14 marca 2024

Transformacja energetyczna: czy Polska będzie wodorowym eldorado? Naukowcy, uczelnie i polskie firmy stoją w blokach startowych. A co z kasą?

Transformacja energetyczna: czy Polska będzie wodorowym eldorado? Naukowcy, uczelnie i polskie firmy stoją w blokach startowych. A co z kasą?

Transformacja energetyczna. Czy Polska może być doliną wodorową, a sam wodór – naszym „energetycznym złotem”, czyli tym, czym stał się gaz łupkowy dla Ameryki? „Jesteśmy na dobrej drodze. Tym, co nas hamuje, jest przede wszystkim sposób finansowania badań i innowacji, który często jest zbyt skoncentrowany na szybkich zyskach i nie uwzględnia ryzyka innowacyjnego” – mówi prof. dr hab. inż. Jarosław Sęp, prorektor do spraw rozwoju na Politechnice Rzeszowskiej, a także prezes Podkarpackiej Doliny Wodorowej 

Potrzebujemy systemu, który lepiej rozumie specyfikę pracy badawczo-rozwojowej, oferując wsparcie w dłuższej perspektywie i akceptując możliwość niepowodzeń jako części procesu innowacji” – mówi prof. Jarosław Sęp. I trudno mu odmówić racji.

Zobacz również:

Polska będzie musiała wydać najwięcej pieniędzy w całej Unii Europejskiej na zmianę swojego miksu energetycznego – czyli na to, by zastąpić prąd wytwarzany z węgla na ten ze źródeł odnawialnych, być może z ekologicznego przetwarzania gazu, a także z elektrowni atomowych. W co inwestować, a w co nie? Jak wydać te 700-800 mld zł, które pochłonie transformacja energetyczna? I co będzie paliwem przyszłości? Atom, słońce, wiatr i woda, a może… wodór?

Zapraszam do przeczytania zapisu fragmentów rozmowy, którą przeprowadził Maciek Samcik z prof. Jarosławem Sępem, prorektorem Politechniki Rzeszowskiej. To właśnie ta uczelnia jest jednym z najważniejszych w Polsce centrów myśli technologicznej.

A Rzeszów i Podkarpacie – także ze względu na swoje strategiczne położenie – stanowią też ważny „przyczółek” tworzenia polskich technologii wojskowych oraz technologii bezpieczeństwa (to tutaj powstała pierwsza miejska cybernetyczna „żelazna kopuła”). To właśnie tutaj mają siedziby największe firmy technologiczne (np. Asseco, największa w Polsce firma IT). Rozwija się tu wiele innowacji, o których być może jeszcze nie słyszeliśmy, a których będziemy używać za kilka lat.

I właśnie o takich innowacjach – i o tym, co zrobić, by było ich więcej – jest ta rozmowa. Jej pełną wersję znajdziecie w podkaście „Finansowe Sensacje Tygodnia” przygotowywanym przez ekipę „Subiektywnie o Finansach” oraz w „Technopodkaście” przygotowanym przez ekipę Homodigital.pl. A poniżej wybrane fragmenty rozmowy.

Prof. Jarosław Sęp, Politechnika Rzeszowska
Prof. Jarosław Sęp, Politechnika Rzeszowska

Maciej Samcik: W którym miejscu, pańskim zdaniem, jesteśmy, jeśli chodzi o zmiany dotyczące tego, jaką energię będziemy konsumować? Czy już mamy jasność, w którym kierunku – do jakiego miksu energetycznego – idziemy i jakie będą wiązały się z tym wydatki? Czy klasa rządząca już podjęła strategiczne decyzje czy wciąż się waha? I czy jako społeczeństwo jesteśmy świadomi tego, co się wydarzy?

Prof. Jarosław Sęp: Jako społeczeństwo mamy świadomość tego, że trzeba transformację energetyczną przeprowadzić. Twarde dane i badania naukowe pokazują, że anomalie pogodowe pojawiają się coraz częściej. To tworzy grunt, żeby na temat rewolucji energetycznej zacząć poważnie rozmawiać i wprowadzać ją w życie. Na pewno będzie nas ona dużo kosztować. Po drugiej stronie jednak też są koszty, które trzeba będzie ponieść, jeżeli jej nie przeprowadzimy.

Kilka lat temu na Manhattanie w Nowym Jorku uruchomiono klimatyczny zegar zagłady, wskazując perspektywę kilku lat, w trakcie których mamy jeszcze możliwość odwrócenia negatywnych zmian wiążących się z przegrzaniem planety. Badania naukowe pokazują, że jesteśmy bardzo blisko granicy wzrostu globalnej temperatury o 1,5 stopnia w porównaniu do ery przedprzemysłowej, co bardzo utrudniałoby zatrzymanie pewnych zjawisk i procesów zachodzących w naturze.

Finansowanie zmian, które mają sprawić, że zmniejszymy zanieczyszczanie Ziemi, będzie bardzo ważnym i trudnym aspektem transformacji energetycznej. W wielu przypadkach nowe technologie rynkowo nie obronią się przed tańszymi, bardziej emisyjnymi technologiami, które rozwijały się przez dziesięciolecia, a nawet setki lat. Ale postęp technologiczny cały czas poszerza pole tej gry i poprawia bilans.

Jaka jest rola uczelni technologicznych w tym procesie? To są wyłącznie wielkie inwestycje państwowe czy widać wpływ firm komercyjnych i innowacji pochodzących z sektora prywatnego?

Nauka pomaga w poszukiwaniu najtańszych i najbardziej efektywnych rozwiązań. Wiele przedsiębiorstw zamierza finansować transformację energetyczną, tworząc tzw. demonstratory, które sprawdzają funkcjonowanie nowoczesnych rozwiązań w niewielkiej skali. Następnie będzie można przeskalować te wyniki na większe rozwiązania – taki jest plan.

Projektów innowacyjnych realizowanych przez biznes mogłoby być więcej, ale wiele pomysłów jest finansowanych wyłącznie ze środków własnych tych, którzy w działaniach uczestniczą. W niewielkim stopniu dofinansowania pochodzą ze źródeł zewnętrznych, w tym publicznych. To problem, bo musimy rywalizować z globalnymi potentatami o znacznie większych możliwościach finansowych. Istotne jest, żebyśmy nie byli tylko odbiorcą technologii, które ktoś inny wymyślił. Musimy potrafić włączyć się w główny nurt pracy liderów, którzy te technologie tworzą i na tym zarabiają.

Czytaj też: Od początku 2024 r. będziemy płacili nowy podatek – od plastiku. Ile wyniesie i czy może zmienić nasze przyzwyczajenia konsumenckie? A może to bezsens?

Czy Polska, ze względu na to, że mamy relatywnie dużo do zrobienia w dziedzinie transformacji energetycznej, mogłaby stać się jednym z centrów innowacji w dziedzinie technologii oszczędzania energii, jej racjonalnego wykorzystywania oraz tworzenia nowych źródeł energii?

By Polska mogła stać się takim centrum, kluczowe są inwestycje w badania i rozwój, wspieranie innowacji i przedsiębiorczości, a także edukacja i rozwój kompetencji w obszarze nowych technologii. Co nas hamuje, to przede wszystkim sposób finansowania badań i innowacji, który często jest zbyt skoncentrowany na szybkich zyskach i nie uwzględnia ryzyka innowacyjnego. Potrzebujemy systemu, który lepiej rozumie specyfikę pracy badawczo-rozwojowej, oferując wsparcie w dłuższej perspektywie i akceptując możliwość niepowodzeń jako część tego procesu.

Mówił Pan również o znaczeniu funduszy zewnętrznych, zwłaszcza europejskich, w finansowaniu postępu. Jakie zmiany w polityce finansowania na szczeblu krajowym i unijnym mogłyby przyspieszyć transformację technologiczną w Polsce?

Na szczeblu unijnym ważne jest, aby fundusze europejskie były jeszcze bardziej dostępne dla innowacyjnych projektów, które mogą nie przynieść szybkiego zysku, ale mają duży potencjał transformacyjny. Na poziomie krajowym potrzebujemy większej elastyczności w finansowaniu badań i rozwoju, lepszego połączenia nauki z biznesem i większego zaangażowania sektora prywatnego w finansowanie innowacji.

