W ostatnim czasie trochę „buszuję” po bankowych cennikach. Pretekst do tego buszowania dały mi zmiany w tabelach opłat, jakie niedawno zapowiedziały mBank i bank BNP Paribas. Na tej podstawie, ale też na podstawie zmian, jakie zaszły w polityce cenowej banków w ostatnich latach, spróbuję nakreślić cenowe trendy. Które produkty i usługi pozostaną darmowe, za które zaczniemy płacić, a które będą tylko pozornie za zero? Czy opłaty za konta bankowe pójdą w górę?
Zacznę od punktu „zero” na mapie opłat za usługi bankowe, który pojawił się kilkanaście lat temu. To czas, kiedy banki rozpoczęły wojnę, której stawką było pozyskiwanie nowych klientów. Wabikiem było „wszystko za zero”. Ktoś powie: zaraz, zaraz, przecież dziś konta i karty w wielu bankach też są za zero. Opłaty za konta to fatamorgana? To nieprawda, co zresztą za chwilę udowodnię.
- Bezpieczna szkoła i bezpieczne dziecko w sieci, czyli czego nie robić, by nie „sprzedawać” swoich dzieci w internecie? [POWERED BY BNP PARIBAS]
- Wybory w USA: branża krypto wstrzymała oddech. W świecie finansów to ona ma najwięcej do ugrania. Po wyborach nowe otwarcie? [POWERED BY QUARK]
- Pieniądze w rodzinie, jak o nich rozmawiać, żeby nie było niemiło? Natalia Tur i Maciej Samcik [POWERED BY BNP PARIBAS / MISJA OSZCZĘDZANIE]
W „punkcie zero” banki oferowały konta, karty, wypłaty ze wszystkich bankomatów za 0 zł (nie tylko w Polsce, ale na całym świecie) i nie stawiały żadnych warunków. Ba, nawet nam płaciły np. za płacenie kartami. Chodzi o money back (nie mylić z cash back, do którego też wrócę), czyli zwrot 1-5% wydatków opłaconych kartą.
A co było przed punktem zero? Młodsi czytelnicy „Subiektywnie o Finansach” może nie pamiętają, ale usługi bankowe były płatne. Płaciło się prawie za wszystko. Nawet za dostęp do bankowości elektronicznej, która na szerszą skalę zaczęła upowszechniać się pod koniec lat 90-tych ubiegłego wieku. Ślad tej ery można jeszcze znaleźć w bankowych tabelach opłat i prowizji w sekcjach „produkty i usługi wycofane z oferty”. Banki nadal (choć zapewne niechętnie) obsługują stare rachunki, których od wielu lat nie oferują.
Dlaczego w „punkcie zero” banki mogły rozpieszczać klientów i opłaty za konta nie były pobierane? W dużym stopniu dzięki jednym z najwyższych opłat interchange. To właściwie prowizja, którą płaci punkt handlowo-usługowy, kiedy przyjmuje płatność bezgotówkową.
Część opłat ponoszonych z tego tytułu przez przedsiębiorców trafia do organizacji płatniczych, część do agentów rozliczeniowych, czyli firm, które m.in. instalują w sklepach terminale, a część do banków. Interchange fee to opłata należna bankom. I to głównie z tego źródła banki mogły dotować darmowe konta, karty i wypłaty z bankomatów.
Ale to eldorado w pewnym momencie się skończyło. Rozwój sieci akceptacji kart szedł jak po grudzie, bo przedsiębiorcom nie uśmiechało się oddawanie 3-4% od każdej transakcji bezgotówkowej. Sprawny lobbing przyniósł oczekiwany efekt. Interchange fee została drastycznie obniżona. Dziś do banków płynie 0,2% wartości transakcji dokonanej kartą debetową i 0,3% kredytową.
Trend nr 1: Opłaty za konta. Więcej warunków, by zapracować na zero
W tym momencie skończyła się „era zero”. Banki zaczęły podnosić opłaty, choć robiły to tak (i nadal tak to robią), żebyśmy nadal wierzyli, że za usługi bankowe się nie płaci. Była to pierwsza konsekwencja zmian w systemie opłat kartowych, która trwa do dziś.
Kiedy dziś wejdziemy na strony banków, a dokładnie na strony kont osobistych, zewsząd bije „0 zł”. Ale teraz przy tych zerach pojawiły się gwiazdki czy znaki zapytania. Okazuje się, że pod „zerową kołderką” kryje się szereg warunków, które trzeba spełnić, żeby za konto lub kartę nie płacić.
Prawdą jest, że w jeszcze kilku bankach prowadzenie konta jest bezwarunkowo bezpłatne, ale dziś trudno sobie wyobrazić wygodę bez pakietu „konto plus karta”. Jeśli konto jest za darmo, to warunki do spełnienia pojawią się przy karcie.
Banki przyjęły różne strategie. Z reguły warunkami darmowości jest regularne zasilanie konta określoną kwotą, np. z tytułu wynagrodzenia (w ten sposób banki chcą, by ich konto było dla klienta rachunkiem podstawowym), wykonanie kartą (ale też BLIKiem, aplikacją płatniczą w smartfonie) określonej liczby transakcji lub o określonej wartości. Ale coraz częściej warunkiem staje się wyrażenie przez klienta tzw. zgód marketingowych, czyli w praktyce pozwolenie bankowi, by mógł oferować klientom inne produkty i usługi. Taki warunek pojawi się niebawem w BNP Paribas.
Możemy się też spodziewać, że banki nie zmienią mechanizmu zwolnienia z opłat, ale będą podkręcać wartość i liczbę tych warunków. Przykładowo: kiedyś do wyzerowania opłaty za kartę wystarczyła jedna płatność kartą, teraz trzeba wykonać trzy czy pięć w miesiącu.
Takie „podkręcenie” zapowiedział niedawno mBank. Żeby nie płacić za kartę debetową do eKonta, trzeba zapłacić nią co najmniej 350 zł miesięcznie. I ten mechanizm się nie zmieni. Ale wzrośnie – z 7 do 10 zł – opłata za kartę, jeśli tego warunku klient nie spełni. Z kolei w przypadku konta premium (mKonto Intensive) standardowa opłata za rachunek się nie zmieni (49,50 zł miesięcznie), ale opłatę wyzerują wpływy na konto wysokości 10 000 zł. Dziś wystarczy 7000 zł.
Przewiduję, że „zerowa kołderka” jeszcze długo taką pozostanie, dlatego my – klienci – powinniśmy uważniej sprawdzać, co się dzieje pod nią. W tym miejscu muszę jednak przyznać, że polityka informacyjna banków staje się przyjaźniejsza. W bankach, z usług których korzystam, np. w bankowości mobilnej mogę łatwo sprawdzić, co muszę zrobić (ile razy zapłacić kartą, ile nią wydać i w jakim czasie), żeby za konto czy kartę nie zapłacić.
Trend 2: Darmowe bankomaty są jak dinozaury. Wymierają
Wzrost opłat za wypłaty gotówki z bankomatów też jest bezpośrednim skutkiem zmian w systemie opłat kartowych. Ta usługa po prostu sporo kosztuje. Operator bankomatu musi kupić urządzenie, zapewnić bezpieczeństwo transakcji, stały monitoring oraz dbać o to, by gotówki w bankomacie nie zabrakło. A to kolejny koszt, bo pieniądze trzeba dowieźć i umieścić w maszynie.
Problem w tym, że opłaty za wypłatę z bankomatu, jaką może pobrać operator, ustalają organizacje płatnicze. I one od lat się nie zmieniły. Operatorzy bankomatów szukają więc nowych sposób na generowanie przychodów. Rosną np. opłaty za sprawdzenia salda konta w bankomacie.
Ale chyba najbardziej irytujące dla klientów jest ograniczenie maksymalnej jednorazowej kwoty wypłaty. Jeśli potrzebujemy wypłacić większą kwotę, musimy rozbić ją na kilka transakcji, dzięki czemu operator bankomatu dostanie trzy czy cztery prowizje zamiast jednej. Miłe dla właściciela bankomatu, fatalne dla klienta, jeśli każda wypłata oznacza kilkuzłotową opłatę.
mBank, który wprowadza zmiany w cenniku z początkiem kwietnia, skreśla z listy bankomaty Euronetu i Santandera, z których obecnie wypłaty są na preferencyjnych warunkach. Gdzieniegdzie można spotkać się z modelem limitowania bezpłatnych wypłat, np. dwóch w miesiącu z dowolnego bankomatu. Każda kolejna wypłata jest już płatna.
Musimy przygotować się na sytuację, kiedy tylko wypłaty z bankomatów zlokalizowanych w placówkach będą bezpłatne. A może rozpowszechni się usługa „korzystaj ze wszystkich bankomatów za darmo” w ramach stałej opłaty. Taka usługa np. w Santander Banku kosztuje 5 zł. W mBanku 9 zł, ale od kwietnia wzrośnie aż do 18 zł.
Trend 3: BLIK jak karta płatnicza
Nie będzie przesadą, jeśli napiszę, że nasz rodzimy system BLIK zrobił prawdziwą furorę i dobrze urządził się na polskim rynku. Dostęp do niego ma już większość klientów banków. Można nim płacić w sklepach stacjonarnych (kiedyś za pomocą generowanych kodów – bardzo pod górkę, ale dziś już zbliżeniowo) i internetowych (za pomocą kodów). Można też wygodnie i szybko zrobić szybki przelew na numer telefonu, choć tu pewnym mankamentem jest maksymalna kwota przelewu. Np. w moim banku granica to 500 zł na jeden przelew.
Przez wiele lat BLIK był alternatywą dla drożejących wypłat z bankomatów (tak, BLIKiem też można wypłacać gotówkę) czy drogich przelewów ekspresowych. Był po prostu za darmo. Wygląda jednak na to, że powoli kończy się ta darmowość, co pokazały plany mBanku. W uproszczeniu, od kwietnia w przypadku wypłat z bankomatów BLIK zostanie zrównany z klasyczną kartą.
I choć bankowa konkurencja trochę z niedowierzaniem patrzy na ten ruch mBanku, myślę, że prędzej czy później za wypłaty z bankomatów BLIKiem też będziemy płacić.
Trend 4: Kończy się era darmowych przelewów BLIK na telefon?
Klienci banków przyzwyczaili się do tego, że płatności bezgotówkowe oraz przelewy elektroniczne są bezpłatne. To swego rodzaju temat tabu, nie można go poruszać i nic w nim zmieniać. Ale to tabu zostało już poruszone. I znów wracam do BLIKa i wspomnianych już przelewów na telefon.
Pozwalają one ominąć przelewy ekspresowe czy natychmiastowe, za które trzeba zazwyczaj zapłacić 5 zł od sztuki. Ale robią też karierę wśród drobnych przedsiębiorców, którzy od czasu do czasu potrzebują przyjąć płatność kartą, np. na targach. Nie opłaca im się zamawiać klasycznego terminalu płatniczego i wiązać się z umową z agentem rozliczeniowym na rok lub dłużej.
Żeby zrealizować taki przelew, obie strony transakcji muszą mieć dostęp do tego systemu. Przedsiębiorca po prostu podaje numer telefonu, a klient na ten numer przelewa pieniądze. Operacja nie trwa może tak krótko jak płatność kartą, ale z pewnością ułatwia życie.
I tu też mam złą wiadomość. Przeglądając bankowe cenniki w Banku Pekao, trafiłem na 1-złotową opłatę za taki przelew. Trudno powiedzieć, czy to początek trendu. Pożyjemy, zobaczymy.
Trend 5: Cashback też staje się płatny
Na koniec o trendzie w nieco mniej popularnej usłudze, ale ważnej w miejscach, gdzie brakuje bankomatów (lub wypłaty są drogie). Chodzi o cash back. Usługa pozwala wypłacić gotówkę… w sklepie, pod warunkiem oczywiście, że dany sklep taką usługę oferuje i że wcześniej zrobimy zakupy w tym sklepie i zapłacimy za nie kartą.
Co ciekawe, liczba transakcji typu cash back systematycznie rośnie. Jak podaje NBP, w III kw. 2023 r. Polacy zrealizowali ponad 6,3 mln wypłat. Dla porównania w 2015 r. kwartalnie dokonywaliśmy ok. 2 mln wypłat. Dynamicznie rośnie też wartość tych transakcji. W III kw. 2023 r. wypłaciliśmy w sklepach 1,07 mld zł, podczas gdy jeszcze w analogicznym kwartale rok wcześniej ok. 834 mln zł.
Do tej pory w większości banków usługa cash back była darmowa, ale i to się zmienia. Już wcześniej 2 zł płacili np. klienci PKO BP i Banku Pekao. W kwietniu opłata wysokości 1 zł pojawi się w BNP Paribas, a 2 zł zapłacą klienci mBanku.
Opłaty za konta nieuchronnie pójdą w górę?
Od ery „wszystko za zero” klienci polskich banków są powoli, ale systematycznie odzierani z darmowości. Na pierwszy ogień poszły podwyżki opłat za wypłaty z bankomatów i zawężanie sieci maszyn, z których można wypłacić pieniądze bez opłat. Coraz bardziej musimy się też napracować, by nie płacić abonamentu za konto i kartę. Opłaty za konta już „oficjalnie” pojawią się w taryfach.
Ale do tego banki już nas przyzwyczajają od kilku lat. Nowym trendem jest wzrost opłat za korzystanie z BLIKa – zarówno w przypadku operacji bankomatowych, jak i przelewów. No i powoli żegnamy się z darmowym cash back.
Dla mnie zmianą, która przewróci wszystko do góry nogami, będzie wprowadzenie opłaty za przelew elektroniczny lub jego limitowanie, np. 5 przelewów w miesiącu za darmo, każdy kolejny płatny. A może gdy uświadomimy sobie, że usługi bankowe są tylko z pozoru bezpłatne, dojrzejemy do modelu, w którym za konto płacimy jak za Netflix, a więc w cenie miesięcznego abonamentu z większości usług będziemy mogli korzystać bez dodatkowych opłat? Takie model niedawno testował Aion Bank, ale coś „nie pykło”. A może tylko na razie „nie pykło”?
Nie tylko cyfrowa bankowość jest ważna: przeczytaj o usługach e-zdrowia w Polsce. Do czego jesteśmy uprawnieni i jak z tego skorzystać?
Aplikacja mObywatel jest już honorowana przez banki. Ale ma nastąpić… udostępnienie jej kodu źródłowego. Czy mamy się bać i jak bardzo?
POSŁUCHAJ NOWEGO PODCASTU: W 197. odcinku podcastu „Finansowe Sensacje Tygodnia” rozmawiamy o nadciągającej fali podwyżek cen usług bankowych, o kontrowersjach wokół fuzji Orlenu z Lotosem, o patodeweloperce i jej szkodliwym wpływie na nasze życie oraz na poziom życia w okolicy, a także o tym, ile mogła wynieść inflacja w styczniu, o kłopotach klientów linii lotniczych, oraz o tym, ile w tym roku zapłacimy za pączka. Zapraszają Maciek Samcik i Maciek Bednarek.
ZOBACZ NOWY WYWIAD MAĆKA SAMCIKA:
————
MYŚLISZ O WŁASNYM MIESZKANIU? MACIEJ SAMCIK POLECA:
>>> Oszczędzaj na wkład własny na mieszkanie w funduszach TFI UNIQA. W ramach programu „Tanie oszczędzanie” można kupić fundusze inwestujące na całym świecie bez opłat dystrybucyjnych. Opłata za zarządzanie wynosi – dla niektórych funduszy w ramach „Taniego oszczędzania” – 0,5% w skali roku. Żeby założyć konto „Tanie oszczędzanie” i zacząć inwestować pieniądze – np. na wkład własny do własnego mieszkania – przez internet, kliknij ten link i wpisz kod promocyjny „MSAMCIK2023”.
>>> Kredyt na mieszkanie o stałym oprocentowaniu przez 10 lat sprawdź w BNP PARIBAS. To bank oferujący pieniądze na nieruchomości w sposób wygodny, bezpieczny i odpowiedzialny. „Subiektywnie o Finansach” wspólnie z nim edukuje Was jak pożyczać pieniądze na mieszkanie tak, by były inwestycją. Szczegóły bezpiecznego kredytu o stałym oprocentowaniu nawet przez 10 lat w BNP PARIBAS BANK POLSKA sprawdź tutaj.
>> Kredyt hipoteczny z niskim wkładem własnym na 35 lat – to jedna z ofert ALIOR BANKU, z którym „Subiektywnie o Finansach” wspólnie prowadzi Was przez meandry przedsiębiorczości, odpowiedzialnego pożyczania pieniędzy oraz cyfrowych usług finansowych. Szczegóły tej propozycji pod hasłem „Megahipoteka” sprawdź tutaj
————
RANKING LOKAT – GDZIE DOSTANIESZ NAJLEPSZY PROCENT?
Obawiasz się inflacji? Wkurzają Cię opłaty za konta? Zastanawiasz się, co zrobić z pieniędzmi? Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – to aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także kont osobistych, rachunków firmowych i kart kredytowych. Wszystkie tabele znajdziesz w zakładce „Rankingi” na stronie głównej www.subiektywnieofinansach.pl. Zacznij zarabiać w bankach!:
>>> Tutaj ranking najwyżej oprocentowanych depozytów
>>> Tutaj ranking najlepszych kont oszczędnościowych
>>> Tutaj ranking najlepszych kart kredytowych dla konsumentów
>>> Tutaj ranking najlepszych bankowych kont osobistych
>>> Tutaj ranking najlepszych kont dla małej firmy
————
Zdjęcie tytułowe: Maciej Bednarek/ulotki reklamowo-informacyjne banków