Od wczoraj część z nas, podatników, ma łatwiej: możemy poprosić urząd skarbowy, żeby sam wypełnił za nas PIT-a. Dotyczy to co prawda tylko tych, którzy mieli w zeszłym roku dochody z pracy etatowej lub z umów zlecenia, o dzieło, czy z praw autorskich, ale… i tak ulgę odczują miliony. O ile oczywiście zechcą z tej nowej opcji skorzystać :-)). Skoro w ciągu zaledwie kilku lat dużą popularność zdobyła możliwość składania PIT-a przez internet, to jestem pewny, że i scedowanie „przyjemności” przygotowania kwitów podatkowych na urzędników „skarbówki” stanie się hitem.
A wiecie co jest najlepsze? Że dzięki bankom cała procedura „zamówienia PIT-a” w urzędzie skarbowym jest do przeprowadzenia z poziomu domowego fotela! Przetestowałem to na własnej skórze (a właściwie na skórze kogoś z rodziny). Jak było? Posłuchajcie :-). A jeśli lubicie być podatkowymi beta-testerami nowości, to nie widzę przeciwwskazań, żebyście też spróbowali w tym roku odpuścić sobie PIT-olenie i zlecić je Ministerstwu Finansów ;-)).
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Z jakimkolwiek porozumiewaniem się z urzędnikami przez internet jest generalnie taki problem, że aby skorzystać z tego kanału komunikacji trzeba mieć tzw. zaufany profil w ePUAP, czyli w portalu, który jest „cyfrowymi wrotami” do polskich urzędów. A żeby taki profil sobie „urzeźbić” nie wystarczy podać przez internet wszystkich danych na swój temat (nazwisko, adres, PESEL, numer buta), lecz trzeba jeszcze podreptać z dowodem osobistym i paszportem do jednego z punktów weryfikacyjnych (w Warszawie jest nich niespełna 50). Dużo fatygi jeśli celem zakładania profilu ma być poproszenie urzędników, żeby zajęli się wypełnieniem PIT-a. Na szczęście z odsieczą pospieszyły urzędnikom banki. Co najmniej pięć z nich – PKO BP, Bank Millennium, Raiffeisen, BGŻ BNP Paribas oraz ING – umożliwiło swoim klientom złożenie wniosku do „skarbówki” w sprawie sporządzenia PIT-a przez… bankowość internetową.
Założenie jest proste: skoro klient zalogował się w banku, to znaczy, że jego tożsamość jest potwierdzona i bank może ją „żyrować” w kontaktach z urzędnikami. Na tej samej zasadzie banki przyjmowały już w imieniu urzędw gmin wnioski o wypłatę świadczeń w programie „Rodzina 500+”. W trzech bankach – PKO BP, ING oraz Banku Millennium – można też w bankowości internetowej założyć sobie profil na platformie ePUAP i załatwiać niektóre sprawy w urzędach przez internet. Teraz przyszła kolej na pomoc klientom w rozliczaniu podatków. Pisałem już, że dzięki takim usługom banki mogą zachować miejsce w naszych sercach – staną się centrum autoryzacji naszej tożsamości w różnych miejscach, a nie tylko handlarzami pieniądzem.
Czytaj też: Będzie rewolucja w logowaniu? Jedno mobilne hasło do wszystkiego!
Czytaj też: Pierwszy bank udzieli kredytu hipotecznego przez internet?
Proces „zamawiania” PIT-a w „skarbówce” testowałem na przykładzie ROR-u w państwowym PKO BP. Po zalogowaniu się na konto trzeba wejść w fiszkę dotyczącą e-Urzędów i tam wypełnić internetowy wniosek, odpowiadając na kilka pytań. Zasadniczo nie jest to jakoś szczególnie trudne – ze spraw merytorycznych system wymaga jedynie potwierdzenia czy korzystamy z ulgi na dzieci (trzeba podać PESEL lub imię, nazwisko i datę urodzenia dziecka oraz określić któremu z rodziców przysługuje prawo do ulgi i w jakiej kwocie) lub rehabilitacyjnej i jakie mamy koszty uzyskania przychodów, czy rozliczamy się wspólnie z mężem/żoną oraz na jaką organizację chcemy przekazać 1% podatku.
Denerwował mało przyjazny język formularza. W kilku miejscach znajdują się bełkotliwe wyjaśnienia, które niejednego klienta muszą wprowadzić w rozedrganie i skłonić do „porzucenia koszyka”. Nie wiem czy podobnie jest w ING, ale szkoda, że pracownicy PKO BP nie postarali się o mniej oschłą „twarz” wniosku. Zresztą cały system bankowości internetowej w PKO BP jest „oschły”.
Najważniejsze jest jednak to, że po kilku minutach wypełniania formularza udało nam się wysłać wniosek i ściągnąć na komputer potwierdzenie jego złożenia. Od tego momentu urzędnicy mają pięć dni roboczych na odesłanie projektu PIT-u na adres e-mail podatnika (a ściślej pisząc – linku do zeznania, które będzie można zassać po podaniu loginu i hasła). Zeznanie będzie można zaakceptować lub odrzucić na trzy sposoby, z których w zasięgu „normalnego” człowieka są dwa: „podpisać” się profilem zaufanym w ePUAP (można go założyć – powtarzam – metodą „z buta” bądź przez bankowość elektroniczną trzech banków), albo poprzez podanie dokładnej kwoty przychodu z zeszłorocznego zeznania podatkowego. Po przyjęciu wyliczeń urzędu dostaje się potwierdzenie „skarbówki” i po robocie.
W przypadku członka mojej rodziny, którego namówiłem do scedowania na urzędników wypełniania PIT-a, ów pięciodniowy „licznik” na dostarczenie mu zeznania już bije. I chętnie poinformuję Was o wyniku tego testu. Jednak już dziś mogę powiedzieć, że sama procedura składania za pomocą bankowości internetowej wniosku o rozliczenie PIT-a przez „skarbówkę” jest – mimo pewnych zgrzytów – do przełknięcia.
Mam nadzieję, że niedługo będzie dostępna we wszystkich dużych bankach, bo wydatnie ułatwia życie. Mamy gwarancję, że do naszego zeznania nie będzie żadnych pretensji i że nikt nas nie będzie wzywał do poprawienia błędów rachunkowych w zeznaniach. W kolejnych latach urzędnicy chcą umożliwić scedowanie na nich rozliczeń podatkowych następnym grupom podatników, więc o ile w tym roku jest to tylko nowinka dostępna dla części klientów banków, to w przyszłym – jak sądzę – będzie to być może standard. I czak ma być!