Ważne jest też stworzenie sprzyjającego otoczenia regulacyjnego, które będzie zachęcać do inwestycji w nowe technologie. Głównymi przeszkodami w tym momencie są złożone procedury i brak szybkości w podejmowaniu decyzji. W biznesie – jak dobrze wiemy – czas to pieniądz. Brak dynamiki w działaniu, szczególnie w przydzielaniu środków zewnętrznych, znacząco hamuje tempo rozwoju innowacji.

Czyli mówimy o potrzebie zmiany podejścia na różnych poziomach zarządzania badaniami, działaniami innowacyjnymi, tym wszystkim, co tworzy nowe wynalazki?

Dokładnie. Szczególnie dotyczy to finansowania badań podstawowych i przejścia przez tak zwaną „Dolinę Śmierci” w procesie innowacyjnym. Istnieje luka finansowa między fazą dobrego pomysłu a jego skomercjalizowaniem, gdzie wsparcie finansowe jest kluczowe do przejścia do kolejnego etapu. Kluczową rolę w tym przypadku odgrywać powinno Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, ale równie ważna jest współpraca między uczelniami, firmami i administracją. Tylko przez wspólne działanie możemy skutecznie wprowadzać innowacje do życia codziennego.

Jednym z paliw przyszłości może być wodór. Polska jest jednym z tych miejsc na świecie, w których stosunkowo dużo się dzieje w dziedzinie badań nad jego wykorzystaniem. W jaki sposób Polska może wykorzystać potencjał wodoru?

Wodór ma ogromny potencjał jako paliwo przyszłości ze względu na swoje właściwości i efektywność energetyczną. Wyzwaniem jest przede wszystkim pozyskiwanie i przechowywanie wodoru. Polska ma szansę stać się liderem w tej technologii, o ile skupimy się na badaniach i odpowiedniej infrastrukturze.

Wodór, w przeciwieństwie do gazu łupkowego, oferuje czystą alternatywę energetyczną. Kluczem do sukcesu będzie jednak rozwój technologii w sposób ekonomicznie opłacalny. Musimy skupić się na budowie odpowiednich ośrodków i przyciągnięciu inwestycji w badania technologii wodorowych. Ważne jest również wspieranie inicjatyw, które promują innowacje i współpracę między sektorami publicznym i prywatnym.

W kontekście Podkarpackiej Doliny Wodorowej i podobnych inicjatyw na całym świecie, kluczowe jest tworzenie takich „żywych laboratoriów”, gdzie nowe technologie mogą być testowane w realnych warunkach. To pozwala nie tylko na szybsze wprowadzanie innowacji na rynek, ale również na dostosowanie tych rozwiązań do specyficznych potrzeb lokalnych społeczności i gospodarek.

Czytaj też: Jesteś prosumentem. Liczysz, ile oszczędzasz na rachunkach za prąd, ale… firma energetyczna liczy inaczej. Wkrótce może być jeszcze gorzej

Czy obecnie inwestowanie w technologie wodorowe jest bezpieczne i opłacalne?

Z perspektywy inwestycyjnej projekty związane z wodorem i magazynowaniem energii są obiecujące, ale wymagają długoterminowego zaangażowania i stabilności finansowej. Partnerstwa publiczno-prywatne mogą tu odgrywać kluczową rolę, umożliwiając podział ryzyka i korzyści między sektorem publicznym a prywatnym.

Tak jak wspomniałem, potrzebujemy nie tylko pieniędzy, ale też kompleksowego podejścia, które obejmuje inwestycje w badania i rozwój, budowanie infrastruktury, tworzenie korzystnego otoczenia regulacyjnego oraz promowanie współpracy między różnymi sektorami i krajami. Tylko w ten sposób możemy skutecznie przyspieszyć przejście do niskoemisyjnej i bezemisyjnej gospodarki

Jak dobrze wiemy, najbardziej emisyjnym środkiem transportu są samoloty. Czy możemy spodziewać się w przyszłości samolotów zasilanych wodorem?

Oczywiście. Lotnictwo stoi przed wyzwaniem redukcji emisji CO2, a wodór oferuje rozwiązanie tego problemu. Jesteśmy – jako Politechnika Rzeszowska – na wczesnym etapie prac badawczych nad adaptacją silników lotniczych do spalania wodoru i współpracujemy z najlepszymi producentami, takimi jak Airbus, by uczynić to możliwym.

Wodór ma potencjał, by rewolucjonizować lotnictwo, czyniąc je znacznie bardziej ekologicznym. Chociaż wyzwania techniczne i ekonomiczne są znaczące, prace nad wdrożeniem wodoru jako paliwa lotniczego są bardzo obiecujące. Główne wyzwania to opracowanie bezpiecznych i efektywnych technologii magazynowania i dystrybucji wodoru, adaptacja istniejących silników, a także spore koszty.

A co z samochodami? Jakie wyzwania techniczne musimy pokonać, aby samochody elektryczne były bardziej ekologiczne niż dotychczas?

Wyzwań jest kilka. Po pierwsze musimy zwiększyć udział energii odnawialnej w naszym miksie energetycznym. Po drugie samochody elektryczne są cięższe od tradycyjnych, co oznacza, że potrzebują więcej energii do napędu. Również kwestia akumulatorów – ich produkcja, żywotność i recykling – jest istotna. Ale jeśli będziemy mogli zasilić te pojazdy zieloną energią, ich wpływ na czyste środowisko znacznie się zwiększy.

Samochody zasilane wodorem to również przyszłość motoryzacji. Oferują wiele zalet, zwłaszcza w transporcie ciężkim i zbiorowym, gdzie mogą naprawdę „zrobić robotę”. Technologia ogniw paliwowych pozwala na wytworzenie energii elektrycznej bezpośrednio na pokładzie pojazdu, co może być rewolucyjne. W Polsce, także na Podkarpaciu, już testujemy prototypy, takie jak autobusy wodorowe, i pracujemy nad infrastrukturą tankowania wodoru.

Tak samo jak w innych przypadkach, wyzwaniami są koszty i solidna infrastruktura. Rozwój sieci ładowania dla pojazdów EV oraz stacji tankowania wodoru wymaga znacznych inwestycji. Ponadto, istnieje potrzeba dalszego rozwoju technologii, by była ona bardziej dostępna cenowo dla przeciętnego użytkownika. Mimo wszystko widzimy już postępy i mam nadzieję, że różnorodność rozwiązań – samochody elektryczne, wodorowe, a nawet hybrydowe – będzie współistnieć, oferując konsumentom wybór.

Jak Pan sądzi, jak szybko rozstrzygnie się bój o to, czy Polska będzie jednym z europejskich centrów energetycznej innowacji?

To zależy od wielu czynników, w tym od zaangażowania rządów, przemysłu i społeczeństwa w przejście na zieloną energię, ale… jestem optymistą. Innowacje technologiczne rozwijają się szybko, a presja ze strony opinii publicznej i regulacji środowiskowych przyspiesza te zmiany. Myślę, że w nadchodzących dekadach możemy być świadkami znaczącej transformacji w sposobie, w jaki poruszamy się po naszej planecie.

Transformacja technologiczna i energetyczna jest nieunikniona i jest to proces, który jak już wielokrotnie wspominałem – wymaga zaangażowania i współpracy na wielu poziomach. Polska ma szansę odegrać w tym procesie ważną rolę, ale wymaga to strategicznego planowania, odwagi w podejmowaniu decyzji i otwartości na nowe idee.

Więcej informacji o innowacjach pochodzących z polskich uczelni – na www.homodigital.pl. Polecam też sporządzoną przez kolegów z Homodigital.pl mapę wynalazków na polskich uczelniach. Która z nich zgłosiła najwięcej innowacyjnych pomysłów do opatentowania?

Czytaj też inną ciekawą rozmowę: „Zużywając paliwa kopalne, ludzkość jest trochę jak na wakacjach i te wakacje się kończą” – przestrzega dr inż. Piotr Piórkowski, profesor Politechniki Warszawskiej. Według niego jednym z filarów motoryzacji będą samochody zasilane wodorem oraz uzyskiwanymi z wodoru i CO2 paliwami syntetycznymi. Technologie te będą się doskonale uzupełniały z napędem opartym na bateriach. Ciekawe, zapraszam do przeczytania!

Źródło zdjęcia tytułowego: Freepik

Subscribe
Powiadom o
20 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Jurek
8 miesięcy temu

Panie Maćku

Jak będzie Pan następnym razem rozmawiał z jakimś profesorem czy rektorem to proszę zapytać jak wygląda kwestia podziału pieniędzy w przypadku jakiegoś grantu czy też zlecenia. Bo może się okazać, że uczelnie mają takie narzuty, że do prowadzenia badań zostanie niewiele. I wtedy z takich szumnych planów zostanie tylko szum.

Admin
8 miesięcy temu
Reply to  Jurek

Niektóre uczelnie są niestety przepompowaniami grantów, ale nie wydaje mi się, żeby to dotyczyło całej „branży”…

Robert
8 miesięcy temu

Wodór jest potrzebny tylko wielkim koncernom paliwowym które dzięki niemu opóźniają odejście od paliw kopalnych. Wydamy masę pieniędzy, stracimy masę czasu, a zarobią na tym tylko firmy paliwowe. Pan prezes jest świadomym lub nie lobbystą koncernów.

Admin
8 miesięcy temu
Reply to  Robert

Chyba to nie takie proste. Gdyby tak było to np. koncerny motoryzacyjne też by „szły” w wodór, a tylko Toyota na tę technologię stawia…

Zbyszek
8 miesięcy temu

Mam duży problem z tym wodorem, no bo generalnie aby go komercjalizować (wytwarzać i sprzedawać) trzeba ogarnąć sporo kroków. Potrzeba: Zużyć sporo energii elektrycznej aby go wytworzyć Następnie trzeba go jakoś zmagazynować i efektywnie przewozić z miejsca wytworzenia do miejsca sprzedaży Potem trzeba wytworzyć na powrót z wodoru energię w samochodzie i umieścić prąd w bateriach podczas jazdy (ogniwa paliwowe) Mamy do czynienia z najtrudniejszym pierwiastkiem na ziemi do efektywnego transportu i przechowywania. Zajmuje pierwsze miejsce w tablicy Mendelejewa, co oznacza że łatwo wchodzi w reakcje, ma najmniejszą masę atomową co sprawi spory ból głowy przy przewozie i tankowaniu. W… Czytaj więcej »

Admin
8 miesięcy temu
Reply to  Zbyszek

Zgoda, z wodorem jest jeszcze kilka poważnych problemów do ogarnięcia, ale przy założeniu, że uda się je ogarnąć to możemy mieć bardziej stabilną niż OZE i relatywnie czystą energię

Zbyszek
8 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Trzeba bardzo wielkiej ilości energii elektrycznej aby zamienić wodę w wodór, a potem straty w magazynowaniu, przewozie oraz tankowaniu. Wodór szybko wchodzi w reakcję i w zasadzie ciężko nawet wykryć wyciek. Można sobie teoretyczne wyobrazić przekształcanie energii elektrycznej pozyskiwanej z fotowoltaiki na wodór, ale tu sprawności są rzędu bodaj 20-30 procent przy znacznym skomplikowaniu samochodów. Pozyskiwanie wodoru z paliw kopalnych to ślepa błędne koło, bo sensem istnienia wodoru jest całkowita eliminacja wydobycia paliw kopalnych. Nie widzę tego w transporcie indywidualnym. Tu znacznie łatwiejsze jest zwykłe ładowanie baterii i odzyskiwanie ze sprawnością bodaj 98-99%. W transporcie ciężkim – statki masowce, tiry,… Czytaj więcej »

Admin
8 miesięcy temu
Reply to  Zbyszek

W transporcie zbiorowym – też wchodzi w grę, w Polsce już mamy autobusy na wodór

Jurek
8 miesięcy temu
Reply to  Zbyszek

I nie zapominajmy, że to jedyny gaz który przy rozprężaniu się ogrzewa, więc każdy minimalny wyciek to potencjalne źródło wybuchu.

Grzegorz
8 miesięcy temu

Jakim to nie centrum Polska już miała być: niebieski laser, grafen, gaz łupkowy, niedawno srebro a teraz wodór.

Admin
8 miesięcy temu
Reply to  Grzegorz

Ojkofobia 😉

Przemek
8 miesięcy temu

Niestety ale o wielkości polskich uczelni możemy zapomnieć… minęły juz dwie perspektywy unijne z ogromnymi środkami na B+R (POIG od 2007 -2013, POIR od 2014 -2020 teraz FENG od 2021 do 2027). W różnych modelach finansowania. Czy słyszał Pan o tym żeby polska Uczelnia wygenerowała takie rozwiązanie które pozwala jej zarabiać z tego tytułu. Lepiej nam wychodzi naśladownictwo badań lub zakup z zagranicy niż podejmowanie prawdziwych wyzwań badawczych. A czemu ? bo Uczelni jest za dużo, finansowane od „głowy studenta”, są dla każdego i nie kumulują potencjału najlepszych a dzielą go na coraz mniejsze grupki badawcze bijące się o granciki.… Czytaj więcej »

Admin
8 miesięcy temu
Reply to  Przemek

Panie Przemku, słuszne uwagi, rzeczywiście polska branża „uczelniana” przespała wiele lat. Trochę to przypomina problemy rolnictwa, zbyt rozdrobionego i upasionego dotacjami

mmm777
8 miesięcy temu

A co do patentów:
„Światowym liderem są oczywiście Chiny. Wpłynęło tam 1 538 060 wniosków! Drugie miejsce należą do Stanów Zjednoczonych (509 096), Japonii (412 088 wniosków), Korei Południowej (267 530 wniosków), Niemiec (165 830 wniosków).”
Warto znać miarę…

A wodór to wredne paliwo.

Admin
8 miesięcy temu
Reply to  mmm777

Dlaczego wredne? 😉

mmm777
8 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Jedyną zaletą jest to, że w razie wycieków leci do góry, nie tworząc wybuchowych zgromadzeń.

Wodór, z racji bardzo małej cząsteczki przechodzi całkiem swobodnie przez różne materiały, psując przy tym ich strukturę. Ma bardzo małą gęstość. Sprężony zawiera mało energii, skroplony też, i wymaga doskonałej izolacji cieplnej. Z benzyną takich problemów nie ma 😉

TomR
8 miesięcy temu

Większość najzdolniejszych ludzi nie jest zainteresowana pracami w ekotechnologiach, wodorze itp. Wolą raczej ITm finanse, zarządzanie, elektronikę, odżywający teraz przemysł kosmiczny, a także klasyczne matematyki czy fizyki. Spora część zdolnych nadal jest humanistami i pcha się na jakieś psychologie. Więc żadnych większych przełomów w ekotechnologiach nie będzie. W Związku Radzieckim w latach międzywojennych decydowano o paliwie do czołgów. O wyborze diesla zadecydowało bezpieczeństwo – nie pali się. Żeby dać obraz decydentom zrobiono prosty pokaz – beczka diesla, beczka benzyny, do każdej wrzuca się pochodnię. Benzyna spłonęła, diesel zgasi gaśnicę. Dzięki temu czołgi sowieckie nie płonęły, w przeciwieństwie do zachodnich zasilanych… Czytaj więcej »

QVX
8 miesięcy temu
Reply to  TomR

Kolejny powtarzacz legendy o niepalnych czołgach etc. W ZSRR wybrali diesla, ponieważ pojechałby na wszystkim, co było na miejscu (np. nafcie do lamp), podczas gdy silnik benzynowy wymagał jednak produkcji i dystrybucji benzyny (w USA przy ich motoryzacji żaden problem). Co do czołgów, to załogi ginęły nie od pożarów, ale wybuchów amunicji – stąd najmniejsze straty dawały palne „Ronsony” (Shermany), bo miały mokre pojemniki na amunicję, więc nie wybuchały po trafieniu, a załoga miała czas na ucieczkę zanim pożar rozpalił się na dobre, a niepalne teciaki wylatywały w powietrze po trafieniu.

Pirx
8 miesięcy temu

Dotowany na wszelkie sposoby wodór jest na dziś 4x droższy niż paliwa tradycyjne i to po barbarzyńskim ich opodatkowaniu – licząc koszt przejechania 100 km standardowym samochodem.
Ogólnie jeśli konkurencyjność H2 nie zostanie uatrakcyjniona podniesiem cen tradycyjnych paliw o 400%, tylko dzięki postępowi i technologii zostanie obniżona do takiego poziomu, że stanie sie tanim paliwem, masowo dostępnym na każdym rogu – to jestem na tak, tylko że w to nie wierzę.

[…] Czytaj też: Transformacja energetyczna: czy Polska będzie wodorowym eldorado? Naukowcy, uczelnie i po… […]

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu