18 stycznia 2020

Z konta zniknęło mu 30.000 zł po wizycie w klubie go-go. Bank odrzucił reklamację, policja umorzyła sprawę. Poszedł do sądu i…

Z konta zniknęło mu 30.000 zł po wizycie w klubie go-go. Bank odrzucił reklamację, policja umorzyła sprawę. Poszedł do sądu i…

Polska jest znana w świecie z wielu rzeczy, ale w niektórych przypadkach nie ma się z czego cieszyć. Jednym z naszych „znaków firmowych” są kluby go-go, w których masowo okrada się ludzi z pieniędzy na koncie bankowym. Nie ma co liczyć, że w takiej sprawie pomoże bank, ale jest szansa, że zrobi to sąd. Niestety, nie zawsze zdąży na czas

Opisywałem takich przypadków na „Subiektywnie o finansach” niemało, a w większości z nich mechanizm kradzieży sprowadza się do płatności kartą za drinka i podpatrzeniu przez obsługę PIN-u do tej karty. Wiadomo, że w night-klubie trudno zachować środki ostrożności przy wklepywaniu kodu, a jeśli jeszcze do gry wejdą środki odurzające…

Zobacz również:

Wtedy to i „święty Boże” nie pomoże, bo klient ledwo trzyma się na nogach, ale zapłacić za drinka musi. Ba, zdarzają się przypadki, w których dziesiątki tysięcy złotych tracą z konta ci, którzy nie muszą podawać PIN-ów przy płatnościach, bo używają systemu Apple Pay z biometryczną autoryzacją w smartfonie. W sumie przyłożyć klientowi jego własny paluch, gdy jest już nieprzytomny – żadna sprawa.

Banki – to też doskonale wiecie – nie uwzględniają reklamacji, ani nie zwracają pieniędzy w ramach procedury chargeback. Z ich punktu widzenia sprawa wygląda tak, że jeśli transakcja jest autoryzowana PIN-em lub biometrycznie, zaś klient nie utracił karty, ani smartfona, to nie ma podstaw, by podejrzewać oszustwo. A że ktoś chciał płacić 5000 zł za taniec dziewczyny, albo za butelkę wina? Widać miał fantazję.

Jedynym ukłonem w kierunku okradanych w biały dzień… – no dobra, może nie w biały dzień, ale na rympał i bez żenady – ludzi jest wprowadzanie przez banki blokad na wysokokwotowe transakcje w klubach nocnych. Ale robią to tylko niektóre banki. Pozostałe boją się, że klient będzie miał pretensje, iż bank uniemożliwił mu świetną zabawę, ograniczając dostęp do jego własnych pieniędzy.

O ile banki traktują okradzionych w klubach nocnych klientów per noga i bez jakiejkolwiek wyrozumiałości, czy chociaż wrażliwości, o tyle w sądach już cokolwiek wywalczyć można. Jakiś czas temu opisywałem przypadek, w którym norweski turysta stracił kupę forsy w polskim klubie nocnym w Sopocie.

Norweg został okradziony na niebagatelną kwotę 250.000 koron (ponad 100.000 zł). Oczywiście bank stwierdził, że wszystkie transakcje były dokonane prawidłowo i autoryzowane, więc nie ma podstaw do chargebacku. Ofiara złożyła więc sprawę w sądzie.

W ramach procesu zabezpieczono m.in. nagrania z monitoringu. Na tym wideo można zauważyć, że kelnerka i jedna z dziewczyn siedzą na kanapie obok mężczyzny przy wprowadzaniu przez niego kodu PIN, gdy kupował piwo. Nagrania pokazują też, że barman wchodzi na zaplecze i przynosi butelkę „nieznanej substancji”. Wlewa ją do kufla z piwem i podaje klientowi.

