Dokładnie rok temu, czyli 14 września 2019 r., weszła w życie unijna dyrektywa o usługach płatniczych – PSD2. Jej efektem jest tzw. otwarta bankowość. Dała ona zewnętrznym firmom dostęp do naszych rachunków bankowych. Dzięki temu klienci banków mieliby dostać nowoczesne i wygodne usługi finansowe. Kto skorzystał z tej rewolucji, a kto przespał szansę? Wnioski są zaskakujące
Zanim pojawiła się wspomniana dyrektywa PSD2, banki były silnie ufortyfikowanymi twierdzami. Same decydowały o tym, z jakimi firmami chcą współpracować przy wprowadzaniu nowych usług czy technologii. Ale to zmieniło się dokładnie rok temu, kiedy pojawiła się tzw. otwarta bankowość. Na czym ona polega? Chcąc zobrazować działanie „open banking”, posługuję się przykładem gniazdek i wtyczek. Gniazdko symbolizuje platformę informatyczną banku, do której mogą wpiąć się zewnętrzne firmy określane jako TPP, co jest skrótem z angielskiego Third Party Provider.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Ale żeby to zrobić, muszą mieć specjalną wtyczkę, czyli spełniać określone wymogi dotyczące m.in. bezpieczeństwa i uzyskać zgodę Komisji Nadzoru Finansowego. Jeśli taka firma wepnie się do infrastruktury banku, będzie mogła korzystać z jego zasobów, np. z informacji o rachunkach klientów i na tej bazie oferować różnego rodzaju usługi. Ale nie dzieje się tak automatycznie. By taka firma mogła „przejrzeć” historię mojego rachunku, musi uzyskać ode mnie wyraźną zgodę.
Właśnie mija rok odkąd banki mają obowiązek „wystawiać gniazdka”, a firmy zewnętrzne mogą wpinać się do nich za pomocą „wtyczek”. Z tej okazji postanowiłem sprawdzić, jak w praktyce wykorzystywane są możliwości, jakie daje otwarta bankowość.
Przeczytaj też: Stopy procentowe prawie zerowe, a oni płacą nawet 4% na lokacie z gwarancjami BFG! Gdzie takie cuda? Czy są haczyki i gwiazdki?
Wszystkie banki w jednym banku
Pierwszy wniosek, jaki rzuca się w oczy? Z otwartej bankowości na razie korzystają głównie banki. Warto wiedzieć, że choć zobowiązane są do udostępnienia swoich zasobów podmiotom trzecim, to same też mogą pełnić rolę TPP, a więc korzystać z baz danych innych banków.
Do czego banki wykorzystują „obce” zasoby? Najpopularniejsza – jak do tej pory – jest tzw. multibankowość, a więc możliwość zarządzania swoimi finansami z poziomu jednego banku. To normalne, że wielu klientów korzysta z usług kilku instytucji. Żeby np. sprawdzić stan swoich „globalnych” finansów, do każdego z nich trzeba się oddzielnie zalogować, a potem liczyć przy użyciu kalkulatora albo na papierze. Dzięki otwartej bankowości, wystarczy zalogować się do jednego banku i z jego poziomu widzieć, co jest na kontach w innych instytucjach. To pierwszy wymiar otwartej bankowości, tzw. Account Information Service (AIS), czyli usługa dostępu do informacji o rachunku.
Rzecz jasna, ten system jest jeszcze dość dziurawy, bo takie globalne podglądanie oferuje na razie kilka banków. Musimy mieć więc rachunek w którymś z nich, a po drugie, podgląd stanu finansów ogranicza się tylko do wybranych banków. Co ciekawe, prekursorem tego rozwiązania był Nest Bank, który taką usługę zaoferował jeszcze przed wejściem w życie dyrektywy PSD2. Ale był to proces w dużym stopniu „analogowy”. Żeby zobaczyć globalny stan swoich finansów, trzeba było najpierw zalogować się do innych banków, w których mamy rachunki, ściągnąć plik PDF z historią rachunku i wgrać je do systemu Nest Banku.
Tę usługę, ale w pełni zautomatyzowaną, jako pierwszy zaoferował ING Bank. Nie dość, że z poziomu bankowości mobilnej lub internetowej ING możemy sprawdzić „co mamy” w innych bankach, to niedawno bank dorzucił nową funkcjonalność – pozwala analizować wydatki z kont w różnych bankach i planować dla nich wspólny budżet. Wcześniej analizę wydatków można było przeprowadzać tylko na bazie finansów w ING. Poza tym stan rachunków w innych bankach można podejrzeć z poziomu bankowości mobilnej jeszcze przed zalogowaniem się do systemu.
Ale żeby z poziomu ING Banku mieć wgląd do stanu globalnych finansów, pozostałe rachunki muszą być zlokalizowane w PKO BP, Banku Pekao, Banku Millennium, Santander Banku, mBanku, BNP Paribas lub Alior Banku, bo otwarta bankowość ING ogranicza się na razie do tych instytucji.
Stan kont w innych bankach mogą też podglądać klienci PKO BP za pośrednictwem aplikacji IKO. Bank udostępnił tę usługę na razie testowej grupie klientów, którzy mają wgląd do rachunków w Santander Banku i Alior Banku (w tym T-Mobile Usługi Bankowe). Klienci Banku Millennium zobaczą „stan posiadania” w PKO BP i Inteligo, Banku Pekao, Santanderze, ING, mBanku, BNP Paribas i Aliorze. Z kolei klienci Santandera mają na razie wgląd do rachunków w trzech bankach: PKO BP, Banku Pekao i BNP Paribas, a klienci Aliora zajrzą do PKO BP, Banku Pekao, Millennium, Santandera, ING, mBanku i BNP Paribas.
Przeczytaj też: Budżet domowy ci się nie spina, nie spłacasz kredytu, nie masz pracy? Jak pozbyć się długów? Oto nowa upadłość konsumencka krok po kroku
Z otwartą bankowością szybszy kredyt dla klienta z ulicy
Ale na podglądaniu rachunków w innych bankach z poziomu jednego banku otwarta bankowość się nie kończy. Account Information Service, czyli usługa dostępu do informacji o rachunku, wykorzystywana jest też w procesie kredytowym. Jeśli chcemy zaciągnąć kredyt w banku, w którym mamy konto, proces może przebiegać bardzo szybko: bank sprawdza naszą historię w Biurze Informacji Kredytowej, na podstawie historii rachunku analizuje możliwości finansowe klienta.
Jeśli klient nie ma konta w banku, w którym chce pożyczyć pieniądze, proces się wydłuża, bo bank zwykle wymaga dodatkowych zaświadczeń o zatrudnieniu i historii rachunku z innego banku. Ale dzięki otwartej bankowości, taki klient może zostać potraktowany jak „swój”, bo bank automatycznie potwierdzi jego dochód na podstawie historii rachunku w innych bankach. Słowem: klient z ulicy może wnioskować o kredyt bez zaświadczenia o zarobkach.
Taka usługa dostępna jest obecnie w czterech bankach. Najbardziej rozbudowana jest w mBanku, który w celu potwierdzenia dochodu może zaglądać już do dziewięciu banków (PKO BP, Pekao, ING, Santander, Millennium, BNP Paribas, Getin Bank, Alior i BOŚ). Na tej samej zasadzie Bank Millennium i ING Bank potwierdzają dochody na podstawie rachunków w siedmiu bankach. W przypadku Banku Millennium są to Alior Bank, ING Bank, mBank, PKO BP, Santander Banku i BNP Paribas, a w ubiegłym tygodniu ta lista wydłużyła się o markę Inteligo.
W przypadku ING Banku są to: PKO BP, Pekao, Millennium, Alior, Santander, mBank i BNP Paribas. Czwartym bankiem oferującym tę usługę jest Alior, który może sprawdzić dochody klientów PKO BP, Banku Pekao, Millennium, ING, Santandera, BNP Paribas i mBanku. Tutaj więcej o tej usłudze oferowanej w ramach elektronicznej bankowości Alior Banku.
Przelew z konta w banku A zlecisz w banku B
W powijakach jest natomiast druga noga otwartej bankowości, czyli usługa inicjowania transakcji płatniczej (Payment Initiation Services), którą jak na razie oferuje tylko Bank Millennium. Chodzi po prostu o możliwość wykonania przelewu z rachunku w innym banku z poziomu bankowości elektronicznej Millenet.
Jak to działa? Klient wybiera konto z innego banku, które wcześniej zostało dodane w ramach usługi Finanse 360°, a następnie na odwrocie kafla z tym kontem wybiera opcję „przelew krajowy”. W tym momencie pojawia się formatka przelewu do wypełnienia. W kolejnym kroku klient przenoszony jest do strony logowania banku, z którego rachunku zleca przelew. Po zalogowaniu się i potwierdzeniu operacji metodą autoryzacyjną używaną w danym banku, klient „wraca” do Millenetu. Obecnie klienci Banku Millennium mogą zlecić przelew krajowy z kont w PKO BP, mBanku, Santanderze, ING Banku Śląskim, Pekao i Alior Banku.
Przeczytaj też: Już co dwudzieste wypite w Polsce piwo nie zawiera alkoholu. Dlaczego Polacy coraz chętniej sięgają po „złoty trunek” bez procentów?
Otwarta bankowość domeną banków. Na razie
Przed pojawieniem się otwartej bankowości wiele mówiło się o tym, że to wielka szansa zwłaszcza dla fintechów, które mogą zaoferować potrzebne i wygodne usługi. Pierwszy rok „open banking” pokazał, że jego beneficjentami w Polsce są na razie banki, a właściwie tylko pewna ich grupa. Co im to daje? Przede wszystkim może zapewnić lojalność klientów, która na dalszym etapie może przełożyć się na wymierne zyski. Bo jeśli mam rachunki w kilku bankach, z czego jeden bank daje mi możliwość podglądania stanu pozostałych kont czy zlecenie przelewu, to ma duże szanse, by stać się dla mnie bankiem pierwszego wyboru.
Z kolei opcja zautomatyzowanego potwierdzenia dochodu w procesie kredytowym na podstawie historii rachunków w innych bankach nabiera znaczenia zwłaszcza dziś, kiedy banki kilka razy oglądają każdą złotówkę, zanim ją pożyczą. W pandemicznym kryzysie nie sztuką jest stworzenie dobrej oferty kredytowej, ale wyłowienie kredytobiorców, którzy rokują na to, iż kredyt będą spłacać. Otwarta bankowość pozwala wyłuskiwać „dobrych” kredytobiorców nie tylko spośród własnej bazy klientów.
Dlatego dziwić może fakt, że tym aspektem otwartej bankowości nie zainteresowała się jeszcze żadna firma pożyczkowa w Polsce. Być może były takie plany, które pokrzyżował wybuch pandemii. Firmy chwilówkowe raczej nie myślą teraz o inwestowaniu, bo walczą o przetrwanie.
Przeczytaj też: Przeoczenie czy celowa marketingowa zagrywka? Dlaczego kalkulator mBanku pokazuje zysk z lokaty kilkadziesiąt razy wyższy niż w rzeczywistości?
Kolejny krok: potwierdzanie tożsamości bankowym loginem
A co z fintechami, pod które m.in. szyta była otwarta bankowość? Krzysztof Pulkiewicz z banqUP (to firma integrująca banki z firmami technologicznymi w ramach otwartej bankowości) uważa, że kolejnym krokiem w rozwoju „open banking” będzie potwierdzanie tożsamości klienta przy użyciu jego bankowego loginu. W ubiegłym tygodniu wystartował polski startup Authologic, który oferować będzie właśnie taki system identyfikacji. Jak to może wyglądać w praktyce?
„Gdy chcę wynająć samochód, wypożyczalnia sprawdza moją tożsamość nie na podstawie skanu dowodu, a moich danych bankowych. Nie blokuje środków na mojej karcie, ale sprawdza, czy mam na niej wystarczające środki. Bank jest cały czas w tle całej operacji, z wygodą dla użytkownika”
– mówi Pulkiewicz. Warto dodać, że już od jakiegoś czasu na filozofii opartej o otwartą bankowość rozwija się usługa MojeID, której operatorem jest Krajowa Izba Rozliczeniowa. Pozwala ona na zdalną weryfikację tożsamości klienta na podstawie logowania się do bankowości elektronicznej. Żeby podpisać umowę np. z firmą energetyczną, nie musimy dreptać do biura obsługi klienta, bo dzięki usłudze MojeID zweryfikujemy się online. Usługa łączy więc dostawców usług z bankami, które dostarczają potwierdzenie tożsamości.
Obecnie w ten sposób mogą zweryfikować się klienci ING Banku, PKO BP, Banku Pekao oraz banków spółdzielczych zrzeszonych w Grupie BPS i Spółdzielczej Grupie Bankowej. Gdzie? Na przykład zawierając umowę z PGNiG, T-Mobile, Nationale-Nederlanden, Open Life, PKO Ubezpieczenia, czy rejestrując się w prywatnych przychodniach Medicover. Od niedawna z tej metody potwierdzania tożsamości (weryfikacji wieku) mogą korzystać też amatorzy gry w Lotto przez internet.
Źródło zdjęcia: Pixabay