Wyciek danych z Open Life. Firma się martwi i ostrzega klientów: „ktoś może wziąć kredyt albo skorzystać z usług zdrowotnych”. Czy to pismo załatwia sprawę?

Jest wyciek danych z firmy ubezpieczeniowej Open Life – informują nas przestraszeni czytelnicy. Ale to nie było ani włamanie na serwery firmy, ani wirus, ani atak hakerski, ani nawet Pegasus. To był… „nadaktywny pracownik Open Finance”. Czy bankrutujący pośrednik finansowy będzie nas jeszcze przez lata straszył zza grobu? I czy firma Open Life nie powinna lepiej zaopiekować się klientami, którzy stracili mnóstwo danych i są zagrożeni kradzieżą tożsamości?