Od kilku tygodni ceny paliw są stabilne, nie powinny więc pompować grudniowej inflacji. To dobra wiadomość. Zła jest natomiast taka, że w grudniu w moim koszyku zakupowym staniał tylko jeden produkt spożywczy, a kilka podrożało nawet o kilkadziesiąt procent. Ile może wynieść inflacja w grudniu? I czy można ogłosić „inflacyjną odwilż”?
Wskaźnik inflacji publikowany przez Główny Urząd Statystyczny to średnia obliczana na podstawie koszyka zakupowego przeciętnego Kowalskiego. Zerkając na oficjalne, czasem można odnieść wrażenie, że coś z nimi jest nie tak. GUS podaje, że ceny żywności wzrosły w ciągu roku np. o 15%, a konsumenci czują, że liczby zostały wzięte z kosmosu, czyli są mocno zaniżone.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Wynika to z tego, że każdy ma swoją inflację – w zależności od tego, co kupujemy, w jakich ilościach i w których sklepach. Rok temu postanowiłem zderzyć oficjalne dane z rzeczywistością – zacząłem mierzyć swoją prywatną inflację. Robiłem i robię to w mikroskali. Odwiedzam pobliski sklep spożywczy, stację benzynową i piekarnię. Analizowany przeze mnie koszyk składa się z kilkudziesięciu produktów, głównie spożywczych.
Dzięki temu mogę wybadać inflacyjne trendy z wyprzedzeniem – ceny spisuję w połowie miesiąca, a GUS podaje wstępny odczyt inflacji pod koniec miesiąca. Tym razem dane za grudzień zobaczymy 5 stycznia.
Z racji tego, że inflacyjny monitoring prowadzę od stycznia, do tej pory mogłem podawać dynamikę cen tylko w skali miesiąca. GUS też taką podaje, ale oczy wszystkich zwrócone są na zmiany cen w skali roku. Od stycznia ja również będę mógł podawać moją prywatną inflację nie tylko w skali miesiąca, ale również roku.
Najlepsze sieci handlowe według polskich konsumentów
W komentarzach do tekstów o mojej prywatnej inflacji często podkreślaliście, że robię zakupy w bardzo drogim sklepie. Zgadzam się, jest drogi. Za każdym razem usprawiedliwiałem się tym, że robię w nim tylko niezbędne zakupy, a ceny produktów, które znajdują się w moim zakupowym koszyku, spisuję. Zresztą fakt, że sklep jest drogi czy tani, nie ma znaczenia przy badaniu inflacji. Ważne, by dane pozyskiwać z tego samego źródła.
Jeśli nie w moim drogim sklepie, to gdzie powinienem robić zakupy? Zanim przejdę do wyników grudniowego monitoringu inflacji, mam dla Was ciekawostkę – ranking ulubionych sklepów Polaków.
„OC&C Retail Proposition Index” to globalne badanie konsumentów, w którym dzielą się opiniami na temat postrzegania sieci handlowych. Niedawno opublikowano jego 10. edycję. Jeśli chodzi o polski rynek, w badaniu wzięło udział niemal 2500 osób, których zapytano o opinię na temat kilkudziesięciu różnych sieci (ciekawe, czy zgadzacie się z werdyktem).
Ogólną klasyfikację wygrała platforma Allegro za: szeroki asortyment, stosunkowo niskie ceny, ale też za promowanie „gwarancji jakości sprzedawców” czy programu ochrony kupujących. Poniżej znajdziecie tegoroczny ranking „najlepszych” sklepów oraz wyniki poprzednich edycji.
Trzy najważniejsze kryteria, według których dana sieć jest lubiana i wybierana przez klientów, to szeroki asortyment, niskie ceny i stosunek jakości do ceny. Jak twierdzą autorzy badania, tymi kryteriami kierują się prawie wszyscy konsumenci, bez względu na dochody.
Ci, którzy wzięli udział w badaniu, najlepiej ocenili asortyment Allegro, a następnie marek modowych: Zalando i eobuwie. Za niskie ceny Polacy najbardziej cenią: Action, Shopee i Sinsay, zaś za stosunek jakości do ceny: Action, Shopee i Allegro.
W badaniu sprawdzono też, jak Polacy postrzegają marki handlowe w poszczególnych branżach. Jeśli chodzi o sklepy spożywcze, najlepszą opinią cieszy się Lidl, za nim Kaufland i Biedronka. W kategorii detalicznych sklepów niespożywczych: Action, Pepco i Dealz, wśród odzieży i obuwia: eobuwie.pl, Reserved i Zara, a w kategorii drogerie: Rossmann, Hebe i Sephora.
Ile może wynieść inflacja w grudniu?
Skoro już wiem, gdzie powinienem robić zakupy, żeby nie przepłacać, mogę przejść do odczytu mojej grudniowej inflacji. Przypomnę, że w listopadzie oficjalna roczna inflacja wyniosła 17,5%, czyli jej dynamika była niższa niż w październiku (17,9%).
Dobrą wiadomością jest stabilna cena benzyny. W grudniu za litr „95”musiałem zapłacić 6,65 zł, tyle samo co w listopadzie. Nie zmieniły się też ceny pieczywa. Tańszy – i to aż o złotówkę – był ser typu feta, ale na tym niestety lista taniejących produktów się zamknęła.
Co zdrożało? Cukier – aż o prawie 29%, makaron – o 10%, papier toaletowy – o 3%. Znacznie droższe były też warzywa i owoce. Aż o 50% wzrosła cena cytryn, o 40% cena jabłek, a o 15% ogórków.
W grudniu za cały koszyk musiałbym zapłacić 623 zł, czyli o 1,3% więcej niż w listopadzie. Po wyjęciu z niego paliwa, jego wartość to 290 zł, a więc o 2,8% więcej niż w poprzednim miesiącu. Co pokażą dane GUS? Z jednej strony za stabilizacją cen przemawiają ceny paliw, z drugiej – wciąż drożeje żywność. Myślę, że 5 stycznia GUS obwieści światu, iż w grudniu inflacja była nieznacznie wyższa niż w listopadzie. Nie powinna jednak przebić 18% w skali roku.
Zdjęcie tytułowe: Maciek Bednarek