Sensacje NASA, nowe planety, obce cywilizacje… Jak możesz zarobić na podboju kosmosu?

Sensacje NASA, nowe planety, obce cywilizacje… Jak możesz zarobić na podboju kosmosu?

Podbijanie kosmosu, poznawanie cywilizacji pozaziemskich, wizyty UFO na naszym niebie oraz próby znalezienia przez naukowców (w bliższych lub dalszych okolicach Ziemi) jakichś planet zdatnych do zamieszkania – to tematy dość dalekie od naszych finansów osobistych, aczkolwiek ostatnio bardzo zajmujące. No, może z wyjątkiem katastrofistów, którzy spodziewają się, że agresywni Obcy już czają się za rogiem naszego Wszechświata i tylko czekają na groźny moment, by pozbyć się ludzkości. Taka świadomość musi wpływać na zachowania konsumenckie :-))). Osobiście, gdybym był obcą cywilizacją (a czasami, gdy rozmawiam z bankowcami, mam takie uczucie), to poczekałbym spokojnie jeszcze kilkaset lat aż ludzkość sama się powyrzyna, zatruje, wysuszy albo zanihiluje w inny sposób – jesteśmy już na dobrej drodze. Ale za to Elon Musk ogłosił właśnie, że w 50-tą rocznicę postawienia nogi człowieka na księżycu wyśle tam znów swojego człowieka. Oczywiście w jego spółce SpaceX trwają też przygotowania do misji na Marsa.

Zainteresowanie Obcymi najbardziej zwiększyło się po ostatniej konferencji NASA, na której ogłoszono, że całkiem niedaleko Ziemi – w odległości 39 lat świetlnych (to tylko 400 bilionów kilometrów stąd ;-)) – odkryto układ, który ma aż siedem planet krążących wokół gwiazdy o nazwie TRAPPIST-1. I wszystkie mogą być zdatne do życia! „Odkrycie tak wielu skalistych planet przy jednej z gwiazd daje nadzieję na to, że planety typu ziemskiego są w kosmosie liczne i powszechne, a więc znacznie zwiększa szansę to, że nie jesteśmy samotni we Wszechświecie. Do tej pory astrofizycy poszukiwali planet raczej przy gwiazdach bardziej podobnych do Słońca, teraz zapewne na wyścigi zaczną się uważniej przyglądać tzw. czerwonym karłom, czyli zimnym gwiazdom, choć oczywiście są one trudniejsze do wypatrzenia i śledzenia” piszą moi koledzy z Wyborczej.pl.

Zobacz również:

Zła wiadomość jest taka, że przez pierwszy miliard lat po narodzinach gwiazdy tego typu „świecą dość mocno, nawet jaśniej niż dziś Słońce. W tym okresie każda planeta, która znajdzie się zbyt blisko, zostanie dosłownie zgrilowana”. Więc ta szczęśliwa siódemka planet podobnych do Ziemi też mogła tego doświadczyć, chyba że… „powstały w dużej odległości od gwiazdy i dopiero migrowały w jej pobliże, to być może nie straciły lotnych składników, takich jak np. woda„. Tym niemniej odkrycie TRAPPIST-1 może być początkiem poszukiwań innych tego typu układów planetarnych i nawet jeśłi ten konkretny okaże się niewypałem (choć w tym kontekście raczej trzeba byłoby napisać, że jest „przepalony”), to może znajdą się inne. A jeśli tak, to czas zabrać się za zarabianie na tych poszukiwaniach ;-)).

SCHRON LEPSZĄ INWESTYCJĄ, NIŻ MIESZKANIE? Jeśli ktoś nie liczy na cierpliwość Obcych, lecz spodziewa się ich nalotu w każdej chwili, to oczywiście inwestuje w złoto fizyczne oraz w… schron. Prywatne schrony są już prawie tak samo popularną inwestycją jak pracownicze ogródki działkowe. Podstawowy wariant takiego schronu w USA kosztuje niecałe 40.000 dolarów (takie ceny jakiś czas temu gwarantowała firma Atlas, która to-to buduje). W Wielkiej Brytanii z kolei – w zależności od jakości wykonania, ceny porządnych bunkrów kształtują się od 20.000 funtów do nawet 125.000 funciaków. Oczywiście firma zajmująca się tą działalnością oferuje też wersję podstawową, czyli zwykłą ziemiankę w cenie 6.000 funtów. Ostatnio słyszałem o luksusowych wersjach schronów, przypominających podziemne apartamenty, których koszt opiewa już na 10 mln dolarów. Gdyby się okazało, że „coś” nas nawiedzi, to schron może być znacznie lepszą inwestycją kapitału, niż „tradycyjna” nieruchomość. ;-))

JEŚLI „ONI” PRZYLECĄ, ZAROBISZ 20-KROTNIE. Firma bukmacherska PaddyPower prowadzi zakłady, których stawką jest udowodnienie istnienia Obcych. Do wzięcia jest całkiem sporo, ale najlepsze okazje od konferencji NASA są już niestety nieaktualne. Otóż gdyby w tym roku ktoś udowodnił istnienie Obcych, to firma bukmacherska wypłaciłaby za każdego zainwestowanego w taki zakład pieniążka aż 33. Jeśli więc za chwilę pojawią się dowody na istnienie obcych cywilizacji, posiadacze takich zakładów za zainwestowane np. 100 dolarów dostaną 3300 „zielonych”. Dla kolejnych lat zakłady były nieco mniej rentowne (ok. 25 dolarów za każdego postawionego). Tak było przed newsem z NASA, bo teraz niestety prawdopodobieństwo odkrycia Obcych rośnie i zakład w PaddyPower dotyczący roku 2017 jest wyceniany już tylko na 20:1. A na 2019 r. już tylko na 18:1. Kiepsko, ale jeśli jesteście optymistami co do tego, że nie jesteśmy w kosmosie sami… Czekam z utęsknieniem na wprowadzenie takich zakładów przez STS ;-). Na razie zapraszam do PaddyPower 😉

JAK MIEĆ DZIAŁKĘ W ZYSKACH Z WYPRAWY NA MARSA? Jeśli zaś nie jesteście hazardzistami oraz nie obstawiacie najazdu Obcych, to oczywiście jest też opcja zarabiania na odkrywaniu kosmosu „tradycyjnymi” metodami. Niestety, słynny SpaceX Ellona Muska nie jest notowany na giełdzie, ale amerykańscy spece od inwestowania radzą np., by zainwestować w akcji Lockheeda Martina, firmy co prawda specjalizującej się w technologiach lotniczych i wojskowych, ale która ma też dywizję kosmiczną. Ta część działalności firmy była trzecią największą pod względem przychodów i drugą najbardziej rentowną. Z 51 mld dolarów przychodów część kosmiczna daje Lockheedowi już prawie 10 mld dolarów. Firma prowadzi np. program Mars Base Camp, który zakłada wysłanie na orbitę Marsa ludzi w 2028 r. Lockheed Martin jest też obecny przy każdej misji NASA na Marsa. Wspólnie z Boeingiem Lockheed ma spółkę, która dostarcza silniki do rakiet. W ciągu trzech lat kurs akcji Lockheeda na nowojorskiej giełdzie poszedł w górę ze 160 do 260 dolarów.

A MOŻE ZAINWESTOWAĆ W… RAKIETY? Boeing to też zresztą beneficjent podboju kosmosu, jego część zajmująca się obroną, kosmosem i technologiami bezpieczeństwa ma ok. 15 mld dolarów rocznych przychodów (10% całości). Czystą grą na udany podbój kosmosu byłby też zakup akcji firmy Aerojet Rocketdyne, która zajmuje się dostarczaniem rozwiązań dla przemysłu kosmicznego i wojskowego. Firma jest malutka, rocznie ma raptem 1,5 mld dolarów przychodu, ale jest partnerem US Air Force w rozbudowie silników do myśliwców. No i ma miliard dolarów wartości rynkowej. Myśląc o udziale w zyskach z podboju kosmosu możecie też zainwestować w akcje firmy Orbital ATK, która ponad jedną czwartą przychodów osiąga ze sprzedaży technologii kosmicznych (usługi inżynieryjne dla stacji kosmicznych, satelity, komponenty do rakiet). Rocznie z tego tytułu firma ma 1,2 mld dolarów przychodów.

JAK KUPIĆ „KOSMICZNE” AKTYWA? Jak widzicie, Obcych nie trzeba się bać (choć nie zaszkodzi kupić zakładu, który dobrze „zapłaci”, gdyby przypadkiem zabłądzili w odmętach Wszechświata i zawitali na trzecią planetę od słońca ;-)), a co więksi optymiści mogą ulokować oszczędności w akcjach spółek, które na pewno zarobią najwięcej, gdyby udało się odkryć w kosmosie coś, na czym jest woda. Jeśli chodzi o największe spółki z amerykańskiej giełdy, takie jak Lockheed Martin, czy Boeing, to nie ma większego problemu, by stać się ich współwłaścicielami z poziomu fotela w polskim domu ;-). Możliwość zakupu zagranicznych akcji oferują niektóre biura maklerskie, zarówno polskie (np. Bossa), jak i globalne (np. DeGiro). Transakcje nie są tak tanie, jak w przypadku polskiej giełdy, ale w przypadku spodziewanych kosmicznych zysków oczywiście nie ma to większego znaczenia. W spółki amerykańskie można też inwestować za pośrednictwem kontraktów CFD (to nie to samo, co akcje – nie dają prawa do dywidendy, kojarzą się też z większym ryzykiem, bo inwestuje się z tzw. dźwignią finansową, no i w przypadku bankructwa któregoś z pośredników w transakcji pieniądze, o ile się orientuję, się anihilują).

Możliwość komentowania została wyłączona.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu