostatnich kilku lat dane są lepsze. W raporcie znajdujemy bowiem również zestawienie kilkuletnich „ścieżek” na rynku rekrutacyjnym.

„Wzrost liczby ofert pracy w lipcu spowodował, że ścieżka z 2024 r. „przebiła” ścieżki z 2023, 2022 i 2020 roku. Od początku 2024 r. liczba ofert pracy biegła ścieżką niższą niż w analogicznych miesiącach poprzednich lat. Tymczasem w lipcu nastąpiła zmiana i oferty pracy wyraźnie wyszły powyżej ścieżki z 2023, 2022 i 2020 r”.

Aktualny wynik – 298 000 ofert – jest o 12 000 wyższy niż w analogicznym miesiącu ubiegłego roku, o 10 000 wyższy względem lipca 2022 r. oraz aż o 52 000 ofert wyższy względem 2020 r. Jedynie w stosunku do lipca 2021 i 2019 r. obecny odczyt jest nieco niższy (o 9 000 i 6 000 ofert), przy czym były to lata silnie rozgrzanej koniunktury na rynku pracy w Polsce.

W jakich sektorach pracodawcy szukają nowych pracowników? Korzystają głównie specjaliści z branży medycznej (o 30% więcej ofert niż rok temu). Wzrost widoczny jest też wśród pracowników fizycznych (ofert pracy jest tu o 9% więcej niż rok temu). Jeśli ktoś pracuje w tych dwóch sektorach, może na razie spać spokojnie. Tyle ofert pracy wskazuje, że prawdopodobnie jesienią zanotujemy wzrost zatrudnienia w wielu specjalnościach związanych z tym branżami:

W pozostałych branżach niestety posucha. Raport odnotowuje liczne spadki liczby ofert w skali roku, największe są wśród pracowników IT, aż o 15%. To oznacza, że popyt na pracowników w tej branży nie odrodził się jeszcze po dużych zwolnieniach z wiosny tego roku. Być może trzeba będzie poczekać dłużej na rozruszanie koniunktury w tych specjalnościach:

Od pół roku coraz więcej ogłoszeń w internecie

Kolejnym ciekawym wskaźnikiem wyprzedzającym dla rynku pracy jest Barometr Ofert Pracy, przygotowywany przez Katedrę Ekonomii i Finansów WSIiZ w Rzeszowie oraz Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych (BIEC). Według najnowszego sierpniowego raportu, liczba publikowanych w internecie ogłoszeń o zatrudnieniu w lipcu nieznacznie wzrosła. Był to już drugi z rzędu oraz szósty w tym roku wzrost wartości wskaźnika. Tylko w maju wakatów nieznacznie ubyło. Podstawowe jest jednak pytanie, czy prezentowane dane będą oznaczać jakąś poprawę na rynku pracy.

„Mimo obserwowanych wzrostów sytuacja na polskim rynku pracy nie uległa wyraźnemu polepszeniu. Wzrosty są wyjątkowo niewielkie. W relacji do stycznia wartość wskaźnika wzrosła zaledwie o 6%”.

Podobnie jak w poprzednio cytowanym raporcie poprawa jest widoczna w zakresie ogłoszeń do pracy fizycznej. Jest też lepiej w niektórych usługach i w branży budowlanej. Niestety, wciąż nie widać światełka w sektorze usług IT. Najwięcej nowych ogłoszeń w skali miesiąca przybyło w woj. kujawsko-pomorskim, świętokrzyskim oraz zachodniopomorskim. Największe spadki wystąpiły w woj. wielkopolskim, lubelskim oraz podlaskim.

W jakich branżach przybyło stosunkowo najwięcej ofert pracy? Były to oferty dla pracowników branży nieruchomości, działów związanych z zaopatrzeniem oraz w finansach. Stosunkowo dobra sytuacja utrzymywała się dla zawodów związanych z obsługą klienta, z pracą biurową, pracą w call center.

Wśród grupy ofert pracy skierowanych do absolwentów nauk ścisłych lub inżynieryjnych najwięcej nowych ogłoszeń zatrudnienia przybyło dla przedstawicieli handlu internetowego, badań i rozwoju (R&D) oraz branży budowlanej. Z kolei największy spadek w skali miesiąca wystąpił w ofertach dla administratorów systemów teleinformatycznych, pracowników działów związanych z ochroną i bezpieczeństwem pracy (BHP) oraz dla inżynierów.

„Dla zawodów związanych z administracją IT notujemy dalsze pogłębienie spadków koniunkturalnych. Wakatów ubywa od czterech miesięcy i to w stosunkowo szybkim tempie”.

Spadki wystąpiły w ofertach pracy dla inżynierów i administrowaniu danymi., natomiast w programowaniu dało się zauważyć wyhamowanie spadków. Po mocnym wcześniejszym załamaniu liczba wakatów skierowanych do programistów oscylowała wokół poziomu od początku roku.

W zawodach usługowych największy wzrost liczby internetowych ofert pracy wystąpił w branży edukacyjnej. Liczba ogłoszeń o pracy w edukacji wzrastała w szybkim tempie przez cały rok. W największym stopniu zmalała natomiast liczba ogłoszeń skierowanych do pracowników branży medialnej oraz szeroko pojętej logistyki. Mniej niż przed miesiącem wakatów ogłoszono w lipcu również w turystyce. Jednak ofert w tej branży jest nadal dużo, gdyż w czerwcu liczba ogłoszeń osiągnęła historyczne maksimum.

W Pracuj.pl króluje praca fizyczna, specjaliści w odwrocie

W swoim raporcie za I półrocze tego roku największa polska platforma poszukiwania pracy, grupa Pracuj.pl, odnotowała ogólny spadek popytu na pracowników, co miało związek ze słabszą sytuacją gospodarczą, jednak sporo sektorów zanotowało też wzrost. Wśród najczęściej poszukiwanych specjalizacji pozostają sprzedaż, praca fizyczna, obsługa klienta oraz finanse. Jest też popyt na specjalistów IT, choć mniejszy niż w szczytowych okresach sprzed 2-3 lat.

Firmy z branży IT coraz częściej inwestują w automatyzację oraz zdalne zespoły, co przekłada się na mniejszą liczbę nowych ofert lokalnych. Jednocześnie wyraźnego wzrostu doświadcza sektor pracy fizycznej. Popyt na pracowników fizycznych i stanowiska w zawodach takich jak budownictwo, logistyka czy produkcja rośnie, co może być związane z ożywieniem inwestycji infrastrukturalnych oraz zwiększoną aktywnością w sektorze produkcyjnym.

Istotne zmiany zauważalne są z kolei w udziale ofert najbardziej aktywnych branż – tu zestawienie TOP5 różni się od tych z ubiegłych lat. Udział ogłoszeń o pracę pochodzących od podmiotów z branży finansów i bankowości zmniejszył się na tyle, żeby status najaktywniejszej branży zyskała sprzedaż B2C (handel detaliczny). Na zbliżonym poziomie od początku 2023 r. pozostają produkcja FMCG oraz budownictwo/inżynieria. Wzrósł za to udział pracodawców z sektora handlu hurtowego B2B i to ten sektor zamyka listę pięciu najbardziej aktywnych w zakresie rekrutacji branż.

Bezrobocie nieco rośnie, ale też PKB

Dotychczas w 2024 r. stopa bezrobocia utrzymywała się na poziomie 2,9%-3,0%. Jest to jeden z najniższych poziomów w krajach Unii Europejskiej. Czy powinniśmy się z tego cieszyć? Z jednej strony tak, bo mimo spadku aktywności gospodarczej, zwłaszcza w ubiegłym roku, udało nam się utrzymać rynek pracy w dosyć dobrym stanie. Z drugiej strony ekonomiści zwracają uwagę, że coraz bardziej widoczne są efekty słabej demografii i odchodzenia z rynku pracy starszych roczników z pokolenia boomersów. Na ich miejsce wkraczają młodsze, ale duże mniej liczne roczniki.

Przy znacząco mniejszej liczbie osób w wieku aktywności zawodowej naturalne jest, że stopa bezrobocia jest niższa. W wielu branżach już teraz może występować rynek pracownika. Gdyby rzeczywiście gospodarka ruszyła w kolejnych kwartałach, firmy powinny dużo intensywniej szukać pracowników. Jednak przy tak niskiej stopie bezrobocia potencjał tego wzrostu może być ograniczony. Po prostu nie będzie pracowników w wielu miejscach potencjalnego zatrudnienia.

Tak poszukiwana w ogłoszeniach i ofertach praca fizyczna będzie wymagała dopełnienia w postaci imigrantów. Ponieważ nasz rynek pracy już wchłonął dużą liczbę pracowników z Ukrainy, źródła imigracji będą inne. Mogą być pozyskiwani pracownicy z krajów azjatyckich czy Bliskiego Wschodu. Przy wciąć stosunkowo niskiej automatyzacji i robotyzacji polskiej gospodarki praca człowieka będzie podstawą produkcji w firmach jeszcze przez długie lata. Na ewentualne efekty zastosowania sztucznej inteligencji też będziemy musieli poczekać dłużej niż regiony bardziej rozwinięte.

Co się stanie, jeśli gospodarka będzie się chciała rozwijać, a nie otrzyma wsparcia w postaci przygotowanych do pracy ludzi? Czy to lokalnych pracowników, czy to pochodzących z imigracji? Wtedy ten kiełkujący wzrost gospodarczy może zostać zahamowany. A firmy zagraniczne, widząc braki pracowników w Polsce, wybiorą inne rynki do swoich inwestycji. Dodatkowo polskiemu pracownikowi trzeba sporo zapłacić. Rośnie płaca minimalna, rosną wynagrodzenia.

W takiej sytuacji rząd powinien szczególnie zadbać o to, żeby zachęcać do pracy te osoby, które nie są jeszcze aktywne. Np. w grupie pracowników 50-letnich i 60-letnich, kobiet, czy osób, które chciałyby pracować, ale nie mogą podjąć pracy na cały etat lub mogłyby pracować tylko zdalnie. Elastyczność miejsca i czasu pracy może być sporym atutem. Mimo wszystko – w większości sektora produkcyjnego do pracy stawić się trzeba po prostu na 5 dni w tygodniu i 8 godzin pracy dziennie.

Czytaj też: Ruszyły zwolnienia. Jak negocjować z pracodawcą utrzymanie etatu? O co walczyć, gdy nie ma już nadziei? Jak wycisnąć najwięcej dla siebie?

Źródło zdjęcia: JESHOOTS.COM/Unsplash

Subscribe
Powiadom o
20 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
derko
3 miesięcy temu

Pan Piekielnik podawał, że rzekomo wysoki wzrost gospodarczy, chyba 3,2, to w części wzrost wynikający z wliczenia do wzrostu PKB wydatków z budżetu na zbrojenia….jeśli to prawda, to jesteśmy okłamywani co do wzrostu, a sama metoda wyliczania wzrostu PKB jest dla mnie dziwaczna….rzucenie pieniędzy z emisji długu na zbrojenia…co to ma wspólnego ze rozwojem kraju??? I ponoć strona GUS-u jest niedostępna…czyżby kreatywna księgowość i oszustwa w stylu Grecji???

Admin
3 miesięcy temu
Reply to  derko

Nie jestem pewny czy wydatki na zbrojenia już wpłynęły na PKB, bo większość z nich to są zakupy zagraniczne. A PKB to produkcja, wynagrodzenia i eksport

derko
3 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

W dalszym ciągu nie wiem, jak przelew (z pieniędzy pożyczonych) za 10 Abramsów powoduje wzrost PKB, natomiast jeśli by tego nie było i nie pożyczylibyśmy na Abramsy, PKB byłoby mniejsze?

Admin
3 miesięcy temu
Reply to  derko

PKB to produkcja, a nie przelewy, wiec w ogóle cała teoria mi się nie klei

Derko
3 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Mi też się nie klei, ale niby to jedna z metod liczenia PKB, a do danych GUS-u szczegółowych nie było, nie ma? dostępu

Mike
3 miesięcy temu

W IT jest dramat. Spodziewałem się, że branża będzie miała zapaść, ale to co się dzieje mocno zaskoczyło…

Bądźmy szczerzy, jesteśmy głownie outsourcingiem. Jeśli chodzi o US (jakieś 3/4 projektow) to dużo zależy od wyborów, w skrócie Harris to dalsze pchanie na tańsze Indie, Meksyk itp, Trump to powrót do „przyjaznych USA krajów”, do tego kwestia stóp procentowych, także zobaczymy. UE sama się zabija tymi przepisami i tych projektów jest wyraźnie mniej. Kraje arabskie bez zmian, ale tańsza konkurencja też robi presje.

Jest źle, może być trochę lepiej lub fatalnie. Czas pokaże. Eldorado minęło, kto może niech korzysta póki może.

Admin
3 miesięcy temu
Reply to  Mike

W danych nie widać aż tak wielkiego dramatu w IT, ale jak rozmawiam z ludźmi z branży to rzeczywiście głównie zwolnienia, cięcie projektów, restrukturyzacje.

Mike
3 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Nie widać, bo IT jest liczona jako zarówno produkcja oprogramowania (kompletny dramat), administrację/chmury (tak sobie), działy danych (analiza, big data itp – dramat), konsultanci SAP (doskonale), ale również help deski czy ogólnie wsparcie i cyfryzacje przedsiębiorstw – te ostatnie pewnie nadrabiają wyniki, bo firmy muszą się cyfryzować by być bardziej konkurencyjne. I te trzy ostatnie z czasem będą pewnie rosnąć dalej, ale mówimy o raczej dolnej części zarobków w branży ( z wyjątkiem SAP) . Polski rynek wewnętrzny własnych produktów IT to jest katastrofa, mała Estonia więcej osiągnęła. A bez rynku wewnętrznego, to ciężko już konkurować w outsourcingu z hindusami… Czytaj więcej »

Admin
3 miesięcy temu
Reply to  Mike

Jest Pan insajderem, więc na pewno wie Pan co mówi. Jeśli ma Pan jakieś liczby lub dokładniejsze sprawozdania z sytuacji (bo – jak rozumiem – to, co powyżej jest Pańskim empirycznym doświadczeniem, a nie statystyką), to proszę podesłać (maciej.samcik@subiektywnieofinansach.pl) – zawsze będzie Pan wiedział szybciej i więcej niż my, więc chętnie skorzystamy z Pana wiedzy.

Marcin
3 miesięcy temu

Polskim pracownikom się sporo płaci? Pensja minimalna to połowa niemieckiej. Przy naszych zarobkach i gospodarce nastawionej na eksport nie ma co się obawiać bezrobocia. Jak jest prosperity na zachodzie to nam skapuje, a jak kryzys to tym bardziej- bo jesteśmy tani.

Admin
3 miesięcy temu
Reply to  Marcin

To prawda, aczkolwiek dopóki to tak będzie „chodziło”, to nie będzie niemieckich pensji w Polsce

Stef
3 miesięcy temu
Reply to  Marcin

Tylko kto w Polsce zarabia minimalną?
Nie IT, stolarze, prawnicy, dentyści, nie budowlańcy, kierowcy, nawet kasjerka w dyskoncie już nie zarabia minimalnej.

Pracownicy żabek?

James
3 miesięcy temu
Reply to  Stef

Klienci chwilówek oraz pożyczek bankowych o wolumenie do 20 tys. zł. Jest ich całkiem sporo,

Mr.X
3 miesięcy temu
Reply to  Stef

Cała Poczta Polska to płaca minimalna lub w okolicach

Derko
3 miesięcy temu

A kiedyś pisał Pan, że zrobi się niebezpiecznie z długiem polskim, jak sięgnie 2 bln. Praktycznie ślizgamy się tuż pod, wg najnowszych info. Chyba Mati zakładał 2 bln w 2025. I w związku z dojściem do tych poziomów, trzeba będzie rozpocząć działania prewencyjne w finansach osobistych. Czy coś Pan planuje, jakieś rady dla suwerena i prognozy? jednocześnie złotówka mocna, czyli finansjera nie dostrzega zagrożeń?

Admin
3 miesięcy temu
Reply to  Derko

Może zrobić się niebezpiecznie, ale tylko w przypadku jakichś globalnych turbulencji i ucieczki od ryzyka na rynku. No i teraz mamy jakieś 4,5 bln zł rocznego PKB, więc 2 bln zł zadłużenia (nawet jeśli się do tego zbliżymy w 2026-2027 r.) już tak nie boli. Jest procedura nadmiernego deficytu, więc politycy będą musieli zluzować z zadłużaniem. Natomiast jeśli zaczną nam mocno rosnąć odsetki od tego długu, który już mamy (teraz płacimy niecałe 6% rocznie, ale jeśli będzie trzeba płacić np. 9-10% rocznie to kicha), budżet może się przekręcić. Lekarstwem na ten scenariusz jeśli chodzi o oszczędności są inwestycje lub lokaty… Czytaj więcej »

Stef
3 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Mamy lata tłuste a z długiem doszliśmy prawie do 2 bln, to co będzie w latach chudych? Szy ko dojdziemy do 3 bln?

Admin
3 miesięcy temu
Reply to  Stef

Fakt, nie szczypiemy się z długiem. Chociaż w czasie Covidu to raczej nie były tłuste lata (a wtedy rósł najszybciej)

Uch
3 miesięcy temu

W IT nie mozna patrzeć na sama liczbę ofert. Wazna jest jakość szukanych ludzi – w obszarach eksperckich normalne są sytucje, gdzie na rynku pracy szuka mnóstwo niewykwalifikowanych ludzi (lub wykwalifikowanych w niepopularnych aktualnie kierunkach), zaś oferty pracy wiszą latami i nikt nie jest w stanie/chęci je wypełnić

Admin
3 miesięcy temu
Reply to  Uch

Słuszne uzupełnienie

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu