Masz już oszczędności i je inwestujesz? Jesteś już na dobrej drodze do finansowej niezależności. Ale następnym krokiem powinno być przemyślenie, czy Twoje pieniądze nie powinny przypadkiem pracować nie tylko w Polsce, ale na całym świecie. I aby zarządzali nimi ludzie z najpotężniejszych, globalnych funduszy inwestycyjnych. Tacy, którzy mogą powiedzieć: „poznałem osobiście Warrena Buffeta”. Gdzie takich funduszy – i takich zarządzających – szukać? Jak inwestować w fundusze zagraniczne?
Pierwszym krokiem w inwestowaniu oszczędności jest zwykle zbudowanie prostego portfela inwestycji, w którym – poza bankowym depozytem oraz obligacjami, ewentualnie funduszem, który inwestuje w obligacje – znajdzie się również fundusz inwestujący w najbardziej perspektywiczne spółki lub ETF (czyli „automatyczny” fundusz inwestujący we wszystkie spółki naraz).
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Bardzo często tym pierwszym funduszem akcji jest taki, który inwestuje głównie albo wyłącznie w Polsce. Po pierwsze takich funduszy jest u polskich dystrybutorów (w tym w bankach) najwięcej, a po drugie u początkującego inwestora jest jednak bliższą ciału koszulą. Woli wiedzieć, że jego pieniądze są lokowane w akcje spółek, których marki zna i które pochodzą znad Wisły (CD Projekt, Dino, Asseco, Żywiec…).
Każdy rozsądny inwestor – zwłaszcza w tak niepewnych czasach, jak obecne – powinien zastanowić się, czy nie warto rozejrzeć się za funduszami inwestującymi nie tylko w Polsce, lecz na całym świecie. Nie ma się co oszukiwać: puls światowego biznesu bije tam, gdzie swoje siedziby mają największe spółki technologiczne (Amazon, Netflix, Microsoft, Google, Facebook), kultowe marki sprzedaży detalicznej (Walmart, Coca-Cola, McDonalds), giganci motoryzacyjni (Mercedes, Toyota), czy wielkie firmy przemysłowe.
Nasza niezależność finansowa powinna powstawać z posiadania udziałów w najpotężniejszych firmach na świecie nie tylko dlatego, że one zarabiają najwięcej pieniędzy. Inwestowanie globalne pozwala uczestniczyć w rozwoju nowych sektorów gospodarki, które w Polsce nie istnieją albo są słabo rozwinięte (biotechnologie, produkcja leków, technologie kosmiczne), a także uniezależnić swoje oszczędności od zmian realnej wartości tylko jednej waluty – złotego.
Na szczęście w Polsce możliwości inwestowania globalnego są coraz większe. Kiedy jeszcze pięć, sześć lat temu mówiłem podczas swoich wystąpień o oszczędzaniu i inwestowaniu, że kawałek prywatnych oszczędności trzymam w funduszach takich kultowych asset managerów, jak Fidelity, czy Franklin Templeton, ścigały mnie tęskne spojrzenia słuchaczy i pytania: „a gdzie to się kupuje?”. Fundusze największych na świecie firm zarządzających pieniędzmi nie były w Polsce łatwo dostępne.
Fundusze od globalnych firm zarządzających aktywami. Do czego ich potrzebujemy?
Zapytacie: po co mam się rozglądać za funduszami słynnych, zagranicznych firm zarządzających, skoro każde polskie TFI ma w swoim portfolio nie tylko fundusze polskich akcji, ale też najróżniejsze fundusze inwestujące za granicą? To prawda, fundusze polskich TFI inwestujące za granicą są coraz bardziej popularne i sam z nich również korzystam. Tym niemniej fundusze globalnych firm zarządzających mają kilka przewag. Oto najważniejsze z nich:
>>> niższe koszty. Większość inwestujących globalnie polskich funduszy jest to tzw. „fund od funds”, czyli fundusze zbudowane na zasadzie matrioszki. Polski fundusz nie kupuje bezpośrednio akcji na giełdzie amerykańskiej, brytyjskiej, niemieckiej, czy japońskiej, lecz lokuje pieniądze polskich klientów w fundusze albo ETF-y, które zajmują się bezpośrednio inwestowaniem na danym rynku.
Jest to racjonalne, bo taniej jest kupić porządny fundusz zagraniczny, niż utrzymywać biuro, analityków i traderów w kilku miejscach na świecie. Oznacza to jednak podwójne opłaty za zarządzanie. Swoją bierze polski fundusz, ale trzeba też oddać kawałek zysku temu „docelowemu”, który inwestuje za granicą. To odbija się na wynikach (choć różnice nie muszą być duże)
>>> dostęp do wielu nietypowych, acz ciekawych strategii. Najwięksi światowi zarządzający funduszami, tacy jak Franklin Templeton, BlackRock, Schroeders, Fidelity, czy AllianceBernstein (ich szefowie mogą o sobie powiedzieć „znam Warrena Buffeta”) oferują swoim klientom znacznie szerszą paletę strategii, niż może zaoferować jakiekolwiek polskie TFI.
W palecie funduszy globalnych asset managerów można znaleźć np. fundusze, które inwestują w nowe środki komunikacji (Future Connectivity Fund), szukają niedocenionych spółek w Chinach (China Opportunity Fund), wybierają najporządniejsze spółki dywidendowe (Dividend Maximizer Fund), czy lokują w spółki „sprzątające świat” i zapewniające dostęp do wody, której prędzej czy później zacznie ludzkości brakować (Sustainable Water & Waste Fund).
>>> większe doświadczenie i sprawdzalność wyników. W świecie inwestycji warto wiedzieć, z kim się „tańczy”. Osobiście mam zasadę, że inwestuję swoje oszczędności tylko w funduszach, które mają co najmniej 10-letnią historię. Dlaczego akurat taką? Bo w „normalnych” czasach cykl koniunkturalny w gospodarce trwał właśnie 8-10 lat. W tym czasie można sprawdzić jak radzi sobie fundusz i jego zarządzający. Czasem od tej reguły muszę odstępować, bo w Polsce 10 lat to dla funduszu inwestycyjnego już spora historia (zwłaszcza dla globalnego funduszu, bo one zaczęły powstawać relatywnie niedawno).
Fundusze największych światowych asset managerów często mają po kilkanaście, kilkadziesiąt lat historii. Można do woli taplać się w danych historycznych, sprawdzać jak zmieniały się wyniki w dobrych, złych czasach, jak fundusz reagował na krach, a jak na szybki „wystrzał” hossy. Można dość przewidywalnie określić czego po danym funduszu powinniśmy się spodziewać. Choć oczywiście nie mamy gwarancji, że wyniki z przeszłości się powtórzą.
>>> niższe opłaty za zarządzanie pieniędzmi. W świecie finansów duży może więcej i często widać to w opłatach za zarządzanie pieniędzmi. Nie jest to zasada, która zawsze się sprawdza: znam w polskich TFI fundusze inwestujące globalnie, które mają niższą sumaryczną opłatę za zarządzanie (czyli już po uwzględnieniu „zasady matrioszki”), niż fundusze globalne, ale często jest tak, że globalni zarządzający aktywami mają opłaty za zarządzanie znacznie niższe, niż identyczne fundusze polskich TFI. No, ale jak ktoś zarządza np. 20 mld dolarów, to może sobie pozwolić na niższą opłatę, niż ten, który musi utrzymać zespół zarządzających aktywami posiadając je na poziomie np. 20 mln zł.
Jak inwestować w fundusze zagraniczne? Największe firmy zarządzające aktywami rzadko tu zaglądały, ale…
Fundusze globalne od najsłynniejszych światowych asset managerów nie są jeszcze zbyt szeroko dostępną opcją nad Wisłą. Powód jest prosty: z punktu widzenia ich szefostwa nie jesteśmy jeszcze na tyle atrakcyjnym rynkiem, by chcieli się zabijać o polskiego klienta. Przeciętne oszczędności polskiego ciułacza są 10 razy mniejsze, niż niemieckiego, czy francuskiego i 20 razy mniejsze, niż amerykańskiego, czy japońskiego.
Zaś dla firmy zarządzającej – która, wchodząc na dany rynek, musi przygotować pakiety informacyjne w lokalnym języku i sieć dystrybucji – widoki na pozyskanie określonej wartości aktywów to jeden z najważniejszych czynników decydujących o wchodzeniu albo nie wchodzeniu na polski rynek. W większości polskich banków nie znajdziecie funduszy inwestycyjnych od amerykańskich firm zarządzających. Są natomiast polskie fundusze, które inwestują w jednostki uczestnictwa funduszy zagranicznych.
Pewną „opcją zastępczą” są ETF-y (wspomniane wyżej „automatyczne” fundusze inwestycyjne o niskich opłatach za zarządzanie), które jednak nie dają aż tak szerokiego pola tematycznego, jak największe firmy zarządzające aktywami. Poza tym przeważnie z inwestowaniem w ETF wiąże się ryzyko kursowe (większość z nich to fundusze denominowane w obcych walutach).
————-
ZAGRANICZNE FUNDUSZE W POLSKIM BANKU:
Jednym z nielicznych banków, w którym od niedawna można kupić fundusze inwestycyjne od największych na świecie firm zarządzających aktywami, jest mBank. W ramach Supermarketu Funduszy Inwestycyjnych (w którym już dziś jest dostępnych mnóstwo funduszy od polskich TFI) pojawiły się także fundusze od trzech renomowanych firm: AllianceBernstein, Schroders oraz Fidelity. W sumie klienci Supermarketu mają do wyboru 42 fundusze, w tym 23 akcyjne, 16 dłużnych, 2 alternatywne i 1 mieszany.
Opłaty za zarządzanie w funduszach zagranicznych, które mBank wprowadził na swoją platformę funduszową, wynoszą maksymalnie 1,8% (przy wysokich wpłatach oczywiście spadają). Nie ma żadnych opłat manipulacyjnych, ani prowizji „na wejściu” – i to jest naprawdę good news, bo w zagranicznych funduszach opłaty „wejściowe” potrafią być nawet wyższe, niż w polskich TFI.
Próg wejścia jest znacznie niższy, niż przy typowych funduszach zagranicznych – pierwsza inwestycja jest możliwa już od 1000 zł, a dopłaty od 500 zł. Przy tak ustawionych progach większość Polaków może użyć funduszy od renomowanych, zagranicznych firm do np. regularnego inwestowania co miesiąc lub co kwartał.
W mBanku można kupować te fundusze bez wychodzenia z domu, co do tej pory się nie zdarzało. Zagraniczni giganci nie byli bowiem zainteresowani wdrażaniem w Polsce rozwiązań technologicznych pozwalających na sprzedawanie swoich udziałów samoobsługowo. Inwestorzy musieli osobiście (lub przez kuriera) dostarczyć dystrybutorowi dodatkowe informacje i dokumenty potrzebne do otwarcia rejestru.
Jakie fundusze możecie kupić w ten sposób? I co zrobić, żeby skorzystać z tej możliwości? Sprawdzicie klikając ten link.
————-
Inwestowanie globalne: w złotym czy w walutach obcych?
Fundusze od zagranicznych firm zarządzających to propozycja dla tych inwestorów, którzy mają już jako-takie pojęcie o rynku kapitałowym i potrafią odpowiedzieć sobie na pytanie: „czego chcę”, albo „czego brakuje mi w portfelu inwestycji”.
Wiadomo, że coraz większe znaczenie w gospodarce będą miały branże inwestujące w ekologię i pozyskiwanie czystej energii, prezentujące etyczny sposób działania (tzw. ESG), inwestujące w badania nad nowoczesnymi lekami, rozwój usług dla starzejących się społeczeństw, tworzące nowoczesny transport, myślące o podboju kosmosu.
Każdy z nas – świadomych inwestorów, posiadających już kapitał, który chcemy pomnażać – powinien mieć w portfelu takie inwestycje, które odpowiadają na jego przewidywania dotyczące rozwoju świata. Niech to będzie tylko kilka procent wszystkich pieniędzy, ale niech będą zainwestowane w to, w co wierzymy jako przyszłość ludzkości. I właśnie takie pomysły na inwestowanie zapewniają fundusze od zagranicznych firm zarządzających aktywami.
A wracając na ziemię: na co jeszcze warto zwrócić uwagę, przyglądając się ofercie zagranicznych funduszy inwestycyjnych? Oprócz rzeczy, o których już wspomniałem, dotyczących jakości zarządzania (czyli historii i wyników) oraz składowi portfela (każdy oferowany w Polsce fundusz musi udostępniać taki jednostronicowy dokument, „kartę funduszu”, w którym są wszystkie najważniejsze informacje) i oczywiście opłatom (na wejściu i za zarządzanie) – warto się przyjrzeć walucie, w której denominowane są inwestycje.
Jak inwestować w fundusze zagraniczne: w złotych czy w walucie obcej? Duża część funduszy sprzedawanych w Polsce przez zagranicznych asset managerów oferuje inwestycje w złotych. Nie oznacza to, że kupują na zagranicznych giełdach akcje za złote, lecz po prostu dokupują usługę tzw. hedgingu walutowego, czyli zabezpieczają inwestycję na wypadek zmiany wartości waluty obcej (w której faktycznie inwestują) do złotego (czyli waluty, w której polski klient wpłaca pieniądze i w której chce je odzyskać).
Fundusze w ich oryginalnej walucie wiążą się z wyższym ryzykiem, bo np. niekorzystne różnice kursowe mogą „pożreć” zysk z inwestycji, ale z drugiej strony takie inwestowanie zapewnia rozłożenie oszczędności na wiele walut.
Kiedy w zeszłym roku świat zaatakował koronawirus i na giełdach akcji przez kilka tygodni panowała panika, obawiałem się o mój portfel inwestycji – choć przecież jest tylko w 35% oparty o akcje. Okazało się, że gdy giełdy runęły o 35%, mój portfel stopniał tylko o 3%. Uratował mnie m.in. fakt, że część moich zagranicznych inwestycji jest denominowana w dolarach i euro. Spadki cen akcji zostały zamortyzowane przez umocnienie się zagranicznych walut do złotego.
I to jest kolejna zaleta inwestowania globalnego. Wbrew pozorom w niepewnych czasach ono zmniejsza, a nie zwiększa ryzyko dla naszych oszczędności. Mam nadzieję, że udało mi się w tym tekście odpowiedzieć na pytanie: czy i jak inwestować w fundusze zagraniczne.
—————–
PRZECZYTAJ TEŻ INNE TEKSTY W CYKLU „INWESTUJ ŚWIADOMIE”
O tym, że samodzielne inwestowanie pieniędzy można ogarnąć w siedmiu niezbyt skomplikowanych krokach – pisałem w jednym z poprzednich odcinkach tego cyklu Inwestowanie oszczędności w siedmiu krokach. Akcje, fundusze, ETF-y… (subiektywnieofinansach.pl)
O tym, jak zabrać się do systematycznego inwestowania – pisałem tutaj Jak zacząć systematyczne inwestowanie oszczędności w akcje (subiektywnieofinansach.pl)
O tym, jak wybrać dla siebie najlepsze tematy do inwestowania – było tutaj Inwestuj w to, co lubisz. Jak wybrać sobie najlepsze tematy inwestycyjne? (subiektywnieofinansach.pl)
O tym, skąd wziąć wiedzę o rynku, branży i spółce, którą się interesujesz – pisałem w poprzednim odcinku tego cyklu Skąd brać wiedzę o rynku, branżach, funduszach ETF? Analizuję (subiektywnieofinansach.pl)
—————————
Ten tekst jest częścią akcji edukacyjnej „Inwestuj świadomie”, której partnerem jest mBank i Biuro maklerskie mBanku. W mBanku znajdziesz rozwiązania zarówno dla początkujących, jak i dla zaawansowanych inwestorów.
—————————
ZASTRZEŻENIE:
Opinie, założenia i przewidywania wyrażone w materiale należą do autora artykułu i nie muszą reprezentować poglądów mBank S.A.
Pamiętaj, że inwestowanie w akcje i inne instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem i nie gwarantuje realizacji założonego celu inwestycyjnego ani uzyskania określonego wyniku inwestycyjnego. Powinieneś liczyć się z możliwością utraty przynajmniej części zainwestowanych środków. Musisz wiedzieć, że mBank S.A. nie ponosi odpowiedzialności za decyzje klientów związane z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Wartość zakupionych instrumentów finansowych może się zmieniać wraz ze zmianą sytuacji na rynkach finansowych. W konsekwencji, dochód z zainwestowanych środków może ulec zwiększeniu lub zmniejszeniu, a w przypadku instrumentów pochodnych strata może przekroczyć wysokość zainwestowanego kapitału. W przypadku instrumentów finansowych notowanych w innej walucie niż polski złoty, wartość Twoich inwestycji może ulec zmianie wskutek zmian kursu walutowego. Potencjalne korzyści z Twoich inwestycji pomniejszą się o pobierane podatki i opłaty wynikające z przepisów prawa, taryf opłat i prowizji oraz regulaminów.
Gdy podejmujesz jakąkolwiek decyzję inwestycyjną, powinieneś kierować się własną oceną sytuacji faktycznej i prawnej. W związku z powyższym, przed przystąpieniem do planowanej transakcji, powinieneś sam określić ryzyko ekonomiczne, pozytywne aspekty transakcji, jak również jej charakter podatkowy, księgowy, prawny oraz konsekwencje mogące z niej wynikać., jak również musisz też we własnym zakresie ocenić czy jesteś w stanie podjąć ryzyko związane z daną transakcją. Pamiętaj, aby szczegółowo zapoznać się z opisem czynników ryzyka, specyfikacją danego instrumentu, regulaminami, opłatami i informacjami zawartymi w innych dokumentach związanych ze świadczeniem usług przez mBank S.A. znajdującymi się na stronie internetowej www.mBank.pl/indywidualny/inwestycje/gielda/emakler/ i www.mBank.pl/indywidualny/inwestycje/fundusze/supermarket-funduszy-inwestycyjnych/ oraz rozważyć, czy dany instrument jest dla Ciebie odpowiedni zgodnie z własną wiedzą, doświadczeniem w inwestowaniu oraz sytuacją finansową.
Pamiętaj, to nie jest oferta, lecz felieton edukacyjny. Po szczegóły oferowanych rozwiązań zapraszamy do mBanku S.A.