W ramach procesu z bankiem, którego celem jest unieważnienie umowy kredytu walutowego, kredytobiorcy coraz częściej składają wniosek o zabezpieczenie powództwa. Chcą nie płacić już rat kredytowych, bo obawiają się, że będą mieli problemy z ich odzyskaniem po wygranej sprawie sądowej. Wnioski często są uwzględniane, ale tym razem było inaczej. Najdziwniejsza jest nie tyle decyzja sądu, co jej uzasadnienie, które jest hitowe
Sytuacja na froncie kredytów frankowych jest ustabilizowana – banki przegrywają mniej więcej 99% spraw i nie widać na horyzoncie żadnego czynnika, który mógłby zmienić tę sytuację. Doszło do tego, że – mając w perspektywie unieważnienie umowy i sankcje kredytu darmowego – bankowcy biorą za dobrą monetę rozwiązanie, które jeszcze nie tak dawno uznawali za skrajnie niesprawiedliwe – czyli odwalutowanie kredytu.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Mniej więcej co piąty frankowy kredytobiorca jest jednak w sądzie i wygląda na to, że ta liczba jeszcze będzie rosła. Banki próbują jeszcze akcji „zastraszających”, czyli masowo składają przeciwko frankowiczom walczącym o unieważnienie umów kontrpozwy o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału. Ale prawda jest taka, że jeszcze żaden taki pozew nie spotkał się w sądzie ze zrozumieniem, a jedynym celem bankowców jest zastraszenie tych kredytobiorców, którzy jeszcze nie znaleźli się ze swoim kredytem na wokandzie.
Kłopot w tym, że kolejki w sądach są ogromne, a część frankowiczów dochodzi do wniosku, że to bez sensu płacić dalej raty, skoro przecież już i tak spłacili więcej kapitału, niż pierwotnie pożyczyli, i bank będzie musiał im te nadpłaty zwrócić (jak już przegra proces). Rozwiązaniem może być zabezpieczenie powództwa, czyli usankcjonowanie przez sąd sytuacji, w której kredytobiorcy zaprzestają spłaty rat.
Takie zabezpieczenia już bywały przez sądy ustanawiane, zwłaszcza w przypadkach gdy można było posłużyć się argumentem, iż byt banku-kredytodawcy może być zagrożony i biedak może nie dotrwać do prawomocnego orzeczenia. Od bankruta lub zlikwidowanej instytucji trudno będzie odzyskać jakiekolwiek pieniądze.
Tą drogą zamierzali pójść bohaterowie historii, którą chciałbym Wam dzisiaj opowiedzieć. W lipcu 2022 r. złożyli oni w warszawskim sądzie wniosek o zabezpieczenie powództwa w procesie z Bankiem BPH (chodzi o kredyt jeszcze z 2008 r. ze starych, dobrych (?) czasów, gdy żył jeszcze GE Money Bank). Poprosili sąd, żeby ogłosił, iż nie są zobowiązani do płacenia kolejnych rat kredytu oraz by sąd zabronił bankowi zgłaszania tego faktu do BIK oraz wypowiedzenia z tego powodu umowy kredytowej.
Przyznacie, że wniosek jest niekontrowersyjny, zwłaszcza że suma rat zapłaconych przez kredytobiorców przekroczyła właśnie kwotę 225 000 zł, czyli tę, którą pierwotnie bank im wypłacił (rzecz jasna dziś kredyt jest znacznie większy, bo „napompowały” go różnice kursowe). Sąd jednak podrapał się po głowie i wniosek… oddalił. I to z jakim uzasadnieniem!
Sąd uznał mianowicie, że co prawda powodowie uprawdopodobnili roszczenie (czyli dowiedli, że wynik sporu z bankiem raczej jest przesądzony, bo umowa jest upstrzona różnymi klauzulami uznawanymi przez sądy za abuzywne), ale… nie wykazali interesu prawnego – a to drugi z czynników, które są konieczne, by sąd zgodził się na zabezpieczenie powództwa.
Zdaniem sądu to, czy klienci będą nadal płacili raty, czy też nie będą już chcieli tego robić, jest bez związku z ich podstawowym roszczeniem dotyczącym unieważnienia umowy. I że tej decyzji nie można przerzucać na sąd, tylko po męsku – wziąć ją na siebie. Sąd napisał też, że jeśli występują przesłanki do uznania umowy kredytowej za nieważną, to nic nie stoi na przeszkodzie, by powodowie zaprzestali płacenia rat. I że nie wywoła to negatywnych skutków prawnych.
A nie wywoła ich dlatego, że, aby windykować kredytobiorców, bank musiałby im wytoczyć sprawę sądową, podczas której mogliby oni bronić się dokładnie tymi samymi argumentami, których używają dziś, by uzyskać zabezpieczenie powództwa. Tyle że wtedy byłoby to główną „treścią” procesu, a dziś jest tylko poboczną.
Mec. Jarosław Knieć, jeden z prawników, którzy specjalizują się m.in. w sprawach frankowych – i z którego „stajni” pochodzi umowa będąca przedmiotem niedoszłego zabezpieczenia powództwa – nie posiada się ze zdziwienia.
„Składałem jak już w wielu sprawach wniosek o zabezpieczenie poprzez zawieszenie spłaty rat kredytu. Kwota wpłat wyczerpała bowiem udzielony kapitał. Sądy z reguły udzielają takiego zabezpieczenia. Niecodzienne nie jest to, że Sąd Okręgowy Warszawa Praga nie udzielił takiego zabezpieczenia, ale że jego zdaniem… zabezpieczenie nie jest potrzebne, bo przecież skoro umowa jest nieważna, to kredytobiorcy nie muszą płacić. To ich wybór i nie potrzebują do tego sądu, a bronić się mogą w sprawie z powództwa banku. Innymi słowy, róbta co chceta”
– mówi mec. Jarosław Knieć, prawnik z kancelarii „Momot & Knieć, radcowie prawni i adwokaci”. Jest tylko jeden problem. Zapewne rozwiązanie rekomendowane przez sędziego, który wydał taką decyzję, trzymałoby się sensu, gdyby nie istniał BIK.
To nie jest tak, że niepłacenie rat nie wywoła zupełnie żadnych skutków prawnych. Wywoła wpisanie kredytobiorców do bazy niesolidnych dłużników i zamknie im drogę do jakichkolwiek kredytów w przyszłości. I to najpewniej na długie lata, bo negatywny wpis w BIK „sieje” zło na przyszłość przez co najmniej siedem lat. Nie ma mowy o żadnych czajnikach na raty czy nawet smartfonie w abonamencie.
Mec. Knieć zaznacza, że we wniosku o zabezpieczenie powództwa zwrócił sędziemu uwagę na to, że celem jest nie tyle niepłacenie rat, co robienie tego w sposób bezpieczny. Ale widać nie wystarczyło. Może sędziowie powinni przejść szkolenie zorganizowane przez BIK na temat konsekwencji negatywnych wpisów dla kredytobiorców?
————-
Boisz się inwestowania? Skorzystaj z bankowych promocji
Obawiasz się inflacji? Zastanawiasz się, co zrobić z pieniędzmi leżącymi w banku na 0,00001%? Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – to aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także zestawienie dostępnych dziś okazji bankowych (czyli 200 zł za konto, 300 zł za kartę…). I zacznij zarabiać na bankach:
>>> Ranking najwyżej oprocentowanych depozytów
>>> Ranking najlepszych kont oszczędnościowych. Gdzie zanieść pieniądze?
>>> Przegląd aktualnych promocji w bankach. Kto zapłaci ci kilka stówek? I co trzeba zrobić w zamian?
—————
Zapraszamy do nowego newslettera „Subiektywnie o świ(e)cie”
Ekipa Samcika uruchamia nowe przedsięwzięcie. Newsletter „Subiektywnie o świ(e)cie” – w przyjaznej, acz skondensowanej formie, dowiesz się wszystkiego, co musisz wiedzieć, żeby Twoje pieniądze rosły zdrowo. Najważniejsze wydarzenia, zapowiedzi, historie i polecenia najciekawszych tekstów o finansach i ekonomii w światowych mediach. Do poczytania przy porannej kawie. Zapraszam w imieniu Ekipy. Formularz zapisu na newsletter znajdziesz pod tym linkiem, zaś najnowszy, poniedziałkowy newsletter – żebyś mógł ocenić czy fajny – jest pod tym linkiem.
Jeśli zaś masz pytania dotyczące swoich oszczędności, chciał(a)byś uzyskać poradę Maćka Samcika, to zapisz się na samcikowy newsletter weekendowy, który będziesz otrzymywał(a) w każdą niedzielę. Do subskrybentów od czasu do czasu wysyłam specjalny e-mail, w którym informuję, w jaki sposób odbiorcy newslettera będą mogli uzyskać na wyłączność moją poradę dotyczącą swojej sytuacji finansowej. Zapisz się na samcikowy newsletter weekendowy i bądźmy w kontakcie!
—————
Zobacz najnowszy wideofelieton „Subiektywnie o Finansach”!
Nie wiesz, czy stopy procentowe jeszcze wzrosną czy spadną? Słuchasz jednego dnia Glapińskiego, a drugiego dnia Koteckiego, i nie wiesz ,co masz o tym wszystkim myśleć? Przygotowaliśmy dla Ciebie subiektywny przewodnik po Radzie Polityki Pieniężnej. Kto tam zasiada, co ma w głowie i jakich decyzji można się po nim spodziewać? Zapraszam!
—————
„Subiektywnie o finansach do słuchania”, czyli autorzy czytają Wam swoje artykuły!
Uruchomiliśmy nowy cykl: „Subiektywnie o finansach do słuchania”. Będziemy Wam czytać wybrane teksty – do poduszki, do obiadu, albo żeby umaić podróż metrem czy autobusem. Posłuchajcie tego subiektywnie i dajcie znać, czy Wam się podoba! Tutaj Maciek Jaszczuk czyta artykuł o tym, kiedy pieniądze z OFE wreszcie trafią na nasze prywatne konta emerytalne, np. IKE. A tutaj Maciek Samcik czyta artykuł o tym, czy wojna w Ukrainie ostatecznie zakończy erę samochodów z silnikiem diesla w Polsce. Zapraszamy!
—————
Posłuchaj nowych odcinków podcastu „Finansowe sensacje tygodnia”
„Czyste powietrze”, „Mój prąd”, „Mój elektryk” to tylko niektóre programy, w ramach których możemy ubiegać się o dofinansowanie inwestycji, dzięki którym w przyszłości zapłacimy niższe rachunki za prąd, gaz czy ogrzewanie. Które z tych programów są warte uwagi? Na jakie finansowe wsparcie można liczyć? Po jakim czasie inwestycja ma szanse się zwrócić i w jaki sposób w ich sfinansowaniu może pomóc bank? O meandrach zielonych inwestycji Maciek Samcik rozmawia z Gizelą Gorączyńską i Mateuszem Wojnarem, menedżerami ds. Programów Zrównoważonego Rozwoju w Banku BNP Paribas. Zapraszam do odsłuchania tutaj!
Ile pieniędzy można odzyskać z banku? Jak wykonać domowy audyt energetyczny? O tym w 122. odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia”. Zapraszamy do posłuchania!
A 120. odcinek podcastu poświęciliśmy przedsiębiorcom. W pierwszej części Maciek Samcik próbuje wyjaśnić, dlaczego firmy dostają od PGNiG gigantyczne rachunki za gaz. To efekt pazerności gazowego monopolisty czy innych czynników? W drugiej części Maciek Bednarek rozmawia z Michałem Bogielem z firmy z branży materiałów budowlanych. Jak nadchodzący kryzys gospodarczy wygląda z perspektywy przedsiębiorcy? Czekają nas chude lata, bezrobocie, bankructwa firm? Zapraszamy do odsłuchania pod tym linkiem!
zdjęcie tytułowe: Riha Kroll/Unsplash