Wraz z kredytami banki oferują swoim klientom różnego rodzaju ubezpieczenia. Ale czy klient musi się na nie decydować? Czy są obowiązkowe? Oczywiście, że nie, choć bank wtedy może podwyższyć marżę kredytu. Co w przypadku, gdy opłacone przez klienta ubezpieczenie…nie istnieje?
Zwróciła się do mnie z prośbą o pomoc, poradę i dobre słowo pani Justyna, która podpisała umowę z deweloperem, wpłaciła zadatek na mieszkanie, a potem zaczęła szukać banku, który sfinansuje jej resztę kosztów zakupu. Zrobiła rozeznanie w ofertach i jej wybór padł na bank mający – w jej mniemaniu – najciekawszą propozycję.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Udała się więc moja czytelniczka do banku, choć finalnie trafiła do firmy pośredniczącej, która dość ściśle współpracowała z wybranym przez nią bankiem. Wniosek kredytowy (tylko jeden, pani Justyna – albo jej pośrednik – postanowiła postawić wszystko na jedną kartę!) został złożony przez pośrednika. A potem zaczęło się robić ciekawie.
Albo pakiet albo „negat”?
Doszło do sytuacji dość ciekawej i nietypowej, aczkolwiek, niestety, nie takiej rzadkiej. „Zaciągając kredyt, musi pani skorzystać z konta osobistego i ubezpieczenia, gdyż w przeciwnym wypadku decyzja banku będzie negatywna” – powiedział jej pośrednik. Czyli będzie tzw. „negat”. Owszem, bank może klientom proponować oferty promocyjne, czyli w pakiecie również polisę, konto, nawet kartę kredytową. Jednak nie może to być przymus!
Może i nie przymus, ale… prawda jest jednak taka, że z takich ofert klienci korzystają bardzo często, bo wiążą się one z niższą marżą kredytu. Jeżeli np. rata „czystego” kredytu to 2500 zł, a takiego wziętego w pakiecie z innymi produktami wynosi np. 2200-2300 zł, to klientowi się wydaje, że nie ma się nad czym zastanawiać – trzeba brać kredyt „z wkładką”.
Zawsze warto poprosić doradcę w banku o obie oferty i na spokojnie wszystko policzyć. A jeżeli bankier będzie twierdził, że coś musicie (bo inaczej „się nie da”), to wystarczy domagać się przekazania takiej informacji na piśmie, np. e-mailem. Bo co innego wprowadzać klienta w błąd „na gębę” lub przez telefon, a co innego mu to napisać. W tym drugim przypadku zostanie „twardy” dowód. Jeśli ktoś próbuje nas naciągnąć, to nie lubi zostawiać takich śladów.
Moja czytelniczka przyjęła jednak ofertę „obowiązkową”. Nie chciała ryzykować „negata”, czyli odmowy udzielenia kredytu. Zwłaszcza że obstawiła jeden tylko bank i złożyła jeden wniosek. Wpłaciła już też zadatek na mieszkanie. Jego utrata byłaby dość bolesna.
Oczywiście jeśli ktoś się uprze, to idzie z prośbą o kredyt tylko do konkretnego banku X, składa wniosek i czeka na decyzję. Ale u pośrednika? Składanie wniosków w 2-3 bankach to standard, poza tym to pośrednik o wszystko zadba, a więc nie oznacza to dodatkowej pracy dla klienta. Klient ma dostarczyć dokumenty oraz podpisać się na wnioskach, które oczywiście wcześniej świadomie wypełnia. Ekspert jest od tego, aby wyjaśnić wszelkie wątpliwości.
W tym przypadku pośrednik zawalił sprawę. Albo zagrał nieczysto. Nie popełniajcie tego błędu. Nie ograniczajcie się do jednego banku. Warto, a nawet trzeba, mieć wybór i to nawet po otrzymaniu z banków decyzji kredytowych. Oczywiście pomijam te sytuacje, w których udzielenie kredytu jest możliwe tylko w jednym, konkretnym banku. Ale to rzadkie sytuacje.
Bank się spieszy i… powstaje bezumowny debet
Pani Justyna – w ramach „przymusowego” (a tak naprawdę wymuszonego przez pośrednika i sytuację) pakietu – skorzystała z polisy bankowej (gdyż według doradcy musiała to zrobić i nawet sama o to wnioskowała na wniosku kredytowym). Ale też chciała dowiedzieć się czegoś na temat tego ubezpieczenia. Skoro płaci, to za co? Jakie przysługują jej świadczenia? Kiedy może dostać pieniądze z tej polisy, na którą zapłaci składki, a w zamian ma mieć nieco niższą ratę kredytu?
I tutaj zaczęło się robić ciekawie. Po pierwsze za polisę zapłaciła „z góry”. A wyglądało to dość dziwnie. Bank naliczył składkę, pobrał kwotę z konta (nowego, więc pustego) i dopiero później pokrył ją kwotą z kredytu. Klientka co prawda dała zgodę na opłacenie polisy, ale nie na debet w koncie! Może to i drobiazg, ale czytelniczce się to mocno nie spodobało. Napisała reklamację do banku i poprosiła o wyjaśnienie tej sytuacji.
Co do zasady bank powinien zgłosić debet (bezumowny) do bazy BIK. I tego też obawiała się klientka – że bank zepsuje jej scoring kredytowy. Jednak bank sam ów debet spowodował, więc informacja o zdarzeniu nie trafiła do bazy. Niby wszystko w porządku, a jednak to nie było prawidłowe zachowanie banku. Jeżeli klient ma kredytowaną jakąś dodatkową usługę, to bank (najczęściej) najpierw przelewa na jego konto stosowną kwotę i następnie (na podstawie pełnomocnictwa) pobiera ją i opłaca np. składkę ubezpieczeniową. Tutaj było odwrotnie.
Ubezpieczenie, którego… nie było
Sytuacja z polisą wzbudziła niepokój u pani Justyny i postanowiła ją wyjaśnić. Poprosiła bank o polisę oraz dokumenty związane z ubezpieczeniem. Okazało się, że bank ich wydać… nie chce. Powinno nie być z tym żadnego problemu. W bankach klient otrzymuje z reguły i polisę (z cesją na bank) i OWU, a nawet informacje na temat procedury odstąpienia od polisy oraz jakie to może wywołać konsekwencje. Zwykle takie informacje znajdziemy w umowie kredytowej oraz ewentualnie w warunkach promocji.
A tutaj? Bank nie dość, że nie wydał polisy i OWU przy umowie kredytowej, to jeszcze odmówił ich wydania na wyraźne żądanie kredytobiorcy i rzekomego ubezpieczającego. Co ciekawe, pani Justyna zwróciła się również z zapytaniem do ubezpieczyciela i okazało się, że ten o jej polisie… nic nie wie! Jak to możliwe? Klientka złożyła zatem reklamację i poprosiła o wydanie dokumentów oraz podanie podstawy pobrania składki ubezpieczeniowej.
Bank kolejny raz odmówił wydania dokumentów, określił jednak, że klientka została o ubezpieczeniu poinformowana, zgodziła się na nie i dlatego składka była należna. Taka odpowiedź nadal była daleko niewystarczająca. Skoro bank nie chciał przedstawić polisy, to pani Justyna postanowiła skierować sprawę do rozpatrzenia przez Arbitra Bankowego, czyli rodzaj sądu polubownego działającego przy Związku Banków Polskich.
Zdaniem niektórych czytelników „Subiektywnie o Finansach” nie jest to najbardziej obiektywny „sąd” w Polsce, ale tym razem zadziałał prawidłowo. Z dokumentów, które widziałem, wynika, że bank zwrócił pobraną składkę z odsetkami oraz poniesione przez klientkę koszty występowania do sądu arbitrażowego.
Bank – w tym przypadku chodzi o mBank, ale wiem, że podobne historie zdarzają się też w innych bankach (jeśli się z tym spotkaliście, piszcie i komentujcie) – ma dużo szczęścia, że sprawa nie trafiła do sądu powszechnego albo do prokuratury, mamy tu bowiem do czynienia z regularnym kantem. Wiem, że po tej sprawie – mam nadzieję, że raz na zawsze – skończyła się oferta z „obowiązkowym” ubezpieczeniem.
Jak nie dać się złapać na fikcyjne ubezpieczenie?
Banki mają prawo oferować klientom (w pakietach) także ubezpieczenia. Najpopularniejsze to polisy na życie (dożycie), od chorób, wypadków, niezdolności do pracy, a także nieruchomości (będącej przedmiotem zabezpieczenia kredytu). Jednak powinny także wydawać klientom potwierdzenia zawarcia polisy oraz OWU. A w przypadku niektórych polis przeprowadzać ankiety medyczne (polisy na życie). Kredytobiorca musi bowiem wiedzieć, w jakich sytuacjach polisa zadziała, a kiedy nie.
Natomiast w omawianym przypadku zapłacona składka (przez klientkę) była, ale polisa zwyczajnie nie istniała. Bank zatem pobrał składkę i zatrzymał ją dla siebie!
Dlatego też, jeżeli również zapłaciłeś składkę, czyli skorzystałeś z jakiejś promocyjnej oferty, to sprawdź, czy faktycznie byłeś lub jesteś ubezpieczony! Składka mogła być pobrana jednorazowo lub doliczona do raty kredytu. A jeśli jest płacona przez kilka lub kilkanaście miesięcy, to zwykle łączna kwota liczona jest w tysiącach złotych. Warto sprawdzić, za co płacimy. Pani Justyna, wiedziona tą ciekawością, odkryła że bank ją oszukał i złamał prawo. Nie mam pewności, że to był jedyny tego typu przypadek. Jeśli masz pytania, pisz do mnie albo na kontakt@subiektywnieofinansach.pl.
OGLĄDAJ TEŻ NASZE WIDEOFELIETONY:
————
ZOBACZ OKAZJOMAT SAMCIKOWY:
Obawiasz się inflacji? Zastanawiasz się, co zrobić z pieniędzmi? Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – to aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także zestawienie dostępnych dziś okazji bankowych (czyli 200 zł za konto, 300 zł za kartę…). I zacznij zarabiać na bankach:
>>> Ranking najwyżej oprocentowanych depozytów
>>> Ranking najlepszych kont oszczędnościowych. Gdzie zanieść pieniądze?
>>> Przegląd aktualnych promocji w bankach. Kto zapłaci ci kilka stówek? I co trzeba zrobić w zamian?
————
ZAPISZ SIĘ NA NASZE NEWSLETTERY:
>>> Nie przegap nowych tekstów z „Subiektywnie o Finansach” i korzystaj ze specjalnych porad Macieja Samcika na kryzysowe czasy – zapisz się na weekendowy newsletter Maćka Samcika i bądźmy w kontakcie! W każdą sobotę lub niedzielę dostaniesz e-mailem najnowsze porady dla Twojego portfela.
>>> Zapisz się też na nasz „powszedni”, poranny newsletter „Subiektywnie o świ(e)cie” – przy porannej kawie przeczytasz wszystkie najważniejsze wieści dla Twojego portfela, starannie wyselekcjonowane i luksusowo podane przez Macieja Danielewicza i ekipę „Subiektywnie o Finansach”.
————
POSŁUCHAJ NASZYCH PODCASTÓW:
Ekipa „Subiektywnie o Finansach” co środę publikuje nowy odcinek podcastu „Finansowe Sensacje Tygodnia” (w skrócie: FST). Rozmawiamy o tym, co nas zbulwersowało albo zaintrygowało w minionym tygodniu, i zapowiadamy przyszłe sensacje wokół naszych portfeli. Do tej pory ukazało się 150 odcinków podcastu, zaprosiliśmy też kilkudziesięciu gości.
Poza cotygodniowym podcastem możesz też posłuchać tekstów z „Subiektywnie o Finansach” czytanych przez ich autorów – w każdy piątek nowy odcinek. Ten cykl podcastowy nazywa się „Subiektywnie o Finansach do słuchania” (w skrócie: SDS). Wszystkie podcasty znajdziesz pod tym linkiem, a także na wszystkich popularnych platformach podcastowych w tym Spotify, Google Podcast, Apple Podcast, Overcast, Amazon Music, Castbox, Stitcher)
————
zdjęcie tytułowe: Headway/Unsplash