Ostatnio coraz częściej o to pytacie. Oprócz dochodu (z umowy o pracę, działalności gospodarczej lub innych) często pojawiają się w Waszym budżecie domowym również różnego rodzaju świadczenia oraz zasiłki. W jakich sytuacjach takie świadczenia pozytywnie wpływają na zdolność kredytową?
To znany dylemat każdego, kto zamierza ubiegać się o kredyt, zwłaszcza taki większy, hipoteczny: co zrobić, żeby zwiększyć sobie zdolność kredytową? Oczywiście najważniejsza jest czysta karta w BIK, ale liczą się też dochody. Wielokrotnie przed zaciągnięciem kredytu idziemy do szefa po podwyżkę albo negocjujemy przesunięcie w czasie wypłaty jakichś premii, żeby móc bankowi pokazać wyższą średnią dochodową z ostatnich miesięcy.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Świadczenia, zasiłki, dodatki: kiedy bank potraktuje je jako dochód?
Sęk w tym, że dochód to nie tylko to, co sami zarabiamy. Niemała część z nas korzysta z różnego rodzaju świadczeń: emerytur, rent, zasiłków dodatków… Czy tanie świadczenia również można dorzucić do dochodu i bank je potraktuje tak jak pieniądze, które wypracowujemy siłą własnych rąk, mięśni lub mózgu?
Różnego rodzaju świadczeń wypłacanych np. przez ZUS (ale nie tylko) jest w Polsce wiele. Dodatki pielęgnacyjne, rentowe, na dzieci, związane z niepełnosprawnościami itp… Czy banki mogą je uwzględnić przy szacowaniu naszej zdolności kredytowej? Owszem, świadczenia od państwa i samorządów mogą być traktowane jako dochód, ale bardzo istotna jest jedna kwestia: okres kredytowania nie może być dłuższy niż okres, na który przyznano dane świadczenie.
Z punktu widzenia banku liczy się (literalnie!) to, co jest zapisane w decyzji o przyznaniu świadczenia. A więc czy została wydana na rok, trzy, pięć lub więcej lat. Okres zobowiązania państwa do wypłacania nam pieniędzy jest tutaj kluczowy. To ważne, bo czasem zdarzają się sytuacje, w których np. renta jest przyznana tylko na rok, ale z góry wiadomo, że będzie kontynuowana, bo nie ma widoków na ustanie przyczyny, dla której została przyznana. Albo np. dziecko jest tak chore, że nie ma szans na wyzdrowienie, podjęcie pracy.
Stanowisko banków (a także KNF) jest jednoznaczne. Okres kredytowania nie może być dłuższy niż okres przyznania świadczenia, by bank wziął taki dochód pod uwagę. Wiadomo, przy kredycie hipotecznym to trudne wyzwanie, musiałby być to kredyt tylko na kilka lat, a nie na 20-30 lat. Niestety nasze zapewnienie, że świadczenie na pewno zostanie odnowione, przedłużone, nie wystarczy.
Świadczenie 500+ a zdolność kredytowa: wszystko zależy od banku
Nieco inaczej wygląda kwestia związana ze świadczeniem 500+. To nie jest dochód w rozumieniu budowania zdolności kredytowej (nie rozliczasz go w ramach PIT) i bank go w ten sposób nie potraktuje. Jednak w niektórych bankach świadczenie to wpływa (pozytywnie) na wyliczane koszty utrzymania dzieci. Obecnie takich banków komercyjnych, które obniżają koszt funkcjonowania rodziny, jeśli pobiera ona świadczenie 500+, jest pięć. Nie muszę dodawać, że niższe koszty utrzymania wpisane w bankowych papierach oznaczają wyższą zdolność kredytową.
Jeżeli zdolności kredytowej brakuje np. w związku z brakiem akceptacji przez banki dochodów ze świadczeń i zasiłków, to pytacie również, czy pomóc może… rozdzielność majątkowa. Np. rodzina 2+2 generuje koszty utrzymania na poziomie ok. 4500-5000 zł miesięcznie. Pomysł jest taki: ustanowię rozdzielność majątkową z żoną i do kredytu przystąpię sam. Czy to się może udać?
Niestety to tak nie działa. W takiej sytuacji uda się „wykluczyć” z badania zdolności kredytowej żonę. Może to mieć sens, jeżeli ona nie ma dochodu lub np. jej sytuacja w BIK jest kiepska. Natomiast dzieci nie znikną. Nadal masz je na swoim utrzymaniu. Kiedyś udawało się to ominąć tak, że żona (niebiorąca udziału w kredycie) oświadczała, iż uzyskuje dochód (nie było to sprawdzane) i ona ma dzieci na utrzymaniu. Obecnie banki już takiego tłumaczenia nie przyjmują.
Jest jeszcze jedno, dość ekstremalne, rozwiązanie, czyli oficjalny rozwód. Zdecydowanie tego nie polecam! Tak, również zdarzają się tego rodzaju pytania! Jest jeden powód, który sprawia, że to się nie musi opłacić – alimenty także będą obciążały Twój dochód. Nie ma opcji, aby alimenty (na dzieci) nie zostały przez sąd przyznane. I raczej nie będą dużo niższe od kosztów utrzymania dzieci.
Dochód z najmu, stypendium…
Banki, przynajmniej część z nich, honoruje również i inne dość „egzotyczne” źródła dochodów. Przykładowo dochód z najmu nieruchomości mieszkalnej. Jest dość chętnie akceptowany przez banki. Idealnie to najem od 12 m-cy (płacone zaliczki na podatek + PIT), ale jak wpływy są od chociaż 6 m-cy, to również jest szansa. Co do zasady najmowana nieruchomość powinna należeć do osoby, która uzyskuje z tego dochód. Są jednak możliwe odstępstwa w tym zakresie.
Klienci pytają również o możliwość uznania dochodu z tytułu stypendium doktoranckiego. O dziwo, prawie wszystkie banki komercyjne odrzucają to źródło dochodu. Jedynie w jednym to „indywidualna decyzja”. Jednak jeżeli nie jest to jedyny dochód w gospodarstwie domowym, to jest szansa w bankach spółdzielczych. Mają nieco bardziej liberalną politykę w tym zakresie niż komercyjne.
Kredyt dla osoby duchownej. W naszym kraju duchownych (różnych wyznań) nie brakuje. Zdarza się, że i oni (one) potrzebują kredytu hipotecznego. W większości banków uznany będzie tylko dochód z umowy o pracę lub zlecenia (np. katecheta). Ale zdarza się, że bank zaakceptuje również dochód z zaświadczenia wystawionego przez kurię (lub podobną instytucję). Oczywiście dotyczy on tzw. czynności duszpasterskich, które co do zasady nie są opodatkowane (na zasadach ogólnych) ani „ozusowane”.
Zatrudnienie w firmie rodzinnej. Praca w rodzinie czy też dla rodziny to nie takie rzadkie przypadki. Banki nie robią z tego tytułu problemu, ale niejako obligatoryjny jest wpływ wynagrodzenia na konto bankowe. Poza tym analityk (prawie na 100%) poprosi o zaświadczenie z ZUS potwierdzające podstawę naliczania składek. Wszystko musi być w najlepszy porządku. „Tworzenie” dochodu „pod kredyt” raczej nie przejdzie.
Uzyskujesz dochód jeszcze z innego źródła? Napisz do mnie, chętnie odpowiem na pytanie o to, czy bank spojrzy na nie przychylnym okiem. Jestem pod adresem e-mail: robert.sierant@subiektywnieofinansach.pl, możesz też znaleźć mnie tutaj.
Zdjęcie tytułowe: Maciej Bednarek, archiwum prywatne