Minął dokładnie rok od wprowadzenia w Polsce podatku bankowego. Jak pamiętacie, został on wprowadzony w najostrzejszej formule jaka istnieje w przyrodzie, a więc jako „kara” dla banków za udzielanie kredytów (bo do tego sprowadza się uznanie bankowych aktywów jako podstawy do opodatkowania – rekomendowałem bardziej profesjonalne dokopanie bankom).
Pierwotnie rząd planował, że nowa danina przyniesie 6,5-7 mld zł do budżetu państwa, potem – że 5,5 mld zł, zaś wysocy oficjele związani z partią rządzącą zapewniali, że porafią zapobiec przerzuceniu podatku na klientów banków. Paweł Szałamacha, który zarządzał Ministerstwem Finansów w pierwszych miesiącach władzy PiS obiecywał, że gdy państwowy PKO BP – w ramach patriotycznej postawy – utrzyma dotychczasowe warunki depozytów i kredytów, to wywrze presję na inne banki, by też powstrzymały się przed zdzieraniem z klientów skóry. Dziś już wiemy, że to było tylko czcze gadanie. Czas więc na wstępny bilans. Kto i ile zapłacił „składki” na podatek bankowy?
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
ILE PODATKU BANKI WZIĘŁY NA SWOJĄ „KLATĘ”, A ILE NA NASZĄ? Od razu trzeba zastrzec, że ostateczny bilans wprowadzenia tej daniny jest mniejszy, niż to, co planował rząd. Zamiast 5 mld zł rocznych dochodów prawdopodobnie w zeszłym roku było najwyżej 3-3,5 mld zł (w połowie roku bilans wynosił miliard, a we wrześniu – 2 mld zł). Jaką część z tych 3-3,5 mld zł banki wzięły na klatę, a jaką część przerzuciły – wbrew obiecankom rządu – na swoich klientów?
Spójrzmy na zyski branży. Rok 2015 banki kończyły zyskiem netto w okolicach 13,1 mld zł. Ale to wynik już po obciążeniu branży kosztami upadłości kilku SKOK-ów oraz SK Banku, co pochłonęło 5 mld zł (choć większość kasy banki już wcześniej „zachomikowały” w ramach składek do Bankowego Funduszu Gwarancyjnego). Z kolei po trzech kwartałach tego roku banki zarobiły 11,4 mld zł, a ich całoroczne zyski sięgać mogą 14-14,5 mld zł (ale tu korekta w drugą stronę – 1,5 mld zł to jednorazowy „zastrzyk” uzyskany od amerykańskiej Visy za sprzedaż udziałów w Visa Europe).
Można więc zaryzykować stwierdzenie, że z odprowadzonego do urzędów skarbowych podatku banki jakiś miliardzik – no, może półtora – wzięły na klatę (głównie w postaci niższych prowizji kredytowych – z danych KNF wynika, że zyski prowizyjne banków w 2016 r. spadły o ok. 800 mln zł). A reszta?
Czytaj też: Banki „zapomniały” wypłacić nam 900 mln zł odsetek. Poszły na podatek.
OBNIŻYLI CI OPROCENTOWANIE LOKATY? PŁACISZ PODATEK BANKOWY. Przez cały zeszły rok wskaźnik WIBOR, odzwierciedlający cenę pieniądza w handlu między bankami stał w miejscu w okolicach 1,7%. Tymczasem oprocentowanie depozytów systematycznie szło w dół. Jak wynika z danych zamieszczonych na stronie polskabankowosc.com.pl pod koniec 2015 r. średnie oprocentowanie najlepszych depozytów rocznych wynosiło 2%, a pod koniec 2016 r. – już tylko 1,7%. Dwuletnie spadły z 2,3% do 2%.
To nie są duże różnice, ale z danych NBP wynika, że osoby prywatne powierzyły bankom 660 mld zł. Oczywiście część z tych pieniędzy i tak nie jest oprocentowana (leżą na ROR-ach). Ale 291 mld zł to klientowskie depozyty terminowe, których oprocentowanie w ciągu roku spadło, by banki mogły zwiększyć marżę odsetkową, poprawić zyski i mieć z czego zapłacić podatek bankowy. Policzmy: 0,3% (pkt. proc.) liczone od prawie 300 mld zł… to miliard.
Kolejne 100 mld zł to pieniądze na kontach oszczędnościowych, których „przecena” oprocentowania dotknęła proporcjonalnie nawet bardziej, niż depozytów. Obniżka odsetek o 0,4% (pkt. proc.) – a taka była skala „ścinki” w większości banków – oznacza o 400 mln zł więcej w kasach banków. Wygląda mi na to, że deponenci „zapłacili” w niższym oprocentowaniu depozytów 1,4 mld zł podatku bankowego.
BRAŁEŚ KREDYT NA MIESZKANIE? DORZUCIŁEŚ SIĘ DO PODATKU BANKOWEGO. Drugim widocznym trendem wynikającym z wprowadzenia podatku bankowego było podwyższanie marż kredytów hipotecznych. Ich rentowność – po opodatkowaniu aktywów banków – jest najniższa, więc nic dziwnego, że bankowcy właśnie tym kredytom podwyższyli cenę.
Średnia marża nowo udzielanego kredytu hipotecznego wynosiła rok temu 1,7-2% (w zależności od wkładu własnego). Dziś jest to 2,1-2,3%. Wzrost wyniósł mniej więcej 0,3% (pkt. proc.). Jeśli banki rocznie pożyczają nam kredytów o wartości 40 mld zł na średni okres 25 lat, to wyższa marża przekłada się na 200 mln zł rocznie wyższych rat (i 2 mld zł w całym okresie kredytowania).
Wychodzi na to, że najbardziej dołożyli się do podatku bankowego deponenci (zarobili o 1,4 mld zł mniej, niż gdyby podatku nie było), w drugiej kolejności same banki (odpuściły 800 mln zł prowizji), a w trzeciej – osoby zaciągające kredyty hipoteczne (zapłaciły w tym roku o 200 mln zł wyższe raty). Ale one będą „płaciły” podatek bankowy jeszcze przez dłuuuugie lata ;-).
Czy w 2017 r. te proporcje ułożą się tak samo? Śmiem wątpić, bo w tym roku banki nie dostaną 1,5 mld zł „prezentu” od Amerykanów, a to może ograniczyć ich chęć do partycypowaniu w podatku bankowym. Zresztą widać co dzieje się z prowizjami za konta i karty – jest dopiero miesiąc po Sylwestrze, a bankowcy już zaczynają dokręcać śrubę.