3 stycznia 2023

Kryzys na rynku kredytów hipotecznych to pierwsza kostka domina. Jak załamanie sprzedaży kredytów zainfekuje portfele wszystkim nam? I jak długo to potrwa?

Kryzys na rynku kredytów hipotecznych to pierwsza kostka domina. Jak załamanie sprzedaży kredytów zainfekuje portfele wszystkim nam? I jak długo to potrwa?

Nie planujecie w najbliższym czasie zaciągać kredytu hipotecznego, nie pracujecie w branży związanej z rynkiem nieruchomości i wydaje się wam, że kryzys na tym rynku was nie dotknie? Jesteście w błędzie. Prędzej czy później zajrzy on do portfeli wszystkich konsumentów. O anatomii kryzysu na rynku nieruchomości i jego konsekwencjach rozmawiam z dr. Adamem Czerniakiem ze Szkoły Głównej Handlowej

Jeśli na kryzys na rynku nieruchomości spojrzymy jak na przewracające się kolejno kostki domina, to w 2022 r. przewrócił się pierwszy element – dostępność kredytów hipotecznych. Pod względem liczby i wartości udzielonych kredytów rok 2021 był rekordowy. Z danych Biura Informacji Kredytowej wynika, że banki udzieliły 274 200 kredytów mieszkaniowych o wartości 89 mld zł.

Zobacz również:

Co przyniósł rok 2022? Na tę chwilę mamy dane o sprzedaży kredytów za okres od stycznia do listopada, a wynik jest następujący: 127 000 udzielonych kredytów o wartości 43,4 mld zł. Jeśli porównamy styczeń–listopad 2022 r. z tym samym okresem 2021 r., okaże się, że liczba udzielonych kredytów spadła o 49,7%, a ich wartość o 46,7%.

 

Jest kilka przyczyn ostrego hamowania sprzedaży kredytów hipotecznych. W 2021 r. były bardzo tanie. Do jesieni Rada Polityki Pieniężnej utrzymywała stopy procentowe na „pandemicznym” poziomie 0,1%, a stawka WIBOR, od której bezpośrednio zależy oprocentowanie kredytu, wynosiła 0,25%. Wraz z marżą – przyjmijmy 2% – kredyt na starcie mógł kosztować zaledwie 2,25% w skali roku.

 

RPP nie mogła jednak w nieskończoność bagatelizować rosnącej inflacji. W październiku ruszył cykl podwyżek stóp procentowych. W ciągu roku stopy procentowe wzrosły z niemal zerowego poziomu do 6,75%. Dziś oprocentowanie kredytów hipotecznych może sięgać 9-10% w skali roku. Sporo osób planujących zaciągnąć kredyt po prostu wystraszyła jego cena.

Przeczytaj też: Nie stać cię na kredyt hipoteczny? Deweloperzy mają pomysł: zamieszkaj teraz, kup później. A w tym czasie deweloper mieszkanie Ci… wynajmie. Dobry pomysł czy pułapka?

Rekomendacja KNF przykręca kredytową śrubę

Fakt, że kredyty drożeją i Polacy mogą mieć problem z ich obsługą, zauważyła Komisja Nadzoru Finansowego, która zaleciła bankom bardziej restrykcyjne badanie zdolności kredytowej. Chodzi o nowelizację Rekomendacji S. Do marca 2022 r. było tak, że bank musiał sprawdzić, czy klienta będzie stać na kredyt (i w jakiej wysokości) przy założeniu, że stawka WIBOR jest sztucznie zawyżona o 2,5-3 pkt proc. Ale nowe wytyczne, które weszły w życie w kwietniu, zobowiązują banki do podwyższenia tego buforu do 5 pkt proc.

Rekomendacja KNF stała się więc dodatkowym hamulcem dostępności kredytów. Jego efekt widać w danych. W marcu, a więc tuż przed wejściem w życie nowych wytycznych, wzrosła liczba i wartość udzielonych kredytów. Zapewne części kredytobiorców postanowiła załapać się jeszcze na stare zasady liczenia zdolności kredytowej, dzięki czemu można było uzyskać kredyt o większej wartości, a więc też kupić większą nieruchomość.

