Na fali walki ze smogiem pączkują komercyjne oferty ekologicznego ogrzewania domu. Niedawno na mailu znalazłem wiadomość: „szwedzkie dotacje do pomp ciepła – 10.000 zł”. Kto by nie chciał dostać takiej kasy? Ale spokojnie, ani to dotacja, ani na pompę ciepła.
Pompa ciepła to urządzenie elektryczne wielkości sporej szafy, które służy do ogrzewania domu – odbiera ciepło z otoczenia: z gruntu albo z powietrza i oddaje je w naszych czterech kątach. To sprzęt wysokiej klasy – koszt takiego urządzenia wraz z montażem to kilkadziesiąt tysięcy złotych. Droższe w montażu, ale tańsze w użytkowaniu są pompy gruntowe. Tańsze w montażu, ale droższe w eksploatacji – pompy powietrzne.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
„Dotacja” na walkę ze smogiem – kto połknie przynętę?
Takich prezentów jeszcze nie rozdawali. Jeśli przy tak drogiej inwestycji proekologicznej ktoś chce zwracać dużą część wartości inwestycji – jest to oferta, której warto się przyjrzeć. To cóż, że ze Szwecji. Mówimy przecież o kraju cieszącym się silną marką, ojczyźnie Ikea i Volvo.
To miło – pomyślałem – że nasi sąsiedzi z północy oferują nam pomoc w walce o czyste powietrze. I w ramach rekompensaty za potop szwedzki teraz rozdają dotacje. Szczegóły tej niepowtarzalnej oferty są zamieszczone na stronie www.szwedzkadotacja.pl
Problem w tym, że słowo „dotacja” to tylko wabik. Nie ma żadnego szwedzkiego funduszu ochrony środowiska, czy sztokholmskiego programu wypierania smogu z Polski. Nikt nam niczego nie daje, a po prostu obniża cenę produktów i to pod kilkoma warunkami. Szwedzki jest jedynie producent urządzeń – firma Nibe.
Nie dotacja, lecz promocja. Nie na ciepło, lecz…
Trzeba się spieszyć, bo „szwedzka dotacja” jest limitowana. Jak podaje licznik na stronie internetowej, okazja potrwa tylko osiem dni. Jednak co nagle to po diable, zanim skorzystacie ze „szwedzkiej dotacji” radzę się poważnie zastanowić. Po pierwsze uzyskanie 10.000 zł „dotacji” nie jest takie proste. Przy cenach sprzętu zaczynających się od kilkunastu tysięcy złotych firma daje:
- 4.000 zł opustu (licząc od ceny netto) na zakup pompy ciepła;
- 1.000 zł na zakup rekuperatora, czyli wymiennika ciepła (element systemu wentylacji, zimą podgrzewa powietrze, a latem chłodzi);
- 4.000 zł na zakup instalacji fotowoltaicznej, czyli minielektrowni słonecznej do zamontowania na dachu budynku
Ta ostania z ogrzewaniem nie ma nic wspólnego, wytwarza prąd (czyli trudno mówić o walce ze smogiem, która jest marketingowym uzasadnieniem tej oferty). Odbiorca oferty może czuć się zdezorientowany, bo reklama mówi wyraźnie o dotacji 10.000 zł na pompy ciepła. W praktyce na elementy ogrzewania domu można wyciągnąć połowę tej kwoty. Reszta to zniżki na panele fotowoltaiczne i „osprzęt”.
To dobrze, że firmy promują ekologiczne rozwiązania, może dzięki temu ubędzie choć kilkadziesiąt węglowych trucicieli. Ale podszywanie się pod dotacje, które z natury rzeczy kojarzą się z tym, że stoją za nimi instytucje państwa, jest moim zdaniem nie do końca fair.
Czytaj też: Już trzy lata walczą z bankiem, by honorował własną promocję. Teraz dostali do rąk kończący argument
Czytaj też: W służbę zdrowia uderzy tsunami. Oto pięć rzeczy, które musimy szybko zrobić, żeby ją uratować
Smog to wróg nr 1. Cel uświęca środki?
Polacy w przeważającej większości ogrzewają się paląc węgiel, najczęściej w zwykłych piecach, które oczadzają całą okolice czarnym jak smoła dymem. W Polsce na ponad 5 mln domów jednorodzinnych ok. 3,5 mln domów jest ogrzewanych węglem. A w 70 proc. z nich znajdują się kopciuchy, czyli wykonane w technologii rewolucji przemysłowej z XIX wieku piece.
Wytwarzają one ogromne ilości zanieczyszczeń, przede wszystkim pyłów, które tworzą smog. Ekologiczne rozwiązania są na etapie „zalążkowym”: piece gazowe (promuje je teraz nasz narodowy gazownik PGNiG), piece na pellet, czy nawet kotły węglowe wyższej klasy – to rzadkość.
Rząd zapowiada walkę ze smogiem, ale efektów nie widać, mimo tego, że Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska ma ten ten cel ok. 10 mld zł. Pieniądze na dotacje w większości zostały na papierze. Konsumenci ciągle jednak mają włączony radar na słowo „dotacja”. I prywatne firmy chętnie z tego korzystają, by nieco uśpić naszą czujność.