Rząd zdecydował, że wakacje kredytowe będą też w 2024 roku. Ale wprowadził ograniczenia. Wartość kredytu nie może przekraczać 1,2 mln zł, a wysokość raty musi stanowić co najmniej 30% dochodów. Jeśli komuś zależy na odroczeniu rat, a relacja rata-dochód jest na pograniczu progu, to czy teoretycznie może poprosić szefa o czasową obniżkę pensji? I czy to legalne?
Podobnie jak w 2022 i 2023 roku, również w tym kredytobiorcy złotowi będą mogli nie zapłacić czterech rat kredytowych. Dzięki temu – z zależności od wysokości raty – w domowym budżecie zostanie kilka, a może kilkanaście tysięcy złotych. Te pieniądze będzie można przejeść albo – co rozsądniejsze – można nimi nadpłacić kredyt.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Teoretycznie taka operacja jest neutralna dla systemu, bo niezapłacone w tym roku raty trafią na koniec kolejki spłaty. Teoretycznie, bo za kilka, kilkanaście czy kilkadziesiąt lat, kiedy będzie trzeba spłacić odroczone dziś raty, ich „siła nabywcza” będzie znacznie niższa niż dziś.
Do końca nie było pewne, czy nowy rząd zdecyduje się na przedłużenie wakacji kredytowych. Ale kilka dni temu wakacje dostały zielone światło. Na razie od rządu, bo projekt musi jeszcze zaaprobować parlament, ale wydaje się to formalnością.
Wakacje kredytowe: rata nie może być za niska
W wakacjach kredytowych sprezentowanych przez Zjednoczoną Prawicę w zasadzie nie było żadnych ograniczeń. Każdy, kto zaciągnął kredyt złotowy przed końcem czerwca 2022 r., mógł z nich skorzystać. Zarówno osoba, której rata kredytu pożerała większość dochodu, jak i zamożny kredytobiorca, dla którego rata była właściwie niezauważalna.
Rząd Donalda Tuska zdecydował się na pewne ograniczenia. Pierwsze to wartość kredytu. Żeby skorzystać z wakacji kredytowych, nie może ona przekraczać 1,2 mln zł. Z przebiegu konsultacji wynika, że za wprowadzeniem górnego limitu optował m.in. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który proponował ustawić próg na poziomie 1 mln zł. Rząd uznał jednak, że wakacjami kredytowymi powinni zostać objęci również mieszkańcy dużych miast, w których ceny nieruchomości odleciały w kosmos. Dlatego uwzględnił postulat UOKiK, ale z lekką nadwyżką.
Drugie ograniczenie to wysokość raty w relacji do dochodu liczonego jako średnia z trzech miesięcy przed złożeniem wniosku o wakacje kredytowe. Ten próg ustawiono na poziomie 30%. Przy założeniu, że dochód kredytobiorcy wynosi 10 000 zł, wówczas rata kredytu musi sięgać co najmniej 3000 zł, żeby na wakacje się załapać. Jest jedno odstępstwo od powyższych limitów – trzeba mieć na utrzymaniu co najmniej troje dzieci.
Nie wiem, dlaczego rząd ustawił próg akurat na poziomie 30%. Dlaczego nie na 20, 28 albo 50%? To, że próg w ogóle się pojawił, zapewne jest ukłonem w stronę banków (finansujących wakacje), bo automatycznie odetnie część kredytobiorców od tego wsparcia. Nawiasem pisząc, gdybym miał oddać to, co bankowcy mówią o wakacjach kredytowych, musiałbym użyć niecenzuralnych słów.
Firma deweloperska HREIT sprawdziła, ilu kredytobiorców załapałoby się na wakacje kredytowe. Bazując na danych z końca 2023 r., to ok. 40% kredytobiorców. Ale aż w przypadku 28% kredytobiorców relacja rata do dochodu mieści się w przedziale 20-30%. Ktoś, komu bardzo zależy na odroczeniu rat, a jego wskaźnik jest tylko nieco niższy niż 30%, może czuć się sfrustrowany. I zapewne takie osoby będą próbowały różnych sposobów na to, by zmieścić się w limicie, a więc w jakiś sposób sztucznie, na chwilę zaniżyć sobie pensję. Jak to zrobić? Czy to w ogóle możliwe?
Przeczytaj też: Czy w tym roku będą wakacje kredytowe? Diabelski dylemat rządu. Podsuwam trzy sposoby, jak można wyjść z tego z twarzą. Ale nie za darmo
Pracodawca związany datą wypłaty pensji
Jak już wspomniałem, na potrzeby zbadania relacji raty do dochodu pod uwagę będzie brana średnia z ostatnich trzech miesięcy. Z projektu ustawy wynika, że pierwszą ratę będzie można odroczyć w maju, a więc kredytobiorca będzie musiał uwzględnić średni dochód z lutego, marca i kwietnia. Na tę chwilę w grę wchodzi więc obniżenie wynagrodzenia w kwietniu, może w marcu.
Wydaje się, że stosunkowo łatwo jest ponaginać dochody w przypadku przedsiębiorców prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą, zwłaszcza tych działalności udających etat. W takim przypadku przedsiębiorca ma tylko jednego kontrahenta. A o dochodzie uzyskanym w danym miesiącu świadczy data wystawienia faktury. Zamiast w kwietniu, można fakturę wystawić w maju. Oczywiście o ile taki przedsiębiorca – kredytobiorca dogada się ze swoim pracodawcą (formalnie kontrahentem).
Ale jak to wygląda w przypadku większych firm i osób zatrudnionych na etacie? Czy tu jest jakaś elastyczność? Zadanie jest skomplikowane, ponieważ w takiej sytuacji kredytobiorcom zapewne zależy na tym, by przesunąć wypłatę części wynagrodzenia, a nie zarobić mniej.
A zatem, czy legalne jest uzgodnienie z pracodawcą, by wypłacił później niż zwykle pensję lub premię, czy pracodawca może się na to zgodzić i czy taki ruch nie będzie przedmiotem kontroli? Na ile to będzie działanie na granicy prawa, a może jej przekroczenie? O opinię poprosiłem Tomasza Czerkiesa, radcę prawnego w ADP Polska, międzynarodowej firmie specjalizującej się w doradztwie kadrowo-płacowym.
„Przepisy Kodeksu pracy w tym zakresie gwarantują ochronę praw pracowniczych, a jednym z takich uprawnień jest prawo do terminowej wypłaty wynagrodzenia za pracę. Nawet wniosek pracownika nie może zmodyfikować tej zasady. W praktyce – gdyby pracodawca zgodził się na „przesunięcie” wypłaty wynagrodzenia za pracę, to nawet gdyby uzasadniał to „przesunięcie” wnioskiem pracownika, i tak naraża się na odpowiedzialność wykroczeniową, ponieważ nieterminowa wypłata wynagrodzenia za pracę jest wykroczeniem z ryzykiem zapłaty grzywny nawet do 30 000 zł”
– tłumaczy Tomasz Czerkies. Ta zasada dotyczy podstawy wynagrodzenia, bo w przypadku różnego rodzaju „dodatków” pojawia się większa elastyczność. Ekspert podkreśla, że chodzi o wewnątrzzakładowe składniki wynagrodzenia, czyli takie, które obowiązują wyłącznie u danego pracodawcy, a jednocześnie nie są regulowane powszechnie obowiązującymi przepisami. Mowa tu o premiach, nagrodach czy dodatkach pieniężnych. Tomasz Czerkies:
„W tym zakresie pracodawca – w uzgodnieniu z pracownikami – może modyfikować terminy i zasady wypłaty takich składników wynagrodzeń. Przy czym w tym wypadku kluczowy jest element uzgodnienia z pracownikami takich zmian. Innymi słowy, pracodawca nie może jednostronnie dokonać zmiany w zasadach wypłaty tych składników, powinien to uzgodnić z pracownikami, a to z kolei jest czasochłonne.”
O ile w małych czy mikrofirmach takie uzgodnienie z pracodawcą może być stosunkowo proste, w przypadku firm średnich i dużych wypłata wynagrodzenia poza zwykłym harmonogramem może rodzić problemy logistyczne. Służby kadrowo-płacowe w firmach muszą przecież ogarnąć kwestie odprowadzenia składek i podatków. Ekspert tłumaczy:
„Jakakolwiek wypłata poza harmonogramem wypłaty listy płac oznacza, że cały proces naliczania trzeba przeprowadzić od początku do końca. Jest to proces czasochłonny, a dodatkowo skomplikowany organizacyjnie, ponieważ takie listy płac ad hoc, a precyzyjniej – dane z takiej listy płac muszą się znaleźć w raportach i dokumentach wysyłanych do ZUS, zaś potrącone w ramach takiej listy płac zaliczki na podatek dochodowy od osób fizycznych oraz składki na ubezpieczenia społeczne i ubezpieczenie zdrowotne – odpowiednio należy dosumować do przelewów dokonywanych na rzecz US i ZUS, które z kolei są wykonywane raz w miesiącu, po wykonaniu głównej listy płac.”
Chodzi więc o to, że każde dodatkowe naliczenie wynagrodzeń w trakcie miesiąca generuje dodatkową pracę i niekoniecznie spodoba się ludziom z działów HR. Jest wykonalne, ale czasochłonne.
Bank skontroluje czy klient nie kantuje?
Informacja o dochodach z ostatnich trzech miesięcy ma być podana we wniosku o wakacje kredytowe w formie oświadczenia. Czy banki będą je weryfikować? Nie sądzę. Obsługa programu, przyjęcie wniosków, zmiany w harmonogramie spłat to dla banków dodatkowa praca, choć zapewne w części zautomatyzowana. Bankowcy nie wiedzą jeszcze, jak podchodzić będą do oświadczeń, czekają na ustawę. Ale z zakulisowych rozmów wynika, że szczegółowych kontroli, a przynajmniej na dużą skalę raczej nie będzie.
Teoretycznie bank mógłby zainteresować się sprawą, jeśli zauważy, że wpłynęła niższa lub opóźniona pensja od tego samego pracodawcy co zwykle.
„Z punktu widzenia relacji pracowniczych, bank raczej nie jest w stanie stwierdzić i ustalić nieterminowej wypłaty wynagrodzenia, ponieważ nie ma ku temu niezbędnych danych, chociażby nie ma informacji odnośnie do obowiązującego u pracodawcy terminu wypłaty wynagrodzenia, który w praktyce może być ustalony na koniec miesiąca, ale równie dobrze może przypadać w ciągu pierwszych 10 dni kolejnego miesiąca kalendarzowego za miesiąc poprzedni”
– mówi Tomasz Czerkies. Poza tym bank mógłby namierzyć nietypowy przelew wynagrodzenia, jeśli klient ma konto główne w tym samym banku, w którym kredyt. Taka sytuacja może dotyczyć większości kredytobiorców. Banki już dawno temu postawiły na tzw. cross-selling, czyli sprzedaż wiązaną. Zwykle za założenie konta (i przelew wynagrodzenia) banki oferowały i oferują nieco niższą marżę kredytową.
Ale może być też tak, że klient ma konto główne w innym banku niż kredyt, a wtedy namierzenie nietypowego wynagrodzenia staje się wręcz niemożliwe.
Oczywiście nie namawiam do manipulowania wysokością wynagrodzenia, ale nie uważam też, żeby przesunięcie wypłaty np. premii było zbrodnią. Jeśli szef czy szefowa się zgodzą, to czemu nie. Poza tym rząd wpisał do projektu próg 30%. Czym różni się sytuacja kredytobiorcy, u którego wskaźnik raty do dochodu wynosi 31%, od kogoś, kto ma wskaźnik na poziomie 29%? Można powiedzieć, że to czysta niesprawiedliwość, ale rząd – skoro postanowił postawić barierę – to musiał arbitralnie wskazać konkretny poziom tej bariery.
Wnioski o wakacje kredytowe raczej na pewno będą przyjmowane na podstawie oświadczenia pod rygorem odpowiedzialności karnej za podanie nieprawdy. Róbcie więc tak, by być w zgodzie z prawem i własnym sumieniem.
Źródło zdjęcia: Maciej Bednarek