1 sierpnia 2024

Wysokie stopy procentowe wkrótce odejdą. Jaka część konsumentów będzie za nimi tęsknić? Gigantyczne zyski i bogactwo

Wysokie stopy procentowe wkrótce odejdą. Jaka część konsumentów będzie za nimi tęsknić? Gigantyczne zyski i bogactwo

Powszechnie uważa się, że wysokie stopy procentowe to zły czas dla konsumentów. Spowalniają wzrost gospodarczy, ograniczają dostęp do kredytów, przeważnie wiążą się w podwyższoną inflacją, która „kradnie” wartość nabywczą wynagrodzeń. Ale czy przypadkiem tym razem nie jest inaczej? Czy wysokie stopy procentowe przypadkiem nie… napędzały wzrostu gospodarczego, przynajmniej w niektórych krajach? Kończąca się era wysokich stóp procentowych będzie wspominana przez dużą część konsumentów jako czas bogacenia się. Niestety nie wszędzie

Okazuje się, że rytualne narzekania na (zbyt) wysokie stopy procentowe nie są wcale takie powszechne. I to nawet w gospodarkach opartych na kredytach jak w USA. Tam miliony ludzi przekonało się, że to świetny czas na pomnażanie kapitału. I na to, co 100 lat temu nazywało się odcinaniem kuponów od inwestycji.

Zobacz również:

Równolegle ze wzrostem stóp procentowych wzrosły spektakularnie rentowności obligacji skarbowych USA, można więc było przez długi czas liczyć na stały wysoki dochód z inwestycji, w okolicach 5% rocznie. A ponieważ dziwnym zrządzeniem losu, a raczej w wyniku ekspansji sztucznej inteligencji, razem ze stopami procentowymi w górę wystrzeliły rynki akcji (co się do tej pory w historii bardzo rzadko zdarzało, w czasie wysokich stóp akcje raczej spadały), w portfelach oszczędzających pojawiła się wielka kumulacja zysków.

O ile więc generalnie na wysokiej inflacji i równie wysokich stopach procentowych społeczeństwa tracą (bo spada wartość nabywcza wynagrodzeń, kredyty są drogie, a koszty życia rosną), to dla dużej grupy ludzi (zwłaszcza Amerykanów w średnim wieku, bo to oni zakumulowali i zainwestowali najwięcej kapitału) kończący się czas wysokich stóp procentowych okazał się finansowym eldorado.

W Polsce też niektórzy nie narzekają na wysokie stopy procentowe. Kto inwestuje w obligacje skarbowe, obligacje korporacyjne, ma część kapitału w nieruchomościach, zainwestował w złoto, ma akcje amerykańskich spółek (poprzez fundusze lub ETF-y), ten chyba nie wychodzi z kryzysu inflacyjnego zbyt poobijany. Wielu natomiast niestety nie skorzystało z okazji i – nawet jeśli mieli kapitał – kurczowo trzymali się banków i oni na inflacji oraz erze wysokich stóp procentowych przegrali.

Czytaj też: Kto najmniej „przegrał” w erze wysokiej inflacji? Oszczędności i priorytety zadecydowały o tym, jak ucierpiały poszczególne pokolenia w rankingu jakości życia

Dobry zwyczaj – nie pożyczaj… chyba że pożyczasz rządowi

Tym razem nie będzie o pożyczaniu przez nas – zwykłych zjadaczy chleba, będzie o pożyczaniu budżetowym, w skali makro. Ostatnie kilka lat wysokich stóp procentowych to był czas gigantycznego zwiększania zadłużenia przez rządy. Np. amerykański dług publiczny wzrósł już do 35 bln dolarów, czyli uległ potrojeniu od 2008 r., kiedy to zaczął się wielki kryzys finansowy. W roku budżetowym 2024 koszty obsługi zadłużenia wynikającego z obligacji skarbowych USA mają stanowić ok. 14% wydatków rządu federalnego. Kwotowo jest to 682 mld dolarów, czyli mniej więcej tyle, ile w 2022 r. wyniósł cały PKB Polski.

To niebagatelna wielkość nawet na tle ogólnej kwoty 5 bln dolarów wszystkich wydatków rządu amerykańskiego w tym roku. W Polsce w 2024 r. koszt obsługi zadłużenia ma wynieść 66,5 mld zł, czyli ok. 1,76% PKB. W USA ma to być 3,1% PKB. Szczegółowe dane o budżecie można sprawdzić na rządowym portalu FiscalData.

