Transakcja kartą – 1 punkt, wpływ na konto – 10 punktów, rejestracja w usłudze Blik – 5 punktów. Zebrałeś 150 punktów? Możesz otrzymać pakiet medyczny za darmo i 20% zniżki na ubezpieczenie samochodu. Tak ma działać nowy program lojalnościowy od VeloBanku VeloKorzyści. Czy to dobry sposób na lojalizowanie klientów?
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Bankowcom bardzo zależy na pozyskiwaniu aktywnych klientów, a więc takich, którzy nie tylko ograniczają się do otwarcia nowego konta, ale też aktywnie i regularnie bankują. Dobrze by było, gdyby korzystali z usług bankowych (płatności kartą, wpływ wynagrodzenia, czasem jakiś kredycik…), a jeszcze lepiej, gdyby – za pomocą aplikacji bankowej – korzystali również z usług pozabankowych (np. zakup ubezpieczenia, rejestracja w programie 800+, zakup biletów parkingowych). Na takich klientach banki zarabiają.
Dlatego promocje bankowe (tutaj nasz przegląd) najczęściej obwarowane są aktywnością. Nie wystarczy otworzyć nowego konta, aby załapać się na bonus. Zwykle musimy też zapłacić daną kwotę kartą w kilku transakcjach, wyrazić zgody marketingowe, zapewnić wpływ na konto, regularnie logować się do aplikacji mobilnej itd. To ma nas przyzwyczaić do danego banku, zapoznać z jego systemami i niejako uzależnić. I chyba w miarę działa, skoro o promocjach bankowych piszemy od lat.
Problem w tym, że to wszystko jest jednorazowe. Banki nie premiują w żaden sposób aktywnego bankowania (no chyba że tak potraktujemy zwolnienie z opłaty za konto i kartę). Wręcz przeciwnie – często widziałem skargi czytelników na to, że banki doceniają jedynie nowych klientów lub klientów, którzy akurat chcą odejść. VeloBank postanowił to zmienić.
VeloKorzyści – bankuj, zbieraj punkty i zyskuj!
Właśnie wystartował nowy program lojalnościowy VeloBanku – VeloKorzyści. Jego zasady są proste – za niemal każdą aktywność bankową (logowanie do programu, płatności kartą, wpływy na konto, zaciąganie kredytów, zakup usług dodatkowych itd.) klienci zbierają punkty, które plasują ich na jednym z czterech poziomów programu (pierwszym, drugim, trzecim lub czwartym – nie pokuszono się o jakieś wymyślne nazwy w stylu: srebrny, złoty, diamentowy i perłowy).
Na pierwszym poziomie automatycznie znajduje się każdy klient, który dołączy do programu. Poziom drugi odblokowuje się po zdobyciu 50 punktów, poziom trzeci po zdobyciu 100 punktów, a poziom czwarty po zdobyciu 150 punktów. Wraz ze zdobywaniem kolejnych poziomów odblokowujemy też dostęp do tzw. korzyści (zaraz do nich dojdę).
Za co można zdobywać punkty? W największym skrócie – za korzystanie z usług VeloBanku (aktywne bankowanie) oraz z usług partnerów VeloBanku (np. jakieś ubezpieczenie). Punkty zdobywamy każdorazowo za daną aktywność, ale każda grupa aktywności ograniczona jest maksymalną liczbą punktów, którą można zebrać w danym miesiącu.
To oznacza, że np. za każdą płatność (kartą, Blikiem itd.) otrzymamy jeden punkt, ale w każdym miesiącu możemy zgarnąć maksymalnie 30 punktów za takie płatności. Nie można więc po prostu stanąć przy kasie samoobsługowej w sklepie i „wyklikać” sobie darmowego pakietu medycznego. Pozostałe punkty musimy uzupełnić w innych kategoriach.
Podoba mi się, że zdobywanie punktów jest w miarę łatwe. Z jednej strony faktycznie trzeba być aktywnym klientem VeloBanku, ale z drugiej strony nie rozwiązano tego tak, że tylko posiadacze kilku kredytów załapią się na najwyższy poziom korzyści. Wystarczy umiarkowany wysiłek, aby wspiąć się na najwyższy poziom.
Tak naprawdę na trzeci poziom w programie VeloKorzyści możemy wbić się niemal z marszu i za darmo. Spójrzcie – wystarczy trzydzieści dowolnych transakcji w miesiącu (30 pkt), wpływ na minimum 3000 zł (30 pkt), logowanie do VeloKorzyści raz dziennie (30 pkt), powiązanie numeru z usługą Blik (5 pkt), aktywne płatności mobilne (5 pkt), ponad 1000 zł oszczędności (20 pkt) oraz wpływ świadczenia 800+ (5 pkt). To sumuje się do bezpiecznych 125 punktów, zdobytych w zasadzie bez wysiłku. Nawet jeśli zapomnimy o kilku transakcjach czy logowaniach do programu, to 100 punktów i tak „natrzaskamy”.
Niestety najwyższy poziom (przypominam – minimum 150 pkt) wymaga od nas nieco większego zaangażowania, bo trzeba będzie dołożyć jakiś kredyt (np. karta kredytowa – 30 pkt, limit w rachunku – 30 pkt, kredyt gotówkowy – 40 pkt) lub ubezpieczenie (np. ubezpieczenie „Komfort Życia” – 40 pkt). Tutaj znajdziecie pełną listę punktowanych aktywności w obecnej edycji programu.
VeloKorzyści: potencjalny sukces czy potencjalna klapa?
Osobiście nie pamiętam podobnego programu lojalnościowego w polskiej bankowości, więc uważam, że program VeloKorzyści ma bardzo duży potencjał. Pod jednym warunkiem. Zebrane punkty muszą przekładać się na nomen omen korzyści. Najczęstsze problemy z programami lojalnościowymi są takie, że albo punkty zdobywa się bardzo wolno (wydaj 20 000 zł, to dostaniesz 5 zł zwrotu), albo nie ma możliwości korzystnego spożytkowania punktów (np. nie łączą się z innymi promocjami).
No to popatrzmy na obecną edycję VeloKorzyści. Najciekawiej wygląda pakiet medyczny za 0 zł (0-36 zł w zależności od poziomu) – super, nie ma do czego się przyczepić. Jest też zniżka (10-20%) na ubezpieczenie samochodu – wygląda dobrze, jeżeli faktycznie obniży cenę ubezpieczenia o te 10-20%. Gorzej, jeżeli okaże się, że, dzwoniąc na infolinie, można uzyskać podobną zniżkę (nie mówię, że tak jest, ale często tak bywa). Ta zniżka nie obowiązuje też na już ubezpieczony samochód w Link4, a więc za rok ta korzyść może być niewiele warta.
Dalej mamy cashback (0-50 zł) za płatności w Moich rachunkach (5%) i za zakupy biletów (20%). Bardzo przyjemny zwrot. Jedyny problem widzę w tym, że zdobyty cashback trzeba wykorzystać na zakupy na platformie VeloMarket. Sami musicie ocenić, czy są tam produkty, których potrzebujecie.
Są też tajemnicze oferty zniżek „Łowca okazji”, których niestety nie rozumiem. Jest tam dużo ładnie wyglądających procentów, ale potem okazuje się, że ktoś zapomniał dopisać „do” i że zwykłe wejście na stronę internetową sklepu wiąże się z taką samą promocją (np. druga pizza -50% w Pizza Hut). W regulaminie pisze, że zyskuje się dostęp do „krótkookresowych ofert specjalnych”, ale nie jestem pewny, ile z tych ofert (i czy w ogóle) jest przeznaczonych dla danego poziomu VeloKorzyści.
Trochę razi mnie też to, że program jest edycyjny, a pierwsza edycja trwa tylko do końca roku. Mam nadzieję, że z czasem korzyści nie będą się… „dewaluować”. No bo jeżeli zniknie np. pakiet medyczny, to będziemy musieli samodzielnie opłacić składkę lub wypowiedzieć umowę (dopytałem na czacie, za ewentualne wypowiedzenie umowy nie ma opłat, a składkę opłacamy tylko za okres, w którym obowiązywała ochrona).
Z drugiej strony z każdą kolejną edycją mogą pojawiać się nowe, coraz lepsze korzyści. Chce wierzyć, że tak będzie, bo tylko w takim przypadku ten program ma sens. W komunikacie prasowym zapewniono mnie, że program ma „zaskakiwać zakresem i wartością bonusów” i że kolejne bonusy są „w planach”.
Rejestracja w programie VeloKorzyści
Zobaczmy teraz, jak program rozwiązany jest od strony technicznej. Przystąpienie do programu jest bardzo proste i bezpłatne. Wystarczy znaleźć odpowiednią sekcję w aplikacji mobilnej (polecam zaktualizować ją do najnowszej wersji), a następnie trzeba nacisnąć „Poznaj nasz program” i – na kolejnym ekranie – „Aktywuj VeloKorzyści”. Tak to wygląda:
Jeżeli nie udało Wam się znaleźć odpowiedniej sekcji w aplikacji mobilnej (a wbrew pozorom nie jest to zbyt intuicyjne), to można też zalogować się do bankowości internetowej, gdzie w odpowiedniej zakładce znajdziecie kod QR, który przekieruje Was do aplikacji mobilnej (od razu w odpowiednie miejsce).
