Nie wiem jak Wy to robicie, ale wygląda na to, że macie coraz większą zdolność kredytową. I z przerażeniem stwierdzam, że w coraz większym stopniu ją wykorzystujecie ;-)). Z ogłoszonych właśnie danych Biura Informacji Kredytowej (to baza danych, w której banki umieszczają wszystkie udzielone kredyty, współpracuje z nią także część firm pożyczkowych) wynika, że w zeszłym roku pożyczyliście od różnej maści instytucji finansowych ponad 120 mld zł! Z tego aż dwie trzecie to pożyczki na konsumpcję, zaś reszta – kredyty hipoteczne. Te 120 mld zł to duża kasa, jeśli wziąć pod uwagę, że mediana miesięcznego wynagrodzenia w Polsce to jakieś 2600 zł na rękę, zaś pracuje tu 16 mln osób. Lecz z innych danych, które wyciągnąłem niedawno z KNF i NBP wynika, że w sumie jesteśmy winni bankom już ponad 1,1 bln zł. Powodzenia w spłacaniu ;-)).
DO BANKU DRAŁUJEMY PO 11.000 ZŁ. AŻ 7 MLN RAZY! Raport o naszych długach, sporządzony przez BIK, przynosi wiele więcej ciekawych ustaleń. Otóż w zeszłym roku co prawda pożyczyliście w sumie więcej pieniędzy, ale udzielonych pożyczek było „tylko” 7,16 mln sztuk, czyli o ponad pół miliona mniej, niż trzy lata temu. To oznaczać może dwie rzeczy: że coraz więcej osób ma na tyle wysokie dochody, że pożyczanie na konsumpcję przestało ich interesować oraz że te osoby, które nie mają jeszcze statusu „niepotrzebujących kredytów” są w stanie pożyczyć więcej. Pytanie brzmi czy wynika to z coraz większej zdolności kredytowej, czyli z rosnących wynagrodzeń, czy też (co znacznie mniej prawdopodobne) z coraz bardziej liberalnej polityki banków, ich większego apetytu na ryzyko. Średnia wartość kredytu konsumpcyjnego jest dziś o jakieś 1300 zł wyższa, niż dwa lata temu i wynosi niemal 11.000 zł.
- Połowa Polaków ma jakiś kredyt. Kiedy opłaci się skorzystać z jego refinansowania albo z konsolidacji? O strategiach spłaty zadłużenia [POWERED BY RAIFFEISEN DIGITAL]
- Szybkie przelewy, docierające błyskawicznie do dowolnego odbiorcy na świecie? Usługi takie jak Visa Direct mogą przyspieszyć ruch pieniędzy [POWERED BY VISA]
- Amerykańskie akcje i dolar toną. Ale zbliżają się też do ważnych poziomów wycen. Czas decyzji dla inwestorów: Trump to katar czy ciężka grypa? {POWERED BY UNIQA TFI]
WIĘCEJ ZARABIAMY, ŁADNIE SPŁACAMY. Dlaczego uważam, że pożyczający z banków na konsumpcję najwyraźniej są w coraz lepszej kondycji finansowej? Ano na podstawie innych statystyk BIK, z których wynika, że wśród kredytów udzielonych w 2008 r. po 24 miesiącach „popsuło się” aż 8%, zaś po 36 miesiącach – już 12% spośród nich. Zaś wśród kredytów udzielonych w latach 2014-2015 po 24 miesiącach tzw. default dotknął 3,2-3,3% kredytów, zaś po 36 miesiącach – 4,1%. Tylko dlaczego w takim razie, do wafla, te kredyty są wciąż takie drogie!?
CO CZWARTA MAŁA POŻYCZKA JUŻ NIE Z BANKU. BIK przynosi też ciekawe cyferki na temat branży pożyczkowej i tego czym różni się klient bankowy od klienta bankowo-pożyczkowego oraz od tego, który z banku wyleciał już przez okno i jest skazany wyłącznie na pożyczki pozabankowe. Otóż według BIK wśród wszystkich pożyczek konsumpcyjnych, które zaciągnęliśmy w zeszłym roku (80 mld zł) jakieś 10 mld zł to małe pożyczki do 4.000 zł. W tej części rynku aż 25% udział mają pozabankowe firmy pożyczkowe. A więc co czwarta osoba pożyczająca mniej, niż 4.000 zł poszła do firmy pożyczkowej, a nie do banku – choć przecież banki mają również taką, niskokwotową ofertę. Prawdopodobnie to kwestia mniejszej liczby formalności i przyjaznego procesu udzielania pożyczki. Na pewno nie ceny, bo pożyczki pozabankowe są średnio cztery razy droższe, niż bankowe. W pożyczkach do 1.000 zł (stanowią tylko 1,1 mld zł z całej 80-miliardowej puli pożyczek na konsumpcję) firmy pozabankowe mają już prawie 50% udziałów rynkowych.
KLIENT FIRMY POŻYCZKOWEJ: TYLKO CO TRZECI BEZ SKAZY. Ze statystyk BIK wynika, że tylko 32-33% klientów firm pozabankowych nie ma i nigdy nie miało na koncie żadnych opóźnień w spłatach rat kredytów lub pożyczek. W przypadku klientów banków ten odsetek wynosi 87%. To drastyczna różnica: o ile banki mają tylko co dziesiątego klienta z jakimikolwiek problemami płatniczymi w historii (niekoniecznie bieżącymi!), to firmy pożyczkowe nie mają stresu tylko z co trzecim klientem! Mniej więcej 45% klientów, którzy mają i kredyt w banku i pożyczkę pozabankową miało kiedykolwiek w historii lub obecnie ma opóźnienie w spłacie większe, niż trzy miesiące. W przypadku klientów, którzy mają tylko pożyczki pozabankowe ten odsetek wynosi prawie 50%. Krótko pisząc: co drugi klient firmy pożyczkowej ma „zafajdaną” historię w BIK-u, czyli w przeszłości miał – albo i dziś ma – poważny problem ze zwrotem pieniędzy. Co ciekawe, wygląda na to, że firmy pożyczkowe coraz ostrzej wydzierają sobie tych klientów, bo jak się spojrzy na odsetek nie spłacanych pożyczek, to w przypadku tych udzielonych w 2016 r. krzywa bieżących problemów ze spłatą jest dużo wyżej, niż w przypadku pożyczek udzielonych wcześniej.
POD HIPOTEKĘ POŻYCZAMY JUŻ ŚREDNIO 214.000 ZŁ! Jeśli chodzi o kredyty mieszkaniowe, to sprawa też jest ciekawa, bo banki przyznały ich najmniej od wielu lat – 192.000. Wartościowo te kredyty nie odbiegają od statystyk z poprzednich lat, co oznacza, że wartość pojedynczej umowy rośnie (czyli mamy coraz większą zdolność kredytową i wykorzystujemy ją do zakupu nieco większych mieszkań lub też takiego samego metrażu, ale drożej). Średnia wartość jednego kredytu hipotecznego udzielonego w 2016 r. to 214.000 zł. Jeszcze dwa lata wcześniej było to 200.000 zł.
GDZIE SIĘ PODZIAŁO 42.000 KREDYTÓW FRANKOWYCH? Już tylko 519.000 kredytów to te udzielone we franku szwajcarskim. Trudno powiedzieć na ile jest to wynikiem spłacania przed terminem niektórych kredytów, a na ile przymusowego przewalutowania kredytów klientom, którzy nie spłacają rat. W ciągu roku „wyparowało” 20.000 kredytów walutowych, zaś w ciągu dwóch lat – już 42.000 kredytów (czyli 7% wszystkich).
PROBLEM FRANKOWICZÓW? SPŁACAJĄ RATY PERFEKCYJNIE. Biuro Informacji Kredytowej raportuje, że jakość kredytów walutowych jest dziś lepsza, niż złotowych i podaje te cyferki również w ujęciu po „odessaniu” kredytów przymusowo przewalutowanych na złotowe ze względu na wypowiedzenie umowy przez bank. Jeśli chodzi o kredyty z kluczowego 2008 r., to dziś nie spłacanych w terminie jest 1,9% kredytów frankowych, zaś gdyby uwzględnić kredyty dziś już złotowe, ale przewalutowane „przymusowo”, to byłoby 2,9%. Tymczasem według BIK nie spłacanych jest też 6,2% kredytów złotowych, zaciągniętych w 2008 r. Dane z innych lat podpinam w tabelce poniżej.
KARTY KREDYTOWE: JESTEŚMY MONO. I Z BUFOREM. No i na koniec jeszcze dwa słowa o kartach kredytowych. Mamy ich tylko 1,06 mln, zaś limity kredytowe do wykorzystania to 35 mld zł. Wykorzystaliśmy tylko co trzecią złotówkę z przyznanych limitów (13 mld zł), więc marsz mi do sklepu ;-). Coraz więcej Polaków posiadających kredytowy plastik ma tylko jedną kartę, co zapewne jest wymuszane przez banki – karty niewystarczająco często używane są po prostu obciążane coraz wyższymi prowizjami.