Każdy, kto pamięta poprzedni ustrój, musi znać to słowo – cinkciarz. Wyraz, który oznaczał handlarza walutami, wzięła sobie jako nazwę – już wiele lat po upadku komunizmu w Polsce – jedna z firm prowadzących internetową platformę wymiany walut. I na tym wygrała. Sąd uznał kilka dni temu, że „cinkciarz” wbił się, ale już jako nazwa konkretnej firmy, tak głęboko w naszą jaźń, że… nie można go bez ograniczeń używać w reklamie jako synonimu handlarza walut!
Na początku krótki disclaimer dla młodszych czytelników subiektywności, którzy mogą nie pamiętać, że kiedyś handel walutami był formalnie zabroniony. A w każdym razie ściśle kontrolowany przez państwo. W okresie komunizmu (lata 1945-1989) władze komunistyczne wprowadziły system, w którym złoty nie był pieniądzem wymienialnym na zachodnie waluty, a bank centralny ustalał oficjalne kursy wymiany. Zakup np. dolarów oficjalnie był możliwy tylko w państwowych punktach wymiany walut i trzeba było mieć na to specjalne zezwolenie.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
W latach 80. pojawiły się bony (wymienialne na waluty obce), za które można było w wyznaczonych sklepach kupować rzeczy sprowadzone z zagranicy, ale oczywiście również „chodziły” po oficjalnym kursie, niemającym nic wspólnego z rzeczywistością. Konieczność posiadania „twardej” waluty, która broniła realnej wartości pieniędzy, załatwiał czarny rynek, na którym kursy np. dolarów były znacznie wyższe od oficjalnego kursu.
Słowo „cinkciarz”: przyszło w XIX w., ale w XXI w. się zmieniło
Przed każdym większym bankiem można było spotkać cinkciarzy, którzy sprzedawali i kupowali dolary i inne waluty. Słowo to miało wśród ludzi negatywne konotacje, sugerujące nieuczciwość lub spekulacyjny charakter działalności cinkciarzy, ale tak naprawdę cinkciarzy potrzebował od czasu do czasu prawie każdy obywatel, który nie chciał, by wartość jego majątku została zjedzona przez inflację.
Sam termin „cinkciarz” pojawił się w Polsce dużo wcześniej, bo w XIX wieku, i był związany z procesem zastępowania polskiej waluty przez inny system monetarny. W tym okresie Polska była pod zaborami Rosji, Prus i Austrii. Pod wpływem tych mocarstw polska waluta zaczęła tracić na wartości i stabilności. W rezultacie zaczęło dochodzić do inflacji, a ludzie zaczęli tracić zaufanie do polskiego złotego.
Wtedy po raz pierwszy pojawili się tzw. „cinkciarze”. Słowo to wywodzi się od niemieckiego terminu „Zinkenwechsel”, który oznaczał wymianę pieniędzy. Cinkciarze byli osobami, które specjalizowały się w wymianie polskich złotych na stabilniejsze i bardziej akceptowane przez handlowców waluty, takie jak ruble rosyjskie, marki pruskie czy korony austriackie. Cinkciarze często podróżowali z miasta do miasta, oferując swoje usługi tym, którzy chcieli wymienić pieniądze.
Cinkciarze często próbowali oszukać klientów, stosując różne triki, takie jak używanie wadliwych wag lub manipulowanie kursami wymiany. Z tego powodu słowo „cinkciarz” zaczęło nabierać negatywnego znaczenia, oznaczając oszusta lub kogoś, kto próbuje wykorzystać innych w sferze finansowej. Ale ludzie zawsze potrzebowali stabilnej waluty do transakcji handlowych, a cinkciarze zapewniali im taką możliwość.
Kiedy w 2010 r. pojawiła się platforma handlująca przez internet walutami o nazwie Cinkciarz.pl, miałem duże wątpliwości czy to jest dobra marka. Właśnie ze względu na kontrowersyjne skojarzenia. Obawiałem się, że ludzie nie będą chcieli powierzać swoich pieniędzy marce kojarzącej się z nielegalną, niekontrolowaną i nie zawsze uczciwą wymianą walut. Cinkciarz.pl się jednak udał i dziś firma jest jednym z najbardziej znanych polskich fintechów zajmujących się transakcjami finansowymi (karty wielowalutowe, wymiana walut, lokowanie pieniędzy w towary, kontrakty terminowe, opcje czy ETF-y).
Cinkciarz, czyli handlarz walutami? Sąd: „już nie”. Przynajmniej w reklamie
Doszło do tego, że konkurent Cinkciarza.pl, który wykorzystywał słowo „cinkciarz” do pozycjonowania swoich reklam w internecie, przegrał proces (na razie nieprawomocnie), choć jego prawnicy przekonywali, że używał po prostu słowa opisującego człowieka żyjącego z wymiany walut. A to nie jego wina, że ktoś obrał sobie tak powszechnie występujące słowo za nazwę swojej firmy.
Sąd się z tym nie zgodził i uznał, iż spółka Currency One, właściciel portali Internetowykantor.pl i Walutomat.pl (to najwięksi, obok Cinkciarz.pl, pozabankowi gracze na rynku wymiany walut) musi przeprosić i zapłacić odszkodowanie na rzecz Cinkciarz.pl (2 mln zł) i wpłacić pieniądze na wskazany cel społeczny (40 000 zł).
Tak orzekł Sąd Okręgowy w Poznaniu. Spór dotyczył korzystania z oznaczeń m.in. „cinkciarz” (i podobnych) jako słów kluczowych do reklamowania się w internecie w wyszukiwarce Google. Co prawda Cinkciarz.pl opatentował znak towarowy, ale Currency One argumentowała, że słowo „cinkciarz” jest opisowe dla wymiany walut i nie powinno być znakiem towarowym. Sąd uznał, że nie ma
Wcześniej Cinkciarz.pl uzyskał korzystne rozstrzygnięcia sądowe w powiązanych sprawach przed Naczelnym Sądem Administracyjnym oraz Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Prawomocne wyroki mówią, że historyczne słowo opisujące nielegalną działalność („cinkciarz”) nie ma dzisiaj tzw. desygnatu oraz jest nazwą własną i znakiem towarowym.
Oczywiście: to się nie zdarzyło samo. Ludzie, którzy zajmowali się marketingiem tej marki, mocno popracowali nad jej rozpoznawalnością i powiązaniem z ich firmą. Przecież logo Cinkciarz.pl pojawiło się jakiś czas temu w hollywoodzkim filmie. Więcej o najciekawszych marketingowych decyzjach dotyczących „cinkciarskiej” marki obejrzycie w tym filmiku na Youtubie.
To chyba bardzo rzadki przykład sytuacji na rynku finansowym, w której słowo opisujące działalność związaną z pieniędzmi została „zaanektowana” przez firmę komercyjną i to w tak skuteczny sposób. Czyli osiągając efekt, iż sądy uznają to słowo za kojarzące się już głównie z nazwą firmy. Kiedyś cinkciarzem mógł być każdy, a teraz może być nim tylko ten, kto… może. Bardzo ciekawy przypadek zmiany losów finansowego słowa.
———————————–
ZOBACZ OKAZJOMAT SAMCIKOWY: Obawiasz się inflacji? Zastanawiasz się, co zrobić z pieniędzmi? Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – to aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także zestawienie dostępnych dziś okazji bankowych (czyli 200 zł za konto, 300 zł za kartę…). I zacznij zarabiać na bankach:
>>> Ranking najwyżej oprocentowanych depozytów
>>> Ranking najlepszych kont oszczędnościowych. Gdzie zanieść pieniądze?
>>> Przegląd aktualnych promocji w bankach. Kto zapłaci ci kilka stówek? I co trzeba zrobić w zamian?
———————————–
POSŁUCHAJ NASZYCH PODCASTÓW:
Ekipa „Subiektywnie o Finansach” co środę publikuje nowy odcinek podcastu „Finansowe Sensacje Tygodnia” (w skrócie: FST). Rozmawiamy o tym, co nas zbulwersowało albo zaintrygowało w minionym tygodniu, i zapowiadamy przyszłe sensacje wokół naszych portfeli. Do tej pory ukazało się 130 odcinków podcastu, zaprosiliśmy też kilkudziesięciu gości.
Poza cotygodniowym podcastem możesz też posłuchać tekstów z „Subiektywnie o Finansach” czytanych przez ich autorów. Ten cykl podcastowy nazywa się „Subiektywnie o Finansach do słuchania” (w skrócie: SDS). Wszystkie podcasty znajdziesz pod tym linkiem, a także na wszystkich popularnych platformach podcastowych w tym Spotify, Google Podcast, Apple Podcast, Overcast, Amazon Music, Castbox, Stitcher).
————
MACIEJ SAMCIK POLECA PORZĄDNE OFERTY:
>>> Prosto i tanio inwestuj w porządnych funduszach inwestycyjnych TFI UNIQA. W ramach programu „Tanie oszczędzanie” można kupić fundusze inwestujące na całym świecie bez opłat dystrybucyjnych. Opłata za zarządzanie wynosi – dla niektórych funduszy w ramach „Taniego oszczędzania” – 0,5% w skali roku. Żeby założyć konto „Tanie oszczędzanie” i zacząć inwestować pieniądze przez internet – kliknij ten link. W TFI UNIQA konto IKZE ma Maciek Samcik.
>>> Waluty obce kupuj po dobrych kursach na Cinkciarz.pl. „Subiektywnie o Finansach” poleca fintech Cinkciarz.pl, oferujący m.in. usługę portfela walutowego. Na Cinkciarz.pl kupisz dolary i euro – i kilkadziesiąt innych walut – po bardzo dobrych kursach, w ofercie są też karty walutowe. Dostępna jest fizyczna karta (15 zł za wydanie, bez opłat za obsługę) lub wirtualna karta (za darmo, służy do płatności w internecie oraz zbliżeniowych płatności telefonem czy zegarkiem). Zarejestruj się tutaj i przetestuj portfel walutowy Cinkciarz.pl, łatwiej już nie będzie.
Źródło zdjęcia: kadry z filmu „80 milionów”