Na drożejące kredyty i nowe wytyczne KNF nałożyły się inne czynniki, które zniechęciły Polaków do zaciągania kredytów. Mam na myśli rosyjską agresję na Ukrainę i związaną z tym niepewność „geopolityczną” czy galopującą inflację. W końcu same banki uznały, że pożyczanie pieniędzy na mieszkanie nie jest dziś bezpiecznym biznesem. Na przykład Bank BNP Paribas ogłosił, że będzie ich udzielał tylko stałym klientom, a ING Bank – tylko o stałym oprocentowaniu.

Ktoś, kto nie ma w planach zakupu nieruchomości, może pomyśleć: co mnie to wszystko obchodzi? Jakiś Kowalski nie dostanie kredytu, bank nie zarobi, deweloperom spadną zyski, ale przecież to tłuste koty. Problem w tym, że rykoszetem może dostać każdy. Kryzys na rynku nieruchomości, który zaczął się na rynku kredytów mieszkaniowych, jest jak domino. Najpierw obrywają potencjalni kredytobiorcy, później deweloperzy i firmy budowlane, a na końcu wszyscy konsumenci.

Przeczytaj też: Rekomendacja KNF w sprawie zdolności kredytowej będzie złagodzona? Tylko czy to coś pomoże? Deweloperzy powinni szykować „plan B”. Trzypunktowy

Anatomia kryzysu na rynku nieruchomości

O anatomii kryzysu na rynku nieruchomości i jego konsekwencjach dla całej gospodarki rozmawiałem z dr. Adamem Czerniakiem, dyrektorem ds. badań i głównym ekonomistą w centrum analitycznym Polityka Insight oraz kierownikiem Zakładu Ekonomii Instytucjonalnej i Politycznej w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie.

Maciej Bednarek: Rok 2022 upłynął pod znakiem ostrego hamowania sprzedaży kredytów hipotecznych. Pierwszymi poszkodowanymi są osoby, które planowy zaciągnąć kredyt. Te plany muszą odłożyć, bo kredyt jest drogi i trudno dostępny. Ale kryzys na potencjalnych kredytobiorcach się nie skończy.

Adam Czerniak
Adam Czerniak

Dr Adam Czerniak: Spadek dostępności kredytów, który przekłada się na spadek ich sprzedaży, dotyka bezpośrednio sprzedawców nieruchomości, czyli deweloperów, których rolą jest zlecanie budowy nieruchomości, pozyskiwanie finansowania i sprzedaż.

Wiemy, że 2022 r. – jeśli chodzi o wyniki finansowe – będzie dla deweloperów bardzo dobry. Jak to możliwe? Otrzymywali bowiem płatności za mieszkania sprzedane w poprzednich latach. Moment sprzedaży mieszkania nie zawsze jest bowiem tożsamy z momentem, kiedy deweloper otrzymuje całą zapłatę za to mieszkanie. Chodzi m.in. o kredyty wypłacane w transzach, wraz z realizacją kolejnych etapów budowy.

Mówienie o tym, że deweloperzy nadal pracują na wysokich marżach, jest półprawdą. Te marże wynikają właśnie z finalizowania inwestycji rozpoczętych w czasach, kiedy np. ceny materiałów budowalnych czy robocizny były znacznie niższe niż obecnie. Obecnie koszty inwestycji wzrosły, spadł popyt na mieszkania, dlatego deweloperzy postanowili ciąć plany inwestycyjne. Ich skala jest ogromna. Większe firmy deweloperskie wstrzymały nawet 9 na 10 inwestycji.

Jeśli chodzi o liczbę rozpoczętych budów w okresie od stycznia do października 2022 r., to spadły one o 25% w porównaniu z analogicznym okresem 2021 r. Głębsze spadki dotknęły nieruchomości budowane z myślą o sprzedaży lub wynajmie – o 28%, a w przypadku dużych miast spadek wyniósł średnio 36%. W miastach takich jak Lublin, Katowice czy Białystok liczba rozpoczętych budów była mniejsza o ponad 50% w porównaniu z tym samym okresem 2021 r.

A co z zakupami za gotówkę? Czy nie mogą być one paliwem podtrzymującym popyt na rynku nieruchomości?

Tylko do pewnego stopnia. Na rynku warszawskim – to dane od niektórych deweloperów – 80% transakcji realizowanych jest za gotówkę. Natomiast z danych NBP wynika, że w drugim kwartale 2022 r. zakupy za gotówkę w siedmiu największych miastach Polski stanowiły ok. 52%.

Trzeba jednak pamiętać, że zakupy na kredyt generują transakcje gotówkowe. Wyobraźmy sobie młode małżeństwo, które zaciąga kredyt na pierwsze mieszkanie w kwocie 300 000 zł. Ma też 50 000 zł wkładu własnego. Mieszkanie kupuje na rynku wtórnym. Sprzedawca mieszkania dostaje więc 350 000 zł w gotówce, za które może kupić inne, większe mieszkanie, w lepszej lokalizacji, posiłkując się np. w 30 czy 50 proc. kredytem. Kupuje więc większe mieszkanie za 700 000 zł. Ale to mieszkanie ktoś sprzedaje, za które dostaje 700 000 zł w gotówce.

Z badań wynika, że udzielenie jednego kredytu hipotecznego powoduje, że pieniądze krążą średnio przez pięć do siedmiu transakcji. A więc kredyt wywołuje efekt domina zakupów gotówkowych czy zakupów z większym udziałem gotówki. A zatem ograniczenie akcji kredytowej może spowodować, że zakup nieruchomości od deweloperów za gotówkę w przyszłości również się zmniejszy.

Mówiąc o gotówce, trzeba też wziąć pod uwagę tegoroczną specyfikę zakupów gotówkowych. Część osób wystraszyła inflacja. Postanowili więc uciec z oszczędnościami w nieruchomości. W efekcie wojny w Ukrainie do Polski uciekło kilka milionów Ukraińców, co wywołało ogromny popyt na rynku najmu i wzrost stawek najmu. To z kolei zachęcało do inwestycji w mieszkania na wynajem.

W przyszłym roku te czynniki nie będą odgrywały już aż tak dużej roli. Już teraz dynamika wzrostu cen nieruchomości hamuje, a w niektórych miastach ceny wręcz spadają. Zwiększa się więc różnica między inflacją a zmianami cen nieruchomości. Nie będzie już tak dobrych zachęt, by uciekać z oszczędnościami przed inflacją w rynek nieruchomości.

A jeśli chodzi o czynsze, to raczej osiągnęły sufit. Jeśli jeszcze będą rosły, to na pewno nie w takim tempie co w 2022 r., czyli nawet 50% w okresie kilku miesięcy. Gotówka może być kroplówką dla rynku nieruchomości, ale na długo jej nie wystarczy, żeby pobudzać popyt na rynku nieruchomości.

Kryzys dotknął już potencjalnych kredytobiorców, bo kredyt stał się dla nich za drogi albo niedostępny. Deweloperzy już przygotowują się na chude czasy. Kto następny?

Spadek liczby rozpoczętych inwestycji bezpośrednio przekłada się na sytuację firm budowlanych. Kontrakty dla firm wznoszących budynki w większości kończą się z końcem 2022 roku. Ten sektor gospodarki za chwilę wpadnie w recesję.

Oczywiście firma firmie budowalnej nierówna. W pierwszej kolejności kryzys dotyka przedsiębiorstwa zajmujące się wznoszeniem budynków. Z pewnym opóźnieniem dotknie firmy zajmujące się wykończeniem wnętrz. Prawdopodobnie w przyszłym roku – raczej w jego pierwszej połowie – te firmy będą miały jeszcze kontrakty, bo w tym roku oddano do użytku rekordową liczbę mieszkań. Z moich szacunków wynika, że będzie to ok. 240 000 lokali i domów.

A skoro firmy budowlane nie będą pozyskiwać nowych kontraktów, to upada kolejny klocek domina. Wkrótce problemy dotkną producentów stali, cementu, okien czy drzwi. Przedstawiciele branży producentów materiałów budowlanych już zapowiadają przestoje i redukcję zatrudnienia.

W lepszej sytuacji znajdą się firmy budowlane, które mają szanse na kontrakty związane z inwestycjami infrastrukturalnymi. Polska jest coraz bliżej otrzymania środków z KPO, z których część ma być wydana właśnie na tego typu inwestycje. Rząd przyjął też bogaty program budowy dróg na przyszły rok. To pozwoli utrzymać się na powierzchni części branży budowlanej.

Które firmy produkujące materiały budowlane ucierpią najbardziej?

W największym stopniu producenci metali, cementu, piasku, wyrobów z gumy i tworzyw sztucznych. Na tej liście znajdują się też producenci okien, drzwi, ceramiki i szkła.

Oddane do użytku mieszkanie trzeba wykończyć. Widziałem badania, z który wynika, że w ostatnich miesiącach sprzedaż w marketach budowalnych spadła aż o jedną trzecią.

A kolejni będą producenci mebli, sprzętu AGD, urządzeń elektronicznych. Jeden kredyt hipoteczny mniej, to jedna niesprzedana pralka, zmywarka, telewizor, łóżko. Co prawda polscy producenci sprzętu AGD sporo produkują na eksport, co teoretycznie powinno uniezależnić ich od rodzimych problemów. Ale kryzys na rynkach budowlanym i kredytowym występuje praktycznie wszędzie. Obawiam się, że eksport nie pomoże polskim producentom.

Na to wszystko nakładają się tzw. efekty mnożnikowe w gospodarce. Firmy tracą kontrakty, spadają im obroty, a więc zyski, a to przekłada się na dochody osób zatrudnionych w wymienionych wcześniej branżach. Nawet jeśli w tych firmach nie dojdzie do zwolnień, to pracownicy raczej nie będą mogli liczyć na podwyżki. A wysoka inflacja będzie z nami jeszcze przez jakiś czas. Realne dochody będą więc spadać.

I w ten sposób przewróci się kolejny klocek domino. Jeśli dochody będą spadać, Polacy ograniczą konsumpcję, a więc rykoszetem dostaną wszystkie firmy i branże, w których wydajemy swoje pieniądze.

Czyli ucierpi prawie cała gospodarka. Na końcu też budżet państwa, choćby przez niższe wpływy z podatków.

Niektórzy ekonomiści twierdzą, że koniunktura w mieszkalnictwie wyznacza cykle gospodarcze. Popyt na rynku nieruchomości oddziałuje praktycznie na całą gospodarkę, jest inicjatorem cyklicznych wahań koniunktury. Niektórzy eksperci uważają, że w takim momencie powinien wkroczyć rząd z jakimś programem pobudzającym popyt na rynku nieruchomości.

I właśnie wkroczył. Zapowiedział kolejny program tanich kredytów hipotecznych oraz konto mieszkaniowe dające ochronę przed inflacją [więcej na temat tego programu przeczytacie w tym artykule] 

Nie mówmy hop. Do tej pory zobaczyliśmy pierwszą prezentację ministra Budy i usłyszeliśmy o podstawowych parametrach tego programu. Nie wiemy, czy, kiedy i w jakiej finalnej formie ten program wejdzie w życie.

Dużą niewiadomą jest też to, jak KNF ustosunkuje się do nowej pomocy rządowej. Jeżeli nie złagodzi warunków, a program wejdzie w połowie roku w takiej formie, jak ją proponuje rząd, to skorzysta z niego niewiele osób. Ograniczeniem będą bowiem wysokie wymagania dochodowe, żeby dostać kredyt od banku. Przykładowo singiel czy singielka będą musieli zarabiać ponad 8000 zł na rękę, aby dostać maksymalną kwotę obiecaną przez rząd, czyli 500 000 zł. Na taką kwotę mogę dzisiaj zaciągnąć kredyt i bez dopłaty państwa.

Jak długo może potrwać kryzys?

Bardzo trudno określić, ponieważ mamy nadzwyczajnie dużo czynników generujących niepewność – od wojny w Ukrainie po sytuację pandemiczną w Chinach. W takiej sytuacji przewidywać można jedynie na podstawie obserwacji przeszłych doświadczeń.

Historyczne fluktuacje popytu na rynku mieszkaniowym pokazują, że po sześcio-, ośmio- czy dziesięcioletnich okresach wzrostowych – a z tym mieliśmy w Polsce do czynienia – następuje okres schłodzenia, który zwykle trwa trzy, cztery lata, a minimum dwa. W nadchodzącym roku poprawy sytuacji się nie spodziewam, w 2024 r. raczej także. Pierwsze jaskółki ożywienia popytu na rynku mieszkaniowym możemy zobaczyć najwcześniej w drugiej połowie 2024 r. Ale to wariant bardzo optymistyczny.

————

ZAPISZ SIĘ NA NASZE NEWSLETTERY:

>>> Nie przegap nowych tekstów z „Subiektywnie o Finansach” i korzystaj ze specjalnych porad Macieja Samcika na kryzysowe czasy  zapisz się na weekendowy newsletter Maćka Samcika i bądźmy w kontakcie! W każdą sobotę lub niedzielę dostaniesz e-mailem najnowsze porady dla Twojego portfela.

>>> Zapisz się też na nasz „powszedni”, poranny newsletter „Subiektywnie o świ(e)cie” – przy porannej kawie przeczytasz wszystkie najważniejsze wieści dla Twojego portfela, starannie wyselekcjonowane i luksusowo podane przez Macieja Danielewicza i ekipę „Subiektywnie o Finansach”.

————

ZOBACZ OKAZJOMAT SAMCIKOWY: 

Obawiasz się inflacji? Zastanawiasz się, co zrobić z pieniędzmi? Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – to aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także zestawienie dostępnych dziś okazji bankowych (czyli 200 zł za konto, 300 zł za kartę…). I zacznij zarabiać na bankach:

>>> Ranking najwyżej oprocentowanych depozytów

>>> Ranking najlepszych kont oszczędnościowych. Gdzie zanieść pieniądze?

>>> Przegląd aktualnych promocji w bankach. Kto zapłaci ci kilka stówek? I co trzeba zrobić w zamian?

————

Zdjęcie tytułowe: Maciej Bednarek

Subscribe
Powiadom o
41 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Romek
1 rok temu

Dla równowagi można było przedyskutować scenariusz pozwolenia by bańka dalej rosła i m2 doszedł do np. 20 tysięcy złotych.

Admin
1 rok temu
Reply to  Romek

No, ale nikt nie postuluje pozwalania, by bańka nadal rosła. Raczej po prostu trzeba przygotowywać się na konsekwencje wynikające z jej – dość gwałtownego – przekłucia. Ewentualnie nad zaprzestaniem działań, które dodatkowo ten stan wyostrzają. W interesie państwa i ludzi jest to, żeby nie było szoków – ani w jedną, ani w drugą stronę

Marco
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

„W interesie państwa i ludzi jest to, żeby nie było szoków – ani w jedną, ani w drugą stronę” – D. 0bajtek

Admin
1 rok temu
Reply to  Marco

Sugeruje Pan, że gość powinien zostać premierem? 😉

Aleks
1 rok temu

WIdac jak gospodarka byla napedzana tanim kredytem – analogia do lat 2006-2008r.i boomu na kredyty walutowe, nauswa sie sama.

Bogdanow
1 rok temu
Reply to  Aleks

To nie jest dobra analogia.

Wtedy było sporo wyjazdów do UE i brak imigracji. Teraz jest względnie mało wyjazdów i sporo przyjazdów.

Sylwester
1 rok temu

Och, jak mi żal biednych deweloperów, którzy muszą obecnie zejść z kosmicznych marż bliżej gruntu. Tak to trzeba nazywać, bo oni korzystali z okazji tak samo, jak Orlen na paliwach. Może dzięki temu rynek się nieco unormuje, bo galopował w przestworza coraz bardziej (np. mieszkanie 80 m2 za prawie 500 tys. w mieście poniżej 200 tys. mieszkańców).

Admin
1 rok temu
Reply to  Sylwester

Deweloperzy robili tylko to, na co im pozwalała polityka państwa, które samo nie umiało ani budować mieszkań czynszowych, ani rozwinąć rynku kapitałowego (żeby każdy, kto ma pieniądze, nie szedł kupować apartamentu na wynajem), ani tak określić polityki podatkowej, żeby spekulacja nieruchomościami nie była szczególnie preferowanym biznesem

mw.wal
1 rok temu
Reply to  Sylwester

małe miasteczko na Mazurach poniżej 15 tys. mieszkańców gdzie jeszcze 3 lata temu na rynku wtórnym można było kupić 3 pokoje do remontu z ogródkiem za 150 tys. – teraz za 75m2 deweloper żąda ponad 600 tys. i jeszcze słyszysz głosy, że to przecież tanio bo w Mikołajkach mieszkania są 2 razy droższe. może dla przyjezdnych z dużego miasta jest tanio, ale na pewno nie dla ludzi którzy tam na co dzień muszą żyć.

Radek
1 rok temu

Prezentujecie w tej rozmowie jakieś odwrócone pojęcie kryzysu na rynku nieruchomości. Kryzys to był do tej pory: jakość nieruchomości stała w miejscu, ceny rosły a dostępność malała. Dziś rynek ma szansę obrócić się w końcu we właściwą stronę: niższe ceny nieruchomości to ich większa dostępność. Własna nieruchomość (nawet na kredyt), większy metraż to nie kryzys tylko rozkwit, szansa na usamodzielnienie się 20 latków, założenie rodzin i rozwój społeczeństwa. Trzeba tylko pozwolić rynkowi na obniżki cen zamiast rozkręcać kolejne programy dopłat i przekładania naszych pieniędzy z podatków do kieszeni banków. Banki i tak cierpią na nadpłynność i jakoś szalenie o nasze… Czytaj więcej »

Admin
1 rok temu
Reply to  Radek

Ale nikt tu nie namawia do stymulowania bańki (to rząd już doskonale robił), raczej chodzi o to, żeby jej pękanie przebiegło relatywnie łagodnie i było rozłożone w czasie. Jest to o tyle istotne, że jesteśmy dość mocno uzależnieni od branży budowlanej jako kraj

Radek
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Ekipa SoF nie namawia, ale zaproszony gość jednak wspomina: „Niektórzy eksperci uważają, że w takim momencie powinien wkroczyć rząd z jakimś programem pobudzającym popyt na rynku nieruchomości.”. Także już zaczyna gdzieś fermentować. Minister Buda też zapowiada odpalenie programu wyborczego…tfu, tanich kredytów. Infor.pl „Rodzimy odsetek dorosłych mieszkających z rodzicami jest o około połowę wyższy niż średnia na starym kontynencie.” Cytat z interii: „W 2021 roku młodzi Polacy opuszczali dom rodzinny mając średnio 29 lat, o rok później niż w 2020 roku – wynika z danych Eurostatu”. Ci ludzie, którzy zostali z rodzicami nie kupili pralki, zmywarki i innego sprzętu AGD. Im… Czytaj więcej »

Adzik
1 rok temu
Reply to  Radek

Odpowiem jak dziecku: szkoda balon(ik)a, lepiej spuścić powietrze niż go niszczyć. Co nagle to po diable. Co dla nas to oznacza? Czas na transformację branży, braku szoku na rynku, niższe ceny mieszkań (co wcale nie musi znaczyć że będą bardziej dostepne), wzrost oszczędności i tym samym zamożności obywateli itd.

Ryś58
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Ale nikt tu nie namawia do stymulowania bańki. Cytat”Niektórzy eksperci uważają, że w takim momencie powinien wkroczyć rząd z jakimś programem pobudzającym popyt na rynku nieruchomości”. Ten fragment artykółu to klasyczne namawianie do stymulowania bańki na rynku nieruchomości jeśli potrafimy czytać ze zrozumieniem treści. Pozdrawiam. Ryś58

Admin
1 rok temu
Reply to  Ryś58

Nie, raczej nie ma tu mowy o stymólowanió bańki, tylko o łagodzeniu krachu 😉

Arti
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Problemem nie jest przekłuwanie bańki, tylko pozwolenie na jej wzrost. Ale tak jak zauważono w artykule wzrost jest na rękę państwu, więc nic nie zrobili żeby schłodzić gospodarkę w 2018-2019.

Admin
1 rok temu
Reply to  Arti

Tutaj zgoda. Trzeba powoli wychładzać, ale bez szoków, bo za bardzo „wisimy” na budownictwie

Wanda
1 rok temu
Reply to  Radek

Jakość stała w miejscu? To delikatne określenie. Wystarczy porównać jakość planowania i wykańczania projektów komercyjnych (powierzchnie biurowe) i tych tzw. apartamentów – projektów mieszkalnych. W projektach komercyjnych marmury, jakościowe drewno, wielkie dobrze doświetlone okna, rozległe przestrzenie zawierajace zieleńce, podgrzewane podjazdy i szerokie podziemne garaże, sprawna wentylacja. A w tzw. apartamentach kwarcowe spieki, drewno bejcowanie na egzotyczne, okienka z widokiem na balkon sąsiada, ciasnota z parkowaniem, parkingami – dno, brak sensownej architektury zieleni, ciasnota bo przecież trzeba zbudować jak. najwiecej bloczków i sprzedać jak najwiecej mieszkanek. Chciwość deweloperska napędzana tanim kredytem. Nie boję się pękającej bańki obojętnie czy łagodnie czy brutalnie… Czytaj więcej »

Paweł
1 rok temu
Reply to  Radek

Masz taką ciekawą wizję wg której wzrost bezrobocia, bankructwa i tragedie ludzkie to zjawisko jak najbardziej pozytywne, bo może kupiłbyś sobie taniej mieszkanie. „Może wielu z was zginie, ale to poświęcenie na które jestem gotowy”. Rządzący nie mogą i nie powinni patrzeć w takich kategoriach na gospodarkę.

Radek
1 rok temu
Reply to  Paweł

Jaki wzrost bezrobocia? Dużo Ukraińców wyjechało więc pracowników budowlanych już jest mniej. A nowych nie będzie przybywać aż tylu ilu będzie odchodzić na emeryturę, bo zwyczajnie społeczeństwo się starzeje.
Zejście z 30% marży to nie bankructwo 🙂

Poza tym tak, jestem gotów na takie poświęcenie. Systemy gdzie każdy ma zapewnione miejsce pracy na koszt podatników to socjalistyczne pasożytnicze systemy, które zawsze prowadzą do katastrofy.
Obecna inflacja, która uderza w najbiedniejszych została wygenerowana przez rządzących, którzy rozdając pieniądze właśnie tym najbiedniejszym chcieli pomóc. Paradoks? Tylko dla osób, które nie rozumieją najprostszych zasada gospodarki lub myślą że mogą je oszukać.

Marek
1 rok temu

Można i należy budować mieszkania komunalne, na wynajem To pobudziło by popyt. Rząd jednak woli dopłacać bankom.

Aleks
1 rok temu
Reply to  Marek

Tylko kto to utrzyma i dlaczego ja mam za to placic?
Bardzo chetnie pozbede sie 2 tys zł m-cznie raty za mieszkanie (o czynszu nie wspomne) i przygarne nowe komunalne, gdzie bede placil tylko czynsz. Wowczas te 2 tys zł miesiecznie wydane na swoje przyjemnosci lepiej stymulowac beda gospodarke niz te 2 tys zł m-czne wydane na rate kredytu hipotecznego.

Jacek
1 rok temu
Reply to  Marek

Może zamierza wszystkie w dogodnym momencie znacjonalizować 😉

Bogdanow
1 rok temu
Reply to  Marek

Ludzie w PL są niesamowicie przywiązani do posiadania własnego mieszkania. Masowa budowa mieszkań, na skalę mającą realny wpływ na rynek wcale nie jest łatwa (popyt mieszkaniowy jest mocno skupiony w wielkich miastach).
Nie wierzę w realny sukces programu komunalnego, nieważne kto będzie rządził. OK, wiem. Są jakieś kanapowe partyjki na lewicy które obiecują, ale złożone z ludzi którzy w życiu domu nie wybudowali, a co dopiero osiedla mieszkaniowego. Przyznam że im nie wierzę 😀

Piotr
1 rok temu
Reply to  Bogdanow

przy takim chorym rynku najmu i braku mieszkań komunalnych (nie mylić z socjalnymi) nie ma innego wyjścia, niż własność. Landlord może dowolnie podnosić czynsz, pozbyć się lokatora (kto chętnie zawrze z lokatorem umowę najmu na 10-30 lat?), wszędzie oszczędność na wyposażeniu/ materiałach, itd. Z perspektywy najemcy jest źle. Źle jest też z perspektywy wynajmującego, który trafi na nieuczciwego najemcę, bo go nie może wykurzyć. Najem w Polsce to dziki zachód, może fundusze, na które wszyscy plują, to jakoś unormują. O ile pis pozwoli im tu wejść… i nie zmieni zasad gry w jej trakcie, tak jak z farmami wiatrowymi w… Czytaj więcej »

raM
1 rok temu

Deweloperzy przestaną budować. W pewnym momencie zacznie brakować mieszkań na rynku. Co spowoduje niestety skok cen nieruchomości. Może to potrwać 2 – 4lata. Więc warto się zastanowić czy Ci którzy teraz kupili za czas jakiś zarobią. Nieruchomości zawsze były dobrą inwestycją. Analogia do 2012 roku.

Piotr
1 rok temu
Reply to  raM

Tyle ze w 2012 spadly od szcytu banki o ~30%. Wiec moze jestesmy dopiero w 2009?

Radek
1 rok temu
Reply to  raM

Nie będzie brakować mieszkań, bo przy drogim kredycie nie będzie popytu. Za 4 lata powiększy się baza mieszkań na rynku wtórnym , stare społeczeństwo wymiera.

Admin
1 rok temu
Reply to  Radek

Raczej bym obstawił inny scenariusz – jak się skończą wakacje kredytowe i raty trwale pójdą w górę, to pojawi się trochę mieszkań na rynku sprzedawanych z powodu niewydolności płatniczej niektórych kredytobiorców

Bogdanow
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Pytanie czy się skończą (względnie zostaną czymś tam zastąpione). To będzie istotne, a jest niewiadomą. Do tego kluczowa będzie sytuacja na rynku pracy, jeśli będzie w miarę dobra, to raczej ludzie będą starali się jednak obsługiwać zadłużenie, kosztem innych wydatków i dodatkowych zajęć. No i jest pytanie o najem – może się okazać że, jeśli relacja cen najmu do rat się utrzyma, że można będzie się wyratować z podbramkowej sytuacji poprzez wynajęcia mieszkania. Natomiast, widzę że z developerami będą konkurować właściciele mieszkań które były kupowane na etapie dziury w ziemi od początku z założeniem korzystnej sprzedaży po oddaniu budynku do… Czytaj więcej »

Admin
1 rok temu
Reply to  Bogdanow

Wakacje kredytowe to jest potwornie drogie rozwiązanie. Mogło się udać tylko w powiązaniu z szybkim wzrostem stóp procentowych. A to się drugi raz nie powtórzy

Bogdanow
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Na przestrzeni ostatnich paru lat słowa: „drogo, państwo nie da rady” nabrały zupełnie innego zabarwienia. 😀

Pożyjemy, zobaczymy.

Inna rzecz, że po paru latach jazdy bez trzymanki (pandemia, wojna), może teraz będzie trochę spokojnie?

Admin
1 rok temu
Reply to  Bogdanow

Oby

Maciek
1 rok temu
Reply to  Bogdanow

Niestety, ale nie ma żadnych racjonalnych podstaw aby sądzić, że będzie wreszcie spokojnie. Przeciwnie, aktualny poli-kryzys niemal wszystkiego (geopolityka, system finansowy, demografia, klimat) zapewni nam przez paręnaście jeśli nie parędziesiąt lat okresu dostosowawczego jeszcze duuuużo wesołych niespodzianek i będziemy mieli szczęście jeśli obejdzie się bez większych wojen. Co zrobić? Maksymalna dywersyfikacja, budowanie odpornoscią (resilience) a dla fanów ….modlitwa 🙂

Bogdanow
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Anegdotycznie, mogę się podzielić że widziałem ostatnio płachtę na balkonie: „SPRZEDAM MIESZKANIE – NOWA
CENA”. 😀

Admin
1 rok temu
Reply to  Bogdanow

Jak obniżają – to znaczy, że będą podwyższać

Bogdanow
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Pytanie, czy „NOWA” znaczy niższa 😀

McGregor
1 rok temu

A ja bardzo jestem ciekaw, jak do powyższego tekstu będzie miała sytuacja za nasza wschodnia granicą? Bo jeśli w niedługim czasie Ukraina tą wojnę wygra, to zacznie się tam wielka odbudowa. Popłynie tam szeroki strumień kasy z całego świata, Ukraińcy zaczną wracać do siebie, bo tam będzie dopiero eldorado.. a jak znaczna cześć ich wyjedzie, to raczej czynsze najmu nie utrzymają się tak wysoko i ostro spadnie popyt na wynajem. No i cały efekt domina z tą sytuacją związany, ale dobrze to u nas raczej nie będzie.. No chyba, że Ukraina raczej nie wyzwoli swojego kraju, ale wtedy, to już… Czytaj więcej »

Bogdanow
1 rok temu
Reply to  McGregor

Wielki wyjazd to może niezbyt szybko, bo tam zniszczono sporo substancji mieszkaniowej, tego się odbuduje w tydzień, czy nawet rok.
Ale gdyby faktycznie, spadł popyt mieszkaniowy i stawki najmu, to byłoby naprawdę ciekawie.

tomako_lunatic
1 rok temu

Nie każdy kryzys trzeba demonizować. Cześć z nich przynosi oczyszczenie. A nie ulega wątpliwości, że przyda się ono i to nie tylko na polskim rynku nieruchomości.
W Polsce zbyt niskie stopy procentowe, w zasadzie od 2017 roku (nie wspominając o okresie szaleństwa z poziomem 0,1% utrzymywanym przez tak długi czas) doprowadziły do istotnej nierównowagi na rynku, kiedy budowało się byle co, byle gdzie, byle jak, po wygórowanej cenie, a i tak znalazł się na to popyt. Nie będę wchodził w szczegóły dlaczego tak było, ale każdy w miarę uważny obserwator, wie jakie wnioski wyciągnąć.

Lukasz
1 rok temu

Doskonaly kontent, thx.:)

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu