1 stycznia 2023

Chorwacja przyjęła euro! Jak się do tego przygotowała i jak ta rewolucja przebiega w praktyce? Czy Chorwaci na tym wygrają? I czy to przykład dla nas?

Chorwacja przyjęła euro! Jak się do tego przygotowała i jak ta rewolucja przebiega w praktyce? Czy Chorwaci na tym wygrają? I czy to przykład dla nas?

Chorwacja jest kolejnym krajem, który to zrobił: właśnie wszedł do strefy euro. Nikt tam nie rozdziera szat, niewielu płacze nad końcem rodzimej waluty, większość społeczeństwa nie obawia się wzrostu cen. Przyjęcie euro w Chorwacji jest uznawane za coś naturalnego, co może pomóc tamtejszej gospodarce. Czy rzeczywiście pomoże? Dlaczego Chorwaci nie mają problemu z dokonaniem tej zmiany, a my tak? Czy ewentualny sukces przyjęcia euro przez Chorwatów może zwiększyć poparcie dla wprowadzenia euro w Polsce? 

W Polsce większość obywateli obawia się zamiany złotego na euro, w Chorwacji takich obaw nie ma, a wejście do strefy euro jest traktowane jako logiczny efekt dotychczasowego kierunku rozwoju kraju od 28 lat. Czy Chorwaci wyjdą na tym dobrze? To się okaże, ale tak naprawdę każdy kraj Unii Europejskiej, jeśli nie zagwarantował sobie wyjątku (tak jak Dania czy wcześniej Wielka Brytania), jest zobowiązany do wejścia do strefy euro, prędzej czy później.

Zobacz również:

Pięć kroków do strefy euro. Chorwacja już je zrobiła

Żeby wejść do strefy euro, trzeba spełnić pięć kryteriów tzw. konwergencji gospodarczej, które zostały ustalone przez kraje UE na konferencji w Maastricht w 1990 r. Kryteria dotyczą stabilności finansowej kraju, polityki budżetowej i pieniężnej. Kiedy dany kraj decyduje się na rozpoczęcie procedury przyjęcia euro, musi wejść do mechanizmu stabilizacyjnego tzw. ERM2, czyli „przedpokoju”, w którym przez dwa lata sprawdzane są wszystkie wskaźniki makroekonomiczne.

Pasmo wahań kursu walutowego w ramach ERM2 jest niewielkie (15%), co oznacza, że możliwe są ataki spekulacyjne inwestorów na rynkach finansowych. Tak stało się z funtem, kiedy Wielka Brytania weszła do mechanizmu ERM w roku 1990, po czym opuściła go w 1992 r. Londyn nie był w stanie obronić kursu funta, bo fundusze George’a Sorosa ogromnymi kwotami grały na jego osłabienie.

Oczywiście w przypadku mniejszych rynków, takich np. kraje bałtyckie, ataki spekulacyjne się nie opłacają. Nie miały z nimi problemu ani kraje bałtyckie: Litwa, Łotwa i Estonia, ani Słowacja i Słowenia. Było im łatwiej wejść do euro także dzięki jednorodnej strukturze gospodarek, bez sektorów wymagających kosztownej modernizacji i restrukturyzacji, tak jak w Polsce wymagał tego np. przemysł wydobywczy, stalowy, stoczniowy czy rolnictwo. No i w mniejszej gospodarce łatwiej pilnować wskaźników gospodarczych.

Na grafice poniżej widać, jak stopniowo zapełnia się europejska mapa wspólnej waluty. Trzy kraje naszego regionu pozostają niewzruszone w swoim postanowieniu o opóźnieniu tego procesu – to Polska, Czechy i Węgry. Bułgaria weszła do ERM2 wtedy kiedy Chorwacja, ale przesunęła wprowadzenie euro do 2024 r. Rumunia nie podała jeszcze żadnych dat.

Szczególnym przypadkiem jest Polska, z największą gospodarką w regionie, z najbardziej zróżnicowaną strukturą sektorów gospodarki, a także z najbardziej rozwiniętym rynkiem finansowym. Polskie władze tradycyjnie przypominają, że przeszliśmy suchą stopą  przez światowy kryzys finansowy w latach 2008-2009 dzięki utrzymaniu niezależnej polityki pieniężnej. A więc i własnej waluty.

Polska to połowa potencjału gospodarczego całego regionu Europy Środkowo-Wschodniej (CEE). Duża płynność naszej waluty i obligacji skarbowych powoduje, że wahania złotego i rentowności długu są większe niż w małych krajach. Z tego powodu zarówno etap przygotowania do przyjęcia euro byłby trudniejszy, jak i konsekwencje mniej przewidywalne niż w przypadku małych krajów. A jak jest w Chorwacji?

Chorwacja i tak „prawie” była w strefie euro

Dla Chorwacji wejście do strefy euro jest jednym z najważniejszych etapów zacieśniania związków z UE. Tym bardziej że równolegle Chorwacja wchodzi do strefy Schengen. A dla strefy euro to dowód na to, że projekt wspólnej waluty jest wciąż atrakcyjną propozycją dla kolejnych krajów. Zdaniem prezes Europejskiego Banku Centralnego Christine Lagarde przystąpienie Chorwacji to „wotum zaufania dla strefy euro”. Wraz z Chorwacją już 20 państw członkowskich UE i 347 milionów obywateli UE korzysta ze wspólnej waluty.

W przypadku Chorwacji, chodzi o mikroskopijną gospodarkę 4-milionowego kraju (to mniej niż liczba ludzi mieszkających w aglomeracji śląskiej), opartą w dużym stopniu na ruchu turystycznym. Czy w przypadku Chorwacji przyjęcie euro to naprawdę jest taki skok w nieznane?

Formalnie walutą Chorwacji była od 1994 r. kuna, ale jej punktem odniesienia pozostawało euro. A wcześniej, jeszcze przed euro, marka niemiecka. Z powodu uwarunkowań gospodarczych, bardzo silnego powiązania z gospodarką europejską, Chorwacja i tak starała się – poprzez działania banku centralnego – utrzymywać stabilny kurs kuny do waluty europejskiej. A więc – nieformalnie – była przez wiele lat w paśmie wyznaczonym przez mechanizm ERM2.

Jak wygląda gospodarka Chorwacji? Każdy, kto choć raz spędzał wakacje nad pięknym chorwackim Adriatykiem, doskonale potrafi sobie wyobrazić, jak bardzo powiązana z euro od lat jest tamtejsza turystyka. Kraj ten opiera się na turystach z zagranicy, dla których obrót w euro jest wielkim ułatwieniem.

Turystyka zapewnia jedną piątą chorwackiego PKB. To jeden z najmocniejszych filarów tego nadmorskiego, skalistego, nieco wyspiarskiego kraju, który nie ma dużo przemysłu czy innych wielkich sektorów gospodarki. Gośćmi wakacyjnych kurortów są głównie turyści z UE, np. tradycyjnie Niemcy, płacący za wszystko w euro.

W związku z tym spora część Chorwatów ma oszczędności i depozyty bankowe w euro, a także zaciąga w tej walucie długi. To zdecydowanie zdrowsze podejście niż u nas, jeśli weźmiemy pod uwagę, że obywatele Chorwacji zaciągają długi w walucie, w której tak naprawdę zarabiają. Nie dotyczy ich ryzyko, które stało u podstaw polskich problemów z kredytami hipotecznymi we franku szwajcarskim.

Ale nie tylko prywatne osoby miały i mają długi w euro. Ten sposób finansowania wybiera też wiele małych i średnich firm. W euro podawane w tym kraju były już od dawna ceny przy zakupach nieruchomości, ziemi, samochodów. Nie mówiąc oczywiście o kwaterach turystycznych czy barach i restauracjach. W euro rząd chorwacki zaciąga dług publiczny. Według informacji chorwackiego banku centralnego ponad dwie trzecie długu o łącznej wartości około 520 mld kun (69 mld euro).

„Członkostwo w strefie euro może obniżyć stopy procentowe prywatnego i publicznego długu, poprawić ratingi kredytowe i uczynić Chorwację bardziej atrakcyjną dla inwestorów”

– twierdzi prezes banku centralnego Boris Vujcic. Stąd tak naprawdę trudno by było znaleźć dobry argument za tym, żeby zniechęcać Chorwatów jako społeczeństwo zamiany kuny, waluty o raptem 28-letniej historii, na euro.

Czy Chorwacja powinna być dla nas przykładem?

W Polsce wiele rzeczy wygląda inaczej, złoty jest powszechny w użyciu w transakcjach biznesowych i prywatnych, a dodatkowo jest walutą z większą historią, z którą wielu Polaków jest emocjonalnie związana. Nie dziwi więc, że obecny rząd i szef NBP odwołują się – jeśli potrzebne są szybkie argumenty przeciwko wstąpieniu Polski do strefy euro – głównie do dwóch haseł.

Po pierwsze: po wejściu do strefy euro zapanuje drożyzna i Polacy zbiednieją, bo ceny wzrosną do „poziomu europejskiego”, a nasze polskie wynagrodzenia realnie stracą swoją siłę nabywczą. Po drugie: stracimy złotego, z którego jesteśmy dumni i – automatycznie – stracimy część suwerenności, nie tylko ekonomicznej, ale również politycznej. A decyzje np. o stopach procentowych będą podejmowane poza Polską.

Rząd i NBP nie wspominają przy tym, że zgodnie z traktatem akcesyjnym do UE i tak jesteśmy zobowiązani do wejścia do strefy euro, i przez cały okres naszego członkostwa w UE musimy utrzymywać parametry finansowe np. fiskalne zgodnie z zasadami traktatu z Maastricht.

Nasz deficyt budżetowy nie może przekroczyć 3% PKB, a dług publiczny 60% PKB. Akurat te parametry na razie spełniamy, tylko raz – w roku 2014 – byliśmy blisko przekroczenia progu zadłużenia publicznego 60% PKB, ale w wyniku przejęcia połowy aktywów OFE, tych z obligacji skarbowych, udało się skokowo zmniejszyć ten poziom.

Już pół roku temu Chorwacja rozpoczęła techniczne przygotowania do zastąpienia swojej waluty przez euro – zaczęła wybijać monety z symbolami chorwackimi. Do tego ma prawo każdy kraj strefy euro, oczywiście w kraju takim jak Chorwacja, odwiedzanym rocznie przez miliony turystów z UE, monety te rozejdą się szybko po wszystkich zakątkach kontynentu.

Grunt to dobrze dobrany kurs wymiany

Podstawą korzyści handlowych z przyjęcia euro były w każdym kraju kursy wymiany lokalnej waluty na euro. Źle dobrany kurs – zawyżony albo zaniżony – może spowodować wielkie perturbacje w wymianie handlowej i w całej gospodarce. Widać to na przykładzie niektórych krajów południa Europy i Niemiec.

Wymiana marki niemieckiej na euro 1 stycznia 202 r. nastąpiła po kursie – jak uważają ekonomiści – nieco zaniżonym, co pozwoliło gospodarce niemieckiej, nastawionej na eksport, taniej oferować produkty swojego przemysłu, np. samochodowego. Dla gospodarki niemieckiej ustanowienie strefy euro było gigantycznym i korzystnym impulsem rozwojowym, niemiecki eksport wzrósł spektakularnie. Skorzystała na tym i Polska, która w niemal jednej trzeciej związana jest handlowo z gospodarką niemiecką.

Z kolei w przypadku krajów z południa Europy (Grecja, Włochy, a nawet Francja) nie widać wielu korzystnych aspektów przyjęcia euro. Ekonomiści widzą tutaj winę nieco zawyżonego kursu, po którym zostały wymienione waluty tych krajów na euro.

Według informacji na stronie Komisji Europejskiej od niedzieli 1 stycznia 2023 r. euro będzie stopniowo zastępować kunę jako walutę Chorwacji. Kuna zostanie wymieniona po kursie 7,53450 kuny chorwackiej za 1 euro. Obie waluty będą używane obok siebie przez dwa tygodnie. W przypadku otrzymania płatności w kunach reszta zostanie wydana w euro.

Kurs na tym poziomie – 7,53450 kuny za euro – został ustalony już w momencie wejścia do mechanizmu ERM2 i „pilnowany” przez bank centralny przez cały 2,5-letni okres do 31 grudnia 2022 r. Jak wpłynie na gospodarkę chorwacką? Już teraz można ocenić, że nie widać było w Chorwacji negatywnych zjawisk. W pełni jednak dobrze dobrany kurs ujawni się w dłuższym okresie.

Jak Chorwacja broni się przed podwyżkami cen?

Podwójne podawanie cen w kunach i euro stało się obowiązkowe 5 września 2022 r. Taki system będzie obowiązywał jeszcze przez rok. Zwyczajowe obawy związane z potencjalnym wzrostem cen w sklepach, „zaokrąglaniem” cen (oczywiście – do góry) czy innymi nieuzasadnionymi podwyżkami cen w okresie przejściowym instytucje państwa chorwackiego starały się rozwiązać formalnie.

Wprowadzony został Kodeks Etyki Biznesu, co ma zapewnić stabilności cen towarów i usług poprzez pomoc przedsiębiorcom w prawidłowym przeliczaniu i wyświetlaniu cen. Zapisy Kodeksu Etyki egzekwuje Państwowa Inspekcja, która w okresie przejścia na euro będzie również monitorować ceny często kupowanych produktów i usług.

Kunę będzie można wymieniać jeszcze przez długi czas w wielu miejscach, a bank centralny Chorwacji będzie wymieniał bezpłatnie banknoty kuny bez ograniczeń czasowych, a monety kuny – do 31 grudnia 2025 r. Ok. 70% bankomatów w Chorwacji będzie dystrybuować banknoty euro już 1 stycznia 2023 r., a reszta w ciągu dwóch tygodni.

Z wejścia Chorwacji do klubu euro teoretycznie nie powinny się cieszyć banki. Według szacunków Chorwackiego Stowarzyszenia Banków, jednorazowy koszt zmian w systemach informatycznych dla banków komercyjnych wyniesie ok. 100 mln euro, a banki mogą stracić do 130 mln euro przychodów rocznie z powodu utraty prowizji za przewalutowanie.

Ochrona konsumentów jest hasłem, które jest odmieniane w Chorwacji przez wszystkie przypadki. Turyści w najbliższym sezonie turystycznym zapewne dopiszą bardziej niż dotychczas, zwabieni łatwością poruszania się w ramach jednolitego obszaru euro. Ze względu na jednoczesne wejście kraju do strefy Schengen – także łatwością podróży do Chorwacji bez kontroli na granicach z UE.

Chorwacja miała trudniejsze zadanie niż kraje, które weszły do strefy euro wcześniej. Najpierw pandemia, potem presja na wzrost cen surowców i wybuch inflacji, inwazja Rosji na Ukrainę – to wszystko raczej utrudniało osiągnięcie konwergencji z wymaganiami strefy euro. Jednak Chorwacja obniżyła zadłużenie z 87,3% PKB w 2020 r. do 79,8% w ubiegłym roku.

PKB na mieszkańca wynosi w Chorwacji 43% średniej europejskiej, mniej więcej tyle samo co w naszym kraju, ale jeszcze w 2000 r., poziom PKB na mieszkańca w Chorwacji wynosił 30% średniej europejskiej:

Niezmienne jest poparcie Chorwatów dla euro, którzy dostrzegają fakt, że wspólna waluta umocni pozycję kraju w UE. Nie wynika to co prawda z przepisów unijnych, ale strefa euro jest grupą krajów uprzywilejowanych i nadających ton integracji europejskiej w ogólnym wymiarze, więc dla mniejszych krajów jest to jedyna okazja, by uczestniczyć w podejmowaniu najważniejszych decyzji wspólnotowych.

Czy to by się opłaciło w Polsce?

Pozytywne nastawienie do ścisłej integracji z UE było widoczne w Chorwacji od jej wstąpienia do Unii, czyli od roku 2013. Już wtedy padła deklaracja szybkiego wejścia do strefy euro i to się właśnie zrealizowało. Polska natomiast porusza się raczej ruchem konika szachowego. To przyspieszy, to zwolni, to nadgoni, to wycofa się na z góry upatrzone pozycje. Do UE i do strefy Schengen weszła przed Chorwacją, ze strefą euro jeszcze długo poczeka.

I jest to związane zarówno z tym, że nie spełniamy części kryteriów ekonomicznych, głównie tych związanych ze stabilnością kursu walutowego, poziomem długoterminowych stóp procentowych i rentownością obligacji skarbowych. Ale też nie ma woli politycznej, żeby podjąć konkretne decyzje.

Polacy, jeszcze kilkanaście lat temu raczej przychylni temu projektowi, tak jak przychylni byli w 2004 r. wejściu Polski do UE, obecnie raczej boją się „złowrogich” skutków dla ich portfeli – głównie wyższych cen przy niskich wynagrodzeniach. Prezes NBP Adam Glapiński wielokrotnie deklarował, że dopóki on jest prezesem banku centralnego, Polska nie wejdzie do strefy euro. A będzie prezesem do roku 2028. NBP stoi na stanowisku, że wejście do strefy euro osłabiłoby naszą suwerenność gospodarczą.

To fakt, że w XXI wieku, w czasie trzech kolejnych kryzysów – na początku wieku, w latach 2008-2009 i potem, a także w ciągu ostatnich trzech lat, złoty reagował bardzo elastycznie, osłabiając się czasem bardzo mocno i dostosowując tym samym do zmienionych warunków handlu zagranicznego. To pozwalało naszemu krajowi reagować na kryzysy bardziej obniżeniem poziomu dochodów społeczeństwa niż zwolnieniami i zapaścią na rynku pracy.

Jak obecnie wyglądałaby opłacalność polskiego wejścia do strefy euro? Tego nie wiemy, ponieważ nie ma instytucji czy ośrodka, który analizowałby wszystkie dane. Biuro ds. Integracji ze Strefą Euro (BISE) funkcjonujące w NBP zostało zlikwidowane przez obecnego szefa tej instytucji niemal od razu po objęciu stanowiska. NBP opracował i opublikował trzy raporty na temat opłacalności i warunków wejścia do systemu wspólnej waluty – w latach 2004, 2009 i 2014.

Wielu analityków wskazuje, że – zważywszy na to, że polski eksport w ok. 75% kierowany jest do krajów strefy euro, a bardzo duży jest też udział importu z tego kierunku – Polska jest właściwie jedną nogą w strefie euro. Tak uważa np. wielu przedsiębiorców i firm, mających bardzo ścisłe związki handlowe z Niemcami i innymi krajami strefy euro.

Wchodząc do euro więcej byśmy ryzykowali. Ale może… warto?

Zmienny kurs walutowy jest czynnikiem ryzyka biznesowego – często zupełnie niepotrzebnym i przeszkadzającym. Tym bardziej że duża część polskiej produkcji na eksport wymaga jednocześnie wkładu półproduktów i części sprowadzanych ze strefy euro i za euro. To stało u podstaw decyzji władz Chorwacji. Np. szef banku centralnego Chorwacji Boris Vujcic w niedawnym wywiadzie dla „Financial Times” powiedział:

„Skoro tak duża część handlu w kraju odbywa się i tak w euro, w euro rozliczane są także dochody z turystyki i bezpośrednie inwestycje zagraniczne, a w bankach kredyty i depozyty są w euro, to zastąpienie kuny walutą europejską jest jak najbardziej logicznym kolejnym krokiem w integracji Chorwacji ze wspólnym europejskim rynkiem.”

Polska najbliżej decyzji o wejściu do strefy euro była przed kryzysem 2008-2009, potem zaczęła się oddalać. Ówczesny premier Donald Tusk zapowiedział we wrześniu 2009 r., że celem jego rządu będzie wejście Polski do strefy euro do 2011 roku. Tą deklaracją Tusk otworzył 18. Forum Ekonomiczne w Krynicy. Po tej wypowiedzi złoty gwałtownie zyskał na wartości.

Od razu po tej deklaracji dziennikarze i ekonomiści mówili, że to termin raczej nierealny ze względu na to, że potrzebny jest najpierw minimum 2-letni okres w ERM2, a poza tym akurat wtedy trwał wielki kryzys finansowy, który uniemożliwiłby Polsce spełnienie kryteriów konwergencji.

W podsumowaniu raportu NBP z 2009 r. autorzy z BISE podkreślali, że długofalowo nie ma przeciwskazań, żeby Polska weszła do strefy euro.

„W długim okresie gospodarka Polski powinna odnieść korzyści z integracji ze strefą euro, pod warunkiem odpowiedniego przygotowania. Niemniej, właściwy wybór momentu wprowadzenia euro będzie mieć kluczowe znaczenie dla kształtowania się bilansu korzyści i kosztów w krótkim okresie”

– można przeczytać w konkluzji raportu.

Jakie korzyści mogliby odnieść Polacy z wejścia do strefy euro?

  • spadłyby rentowności długu publicznego i oprocentowanie kredytów bankowych. Taniej pożyczalibyśmy pieniądze na kupno mieszkań;
  • w zakupach produktów ze strefy euro, np. samochodów, nie bylibyśmy uzależnieni od częstych zmian kursu;
  • moglibyśmy stabilniej planować wyjazdy na wakacje w ramach strefy euro, i nie tylko. Kurs euro jest bardziej stabilny niż kurs złotego;
  • oszczędności nie traciłyby na wartości tak szybko, jak obecnie tracą oszczędności w złotym (inflacja w strefie euro jest niższa niż w Polsce);
  • przedsiębiorcy mieliby lepsze możliwości planowania kosztów półproduktów pochodzących ze strefy euro i opłacalności eksportu;
  • wzrosłaby wymiana handlowa ze strefą euro, ponieważ zazwyczaj tak się dzieje w obrębie wspólnego obszaru walutowego;
  • Polska byłaby pewniejszym miejscem lokowania inwestycji bezpośrednich ze względu na dużo większą stabilność finansową kraju ze strefy euro;
  • Polska byłaby mniej narażona na ataki spekulacyjne rynków finansowych wymierzone zazwyczaj w słabsze gospodarki;
  • Polska bardziej otworzyłaby się na rynek pracy dla pracowników z innych krajów strefy euro.

Argumentów „za” nie brakuje, ale dopóki sami Polacy nie pozbędą się oporów, dopóty będziemy wciąż daleko od strefy euro. Niewykluczone, że kiepsko prowadzona polityka NBP i rządu – sprawiająca, że złoty jest obecnie słabą walutą, a inflacja pozostanie wysoka w kolejnych latach – będzie czynnikiem powoli przechylającym szalę w kierunku strefy euro. Dlatego warto się przyglądać, jak wprowadzają euro Chorwaci i co to zmieni w ich portfelach.

Źródło zdjęcia: Unsplash

Subscribe
Powiadom o
72 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Marcin Staly Czytelnik
1 rok temu

To ja dorzuce od siebie argument przeciwko- teraz jestesmy postrzegani jako kraj taniej sily roboczej. Brzmi zle, ale dzieki temu mamy mase miejsc pracy. Tylko w zeszlym roku w samej Warszawie otworzylo sie kilka centrów uslug wspolnych (shared services centers) globalnych firm gdzie zatrudnione byly dziesiatki albo i setki pracownikow. Czemu firmy z Holandii, Anglii czy USA otwieraja te centra tutaj? Bo jest taniej. Podam przyklad- osoba na wysokim stanowisku w controllingu w USA zarabia 12-15 k USD miesiecznie. W Polsce to samo stanowisko mozna obsadzic za 6000 dolarow i pracownik bedzie zadowolony. Co wiecej niewielkie sa szanse, ze bedzie… Czytaj więcej »

Last edited 1 rok temu by Marcin Staly Czytelnik
Admin
1 rok temu

Słuszne uzupełnienie, dzięki. Po drugiej stronie są niższe koszty transakcyjne, większe inwestycje firm ze strefy euro i niższe koszty kredytu. Najlepiej byłoby, gdybyśmy dobrze wykorzystali lata obecności w UE i wyspecjalizowali się w którejś z nowych dziedzin gospodarki – wtedy nie bylibyśmy już tylko krajem niskiej siły roboczej

as123
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Już rząd Chorwacki robi spotkania z przedstawicielami handlu bo ceny wzrosły sporo i próbują to jakoś odkręcić.

Admin
1 rok temu
Reply to  as123

No właśnie coś wczoraj czytałem, że jest problem z cenami kawy 😉

Maciek
1 rok temu

Utrata konkurencyjnosci najczęściej wynika z rozdętego socjalu, braku reform i slabosci przywodztwa panstwa a nie tego, w jakiej walucie puszczamy komus przelew 😉 tyle pisało sie o efekcie capuccino (wzrost cen po wprowadzeniu EUR w Italii poprzez zaokraglanie) ale EBC twierdzi ze to tylko anegdotyczne i dowodow brak. Serio, nie szukajmy wymowek zeby utrwalac swoj peryferyjny status, tylko z niego wyjdzmy. Jeszcze jedno: trzeba sie wzbogadzic zanim sie zestarzeje, a w tym punkcie robi sie dla PL gorąco. Bedzie klasyczna pulapka sredniego dochodu, moim skromnym zdaniem. Pozdrawiam!

Bogdanow
1 rok temu

„Kraj ten opiera się na turystach z zagranicy, dla których obrót w euro jest wielkim ułatwieniem. Turystyka zapewnia jedną piątą chorwackiego PKB. ”

20% PKB to raczej świadczy że kraj na turystach bynajmniej się nie opiera, tylko 80% czerpie z innych źródeł. Ktoś to w ogóle czyta przed publikacją? Przecież przemysł w Chorwacji odpowiada za większą część PKB niż turystyka…

Admin
1 rok temu
Reply to  Bogdanow

No, u nas turystyka ma 6% w PKB, czyli ponad trzy razy mniej niż w Chorwacji. W Chorwacji przemysł ma raptem 26% udziału w tworzeniu PKB, a usługi 70%.

Michał
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Gross tych usług istnieje dzięki turystom

Bogdanow
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

20% udziału w PKB turystyki i „kraj się na turystach opiera”
26% udziału w PKB przemysłu i „przemysł ma raptem 26”

LOL.

Naprawdę, trudno to traktować poważnie.

Bogdanow
1 rok temu

Cały czas odnoszę się do PKB, który jest też wspomniane w artykule, więc nie rozumiem skąd zarzut mylenia PKB z dochodami państwa. Oczywiście Chorwacja nie jest krajem przemysłowym, jest krajem opartym na usługach. Ale ma też rozwinięty sektor przemysłowy. Eksportuje samochody, przetworzone produkty ropopochodne, wyroby przemysłu farmaceutycznego i maszynowego np. samochody. W szczególności, przemysł ma istotnie większy udział w PKB niż turystyka, więc pisanie o Chorwacji jako kraju którego podstawą jest turystyka jest totalnym fałszowaniem rzeczywistości. To że w Polsce znamy Chorwację głównie jako cel wyjazdów turystycznych, to nie oznacza że nic innego w tym kraju gospodarczo się nie dzieje.… Czytaj więcej »

Admin
1 rok temu
Reply to  Bogdanow

Nie, no litości, przepraszam, że się wcinam, ale mnie szlag trafia. Niechże się Pan przestanie czepiać. Proszę wymienić pięć znanych na całym świecie produktów przemysłowych z Chorwacji, to się z Panem zgodzę :-)). To jest kraj znany z kuchni, wina i turystyki. A nie kraj przemysłowy. 27% udziału przemysłu w PKB w XXI wieku to może nie jest mało, ale to nie jest kraj przemysłowy, tylko turystyczny. Koniec, kropka.

Bogdanow
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Co poradzić Panie Macieju. W sumie fascynuje mnie ten opór 😀 Teraz Pan myli „popularność marek” z istotnością przemysłu. W Polsce nie ma ani jednej popularnej marki pralek, ale pralki Bosha produkowane są pod Łodzią. Albo wiele osób jest nieświadomych że np. Gino Rossi jest polską marką. To jest całkowicie powszechne. Ale parę nazw się znajdzie: Vegeta, Podravka (przemysł spożywczy), HS Produkt (broń, sprzedawana w USA jako: Springfield Armory, Inc.,), Pliva (farmacja).. Ale nie chodzi o to żeby udowadniać że Chorwacja jest krajem przemysłowym (chociaż przemysł jest ważniejszy od turystyki). Kluczowe jest to że, wbrew przekonaniu pana Macieja (D.), Chorwacja… Czytaj więcej »

Admin
1 rok temu
Reply to  Bogdanow

Rozumiem. A więc to perwersja :-). W takim razie już się nie wcinam ;-))

as123
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

https://sdg.gov.pl/statistics_glob/8-9-1/ Udział procentowy turystyki w PKB. W 2021 wynosił 0.1% w PL. Skąd Pan wziął 6% ?

Admin
1 rok temu
Reply to  as123

Kurczę, z jakichś statsów, ale już nie pamiętam co to było. Jak znajdę to podrzucę. Ale 6% to rzeczywiście podejrzanie dużo, więc może to były dane dotyczące również sektorów powiązanych z turystyką (gastro, nieruchomości)

Bogdanow
1 rok temu

A 27% jest jeszcze więcej niż 20%.

Lapac
1 rok temu
Reply to  Bogdanow

Kolejne brednie samczyka, facet dawno odpłynął

Janvincent
1 rok temu

Powiem tak …. Co Wy możecie wiedzieć jak do Chorwacji zabieracie własny prowiant… Chorwacja ma własne samochody, ogromny producent broni strzeleckiej i mają więcej autostrad na mieszkanca2 razy niż Niemcy

Baton
1 rok temu

Pewien głupek (bo trudno nazwać go inaczej) zapewnił, że póki stoi na czele pewnego banku, to gwarantuje, iż w Polsce nie będzie euro. Tak głupek, bo o walucie decyduje u nas parlament, a nie prezio banku.

Lapac
1 rok temu
Reply to  Baton

Decyduje kaczkodan,

Mis
1 rok temu

Hasła przeciwko Euro są i pozostaną żywe, bo w naszej polityce nie ma DEBATY. Jedni, drudzy i trzeci prześcigają się tylko w straszeniu pozostałymi, a dosłownie żadna z partii nie mówi jak chce by Polska wyglądała za 5 czy 10 lat.

Bit
1 rok temu

Panie Maćku a jak w przypadku przyjęcia euro wygląda ryzyko odpływu pieniędzy z kraju przy ujemnym bilansie handlu zagranicznego? Mam na myśli, że póki jest złoty to nawet jak ktoś u nas sprzedaje, to by przetransferować te pieniądze do strefy euro musi sprzedać złote i one tu zostaną, bo tylko u nas mogą być używane. Za to mając euro mogłoby ono wypływać i wypływać za granicę przez co kurczyłby się zasób pieniądza w Polsce.

Admin
1 rok temu
Reply to  Bit

Jeśli nie ma problemów z wymianą walut to to jest tylko kwestia kosztów

Bubu
1 rok temu

Euro jest przede wszystkim projektem politycznym. więc jakakolwiek dyskusja na jego przyjęcia w Polsce jest dyskusją zarówno od strony gospodarczej, jak i politycznej. Debata w tej sprawie jest niezwykle trudna. Zarówno pozostanie przy złotówce, jak i przejście na euro dla dużego kraju jakim jest Polska w warunkach europejskich, będzie miało swoje konsekwencje – większe niż w małych krajach nadbałtyckich czy Chorwacji. Prędzej powinniśmy patrzyć na kraje z w miarę podobną sytuacją – jak Hiszpania czy Włochy (tzw. 2ga liga). Jeśli chodzi o kwestie gospodarcze to w tej sprawie już dużo powiedziano, więc nie będę się powtarzał. Można by to chamsko… Czytaj więcej »

Isten
1 rok temu
Reply to  Bubu

ad. 1: „Każda utrata kontroli” – kontrolą nazywasz NBP/RPP sterowane przez polityka wiernego linii swojej partii, który doprowadził do wysokiej inflacji w 2/3 niezależnej od wojny? ad. 3: „brak własnej waluty to słabsza pozycja negocjacyjna.” – a jaka to pozycja negocjacyjna gdy ma się ryzyko walutowe, walutę podatną na dodruk przez byle populistów, a bezpieczeństwo to właśnie wtedy gdy będziemy częścią unii walutowej, bo potencjalny atak zaboli ją całą, przy własnej walucie nie zaboli innych wcale ad. 4.: „zbudować w miarę mocny kraj. Z kontrolą własnej waluty będzie to dużo łatwiejsze.” – jaką kontrolą skoro populiści dodrukowali złotówek i za… Czytaj więcej »

Bubu
1 rok temu
Reply to  Isten

Isten – wybaczysz, ale mam zasadę nie wdawania się w długie dyskusje, zwłaszcza z osobami które mnie, niesłusznie, obrażają (ostatnie zdanie). Dlatego skomentuję bardziej pod czytelników: Po pierwsze – każdy kraj kieruje się swoim interesem. Interesem USA jest bycie potęgą, która dyktuje karty (dlatego przyjeli rolę „światowego policjanta), podobny interes mają Chiny. Rosja to kraj pasożyt – interesem jest uzależnianie innych krajów od siebie lub swoich surowców. Niemcy to chytry biznesmen – który potrzebuje tanich surowców (Rosja) i dobrych rynków zbytu (UE – zwłaszcza Europa Środkowa, Chiny). Francja to kraj ludzi małostkowych, które marzą o powrocie do roli imperium sprzed… Czytaj więcej »

Lapac
1 rok temu
Reply to  Isten

Urwać mu [CENZURA-red]

Lapac
1 rok temu
Reply to  Bubu

Typowo pisowskie pieprzenie [CENZURA-red]

Radek
1 rok temu

SoF: „ Nikt tam nie rozdziera szat, niewielu płacze nad końcem rodzimej waluty, większość społeczeństwa nie obawia się wzrostu cen.”

Bankier.pl: „ Jak podkreśla AFP, społeczeństwo chorwackie z mieszanymi uczuciami patrzy na wejście do strefy euro i strefy Schengen. O ile generalnie Chorwaci z zadowoleniem przyjmują zniesienie kontroli granicznych, o tyle zmiana waluty budzi społeczną nieufność. Zdaniem wielu ludzi od kuny nie powinno się odchodzić, a po wejściu do strefy euro ceny eksplodują.”

Ciekawe na ile te deklaracje są przejawem własnych, prywatnych opinii autorów a na ile wynikiem rzetelnego badania opinii społeczeństwa w Chorwacji.

Admin
1 rok temu
Reply to  Radek

Badania też nie zawsze rzetelnie pokazują nastroje, wszystko zależy od tego jak się zada pytanie. Ale nie widziałem przed 1 stycznia demonstracji ulicznych w obronie kuny

Rafał
1 rok temu

„oszczędności nie traciłyby na wartości tak szybko, jak obecnie tracą oszczędności w złotym (inflacja w strefie euro jest niższa niż w Polsce);”
A jednak w krajach bałtyckich (Litwa, Łotwa, Estonia) inflacja wynosi ponad 21%.

Admin
1 rok temu
Reply to  Rafał

W średnim i długim terminie inflacja w euro jest mniejsza. My nie powinniśmy porównywać się do małych krajów, uzależnionych od cen z zagranicy, mamy swój, duży rynek wewnętrzny

qtrya
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Skoro „nie powinniśmy porównywać się do małych krajów uzależnionych od cen z zagranicy”,, to o czym jest artykuł, który komentujemy?

Admin
1 rok temu
Reply to  qtrya

No raczej jest o czymś innym niż o przyczynach różnic w inflacji między Polską i Łotwą 😉

Krzysiek
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Swoją drogą bardzo by się przydał artykuł wyjaśniający te różnice, przy czym ja nie brałbym na tapet Polski i Łotwy, tylko na przykład Estonię i Maltę 😉

Admin
1 rok temu
Reply to  Krzysiek

Perwersyjne 😉

Krzysiek
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Ale przecież właśnie po to Litwa, Łotwa, Estonia wchodziło do strefy euro, żeby mieć te ceny tak stabilne jak Niemcy, czy Francuzi, bo robią zakupy w tej samej walucie. Dla Bałtów słabym pocieszeniem, gdy w ostatnim roku stracili 1/5 majątku jest fakt, że przecież patrząc 20 lat do tyłu, to inflacja w euro była niska. Z niższym oprocentowaniem obligacji to też nie jest takie pewne, bo pomimo wspólnej waluty różnica w rentowności obligacji między Grecją, czy Włochami, a Niemcami i Holendrami jest gigantyczna. Według mnie cudów nie ma i podpięcie się małych (Bałtowie) albo niezrównoważonych fiskalnie (Włochy, Grecja) krajów do… Czytaj więcej »

Admin
1 rok temu
Reply to  Krzysiek

Panie Krzyśku, dużo ciekawych i w dużej części trafnych argumentów, ale jest jeden błąd. Polska waluta to złoty, nie „złotówka”.
Pozdrawiam!

Krzysiek
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Mam do niej wybitnie emocjonalny stosunek, dla mnie to złotóweczka 😉

Piotr
1 rok temu
Reply to  Krzysiek

Ale w ostatnich 24M PLN stracił 10% do EUR, czyli tyle co już uważasz, że jest sporo. Wszystko zależy od bazy, którą weźmiemy do porównań. Np początek marca’22 vs początek stycznia’21 to złoty słabszy o 16% względem EUR. Popatrzyłbym więc szerzej niż przez pryzmat okresu, który dla PLN nie jest taki zły.

Paweł
1 rok temu

I znów w kontekście przyjęcia EUR w Polsce nie zająknął się Pan alternatywnych rozwiązaniach np currency board ( izba walutowa ) czyli sztywnym kursie walutowym i powiązaniu PLN do EUR stałym kursem ( nie mylić z ERM2)

Rozwiązanie przerabiane było i jest przez wiele państw na świecie np BiH , Bułgaria , kiedyś państwa bałtyckie.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Izba_walutowa

Mara
1 rok temu

W dyskusji o przyjęciu Euro w Polsce powinniśmy też rozważyć stabilność wspólnej waluty w kontekście dużego zadłużenia niektórych krajów członkowskich. Czy dług Włoch, Grecji, Hiszpanii, a nawet Francji nie zagraża przypadkiem unii walutowej? Jak rosnący dług wpłynie na kurs i wiarygodność Euro? Jak bankructwo kraju członkowskiego odbiłoby się na Euro?
Co jeśli Bruksela/kraje północy będą chciały narzucić zadłużonym sąsiadom zaciskanie pasa, a te tylko podziękują za troskę i bynajmniej nie będą chciały się zastosować? Jest jakiś protokół wyjścia ze strefu Euro (to byłoby ciekawe:))?
Ja widząc zalety unii walutowej, chyba jednak wolałabym zostać przy złotówce w PL.

Isten
1 rok temu
Reply to  Mara

Nadmierne zadłużenie Polski nie przeszkadza Ci w tym osądzie? Przez ostatnie 7 lat podwojone! Stabilność złotówki, którą byle populiści mogą dodrukować to bardziej żart.

Sebastian
1 rok temu
Reply to  Isten

Zadłużenie Polski względem PKB; 2015 – 51.3%, 2022 – 50.3%. Uprzedzając – obejmuje te „tajne i ukryte” w agencjach itp. Zadłużenie Grecji, Hiszpanii, Francji, Włoch to ponad 100% PKB.
Żartem jest Twoja wiedza nt. ekonomii i danych makroekonomicznych.

Admin
1 rok temu
Reply to  Sebastian

Zadłużenie nominalne oraz w odniesieniu do PKB nie ma tak dużego znaczenia jak to czy jest to zadłużenie wewnętrzne czy zewnętrzne. Japonia ma chyba z 250% zadłużenia do PKB i zadłużenie praktycznie w całości wewnętrzne. I nie ma problemu ze sprzedawaniem obligacji na 0%

Sebastian
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Jest Pan w błędzie. Dług do PKB ma b. duże znaczenie. A nawet jak Pan sprawdzi dane to dostrzeże, że właśnie także to zadłużenie zewnętrzne instytucji państwowych bardzo zmalało w ostatnich latach.

Admin
1 rok temu
Reply to  Sebastian

Ja nie mówię, że nie ma znaczenia, tylko że zadłużenie wewnętrzne można podprowadzić wyżej nie ryzykując collapsu

Sebastian
1 rok temu
Reply to  Isten

Zadłużenie Polski względem PKB: 2015 – 51,3%, 2022 -50,4%. Gdzie masz to podwojenie?!
O nadmiernym zadłużeniu porozmawiaj na początek z Francuzami, Włochami, Grekami, Hiszpanami – mają ponad 100% wzgl. PKB. Rozumiem, że tak bardzo chcesz dołączyć do tego klubu bankrutów i spłacać jeszcze ich długi.

Sebastian
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Niech Pan porównuje jabłka do jabłek. Przerzucanie się tabelkami jest bezcelowe.

Krzysiek
1 rok temu
Reply to  Mara

To słuszne pytania, bo w EBC od dawna toczy się swego rodzaju gra między „zadłużonym południem”, a „odpowiedzialną północą”, która co ciekawe jest często wygrywana przez południe, które wymusiło na północy wspólne, europejskie zadłużanie się.
Między innymi dlatego Niemcom zależy na tym, żeby Polska weszła do EBC, bo jako dosyć spora, a równocześnie umiarkowanie zadłużona gospodarka głosowalibyśmy raczej bliżej niemieckiego, niż włoskiego, czy greckiego interesu.

Admin
1 rok temu
Reply to  Krzysiek

Słuszna uwaga.

Sebastian
1 rok temu

Artykuł pisany pod tezę. Zapomnieliście dodać, że warunkiem przyjęcia euro jest oddanie rezerw walutowych Polski pod kontrolę EBC, o oddaniu sprawczosci w głównym obszarze prowadzenia polityki monetarnej państwa nie wspominając.
Przykłady Hiszpanii, Litwy, Estonii, Łotwy, Słowacji dowodzą, że euro nie zapewnia ani wzrostu gospodarczego (Hiszpania) ani ochrony przed inflacją (kraje bałtyckie) .
Na koniec, najważniejsze Panowie – warto się dokształcić, czym jest wspolna waluta w teorii ekonomii. Takie rozwiązanie może być wprowadzane TYLKO ma obszarze o PODOBNYM rozwoju gospodarczym. W innym przypadku prowadzi do marazmu i wielkiej nierównowagi ekonom. – co dobitnie widać w strefie euro obecnie.

Admin
1 rok temu
Reply to  Sebastian

Nie-e. A jeśli już, to pod taką, że Chorwacja nie jest dobrym punktem odniesienia dla nas (a w każdym razie – nie do końca).
Argumenty podrzuca Pan dobre poza jednym – nie wiem czy wolałbym żeby rezerwami walutowymi zarządzali Jaruś z Glapą czy EBC 😉

Sebastian
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Skoro ma Pan wiedzę w tematach, o których pisałem, mile byłoby je przelać na papier i popełnić taki wpis, rzetelnie przedstawiający czytelnikom kwestie związane z walutą euro – poczynając od podstaw teoretycznych pomysłu wspólnej waluty a kończąc na konkretnych skutkach jej wprowadzenia. Dla naszego wspólnego dobra – świadomości konsekwencji podejmowanych działań ekonomicznych. Życzę tego,i sobie i Panu:)) Co do Glapy – rozumiem rozczarowanie inflacją i w zw. z tym krytykę Glapy. Jeśli jest to merytoryczne. Natomiast to co się dzieje w jego ocenach ociera się o trolling, a Pan jak widzę, to po części także praktykuje. Zatem odnosząc się bezpośrednio… Czytaj więcej »

Admin
1 rok temu
Reply to  Sebastian

Co do Glapy: on się sam prosi o łomot swoim comiesięcznym bredzeniem. To nie są konferencje, tylko opowieści dziadka przy kominku. Nie dziwię się, że Glapiński ma opinię wariata – tu nie chodzi o decyzje ale o to jego całe gadanie wokół tych decyzji

Sebastian
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

To już zależy na co kto zwraca uwagę. Wolę bredzącego dziadka, który podejmuje właściwe decyzje, od Pr-owego pajaca, który nie ma pojęcia o robocie.

Admin
1 rok temu
Reply to  Sebastian

Tak, ale bredzące dziadki rzadko podejmują właściwe decyzje 😉

Sebastian
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Skoro ma Pan wiedzę w tematach, o których pisałem, mile byłoby je przelać na papier i popełnić taki wpis, rzetelnie przedstawiający czytelnikom kwestie związane z walutą euro – poczynając od podstaw teoretycznych pomysłu wspólnej waluty a kończąc na konkretnych skutkach jej wprowadzenia. Dla naszego wspólnego dobra – świadomości konsekwencji podejmowanych działań ekonomicznych. Życzę tego,i sobie i Panu:)) Co do Glapy – rozumiem rozczarowanie inflacją i w zw. z tym krytykę Glapy. Jeśli jest to merytoryczne. Natomiast to co się dzieje w jego ocenach ociera się o trolling, a Pan jak widzę, to po części także praktykuje. Zatem odnosząc się bezpośrednio… Czytaj więcej »

Admin
1 rok temu
Reply to  Sebastian

Są i inne wskaźniki. Kredyt hipoteczny: Polska 10%, euro – 3% :-). Inflacja: Niemcy 7% (depo 1%), Polska 17% (depo 8%).
Dobrego roku!

Sebastian
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Z jednej strony chce Pan, jak mniemam, jastrzębiej reakcji Glapy na inflację i stóp w kosmos, z drugiej pokazuje, że w PL kredyt hipo jest na wysoki %. Nie da się zjeść ciastka i mieć ciastka.
Proszę sprawdzić jeszcze wzrost PKB w PL i GER, albo przyrównać stopę bezrobocia w PL i ESP (kraj bardziej zbliżony w rozwoju gosp. do Polski).
Pozdrawiam serdecznie i również życzę Panu i całej ekipie
Do Siego 2023!!

Admin
1 rok temu
Reply to  Sebastian

Nie, nie jestem zwolennikiem szoków, natomiast uważam, że Glapa bredzi strasząc nie wiadomo jakim bezrobociem w przypadku podwyższenia stóp. Na razie dostaliśmy czas od EBC, ale jak w innych strefach walutowych inflacja siądzie to możemy mieć problem z utrzymaniem stabilnego złotego bez podwyżek stóp.
Dzięki za życzenia!

Maciej
1 rok temu

Tracisz własną walutę tracisz suwerenność. Mieszkam blisko granicy Słowacji i widzę gdzie Słowacy robią zakupy w Polsce a jak w Polsce by było euro to gdzie zakupy będziemy robić?

Admin
1 rok temu
Reply to  Maciej

Może u siebie 😉

Lapac
1 rok temu

Samczyk pisowcu, przestań robić k.. z logiki!!

Admin
1 rok temu
Reply to  Lapac

Różnie mnie już nazywali, ale PiS-owcem to jeszcze nie ;-)))

jerzy
1 rok temu

Pamietam dobrze poczatki Euro.. Niemiecka Marka miala sie do Euro jak 1 :1. Marka wschodnia 1:5 zostala wzmocniona zlotem wyemitowanym na rynek.. By wartosc utrzymac.. Slowacja, Choreacja, Grecja.. beda na wiele lat jak wasale na sznurku uzupelniac swoja roznice przez wiele wiele lat.. Chyba tylko Niemcy zyskuja, zywiac sie tym krwiobiegiem..

[…] Czytaj też: Chorwacja przyjęła euro. Zamieniła kuny na wspólną walutę. Wzrosną ceny? […]

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu