Wakacje kredytowe – jeśli ustawa, którą zapowiedział premier Mateusz Morawiecki, będzie zawierała korzystne dla kredytobiorców zapisy – może być niewielką, ale jednak manną z nieba dla większości posiadaczy złotowych kredytów hipotecznych. Ale może być też pułapką dla kredytobiorców. Od czego to zależy? Od odpowiedzi na te cztery pytania
Odkąd Mateusz Morawiecki ogłosił swój czteropunktowy program wsparcia kredytobiorców, zaczęliście przesyłać do „Subiektywnie o Finansach” (na skrzynkę kontakt@subiektywnieofinansach.pl) sporo pytań o obiecane przez premiera wakacje kredytowe dla posiadaczy kredytów hipotecznych. Poniekąd słusznie właśnie na ten element premierowskiego planu zwracacie szczególną uwagę, bo w zasadzie to jedyna rzecz, która jest w nim nieobwarowana żadnymi warunkami i ma być dostępna w miarę szybko oraz dla każdego.
- Katastrofa? A może też megapromocja? Paweł Mizerski z UNIQA TFI o wynikach funduszy obligacji [WYCISKANIE EMERYTURY]
- Inflacja może uderzyć w e-commerce. Ale spokojnie: Twój ulubiony sklep internetowy nie ucierpi. Trzy cechy decydują o tym, że wciąż będziesz w nim kupować [WIĘCEJ NIŻ PŁATNOŚCI]
- Czy to dobry moment na zakup mieszkania? Kiedy warto nadpłacić kredyt hipoteczny? Czy dziś lepiej mieć kredyt czy oszczędności? Pytania na czas wysokiej inflacji [ODPOWIEDZIALNE FINANSE]
No bo tak: Fundusz Wsparcia Kredytobiorców (premier włączył go do swojego planu, choć jest to narzędzie, które już istnieje) jest dostępny tylko dla tych, którzy stracili pracę lub są niemal bankrutami (rata powyżej 50% zarobków, 1200 zł na osobę w rodzinie po jej zapłaceniu). Zamiana WIBOR na jakiś inny wskaźnik nastąpi dopiero w 2023 r. i nie wiadomo, czy coś pomoże. A zobowiązanie banków, żeby zrobiły dodatkową zrzutę akonto niespłacanych na czas kredytów wcale nie musi przełożyć się na zawartość kieszeni kredytobiorców.
Czytaj więcej o programie premiera dla kredytobiorców: Program wsparcia dla kredytobiorców to wydmuszka. To dobrze czy źle? (subiektywnieofinansach.pl)
Czytaj o pomyśle na „likwidację” WIBOR-u: Likwidacja WIBOR. Czy to ma sens? Kto zyska, kto straci? Kto zapłaci? (subiektywnieofinansach.pl)
Czytaj też: Premier i Donald Tusk na pomoc złotówkowiczom. Uwaga, pułapka! (subiektywnieofinansach.pl)
„Bank podwyższył mi ratę dwukrotnie. Pensja wzrosła mi w tym czasie o 400 zł”
Wakacje kredytowe prawdopodobnie będą dotyczyły każdego kredytobiorcy, który uzna, że chciałby nie płacić najbliższej raty kredytu, bo nie dopina mu się domowy budżet. Pomoc polega na tym, że będzie można przesunąć na bliżej nieokreśloną przyszłość (zapewne ten horyzont namaluje projekt ustawy) cztery raty w roku 2022 oraz cztery raty w roku 2023.
Wygląda to na podobne narzędzie do tego, które banki wymyśliły po wybuchu pandemii COVID-19. Wtedy też można było nie zapłacić kilku rat i przenieść je na koniec harmonogramu. Jest jedna różnica: od tamtych wakacji kredytowych banki naliczały odsetki, a teraz przeniesienie raty na później nie ma nic dodatkowo kosztować.
Biorąc pod uwagę, w jak kiepskiej sytuacji są niektórzy kredytobiorcy – nie to że posiadający kredyt na nie wiadomo jak wielką hacjendę, lecz na mieszkanko 50-60 m2 – wakacje kredytowe mogą być ratunkiem.
„Rata mojego kredytu hipotecznego w styczniu 2022 r. wynosiła 1900 zł, na maj właśnie przysłali mi harmonogram z ratą 3400 zł. Zdolności kredytowej nie mam nawet na kartę kredytową z limitem 5000 zł. Pensja wzrosła mi w tym czasie o 400 zł na rękę, czyli o 7% podstawy. Może uda się wyszarpać jeszcze 5% podwyżki. Ale czuję, że czeka mnie szukanie dodatkowej roboty”
– napisał jeden z czytelników „Subiektywnie o Finansach”. Nie znam parametrów jego kredytu, ale sądząc po kwocie, zapewne mówimy o posiadaczu kredytu na 500 000 zł (jeśli miał 20% wkładu własnego to mógł za to kupić 60 m2 w mieście lub trochę więcej pod miastem), którego oprocentowanie przed podwyżkami stóp wynosiło 2,5%. Teraz bank zapewne zaktualizował WIBOR z 0,25% do 6% i wyszło, co wyszło.
Pensja 5600 zł na rękę i kredyt z ratą 1900 zł to już na starcie nie wyglądało różowo (obciążenie płatnością dla banku wynosiło ok. 34% domowego budżetu), a teraz wygląda wręcz tragicznie. Zarobki po podwyżce w jakichś 57% idą na pokrycie raty, a nawet jeśli dojdzie jeszcze 300 zł do pensji, to i tak będzie przekraczała 53% dochodów.
Wakacje kredytowe dla posiadaczy kredytów hipotecznych – czego jeszcze nie wiemy?
To jest realna historia, w której kredytobiorca jest w zasadzie złapany w pułapkę. Oczywiście nie powinien się tak odważnie zadłużać, ale gdyby chciał być megarozsądny, to – jak wyliczyłem w tym tekście – każdy 1000 zł jego dochodów na rękę powinien przekładać się na ledwie 4 m2 mieszkania kupowanego na kredyt. Czyli stać go było na 23 m2 „w kredycie”. A całą resztę powinien sfinansować z oszczędności – które, przy obecnych cenach mieszkań, powinny wynosić 250 000 – 300 000 zł.
Sęk w tym, że aby tyle zaoszczędzić, trzeba odkładać po 500 zł miesięcznie przez… 40-50 lat. Albo dostać spadek. Ten konkretny człowiek powinien więc otrzymać w banku dwie rzeczy odbierające mu nadzieję. Pierwsza to symulacja kredytu dla oprocentowania 10% rocznie, a druga to informacja: „dopóki nie zarabiasz 15 000 zł miesięcznie, nie stać cię na mieszkanie prawie w całości na kredyt”.
W tej sytuacji zapewne znajdzie się kilkadziesiąt tysięcy ludzi, którzy zadłużali się w czasach, gdy obowiązywał miraż taniego pieniądza. I to dla nich – zapewne nie tylko dla nich, bo wiele osób ze „starszym” kredytem też ma problem przy oprocentowaniu 8-10% rocznie – ratunkiem mogą być wakacje kredytowe. Kilku istotnych rzeczy o nich nie wiemy:
>>> czy będzie można nie płacić czterech rat z kolei, czy tylko jednej raz na kwartał?
>>> do kiedy zostanie odroczona zapłata raty? Przesunięcie będzie na koniec harmonogramu czy np. na dwa-trzy lata?
>>> czy program obejmie tylko klientów posiadających złotowe kredyty o zmiennej stopie czy wszystkich posiadaczy kredytów?
>>> czy korzystanie z wakacji kredytowych nie odetnie możliwości zaciągania innych zobowiązań?
Wakacje kredytowe dla posiadaczy kredytów hipotecznych jak… odroczona płatność?
Strategiczne jest to drugie pytanie. Jeśli przesunięcie jest tylko np. na dwa-trzy lata, to będzie trzeba korzystać z wakacji kredytowych ostrożnie, bo spłata odłożonych rat w pewnym momencie nałoży się na spłatę tych „planowych” i może nastąpić kumulacja, która i tak finansowo „zabije” kredytobiorcę.
Nastąpi to zwłaszcza wtedy, jeśli będziemy mieli możliwość korzystania z wakacji longiem (czyli niepłacenia np. przez cztery miesiące z rzędu), a potem – np. za te trzy lata – nastąpią cztery miesiące longiem płacenia podwójnych rat. Nie wiemy, ile wtedy będą wynosiły nasze dochody, ile będą wynosiły raty „regularne”.
Potencjalna pułapka ma podobny charakter do zakupów z odroczoną płatnością. Kupujemy coś, najbliższa rata jest dopiero za pół roku i… zapominamy o sprawie. Podciągamy w tzw. międzyczasie limit karty kredytowej, zaciągamy debet, a potem nagle dowiadujemy się, że do tego wszystkiego dochodzi początek spłaty rat wynikających z odroczonej płatności za jakiś sprzęt RTV czy AGD.
Byłoby najlepiej, gdyby wakacje kredytowe przesuwały raty na koniec harmonogramu, ale wtedy banki będą najbardziej stratne. Udzieliły nam kredytu i przez np. 20 lat nie będą mogły brać za kawałek tego kapitału odsetek. W tym czasie mogłyby „czesać” na tych pieniądzach 10% rocznie.
Z drugiej strony: taki wariant byłby najbardziej korzystny dla nas – nawet nie mając kłopotów finansowych, będzie się opłacało wziąć wakacje kredytowe, żeby zapłacić ratę za długie lata – wtedy, gdy będzie ona znacznie mniej warta w realnych pieniądzach (za 20 lat każdy 1000 zł będzie wart tyle co dziś 300-500 zł).
Czy banki przygotują pułapki dla chętnych na wakacje kredytowe?
Ważna jest też odpowiedź na pytanie, czy jeśli odłożymy płatność raty na koniec harmonogramu (a nie tylko na dwa-trzy lata), to mogą nas czekać konsekwencje podobne do tych, które spotykają posiadaczy przeterminowanych kredytów.
Z jednej strony: rzecz będzie „lege artis”. Z drugiej strony: klient ma niezapłacone raty kredytu, odroczone na dłużej lub krócej. Jak to będzie komunikowane w statystykach BIK? Czy taki konsument może mieć odciętą drogę do innego kredytu, debetu, karty kredytowej, pożyczki ratalnej, zakupu czajnika na raty zero procent w sklepie?
Teoretycznie tak być nie powinno. I być może formalnie tak nie będzie. Ale banki – podobnie jak robiły to w poprzedniej edycji wakacji kredytowych, w czasie COVID-19 – mogą nieformalnie odnotować skorzystanie przez klienta z wakacji i odpowiednio go „oflagować” jako „czynnik niepewny” albo „reakcyjny”.
Może to mieć dwa cele: prewencyjny i motywacyjny. Prewencyjny to taki, żeby delikwent przypadkiem nie chciał skorzystać z tych (nieopłacalnych dla banku) wakacji kredytowych. A motywacyjny to taki, żeby jak najszybciej – o ile będzie to możliwe – wyrównał płatności rat, ładnie przeprosił i już więcej nie robił bankowi problemów.
Czytaj więcej o tym: Czy oferowane przez banki wakacje kredytowe będą finansową pułapką? (subiektywnieofinansach.pl)
Czytaj też: „Za takie wakacje kredytowe to my dziękujemy”. Ogromne koszty, odrzucone wnioski (subiektywnieofinansach.pl)
Jak znam życie, w rządzie oczywiście tego nie przewidzą i w ustawie nie będzie żadnych „ograniczników”. Z punktu widzenia rządzących ważne jest, żeby w power-poincie wszystko ładnie wyglądało. Czy będzie działało w realu? Who cares? „Polski Ład” też ładnie wyglądał na plakatach, na które rząd wydał miliony złotych naszych pieniędzy, choć wiemy, jak wielkim i śmierdzącym okazał się bullshitem.
Wakacje kredytowe a zmiana kredytu na stałoprocentowy. Pułapka?
No i na koniec jeszcze warto pomyśleć, czy w kontekście wakacji kredytowych nie warto poczekać z zamianą kredytu zmiennoprocentowego na stałoprocentowy. Niewykluczone bowiem, że wakacje kredytowe będą opcją dostępną tylko dla tych kredytobiorców, którzy mają kredyty oparte na stawce WIBOR, a nie tych, którzy przeskoczyli na oprocentowanie będące jakimśtam wewnętrznym wskaźnikiem banku. Kredyt o stałym oprocentowaniu to nie to samo co kredyt z zamrożoną stawką WIBOR!
Nikt nie chciał kredytów stałoprocentowych, gdy banki proponowały oprocentowanie 4-5% w skali roku na pięć-siedem lat, a teraz wszyscy chcą stałego procentu, gdy banki proponują „blokadę” odsetek na poziomie 8-9% rocznie.
Jeśli będziemy mieli szybki wzrost inflacji, błyskawiczną „rozwałkę” gospodarki i spadek cen (wywołany recesją), to taka zamiana kredytu na stałoprocentowy na długie lata sama w sobie może być pułapką – bo za dwa lata stopy procentowe będą już spadały.
A jeśli się okaże, że skorzystanie z tej zamiany na stały procent w dodatku odcina drogę do wakacji kredytowych (i jeśli w dodatku okaże się, że te wakacje są w wersji fajniejszej dla kredytobiorców, czyli z „odroczką” na 20 lat i zapłatą raty w zupełnie innych wartościach realnych pieniądza) to będziemy mieli – jak to mówią – „pełen komplet”.
Jak wakacje kredytowe zmniejszą problem posiadaczy kredytów hipotecznych?
Czy wakacje kredytowe pomogą bohaterowi niniejszego felietonu, który zarabia dziś 6000 zł na rękę i ma 3400 zł raty kredytu (bez gwarancji, że nie będzie więcej, a w zasadzie z gwarancją, że to jeszcze nie koniec podwyżek)?
Cóż, kwartalna rata wynosi w tym przypadku 10 200 zł. Odjęcie jednej płatności oznacza, że kwartalne obciążenie bieżące spada do 6800 zł. Jeśli rozbijemy to na trzy miesiące to wypada po niecałe 2270 zł miesięcznie. Przy założeniu że pensja wzrośnie do 6300 zł mamy sytuację, w której rata kredytu „zjada” 36% pensji. Mniej więcej tyle, ile na początku.
Ale po pierwsze to ma obowiązywać tylko w tym i w przyszłym roku, po drugie podwyżka wynagrodzenia nie jest pewna, a po trzecie – w mocy pozostają wszystkie powyższe pytania.
Po czwarte wszakże: przy takim obciążeniu domowego budżetu nasz bohater i tak ma dobre wyjście – może skorzystać z Programu Wsparcia Kredytobiorców. Przez trzy lata nie musi płacić ani grosza (płatności przejmie Bank Gospodarstwa Krajowego), potem jest kilka lat przerwy i trzeba zacząć oddawać pożyczoną kasę. Ale jeśli spłacamy ratki do BGK w terminie, to 30% na koniec nam umorzą.
Zgłosiłeś się do wakacji kredytowych? Może stracić prawo do Funduszu Wsparcia Kredytobiorców
W przypadku naszego bohatera skorzystanie z wakacji kredytowych nie tylko jest mniej opłacalne niż zgłoszenie się do Funduszu Wsparcia Kredytobiorców. To jest wręcz pułapka, bo po skorzystaniu z wakacji kredytowych rata spada poniżej progu, który umożliwia przejęcie rat przez BGK w ramach FWK. A Fundusz Wsparcia nie tylko działa dłużej, ale ma znacznie szerszy zakres działania – przez trzy lata nie płaci się żadnej raty (a nie tylko co trzeciej). A potem jeszcze część kasy umarzają.
Docelowo więc wakacje kredytowe będą raczej dla osób, którym rata nie pożera więcej niż 50% domowego budżetu. Jeśli warunki zwrotu pieniędzy będą liberalne – będzie to oferta, która opłaci się 100% kredytobiorców. Kłopot w tym, że jeśli banki się zorientują, że to tak działa, a rząd ich nie ochrania – zapewne zaczną się „przecieki” do mediów, że te wakacje kredytowe wcale nie są takie fajne, bo np. „uwalają” na dobre zdolność kredytową albo odcinają możliwość zakupu czajnika na raty.
——————-
Posłuchaj podcastu „Finansowe sensacje tygodnia”! Co potrafi bankowa sztuczna inteligencja?
Jak sztuczna inteligencja zmieni usługi bankowe i co będzie miał z tego klient? Jak pandemia wpłynęła na usługi wykorzystujące sztuczną inteligencję? Jak bardzo inteligentny może być czatbot i ile spraw klientowskich może załatwić? I jak to wpływa na „obłożenie” pracą żywych konsultantów? Ile pieniędzy inwestują największe polskie banki w rozwój usług wykorzystujących sztuczną inteligencję? Czy połączenie big data i sztucznej inteligencji jest możliwe? Czy po bankowości elektronicznej oraz mobilnej nadchodzi era bankowości głosowej? Naszym gościem w kolejnym odcinku „Finansowych sensacji tygodnia” jest Mariusz Piturecki, który w Alior Banku odpowiada za usługi wykorzystujące sztuczną inteligencję. Zapraszamy do posłuchania pod tym linkiem oraz w Spofify, Google Podcast, Apple Podcast i na pięciu innych platformach podcastowych!
——————-
Posłuchaj podcastu „Nowocześni Mobilni”! Naszym gościem jest Magdalena Kaca z Volkswagen Financial Services
Ekipa „Subiektywnie o finansach” zaprasza do wysłuchania pierwszego podcastu z cyklu „Nowocześni Mobilni”. Maciej Samcik rozmawia z Magdaleną Kacą, która w Volkswagen Financial Services zajmuje się m.in. tworzeniem nowych produktów oraz analizą danych. A tematem naszego spotkania są ubezpieczenia samochodowe oparte na stylu jeżdżenia, telemetria oraz aplikacje samochodowe, które ułatwiają życie kierowcom. Co jest do ugrania, gdy pozwolimy śledzić nasz styl jazdy? Czy to bezpieczne? Co dzieje się z informacjami, które pozyskuje na nasze temat aplikacja? Zapraszam do posłuchania pod tym linkiem! Podcast jest dostępny również na popularnych platformach podcastowych – Spotify, Google Podcast, Apple Podcast i kilku innych.
zdjęcie tytułowe do tekstu: Geralt/Pixabay