Na podstawie monitoringu sąd uznał, że prawdopodobne było odurzenie ofiary i że nie mógłby samodzielnie wykonać kolejnych transakcji. Krótko pisząc: doszło do sytuacji analogicznej do tej, w której ktoś kradnie moją kartę i płaci nią z użyciem PIN-u, a ja jestem w stanie wykazać – np. na podstawie zdjęć z monitoringu miejskiego – że byłem w zupełnie innym miejscu, więc takich transakcji wykonać nie mogłem.

Bank Norwega został zobowiązany przez sąd do zwrócenia mniej więcej połowy spornej kwoty, czyli 115.000 koron. Ale wyrok nie jest prawomocny i zapewne bank się od niego odwoła, bo czuje się pokrzywdzony. Gdyby wyrok się utrzymał, bank pewnie zgłosi się do sopockiego klubu nocnego, żeby pokrył jego szkody. I to dopiero może być zabawne.

Kilka dni temu „Gazeta Wyborcza” opisała podobny proces, który również zakończył się happy-endem (przynajmniej formalnym, bo wygranie w sądzie i odzyskanie kasy to dwie różne sprawy). Tym razem bohaterem był pan Bartłomiej, który w 2015 r. został okradziony w klubie nocnym we Wrocławiu. Płacił za drinki nawet wtedy, gdy nie był już w stanie wstukać PIN-u, a łącznie z konta zniknęło mu 30.000 zł.

Kupił szklankę whisky (za 50 zł), trzy drinki (w sumie za 300 zł). Płacił gotówką, ale potem zaczął się źle czuć i stracił świadomość. Pamiętał tylko tyle, że był przy bankomacie i próbował wypłacać jakieś pieniądze. Następnego dnia znalazł w kieszeni rachunki, z których wynikało, że nieźle zaszalał. Dwie najwyższe transakcje opiwały na 10.000 zł każda.

„Kilka ze znalezionych w kieszeni paragonów wskazywało jeszcze na odrzucone transakcje. Na przykład po godz. 3.40 mężczyzna próbował zapłacić ok. 20.000 zł, dwie minuty później 15.000 zł, a następnie trzy razy po 10.000 zł. Prawie wszystkie te transakcje zostały odrzucone, bo nie był w stanie poprawnie wpisać PIN-u. Ostatni paragon wskazuje, że kod wpisał prawidłowo, ale otrzymał odmowę związaną z brakiem środków na koncie”

pisze Wyborcza. Generalnie oczywiście transakcje były potwierdzone właściwie, a policja umorzyła śledztwo w sprawie oszustwa, bo nie znalazła dochodów, że człowiek nie chciał zawrzeć tych transakcji, które zawarł. Sąd był więc ostatnią deską ratunku. Co powiedział sędzia?

Dwie rzeczy. Po pierwsze, że transakcje zostały dokonane bez jego świadomości. Sąd zgodził się, że świadczą o tym kilkakrotnie błędne wpisanie kodu PIN w klubie i w bankomacie. A transakcje „w stanie wyłączenia świadomości” zgodnie z polskim prawem należy uznać za nieważne.

Po drugie udało się podważyć wartość transakcji. Ofiara ściągnęła ze strony internetowej menu alkoholi i z tego cennika wynikało, że najdroższy kosztował tam 322 zł. Z kolei z cennika tańców prywatnych wynikało, że najdroższy kosztować powinien 150 zł. A na tej podstawie sąd uznał, że transakcje rzędu 10.000 zł nie miały pokrycia w żadnej cennikowej usłudze oferowanej przez klub. A więc były oszukańcze.

Dochodzenie sprawiedliwości zajęło pięć lat, a klub już nie istnieje, więc kasa jest nie do odzyskania. Ale ta sprawa dowodzi, że ofiary tego rodzaju kradzieży nie powinny się bawić w składanie reklamacji w bankach i próby skorzystania z chargebacku, lecz od razu iść do sądu i trzymać kciuki, by ten szybko sprawę osądził.

zdjęcie tytułowe: stocksnap/pixabay

Subscribe
Powiadom o
21 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Pibloq
4 lat temu

Panie Maćku, które konkretnie banki dają możliwość nałożenia limitu na transakcje w klubie nocnym? I jak to technicznie działa? Na podstawie kodów MCC? Jeśli tak, to jaka jest pewność, że kluby nocne są prawidlowo klasyfikowane? Zresztą, jest odrębna kategoria klubów nocnych? Poza barami/restauracjami/zwyklymi klubami muzycznymi?
Z chęcią bym włączył taki limit u siebie w banku. Swego czasu wracałem z tzw.”buta” z imprezy firmowej w Warszawie z Victorii do Metra Centrum, przyznam szczerze, że przejście samotnego, lekko wstawionego mezczyzny przez ul.Mazowiecką jest gorsze niż przejscie przez pole minowe. Trzeba mieć dużą świadomość i samozaparcie… 😉 (moze bardziej, brak motywacji…) 🙂

Don Q.
4 lat temu
Reply to  Pibloq

„Zresztą, jest odrębna kategoria klubów nocnych? Poza barami/restauracjami/zwyklymi klubami muzycznymi?” — fast foody mają 5814, a restauracje 5812, w praktyce większość pubów także tego używa. Kluby nocne mają 5813, które obejmuje także m.in. dyskoteki, winiarnie, tawerny, puby, bary, ogródki piwne i browary rzemieślnicze. Teraz przejrzałem swoje wyciągi i znalazłem „trefny” kod 5813 — było to rzemieślnicze piwo kupione przy food truckach, choć popołudniem (limit banki mogą ustawiać tylko na godziny nocne)… W każdym razie w ogródkach piwnych dużych pieniędzy się nie wydaje, więc taki limit byłby całkiem sensowny… Choć jak już mowa o limitowaniu pewnych kategorii, to przede wszystkim banki… Czytaj więcej »

msw
4 lat temu
Reply to  Don Q.

– Wytyczne odnośnie nadawania MCC wydają card schemes, natomiast ostateczna decyzja o nadaniu MCC leży po stronie acquirera (bars with/without adult entertainment). Źródło: https://www.mastercard.us/content/dam/mccom/en-us/documents/rules/quick-reference-booklet-merchant-edition.pdf – Zarówno zwykłe bary, których głównym źródłem dochodu jest sprzedaż drinków, jak i nightcluby, które oprócz sprzedaży drinków świadczą usługi erotyczne podchodzą pod MCC 5813. Wg mojej wiedzy kluby go-go bardziej pasują pod MCC 7273, ale mogą równie dobrze być podpięte przez acquirera pod 5813. – Odnośnie limitowania transakcji kartą w danym MCC. Technicznie to na pewno jest możliwe, np. kartami podarunkowymi Sodexo/Edenred zapłacimy tylko i wyłącznie pod MCC spożywczymi. Zatem to tylko kwestia dobrej woli… Czytaj więcej »

Chorobnik
4 lat temu

Po co w ogóle ten erotoman tam szedł i to z kartą, gdzie na koncie osobistym miał 30 tysięcy? Ja na dyskoteki zawsze idę tylko z odliczoną gotówką.

Ppp
4 lat temu
Reply to  Chorobnik

I top jest najlepsze wyjście! Idę na imprezę, chcę wydać max kwotę X, więc biorą ją ze sobą i jak się skończy, to wychodzę. Problem znika sam.
Pozdrawiam.

Krzysiek
4 lat temu
Reply to  Chorobnik

Też tego nie kumam.
Odliczona gotówka to dobry sposób ale nawet jeżeli idzie się gdzieś z kartą to na koncie z dostępem za pomocą karty trzeba mieć stosunkowo niewiele środków. Dzięki temu nawet przy nieuprawnionym dostępie nie idzie się z torbami. Resztę można trzymać chociażby na koncie oszczędnościowym, ale możliwości jest oczywiście o wiele więcej.

Marcin
4 lat temu

Naprawdę nie rozumiem dlaczego właściciele kart nie ustawiają sensownych limitów dziennych na kartach.

Grzesiek
4 lat temu

Już widzę kolejko tych „dobrych mężów” idących do sądów. Ja słyszałem że nawet jak jest odmowa bo nie ma „kasy” na karcie, to „pozwalają” napisać zobowiązanie do zapłacenia im kolejnych kilku tysięcy. Ryzykują niewiele- co najwyżej że ktoś im nie zapłaci a koszty żadne bo przecież odurzony i tak z niczego nie „skorzysta”. Wielu natomiast może potem bać się słysząc groźby że żona/rodzina/przyjaciele/koledzy/szef w pracy dowiedzą się gdzie był. Panowie w ciemnych okularach też mają opłacanych prawników i potrafią pisma wysyłać. Panie Macieju- pytanie dlaczego ludzie uważają że bank czy ktokolwiek inny miałby za nich płacić? Jak bank zapłaci to… Czytaj więcej »

Fabian
4 lat temu

Dziwić może, że inteligentni młodzi ludzie wiedząc o tym procederze w dalszym ciągu idą do takich przybytków by dać się oskubać. Tam mafie są prawie bezkarne.

Pibloq
4 lat temu
Reply to  Fabian

Nie kazdy jest tak zorientowany, czyta red.Samcika. Czasem alkohol bierze górę. Często ofiarami są obcokrajowcy, turyści, ekspaci. Najłatwiej się wymądrzać zza klawiatury komputera…

Janusz_wyborca_pis
4 lat temu
Reply to  Pibloq

Wszystkie wymienione osoby skoro już kręcą się po obcych krajach, z definicji powinny być bardziej obyte, doświadczone i zorientowane

Wojtek
4 lat temu

Skoro jest wyrok sądu to dlaczego chargeback jest niemożliwy?

Bank wysyła do agenta rozliczeniowego żądanie zwrotu środków.

A w międzyczasie oddaje klientowi za nieuprawnione transakcje gdyż monitoring transakcji zawiódł.

Andrzej
4 lat temu

Wszystko jest dla ludzi, po prostu niektóre rzeczy są bardziej niebezpieczne. I na takie trzeba się zabezpieczyć., limitować transakcje w banku albo iść z gotówką.
Ale może nigdy nie zaszalałem aż tak, żeby pokonać wszelkie przeszkody dla kolejnego tańca…

Jan
4 lat temu

Pamiętam 10-15 lat temu jakieś, w tego typu klubach była kultura, nikt nachalny, mile panie. Kultura rozrywki. Iść na piwo z kolegami, czasem taniec prywatny. Teraz chamstwo, wyłudzanie pieniędzy.

Izabela
4 lat temu

Faceci to jednak bezmózgie jelenie – zobaczą gołą du… i kompletnie im odbija, doprowadzając siebie i swoje rodziny do ruiny.

Aleksander
4 lat temu
Reply to  Izabela

Nie wszyscy. Dla mnie na przykład idea istnienia takich przybytków jest całkowicie niezrozumiała…

Wojciech
4 lat temu

nie chce mi się wierzyć ale czy w Polsce faktycznie jest legalna sytuacja, w której prostytutka podaje butelkę szampana wg cennika 30tys pln klient to zatwierdza pinem i koniec? nic się nie da zrobić? a jakby zatwierdził pinem 1m za tą butelkę szampana to też dla Policji to jest ok?

i dla banku tez ok jest że nocna pora lecą transakcje na kilkadziesiąt tysięcy pod rząd z nieudanymi próbami autoryzacji i żadna reguła antyfraudowa się nie włącza?

Przymrozek
4 lat temu
Reply to  Wojciech

Ostatnie powinno być przedmiotem zainteresowanie organów nadzorczych – bo istnieje podejrzenie, że bank „ma w nosie” bezpieczeństwo transakcji.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu