Początek roku to często ta chwila, w której bankowcy przedstawiają zmiany w taryfach opłat i prowizji. Oni też robią noworoczne postanowienia, a jednym z nich jest przeważnie wzrost dochodów banku. Na drobną z pozoru korektę zdecydował się Citi Handlowy, bank pozycjonujący się jako przystań dla zamożnych i wymagających klientów, jednak mający też fragmentaryczną ofertę dla osób, które w swoim garażu wciąż nie mają Ferrari.
Jeden z moich czytelników korzysta właśnie z tej oferty, a konkretnie z karty kredytowej Citi Simplicity, która jest – obiektywnie pisząc – jedną z lepszych ofert na rynku (swego czasu była reklamowana jako „karta z opcją łatwego pożyczania”). Więcej na jej temat znjdziecie w sekcji „Prześwietlamy reklamy”. Citi Handlowy ostatnio poinformował mojego czytelnika, że wprowadza różne korekty w taryfie opłat i prowizji, które zaczną obowiązywać od 1 marca. Jedna z nich jest, zdaniem czytelnika, kuriozalna.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
„Otóż od 1 marca 2018 r. Bank naliczy opłatę miesięczną z tytułu obsługi nadpłaty na rachunku karty kredytowej, w przypadku wystąpienia w cyklu rozliczeniowym salda dodatniego równego lub wyższego niż 200 zł”
Kiedy taka sytuacja może się zdarzyć? Jeśli klient jest wyjątkowo przewidujący i używa karty wyłącznie do płacenia w sklepach, a nie do zaciągania w Citi Handlowym kredytu. Przez jakiś czas taki delikwent robi kartą zakupy (płacąc pieniędzmi banku), ale jeszcze zanim zostanie poinformowany o wysokości salda do spłaty – oddaje całą kasę, by wyprzedzić ten moment, w którym bank zacznie naliczać odsetki.
Jeśli klient niewłaściwie oszacuje wartość pieniędzy, które musi oddać – może powstać nadpłata. I wtedy Citi Handlowy może go obłożyć dodatkową prowizją, która wynosi 20 zł. Nota bene muszę pochwalić Citi Handlowy za bardzo uczciwe i klarowne pokazanie zmian w prowizjach: przedstawione są w pliku .pdf w tzw. trybie śledzenia zmian, czyli bank pokazuje fragmenty zdań, które zostały dopisane bądź usunięte. Niektórzy konkurenci wciąż pokazują tylko jednolity tekst nowej tabeli i liczą, że klienci nie zauważą zmian. Ta z opłatą za obsługę nadpłaty bardzo się jednak nie podoba:
„Mnie to wygląda na próbę zniechęcania klienta do spłacania zadłużenia przed zamknięciem okresu rozliczeniowego karty. Być może klienci spłacają zadłużenie na karcie od razu, nie czekając na wygenerowanie wyciągu. Ja tak robię. Albo jeśli klient zrobi jakąś dużą transakcję kartą i wyśle przelew spłacający tę transakcję zbyt wcześnie, to też zostanie ukarany opłatą. Dla banku jest lepiej, gdy klienci spłacą karty po zamknięciu okresu rozliczeniowego. Może część z nich się spóźni i bank naliczy odsetki. Gdy klient spłaca kartę na bieżąco jest mniejsza szansa na zarobek dla banku…”
Tak tłumaczy tę dziwną prowizję mój czytelnik. Cóż, karta kredytowa, która jet darmowa, to dla banku czysta strata (wyłączając drobne prowizje, które otrzymuje od sklepów tytułem opłaty interchange). Na kredytówce bank zaczyna zarabiać dopiero wtedy, gdy klient nie spłaci długu w okresie bezodsetkowym lub też gdy rozłoży część tego długu na raty, czyli „zdejmie” daną transakcję z salda karty i przekształci w kredyt ratalny. I takich klientów bank lubi, a nie takich, którzy spłacają kartę zanim jeszcze muszą.
Tutaj źródło: Zmiany w taryfie opłat za kartę Citi Simplicity od marca
Citi Handlowy ma sporo klientów, którzy mają w nim tylko karty kredytowe i nic więcej. Dla banku, który ma ze swoim klientem zażyłą relację, a więc prowadzi jego ROR, gromadzi jego oszczędności i udziela linii debetowej fakt, iż ten klient nie daje mu zarobić na karcie jest do zniesienia (bo bank zarabia na innych produktach). Ale jeśli klient ma kartę kredytową solo i w dodatku jest zbyt szybki w spłacie, by choć od czasu do czasu „wypaść” z okresu bezodsetkowego…
Zapytałem bank co o tym wszystkim myśli. Otrzymałem odpowiedź, z której wynika, że po pierwsze nadpłata musi być naprawdę spora, by klient „załapał się” na prowizję (nadpłaty do 199 zł są uznawane za pomyłkę klienta). A po drugie bank nie naliczy opłaty, gdyby nadwyżka w saldzie karty powstała wskutek money-backu, czyli jakiejś nagrody wypłaconej klientowi za używanie lub założenie karty. Po trzecie w banku tłumaczą, że nie będą karali za nadpłaty jeśli powstanie w ramach planu spłat ratalnych „Komfort” (czyli jeśli klient przekształci jakąś większą transakcję w kredyt ratalny).
„Klienci mogą też w prosty sposób uniknąć naliczenia opłaty – korzystając np. z możliwości ustawienia automatycznego polecenia zapłaty. Ta opcja jest powszechnie dostępna zarówno z poziomu konta osobistego w Citi Handlowy, jak i rachunków w innych bankach. Opłata ma raczej zachęcać klientów do optymalnego zarządzania swoimi środkami przez trafniejszy dobór dostępnych produktów bankowych, czyli kartę kredytową promować jako narzędzie dodatkowego finansowania, a lokaty i konta oszczędnościowe jako formę gromadzenia oszczędności”
– tłumaczy bank. Czyli: wszystko dla dobra klienta. Zgadzam się z bankowcami z Citi, że karta kredytowa nie służy do tego, żeby ją spłacać za szybko (nie po to korzysta się z bankowego „lewaru”, żeby go sobie dobrowolnie obcinać), ale – powiedzmy sobie szczerze – bankowi bardziej niż o dobro klientów musi chodzić o wyplenienie szkodliwego z jego punktu widzenia zwyczaju, gdy klient spłaca kartę kredytową za szybko.
źródło ilustracji tytułowej: kadr z filmu „Szybcy i wściekli 8”