Jest kilka sprawdzonych sposobów na to, żeby poradzić sobie z przeciekaniem pieniędzy między palcami i z chronicznym poczuciem, że wydajemy za dużo. Oczywiście punktem wyjścia zawsze musi być diagnoza problemu – czy już tkwimy w tarapatach finansowych, czy dopiero się do nich zbliżamy, wydając wszystko co wpływa do kasy.
– Zrobić przegląd comiesięcznych rachunków. Comiesięczne rachunki to trudny temat, bo większość z nich ma charakter sztywny. Ale, przynajmniej raz na jakiś czas, otwiera się „okienko transferowe”, czyli kończy się promocyjna umowa na telefon, kablówkę albo internet i można spróbować tak zmienić pakiet usług, żeby zrezygnować z tej najmniej potrzebnej albo zmienić pakiet na tańszy (telefon pre-paid zamiast abonametu, Skype zamiast telefonu…).
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Warto zawsze sprawdzić o ile droższy byłby wybrany pakiet, gdybyśmy nie kupowali go w promocji na dwa lata. Jestem zwolennikiem zakupów, które dają możliwość manewru – jeśli mam płacić 10 zł miesięcznie więcej, ale nie być zobowiązanym z korzystania z jakiejś usługi przez dwa-trzy lata, wybieram tę opcję. Oczywiście, gdybym miał płacić o 30 zł miesięcznie więcej, pewnie już skorzystałbym z promocji. Podstawowe założenie – staramy się ściąć comiesięczne rachunki do możliwie jak najniższego poziomu.
– Lepiej zarządzać zakupami. Policzmy ile wydajemy dziennie lub tygodniowo i postarajmy się zejść o 5-10 proc. w zależności od zasobności budżetu. Prawdopodobnie aby to osiągnąć wystarczy lepiej zarządzać zakupami. Kupować taniej (czasem wystarczy zrobić większe zakupy w supermarkecie zamiast w delikatesach i jest się 15-20 zł do przodu) albo kupować mniej, zwłaszcza żywności, którą potem często się wyrzuca. Nie chodzi o jakieś wielkie oszczędzanie. Ale o wydawanie pieniędzy bezmyślnie, przepłacanie, kupowanie więcej niż potrzebujemy.
– Ograniczyć jeden, największy wydatek „na życie”. Kiedy bywałem w tarapatach finansowych, zawsze stosowałem pewien niezawodny patent: sprawdzałem w moich comiesięcznych zestawieniach na co wydaję za dużo i starałem się w następnym miesiącu ograniczyć właśnie tę kategorię wydatków np. o 5-10 proc. Jeśli się uda – w kolejnym miesiącu kontynuuję ten stan i biorę na warsztat kolejny wydatek. Taka metoda małych kroczków działa lepiej, niż jakieś ambitne programy ograniczania wydatków, z których nigdy nic nie wynika.