Bardzo dobrze oprocentowana lokata, ale niełatwo dobrać się do kasy. Jeden z moich czytelników został skuszony ofertą lokaty w Kasie Stefczyka. Bardzo wysoko oprocentowanej, ale w pakiecie z różnymi „spółdzielczymi” zobowiązaniami. Mój czytelnik lubi mieć w papierach porządek, więc gdy lokatę „zwijał”, chciał też „zwinąć” swoje członkostwo w SKOK. Potrzebnych było pięć telefonów, trzy wizyty w oddziale, dwóch pracowników i jedna awaria. Jak za starych, dobrych czasów przed wynalezieniem internetu
Bardzo często jest tak, że stosunkowo wyższe oprocentowanie pieniędzy oferują instytucje finansowe spoza głównego nurtu – małe, specjalistyczne banki komercyjne, banki spółdzielcze, niezłą ofertę miewają też niektóre SKOK-i. Dość powszechnie uważamy SKOK-i za takie „inne banki”, ale prawda jest bardziej złożona. To spółdzielnie, a więc lokując tam pieniądze, stajemy się udziałowcami, co nie daje wielkich uprawnień, ale rodzi obowiązki (np. trzeba wykupić wkład członkowski).
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Mój czytelnik zderzył się i z tym zjawiskiem, ale nie to go najbardziej wzburzyło. Pojawiło się kilka innych dziwnych rzeczy, których się nie spodziewał i które w banku by go zapewne nie spotkały. Ale po kolei.
„Ponieważ kończyła mi się lokata w jednym z banków, postanowiłem kilka tysięcy złotych zdeponować na kolejny rok. W dotychczasowym banku usłyszałem ofertę 0,3%. Więcej byłoby, gdybym przyniósł nowe środki. To dlatego udałem się do Kasy Stefczyka. Działa w Polsce od 30 lat, opinie są o nim różne – jak o każdym banku.”
Jak wyżej wspomniałem, pojawiła się bolesna przeszkoda w postaci dodatkowych „spółdzielczych” wymogów. Ale nie tylko spółdzielczych. Żeby ulokować kilka tysięcy złotych w SKOK Stefczyka, trzeba było uczynić następujące formalności: zawrzeć umowę o prowadzenie rachunku płatniczego (IKS za darmo), wykupić członkostwo w Stowarzyszeniu Krzewienia Edukacji Finansowej, wykupić członkostwo w SKOK, złożyć oświadczenie o rezydencji podatkowej, złożyć oświadczenie dotyczące zajmowania eksponowanego stanowiska politycznego, złożyć oświadczenie FATCA (o tym, że nie podlegamy pod amerykańską jurysdykcję podatkową). I zostawić kserokopię dowodu osobistego. To wszystko, by założyć lokatę na 12 miesięcy.
„Przyznam, że przy tak prostym instrumencie, jakim jest lokata, nigdy nie spotkałem się z takimi procedurami i formalnościami. Ani Prawo Bankowe, ani przepisy o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy i finansowaniu terroryzmu nie dają uprawnienia do kopiowania dowodu. Wystarczy okazanie dokumentu do wglądu, spisanie jego danych”
– wkurza się czytelnik. Ale formalności dokonał, dodatkowe koszty poniósł (1 zł wpisowego, 1 zł na udziały i 1 zł na wkłady oraz 12 zł na stowarzyszenie SKEF) i cieszył się dość wysoko oprocentowanym depozytem (a nawet bardzo wysoko – 8% w skali roku). Zakontraktował tylko od razu wypowiedzenie tych wszystkich umów przed zakończeniem depozytu, bo nie miał ochoty kontynuować współpracy ze SKOK Stefczyka.
Kiedy udał się – na trzy miesiące przed końcem umowy – do placówki, by złożyć wypowiedzenia tych wszystkich umów o członkostwo w SKOK-owych instytucjach, otrzymał od pracownicy oddziału zaskakujący komunikat, iż ona „nie może tego przyjąć, bo w oddziale musi być dwóch pracowników”, a ona jest tylko jedna. Czyli oddział działa, ale tak, jakby nie działał, bo nic ważnego nie da się załatwić, gdyż nie ma nikogo do kontrasygnaty dokumentów.
Czytelnik oddalił się jak niepyszny i stosowne pismo wysłał pocztą poleconą. Do kosztów związanych z lokatą doszły więc dodatkowo te związane z podróżą do placówki i z kosztami listu poleconego. No ale za to pieniądze leżały w polskiej instytucji finansowej, a nie w jakimś zagranicznym banku.
Po około miesiącu przyszła ze SKOK Stefczyka odpowiedź – zwrot pisma, które wysłał. A więc nie przyjęli zdalnie wypowiedzenia umów związanych z IKS, członkostwem w SKOK oraz w SKEF. Mój czytelnik – nauczony doświadczeniem – tym razem nie udał się do placówki bez uprzedzenia. Na pięć dni przed zakończeniem lokaty zadzwonił do oddziału SKOK z informacją, że nazajutrz po dniu zapadalności lokaty przyjdzie i będzie chciał wziąć gotówkę z odsetkami i wszystko pozamykać – członkostwa, rachunki itp.
Pracownicy SKOK powiedzieli, że nie ma sensu tak wcześnie się umawiać, ale poprosili, żeby mój czytelnik zadzwonił na dwa dni przed wizytą, to oni zabezpieczą pieniądze, bo może być tak, że przyjdzie jakiś klient znienacka wypłacić 10 000 zł z konta i nie będzie już gotówki na wypłatę pieniędzy z lokaty.
„W umówiony dzień udałem się do placówki. A tu – awaria komputerów czy systemu. Nie wiadomo, ile potrwa. Miałem zarezerwowany ten dzień, więc byłem zdeterminowany, żeby załatwić sprawę. Przyszedłem drugi raz, po jakimś czasie. Zapytałem, czy w takim razie dostanę na piśmie zaświadczenie, iż uniemożliwiono mi pobranie moich środków. Pani wzięła ode mnie numer telefonu, powiedziała, że oddzwoni.”
Mojego czytelnika czekała więc trzecia wizyta w placówce SKOK. Przynajmniej tym razem wszystko już było OK. Gotówka w kieszeni, podpisane przez dwóch pracowników wypowiedzenie umowy o prowadzenie IKS, członkostwa w SKOK. Poprosił, żeby była adnotacja, że równocześnie rezygnuję ze SKEF (bo pani znów mówiła, że to się automatycznie rozwiązuje wraz z zakończeniem członkostwa w SKOK i żadnego kwitu nie dostanę).
Ogólne wrażenie – mieszane. Obsługa miła, organizacja słaba, papierów dużo, technologia szwankuje, warto mieć dużo czasu na załatwianie spraw. Ale może dla 8% w skali roku mimo wszystko warto? Gdyby jednak do SKOK Stefczyka zawitał jakiś przedstawiciel pokolenia „Z”, to mógłby nie wytrzymać nerwowo tych standardów rodem z bardzo tradycyjnej bankowości.
Inna sprawa, że po drugiej stronie biurka był starszy człowiek, przedstawiciel pokolenia „gotówkowego” i zwolennik załatwiania spraw osobiście, w placówce. Można więc powiedzieć, że wszyscy mieli dużo czasu i z tej okoliczności zrobili pożytek. To nie jest interwencja, lecz relacja z obecnego stanu gry w największym z polskich SKOK-ów. Bo przecież może Was skusić propozycja depozytu na 6%, którą teraz promuje SKOK Stefczyka.
zdjęcie: Maciej Bednarek