W kolejnym kroku system od razu wyliczy, ile punktów udało Wam się już zdobyć w tym miesiącu. Co ciekawe, liczą się wszystkie punkty uzyskane od początku miesiąca, a więc do programu można przystąpić w dowolnym momencie. Ja na przykład od razu wylądowałem na drugim poziomie z 61 punktami.
Następnie pozostaje nam zaakceptować wszystkie zgody, regulaminy i możemy… radośnie bankować. Od teraz na głównym ekranie aplikacji mobilnej będziemy widzieć nasz poziom w programie (u góry po lewej – kolorowe kółko z cyferką 1-4), a kliknięcie tego pola od raz przeniesie nas do programu VeloKorzyści.
W zakładce VeloKorzyści wszystko widać jak na dłoni. Znajdziemy tutaj nasz aktualny poziom w programie, liczbę zdobytych punktów, uzyskane korzyści, punkty brakujące do kolejnego poziomu, zebrany cashback, oferty specjalne itd. Mnie się bardzo spodobało to, że przejrzyście zaprezentowano, ile punktów i za co zdobiliśmy oraz ile jeszcze możemy zdobyć w danej kategorii. Nie trzeba nic samemu liczyć:
Programy lojalnościowe w bankach
Dotychczas programy lojalnościowe w bankach raczej ułatwiały nam robienie zakupów (oferty specjalne, zwroty za płatności w określonych sklepach). Były też po prostu jakieś dodatkowe bonusy w stylu 1% zwrotu za płatności kartą lub kooperacja z programami lojalnościowymi partnerów (np. Bezcenne Chwile od Mastercard).
Przykładowo bank Millennium ma swoją aplikację Goodie, która umożliwia zwrot części wydatków za zakupy, mBank ma swoje mOkazje, w Credit Agricole znajdziemy tzw. Klub Korzyści z ofertami zakupowymi, Citi Bank to m.in. program Citi Specials. I tak dalej. To wszystko jednak są bardziej programy zakupowe z jakimiś rabatami, okazjami lub zwrotami za płatności. Żaden z nich, o ile mi wiadomo, nie premiuje codziennego bankowania.
Starsi czytelnicy mogą za to pamiętać, że (bardzo) dawno temu mBank przygotował usługę zwaną mGra. Polegało to na tym, że posiadacze konta zbierali odznaki w serwisie transakcyjnym za najróżniejsze aktywności bankowe (np. za płatności w internecie, regularne logowania czy zarządzanie budżetem). Tutaj film promujący tamten pomysł.
Można było nawet (o zgrozo) połączyć swoje konto z profilem na Facebooku, chwalić się tam swoimi osiągnięciami i rywalizować w rankingach ze znajomymi. Pomysł chyba się nie sprawdził, bo oferta została po cichu wycofana kilka lat temu. Odznaki można było zdobywać też w Bunq Banku.
Problem w tym, że tamte odznaki nic nie dawały. No dobra przesadzam, bo była to jednak jakaś forma satysfakcji, rywalizacji ze znajomymi i łechtania swojego ego (powstał nawet specjalny termin – grywalizacja). Nie było jednak żadnych wymiernych korzyści dla naszego portfela. W przypadku VeloBanku jest inaczej, bo kolejne poziomy programu mają przekładać się na realne zyski.
VeloKorzyści to kolejna nowinka od VeloBanku zaprezentowana w ostatnim czasie. Mieliśmy już przecież chociażby otwieranie konta przez mObywatela, ekologiczną platformę zakupową VeloMarket, logowanie do bankowości internetowej przez skanowanie kodu QR, kredyt VeloFotka, przejęcie agregatora domowych rachunków „Moje rachunki” (kiedyś to były „Moje usługi” od ING). A teraz dochodzi do tego innowacyjny program lojalnościowy, który… naprawdę może się udać.
Niewątpliwie można już traktować VeloBank jako jednego z technologicznych liderów polskiej bankowości. Kiedyś pod tym względem dobrze radził sobie mBank. Potem był Alior Bank. Teraz mamy VeloBank, który niedawno pozyskał jeszcze inwestora, co pewnie pozwoli przyspieszyć dalszy rozwój. Co ciekawe, pomimo intensywnego rozwoju bankowości mobilnej (np. program VeloKorzyści dostępny jest wyłącznie w aplikacji mobilnej), VeloBank nadal rozwija też sieć swoich placówek naziemnych. Regularnie otrzymuję informacje prasowe o otwarciu kolejnych oddziałów.
Zdjęcie główne: Biuro Prasowe VeloBanku