Wielki pożar hali targowej „Marywilska 44” to traumatyczne wydarzenie dla tysięcy ludzi żyjących z handlowania w tym miejscu, ale także jest to wiadomość dla każdego z czytelników „Subiektywnie o Finansach”. Warto zadać sobie dwa pytania dotyczące zabezpieczenia Waszego majątku oraz ubezpieczenia Waszych mieszkań i domów
Kupcy handlujący w hali targowej „Marywilska 44”, która doszczętnie spłonęła w czasie pożaru (niewykluczone, że ogień został podłożony celowo), otrzymali od losu bolesne doświadczenie – przez jakiś czas nie będą mogli zarabiać pieniędzy, a większość z nich straciła w pożarze dużą część towaru, za który już zapłacili, ale jeszcze nie zdążyli go z zyskiem sprzedać.
- Bezpieczna szkoła i bezpieczne dziecko w sieci, czyli czego nie robić, by nie „sprzedawać” swoich dzieci w internecie? [POWERED BY BNP PARIBAS]
- Wybory w USA: branża krypto wstrzymała oddech. W świecie finansów to ona ma najwięcej do ugrania. Po wyborach nowe otwarcie? [POWERED BY QUARK]
- Pieniądze w rodzinie, jak o nich rozmawiać, żeby nie było niemiło? Natalia Tur i Maciej Samcik [POWERED BY BNP PARIBAS / MISJA OSZCZĘDZANIE]
Wielki pożar hali targowej: wiadomość dla wszystkich
Być może część z nich miała wykupione ubezpieczenia, ale nie wiadomo, jaki zakres zdarzeń one obejmują. Zapewne w wielu przypadkach – nawet jeśli opłacali polisę – było to ubezpieczenie obejmujące wyłącznie samo stoisko i jego stałe elementy. Ubezpieczenie towaru to inna para kaloszy, a już zupełną rzadkością jest kupowanie w Polsce polis typu business interruption, które wypłacają ubezpieczonemu „pensję”, jeśli z niezależnych od siebie przyczyn nie może prowadzić działalności.
Coś mi mówi, że większość osób handlujących w spalonym centrum handlowym w ogóle żadnych ubezpieczeń nie miała. Niektórzy zapewne większą część prowadzonych interesów umieścili w szarej strefie (kilka razy zdarzyło mi się robić zakupy w tym miejscu i w przypadku części kupców miałem duży problem, by namówić ich do wydania paragonu, preferowali zapłatę gotówką bez paragonu).
Z tej historii płynie ważny wniosek dla każdego z czytelników „Subiektywnie o Finansach”. Taki dramat może spotkać każdego z nas. Wiadomo, prawdopodobieństwo nie jest duże, ale nie jest też zerowe. Dlatego niech ten pożar będzie motywacją, by sprawdzić dwie rzeczy: czy mamy ubezpieczone mieszkanie i najcenniejsze elementy majątku oraz czy kwota tego ubezpieczenia wystarczyłaby do odkupienia wszystkiego, co zostałoby zniszczone.
Nie znalazłem żadnych dokładnych danych o tym, jaka część Polaków ma wykupione polisy ubezpieczenia swoich domów i mieszkań. Według różnych szacunków jest to od 60% do 75% (wyższe odsetki dotyczą domów, a niższe – mieszkań), co oznacza, że – nie licząc obowiązkowych ubezpieczeń – stosunkowo chętniej ubezpieczamy nasz majątek, niż zdrowie czy życie.
Polska Izba Ubezpieczeń podaje, że w zeszłym roku zapłaciliśmy 27,7 mld zł składek w ramach ubezpieczeń majątkowych. Łącznie w zeszłym roku mieliśmy wykupionych aż 61 mln polis dotyczących naszego majątku, ale prawie 36 mln z nich to były polisy samochodowego OC oraz dobrowolnego autocasco. Firmy ubezpieczeniowe wypłaciły z powodu szkód dotyczących majątku ubezpieczonych osób 10 mld zł odszkodowań.
Nawet jeśli optymistycznie przyjmiemy, że 75% z nas ma ubezpieczone nieruchomości, to nie ma żadnych pewnych danych o zakresie tych ubezpieczeń. A więc czy jest to ubezpieczenie samych murów i stałych elementów mieszkania, czy też również ubezpieczenie tzw. mienia ruchomego, czyli całego wyposażenia. Nie wiemy więc, jak duża część Polaków ma w miarę pełne ubezpieczenie zgromadzonego majątku.
Dwa pytania o ubezpieczenie mieszkania
Chociaż coś tam wiemy. Kilka lat temu Rankomat (duża porównywarka ubezpieczeń) wyliczył na podstawie danych z polis, przy których zakupie pośredniczył, że mniej więcej 60% osób mających ubezpieczenie mieszkania wykupiło też ubezpieczenie tego, co jest w środku tego mieszkania. Jeszcze niższy odsetek osób posiadających polisę (ok. połowa) zabezpieczył te ruchomości nie tylko przed pożarem, powodzią, czy wybuchem gazu, ale też przed wizytą złodziei.
Można więc szacować, że mniej więcej połowa posiadaczy mieszkań lub domów ma takie ubezpieczenie, które chroni ich kompleksowo przed katastrofami takimi jak pożar (czyli ubezpieczone są mury, stałe elementy mieszkania lub domu, a także wszystko, co znajduje się w środku). Mam nadzieję, że wszyscy czytelnicy „Subiektywnie o Finansach” zaliczają się do tej połowy. A nie do tej drugiej.
Drugie pytanie brzmi: czy ubezpieczenie ma wartość adekwatną do wartości majątku, który jest nim objęty. Jeszcze trzy lata temu średnia składka płacona za ubezpieczenie mieszkania to było 250 zł, a za ubezpieczenie domu – 450 zł. To niewiele. Wartość naszych nieruchomości szybko rośnie – przez ostatnich 10 lat w wartościach nominalnych ceny nieruchomości poszły w górę dwukrotnie (metr mieszkania w dużym mieście podrożał z 6000-7000 zł do 13 000 – 14 000 zł).
Co prawda, jeśli się patrzy na roczne wpływy firm ubezpieczeniowych ze składek – wzrosły dwukrotnie przez 10 lat, to wszystko się zgadza. Ale w badaniu przeprowadzonym dwa lata temu na zlecenie firmy Wiener wyszło, że mniej więcej połowa Polaków uważa, iż w ciągu ostatnich 5 lat wartość ich nieruchomości się nie zmieniła albo zmalała. Skoro nie mają świadomości, jakim majątkiem dysponują, to istnieje ryzyko, że nie mają go odpowiednio dobrze ubezpieczonego.
Z badań Wienera wynika, że największy odsetek badanych ubezpieczył swój dom lub mieszkanie na kwoty w przedziale 200 000 – 300 000 zł (tak zrobiło 22% osób) i 300 000 – 450 000 zł (20%). Niemal co piąty z respondentów ubezpieczał nieruchomość na kwotę poniżej 200 000 zł (18%), a tylko u nielicznych suma ubezpieczenia przekraczała 600 000 (6%). To było dwa lata temu, może teraz coś się radykalnie zmieniło, ale nie sądzę.
Czytaj o tym, jak wybrać dobrą polisę mieszkaniową: Ubezpieczenie mieszkania: chroni nie tylko mury i dobytek. To też domowe i zdrowotne assistance oraz ochrona… poza domem. Masz takie? Oto check-lista
Czytaj więcej o tym: Jak wycenić swój majątek? Oto cztery grzechy główne klientów kupujących ubezpieczenie mieszkania. Dobrze „skalibruj” swoją polisę
Dwa błędy, które popełniamy przy ubezpieczaniu mieszkania
Część z nas przy ubezpieczeniu mieszkania i tego, co w środku, popełnia aż dwa błędy: po pierwsze, nie uwzględniając inflacji, czynimy nasz majątek niedoubezpieczonym, a po drugie – nie doceniamy faktu, że majątek rzeczowy w wielu przypadkach jest antyinflacyjny, a więc trzeba go chronić.
O ile nasze oszczędności trzymane w banku z reguły tracą na wartości (o ile ich nigdzie nie zainwestujemy), o tyle nasz majątek rzeczowy nie traci, a być może nawet staje się coraz cenniejszy. Każdy, kto remontował kuchnię, naprawiał schody, czy wstawiał nowe okna do mieszkania albo kupował nowe meble – wie, że to mocno podrożało. Czyli ewentualne naprawienie szkód będzie dziś droższe niż pięć lat temu.
Z tego punktu widzenia niezwykle ważne jest, by nie tylko ubezpieczyć najcenniejsze i nietracące na wartości składniki dobytku, ale też zrobić to dobrze. Czasem oszczędność 100 zł na składce ubezpieczeniowej w skali roku potrafi się przeokrutnie zemścić. Warto pamiętać, że na co, co mamy w domu, pracowaliśmy często przez całe życie. W tym kontekście ubezpieczenie jest de facto gwarancją, że nikt nam nie odbierze tych lat pracy, które włożyliśmy, żeby to zgromadzić.
Niestety, to bezpieczeństwo bardzo mocno drożeje. Niedawno ubezpieczałem kilka nieruchomości. W przypadku wszystkich składka była 0 20-30% wyższa niż rok temu (w przypadku jednej – o 70% wyższa, szaleństwo). Przy tym samym zakresie i przy niewiele wyższej sumie ubezpieczenia. Najwyraźniej firmy ubezpieczeniowe pozazdrościły bankom i też chcą mieć rekordowo wysokie zyski. Na szczęście na tym rynku jest konkurencja i można przynajmniej próbować ograniczyć skalę wzrostu kosztów polis. Ważne, żeby nie robić tego kosztem sumy ubezpieczenia.
OGŁOSZENIE: jeśli pracujesz w firmie ubezpieczeniowej i odpowiadasz w niej za rozwój biznesu, wizerunek marki, sprzedaż albo marketing – zapraszamy do współpracy z „Subiektywnie o Finansach”. Edukujmy wspólnie Polaków, by potrafili docenić wartość ubezpieczenia jako usługi gwarantującej tzw. święty spokój oraz poznawali nowoczesne rodzaje ubezpieczeń. Pisz na kontakt@subiektywnieofinansach.pl.
zdjęcie tytułowe: Remiza.pl, film z drona pokazujący pożar hali targowej