Ta kwota ma się niemal podwoić za 10 lat, kiedy obsługa zadłużenia ma przekroczyć 1,6 bln dolarów. Złowrogie prognozy przygotowało Biuro Budżetowe Kongresu USA. Obciążeniem dla finansów publicznych jest nie tylko to, że tak mocno wzrósł poziom zadłużenia, ale też to, że przypadło na okres, kiedy mocno rosło oprocentowanie nowego długu z powodu wzrostu stóp procentowych do poziomu najwyższego od 2007 r. Rosło ono w tempie najszybszym od lat 80. XX w., kiedy z inflacją walczył ówczesny szef amerykańskiego banku centralnego Paul Volcker. Pisałem o tym tu.

Skala wzrostu oprocentowania długu jest ogromna. Widać to na grafice poniżej. To miesięczne stopy procentowe uśrednione dla całego długu USA w latach 2014-2024.

I w USA, i w Polsce jest już obecnie po okresie wysokiej inflacji. Za Oceanem dochodziła ona do 9,1% dwa lata temu, a w Polsce w lutym 2023 r. sięgnęła 18,4%. W USA inflacja spadła do 3%, w Polsce wynosi 2,6%. W obu krajach stopy procentowe banków centralnych są jednak wciąż relatywnie bardzo wysokie. Amerykanie pewnie zaczną obniżać stopy we wrześniu. Nasz NBP – nie wiadomo jeszcze kiedy.

Wysokie stopy procentowe są utrapieniem dla zadłużonych po uszy rządów, ale po drugiej stronie są ci, którzy mogą inkasować wysokie odsetki. Np. w amerykańskie obligacje inwestują banki centralne z całego świata, a także inwestorzy indywidualni spoza USA. Duża część tych kwot znalazła się w portfelach inwestycyjnych amerykańskich gospodarstw domowych, powiększając indywidualne bogactwo Amerykanów.

Czytaj też: Co by było, gdyby Stany Zjednoczone zbankrutowały? Nie zbankrutują, ale już samo ryzyko blokady długu to problem dla Ameryki i świata. Dla nas też

W warunkach rosnącej inflacji w Polsce w latach 2022-2023 proponowaliśmy w artykułach w „Subiektywnie o Finansach” strategię podobną – lokowanie oszczędności w obligacje antyinflacyjne polskiego rządu. Ich popularność stopniowo rośnie, ale mimo wszystko większość Polaków – tych posiadających zauważalne oszczędności, czyli ok. połowy społeczeństwa – zainteresowała się nimi za późno, bo dopiero w połowie 2023 r. Kto skorzystał z okazji wcześniej, mógł zarobić nawet 20% rocznie.

Ekstra dochody z odsetek: na co je wydać?

I gdy tak jedni narzekają na wysokie ceny w sklepach, rosnące raty kredytów i spadającą realnie wartość wynagrodzeń, drudzy liczą wysokie zyski – niekiedy wypracowywane niemal bez ryzyka – i myślą „chwilo, trwaj”. „Mam 100 000 dolarów, jestem na emeryturze i nie mam długów – co mam z tym zrobić?” – z takim problemem boryka się jeden z czytelników dziennika „The Wall Street Journal”.

Dla wielu z nas ten problem jest dość obcy. Ale w realiach amerykańskich pytanie czytelnika jest jak najbardziej na miejscu, ponieważ tam każdy musi o swoją pomyślność i przyszłość zadbać sam, a uczestnictwo w rynkach finansowych jest niemal powszechne. Dzięki stałym wysokim dochodom z inwestycji – m.in. w obligacje – wielu Amerykanów, zwłaszcza osoby w średnim wieku i starsze, będące już na emeryturze, znacznie poprawiły swoją sytuację finansową. Najbardziej rosło jednak bogactwo Amerykanów alokowane w akcjach;

I wydają od kilku lat te dodatkowe pieniądze w sklepach, napędzając gospodarkę. Wygląda to trochę na perpetuum mobile i być może tłumaczy, dlaczego po tak długim okresie wysokich stóp gospodarka amerykańska notuje spory wzrost gospodarczy, niskie bezrobocie i na dodatek rosnące bogactwo obywateli.

Według Departamentu Handlu USA Amerykanie w ostatnich czterech kwartałach zarobili ok. 3,7 biliona dolarów z odsetek (od obligacji) i dywidend (od zysków spółek notowanych na giełdzie), co stanowi wzrost o ok. 770 mld dolarów w porównaniu z poprzednimi czterema latami. W ostatnim kwartale 2023 r. majątek zgromadzony w akcjach, nieruchomościach i innych aktywach takich jak fundusze emerytalne osiągnął najwyższy poziom w historii.

Dane Fed na grafice poniżej pokazują, jak rośnie bogactwo poszczególnych grup majątkowych Amerykanów w kolejnych latach. Szczególnie ciekawy jest przyrost zamożności średnich grup. W sumie zjawisko dotyczy ok. połowy społeczeństwa.

Te historycznie wysokie zyski są korzystne dla konsumentów, jednak niekoniecznie np. dla rządu i dla banku centralnego, który stara się od ponad dwóch lat schłodzić gospodarkę. Fed chciałby zacząć obniżać stopy procentowe (co ulżyłoby rządowi i zakończyłoby eldorado dla posiadaczy oszczędności), ale… wciąż coś przeszkadza. Rynek pracy jest bardzo silny, bezrobocie niewielkie, wzrost gospodarczy – dosyć wysoki.

Czy na tym eldorado odsetkowym (i przy okazji giełdowym) skorzystali wszyscy Amerykanie? Nie. Pokazane na wykresie powyżej dane sugerują, że wzrost płac i majątku w ostatnich latach nie obejmował sporej części społeczeństwa. Z badań Fed wynika, że w przeliczeniu na dolary biali ludzie, bogatsi, z wyższym wykształceniem i należący do pokolenia wyżu demograficznego, czyli tzw. boomersów, osiągali nieproporcjonalnie wysokie zyski dzięki posiadaniu takich aktywów jak domy (często obciążone nisko oprocentowanymi kredytami hipotecznymi o stałym oprocentowaniu) czy obligacje i akcje.

Ewentualne obniżki stóp procentowych co prawda nieco obniżą rentowności amerykańskich obligacji, już nawet na rynku długu to się dzieje, ale amerykańskie gospodarstwa domowe w zamian otrzymają zapewne silniejszy impuls wzrostowy na rynkach akcji. Obszarem niepewności pozostaną wybory prezydenckie. Rywalizacja Donalda Trumpa z Kamalą Harris może przełożyć się na finanse Amerykanów jeszcze w czasie trwającej kampanii wyborczej, która zapowiada się jako pełna emocji.

Czytaj też: Już powyżej 2300 dolarów za uncję. Ceny złota oszalały i przebijają kolejne poziomy. Gdzie jest granica bólu i czy na złocie da się jeszcze zarobić?

Wysokie stopy procentowe… dobre dla gospodarki? Ale jakiej?

Czy Amerykanie więcej wydawali ostatnio na konsumpcję nie tyle w wyniku rosnących zarobków, ile właśnie rosnących zysków kapitałowych? Ekonomiści mają różne teorie na ten temat. Trudna do ustalenia jest skala wydatków konsumpcyjnych pochodzących z dodatkowych dochodów kapitałowych. Z całą pewnością część napędzających gospodarkę wydatków wynika z tego, że konsumenci inwestujący w obligacje inkasują wysokie zyski z odsetek, a ci inwestujący na giełdzie – z dywidend i wzrostu wyceny akcji.

Jak długo taki mechanizm może pozytywnie oddziaływać na aktywność gospodarczą i koniunkturę? I czy wyższe stopy procentowe – paradoksalnie – mogą faktycznie stymulować gospodarkę? To pytanie pozostaje otwarte, ponieważ równolegle w USA mają miejsce inne korzystne dla gospodarki zjawiska. Impuls sztucznej inteligencji to jedno, ale dochodzi jeszcze spadek cen paliw i energii. Wciąż krążą też w amerykańskiej gospodarce pieniądze pochodzące z środków pomocowych podczas pandemii.

Realizowane są też inwestycje rządowe w zieloną energię związane z wielkim planem Joego Bidena – Inflation Reduction Act. Plan ma nie tylko stworzyć 170 000 nowych miejsc pracy i poruszyć inwestycyjnie niemal całą gospodarkę, ale też pomóc gospodarstwom domowym w zaoszczędzeniu miliardów dolarów w związku ze spodziewanymi niższymi rachunkami za energię. Departament Energii USA szacuje, że amerykańskie rodziny w latach 2022–2030 zaoszczędzą w ten sposób 27–38 mld dolarów.

Jest i druga strona medalu. Wysokie stopy procentowe powodują jednak wzrost bezrobocia oraz wzrost liczby osób, które nie spłacają na czas swoich rat kredytowych.

Skutki uboczne więc są. Ale powszechny udział obywateli USA w rynkach finansowych powoduje jednak, że ich pieniądze mnożą się szybciej. W USA połowa społeczeństwa mocno się wzbogaciła w erze wysokich stóp procentowych. A w Polsce jaka część? Zapewne dużo mniejsza, ale nie znalazłem żadnych na ten temat danych. Jesteśmy konserwatywni – tylko kilka procent Polaków inwestuje na rynku kapitałowym, większość pieniędzy zostawiamy w bankach (na kontach bieżących, czasem na lokatach).

Sporą część naszych zarobków po prostu przejadamy, żeby zrealizować palące lub wymarzone potrzeby – kupić mieszkanie, samochód, sprzęt domowy i elektroniczny, wyjechać na upragnione wakacje. Poziom naszych dochodów w większości lokuje nas wciąż w niższym amerykańskim przedziale, który na wysokiej inflacji i erze wysokich stóp procentowych jednak nie skorzystał.

Z całą pewnością jest w Polsce kilkanaście procent konsumentów – posiadaczy oszczędności, inwestujących w obligacje rządowe i korporacyjne, lokujących w nieruchomości, a także w akcje na światowych rynkach kapitałowych (siłą rzeczy także w USA) – którzy trzymają kciuki, by stopy procentowe jak najdłużej pozostawały wysokie. I którzy potrafią mnożyć oszczędności, pokonując inflację. Ale u nas to jest mniejszość – na tyle niewielka, że raczej zarobione przez nich pieniądze nie mają kluczowego znaczenia dla tempa wzrostu gospodarczego.

Czytaj też: Bolesne efekty wysokiej inflacji. Sytuacja materialna Polaków pogarsza się. Jak bardzo? Część z nas popada w ubóstwo. To (nie)skuteczność polityki społecznej?

Źródło zdjęcia: Mathieu Stern/Unsplash

Subscribe
Powiadom o
33 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Ewa
4 miesięcy temu

Na obligacjach nie zarabia się kokosów; one pokrywają w jakimś zakresie straty wynikające z inflacji.

Admin
4 miesięcy temu
Reply to  Ewa

Generalnie depozyt i obligacja skarbowa w założeniu mają chronić przed inflacją, realne zyski są w obligacjach korporacyjnych i na rynku akcji. Chociaż polskie obligacje detaliczne trochę rozbijają ten konsens

Artur
4 miesięcy temu
Reply to  Ewa

Jeśli Pani choć zrówna się z inflacją to dobry wynik. Ja po 5 latach mam stratę około 5 – 6%, problemem jest 1 rok, liczenie inflacji wg. GUS i Belka a w razie wykupu opłata karna.

Admin
4 miesięcy temu
Reply to  Artur

Realna strata 5% w pięć lat na inwestycji z niskim profilem ryzyka – to nie jest zły wynik

Artur
4 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Wiem bo na lokatach to byłoby przynajmniej ze 20%.

Admin
4 miesięcy temu
Reply to  Artur

Na dobrych lokatach myślę, że 10%

Artur
4 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Nie chcę się spierać ale jakbyśmy wzięli dane historyczne to ustalmy, że 15% i będzie konsensus. Poza tym to wymaga latania po bankach a helikoptera nie mam jak panowie Bagsik i Gąsiorowski.

Jacuś
4 miesięcy temu
Reply to  Ewa

Zostawmy mówienie o inflacji przy inwestowaniu, bo bierzesz to co jest na rynku. Zamydla to obraz osobom, które nie znają sie na tych instrumentach. Sam 3 lata temu pamiętam wicąż trąbienie forumowych ekspertach o traceniu na obligacjach indeksowanych (no bo panie realnie). Grubo za pozno o tym zaczalem czytać samemu, no bo nie lubie tracić. Sam jeden z drugim zainwestował i dostał 15%, ale na forum jest niezwykle precyzyjny i pisze że ciągle traci (no bo inflacja 16%). I przez takie gadki ludzie trzymali na 3% w banku, bo tam nie tracą. Strasznie mnie irytuje zakaz użycia słowa zarabianie, no… Czytaj więcej »

Artur
4 miesięcy temu
Reply to  Jacuś

Utrzymanie wartości pieniądza w 2019 chleb 3 złote dziś po 5 to minimum. Więc procenty GUSowskie są o kant dupy potrzeć. A chleba nie kupisz na zapas.

Piotr
4 miesięcy temu
Reply to  Artur

Powiedz, że jeszcze całą pensję przeznaczasz na chleb …

Artur
4 miesięcy temu
Reply to  Piotr

Tak łącznie z rodziną.

Marco
4 miesięcy temu
Reply to  Jacuś

Wystarczy nie tylko słuchać, ale i sprawdzać. Ja kontroluję wszystkie swoje aktywa i widzę czy gadanie, że o. inflacyjne nie radzą sobie z inflacją jest coś warte /czy zarabiam. Moje obligacje z inflacją sobie radzą (rodzinne, emerytalne, i trochę krótkich na stałym kuponie).

Dawid
4 miesięcy temu
Reply to  Marco

Chciałeś napisać teraz chwilowo sobie radzą. Co Jacuś napisał i tak nie ma znaczenia, bo nawet jakby sobie nie radziły to co zrobisz? Wydasz wszystko żeby pieniądze nie traciły na wartości tylko rzeczy żeby traciły na wartości?
Zaczniesz trzymać w skarpiecie na 0%? A może zainwestujesz w coś o lepszej stopie zwrotu – tylko skoro dostępna jest inwestycją o lepszej stopie zwrotu uzasadniającei wyższe ryzyko to czemu bycie obligacji nad/pod inflacja ma coś zmieniać w decyzji i zmianie inwestycji?

Marco
4 miesięcy temu
Reply to  Dawid

Napisałem to co miałem zamiar napisać. Mógłbym zmienić ewentualnie na „radzą sobie cały czas, ale nie mam gwarancji, że będzie tak dalej”. Ale wracając do meritum mojej odpowiedzi, chodziło mi o to, że napisałeś o tym, że słuchałeś forumowych znawców zamiast samemu sprawdzać i liczyć. Nie odnosiłem się do sensu oszczędzania poniżej inflacji. Nie odnosiłem się do części o „kupujesz co jest na rynku”. Nie mam potrzeby przekonywania nikogo do niczego, a po objętościach wpisów widzę, że wielu na tym zależy. Jakby od tego zależało czy ich filozofia inwestowania przyniesie lepszy wynik. Dla mnie inflacja to benchmark dla obligacji a.inflacyjnych… Czytaj więcej »

Dawid
4 miesięcy temu
Reply to  Marco

„Mógłbym zmienić ewentualnie na „radzą sobie cały czas, ale nie mam gwarancji, że będzie tak dalej”. ” No nie radzą sobie cały czas jak uwzględnisz belkę i fakt że obligacje na ten rok są „indeksowane” inflacja z poprzedniego która ma się nijak do bieżącej inflacji. Więc jeszcze niedawno jak inflacja miała 16% to obligacje z poprzedniego okresu dawały jakieś 7% czy tam 9% nie chce mi się logować i sorawdzać. Czyli nie przebijały inflacji – czym udowodniłem że skłamałeś twierdząc że obligacje ciągle przebijają inflację. Ja miałem rację ja napisałem dobrze,ty źle. Kończymy ten temat, nie ma sensu żebyś dalej… Czytaj więcej »

Marco
4 miesięcy temu
Reply to  Dawid

Ja nie mogę, ale Cię gościu coś gniecie. Wszystkiego dobrego Ci życzę.

Dawid
4 miesięcy temu
Reply to  Marco

[CENZURA-red, obrażanie interlokutora]

Jacus
4 miesięcy temu
Reply to  Marco

Żaden z was nie zrozumiał. Po co sprawdzasz czy coś „radzi sobie z inflacją” . Przecież i tak zawsze chce się zarobić jak najwięcej.

Dawid
4 miesięcy temu
Reply to  Jacus

Piszesz że nie zrozumiałem, a potem cytujesz moje zdanie:
„skoro dostępna jest inwestycją o lepszej stopie zwrotu (…) to czemu (…) inflacja ma coś zmieniać w decyzj?”
tylko po lekkim rewordingu w twoim wykonaniu
„Przecież i tak zawsze chce się zarobić jak najwięcej.”
Co składa się do tego samego co u mnie czyli wyboru najlepszej inwestycji niezależnie od inflacji?
To czego dokładnie ja nie zrozumiałem? Bo wygląda na to że ty sam nie zrozumiałeś skoro piszesz to samo co ja.

Dawid
4 miesięcy temu
Reply to  Jacuś

Właśnie dziwi mnie że tak mało osób podziela taka opinie jak Pan. Jeżeli inflacja wynosi 5% i masz do dyspozycji inwestycje 3%, 5,5% i 6% o analogicznym profilu ryzyka, to wiadomo że każdy rozsądny zainwestuje w 6% – czy tylko dlatego że 5,5% jest powyżej inflacji ludzie wybiorą tą inwestycję i to będzie racjonalna decyzja? Jeżeli inflacja skoczy do 7% to co? To trzeba obrazić się na 6% i trzymać w skarpecie na 0%? Tutaj zakładam, że większości Polaków tak jak mnie zwyczajnie nie stać żeby nie oszczędzać, bo z jednej pensji nie kupią sobie nowego Audi albo nie zmienią… Czytaj więcej »

Artur
4 miesięcy temu
Reply to  Dawid

Na dziś to chyba nic się nie opłaca.

Dawdi
4 miesięcy temu
Reply to  Artur

zawsze opłaca się korzystać z najlepszej oferty na rynku. Problem jest taki, że niektórzy definiują „opłacalność” jako przebicie inflacji i ja zupełnie tego nie rozumiem, bo nie podają co robić gdy inflacji się nie da przebić. [CENZURA-red]

Ppp
4 miesięcy temu

Myślę, że korzyść z wysokich stóp uwidoczniłaby się lepiej, gdyby ten stan trwał wiele lat. Wtedy więcej ludzi by się przekonało, że zamiast brać kredyt – można zaoszczędzić, a dzięki wysokim odsetkom ten czas nie musi być długi. I wtedy, zamiast systemu: kredyt-zakup-spłata, upowszechniłby się system zarobek-oszczędność-zakup. Zauważmy przy tym, że byłby on o wiele stabilniejszy, nie byłoby kryzysów spowodowanych masową niewypłacalnością (jak w 2008r).
Pozdrawiam.

Admin
4 miesięcy temu
Reply to  Ppp

Ciekawe, rzeczywiście, to sprzyja oszczędzaniu i nie sprzyja życiu na kredyt, które przy zerowych stopach było wręcz patologią

Marco
4 miesięcy temu
Reply to  Ppp

A ja mam model kredyt-zakup-inwestycje-inwestycje-inwestycje-….-spłata. Nawet po 2021 polecam. Czekam na coś kalibru z 2008.

Artur
4 miesięcy temu
Reply to  Ppp

Może tak może nie ale na kredycie to wszystkie rządy świata jadą a druga sprawa młodzi ludzie chcą mieć dzisiaj wszystko na już i na tę okoliczność czekają kredytodawcy.

Dawid
4 miesięcy temu
Reply to  Artur

Tylko rządy tego świata w razie W… podnoszą podatki i ktoś zawsze zostanie żeby być okradany i spłacać rządowi ten kredyt.
Normalny indywidualny inwestor nie ma takiej opcji.

EG.
4 miesięcy temu

Obligacje antyinflacyjne założone w czerwcu 2022 przyniosły dochód w 2023 ok. 5 % a w 2024 13 % netto.

Artur
4 miesięcy temu
Reply to  EG.

To fajnie ale wartości pieniądza nie utrzymały bo problemem był 1 rok gdzie było 12,4% inflacji no i Belka.

Dawid
4 miesięcy temu
Reply to  Artur

No i? Jaka alternatywę sugerujesz, bo jak was czytam to – potrzebuje telefonu komórkowego Idę do sklepu RTV go kupić. A ty piszesz „ale model który kupisz na jest w stanie się dodzwonić na Marsa na i ZAiKS”. I nic z tego biadolenia nie wynika dla osoby która nie może sobie pozwolić na nie oszczędzanie lub nie posiadanie telefonu. Co sugerujesz że skro 5% i 13% nie przebiło inflacji to powinien tak jak ty odkładać do skarpety na 0%. Czemu tylko ludzie od obligacji podają jakieś rzeczywiste liczby a wy negujecie fakty nie mówiąc jak wy rozwiazaliscie ten problem zeby… Czytaj więcej »

Artur
4 miesięcy temu
Reply to  Dawid

Uważam, że i tak najmniej stracił jak mógł i emitent nie ogłosił upadłości.

Dawid
4 miesięcy temu
Reply to  Artur

Tyle że nie stracił najmniej tylko zyskał najwięcej. Rodzaj środki biednym i miej 0 zł to nie będziesz tracił. Ten benchmark nie ma sensu.
Równie dobrze można by sprawdzić ile rocznie zarabia bezos i twierdzić że jak tyle się nie da wyciągnąć z obligacji to się traci i się nie opłaca inwestować w obligacje – inny benchmark tylko że równie bez sensu

Ciapa
4 miesięcy temu

Ale bzdury.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu