Mimo rządowych dopłat mało kogo stać na zakup nowego samochodu elektrycznego. Ale być może rozwiązaniem tego problemu jest… używane auto elektryczne? To rynek, który w Polsce dopiero się rodzi, ale ofert będzie przybywało. Komu może się opłacić używane auto elektryczne? I pod jakim warunkiem w ogóle jest sens się nad tym zastanawiać?
Pod względem liczby nowo zarejestrowanych osobowych samochodów elektrycznych listopad był nie tylko zdecydowanie najlepszym miesiącem w 2021 r., ale również rekordowym miesiącem w historii polskiej elektromobilności. Na koniec listopada w Polsce były zarejestrowane łącznie 35 222 samochody osobowe z napędem elektrycznym. Od początku roku ich liczba zwiększyła się o 16 629 – wynika z Licznika Elektromobilności stworzonego przez Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego i Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych.
- Osiągnąłeś sukces? Nie chcesz tego zaprzepaścić? Zaplanuj sukcesję. Może w tym pomóc notariusz. A jak? Oto przegląd opcji [POWERED BY IZBA NOTARIALNA W WARSZAWIE]
- Kiedy przychodzi ten moment, że jesteś już gotowy do lokowania części oszczędności za granicą? Pięć warunków, od których to zależy [POWERED BY RAISIN]
- Tego jeszcze nie było. Złoto drożeje szybciej niż akcje. Jak inwestuje się w „papierowy” kruszec? I po co w ogóle to robić? [POWERED BY XTB]
Za granicą już widać spadek sprzedaży samochodów z benzynowym napędem. Rośnie za to sprzedaż aut hybrydowych i elektrycznych. Na Zachodzie ruszyła rewolucja, której już nie powstrzymamy. Inna sprawa, że może się okazać, iż samochody w nowej rzeczywistości staną się luksusem dostępnym tylko dla najzamożniejszych:
Czy w związku z rosnącą popularnością tzw. elektryków, w Polsce otwiera się rynek wtórny dla osób szukających oszczędności w użytkowaniu samochodów, a niedysponujących (jeszcze) wystarczającym budżetem dla zakupu nowego auta elektrycznego? Sprawdzamy, czy warto kupić taki pojazd? I komu będzie się to rzeczywiście opłacało?
źródło: Licznik elektromobilności: listopad 2021, pspa.com.pl
Zakup nowego samochodu elektrycznego wiąże się z inwestycją przeważnie sięgającą co najmniej 100 000 zł. Nawet uwzględniając dotacje z prowadzonego obecnie przez NFOŚiGW programu „Mój elektryk” – do 27 000 zł dla osób fizycznych i do 70 000 zł w przypadku aut dostawczych dla firm – nadal przekracza to możliwości finansowe większości Polaków.
Samochody elektryczne: czy warto przeglądać oferty z rynku wtórnego?
Jak wskazuje raport Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego „SAMAR”, w 2020 r. w Polsce ponad 60% nowo zarejestrowanych pojazdów stanowiły auta używane. W przypadku samochodów elektrycznych ok. jedną czwartą stanowiły te zakupione „z drugiej ręki”. Ale oferta będzie coraz szersza.
W Niemczech, Holandii czy Belgii, ze względu na wysokie dotacje do pojazdów niskoemisyjnych, cena kupna nowego auta elektrycznego jest bliska wartości jego używanego odpowiednika, a tamtejsi potencjalni nabywcy – mając tak korzystne warunki zakupu – nie są zainteresowani rynkiem wtórnym. Używane „elektryki” będą więc trafiały m.in. do Polski.
Przeglądając ogłoszenia, można zauważyć, że oferty używanych aut elektrycznych – szczególnie jeśli chodzi o pojazdy z importu – zaczynają się pojawiać, a ceny stają się coraz to bardziej korzystne. Dla przykładu w kategorii do 60 000 zł dużą popularnością cieszy się Nissan Leaf – jedno z najczęściej sprzedawanych aut w tym przedziale cenowym, którego zasięg na jednym ładowaniu wynosi ok. 150-200 kilometrów. W tym segmencie warte uwagi są także m.in. Renault Zoe i Fiat 500(e), których ceny zaczynają się już od 40 000 zł, a także mniejszy Smart Fortwo, którego kupić można nawet za 30 000 zł.
Podobnie jak w przypadku pojazdów spalinowych – przy poszukiwaniach auta warto skorzystać z popularnych giełd internetowych. Jeśli odległość i bariera językowa nie stanowi przeszkody, można zapoznać się również z propozycjami – których jest znacznie więcej – na portalach zagranicznych, w tym m.in. na autoscout24.de lub www.autotrack.nl. Jeżeli jest to jednak problem, istnieje możliwość uzyskania wsparcia ze strony doradców świadczących usługi sprowadzania pojazdów z zagranicy. Warto przy tym pamiętać, że samochody elektryczne zwolnione są z podatku akcyzowego, co obniża koszt ich zakupu.
Co równie ważne, ze względu na stosunkowo ograniczony zasięg i niedostateczną liczbę punktów ładowania, transport zakupionego pojazdu „na własnych kołach” będzie utrudniony – jednak w razie konieczności pomocna w takim przypadku może okazać się aplikacja PlugShare, zawierająca interaktywną mapę stacji ładowania pojazdów elektrycznych.
źródło: Newly registered electric cars by country (2020), eea.europa.eu
Na co zwrócić uwagę, kupując używane auto elektryczne?
Proces zakupu używanego samochodu elektrycznego nie różni się od kupna tradycyjnego pojazdu. Jak zawsze warto sprawdzić historię samochodu, zawieszenie, układ kierowniczy, stan karoserii, stan wnętrza itp. Istnieje jednak pewien kluczowy element budzący najwięcej kontrowersji i stanowiący „serce” pojazdów elektrycznych, a mianowicie bateria.
Jej stan najlepiej zweryfikować w autoryzowanym serwisie. Jednak, wbrew powszechnym opiniom, żywotność ogniwa nie spada tak szybko, by dyskwalifikować zakup pojazdu używanego. W branży przyjęło się, że średnio samochód elektryczny powinien zachować optymalną pojemność baterii (tj. 70% wydajności) w perspektywie 800-1000 pełnych ładowań, co uśredniając odpowiada przebiegowi do 200 000 kilometrów.
Poza tym producenci pojazdów elektrycznych obejmują ogniwa gwarancją do 8 lat lub 160 000 kilometrów i oferują ich wymianę przy zachowaniu pojemności akumulatora mniejszej niż 70% w okresie objętym gwarancją. Należy jednak podkreślić, że pojazdy elektryczne są z reguły wykorzystywane lokalnie i osiągnięcie wskazanej liczby kilometrów zajmie przeciętnemu użytkownikowi znacznie więcej czasu niż w przypadku stosowania ich spalinowych odpowiedników. Poniżej symulacja spadku wydajności baterii w przypadku Nissana Leaf.
źródło: Electric Vehicle Battery Degradation Tool, geotab.com
W przeciwieństwie do aut napędzanych paliwami tradycyjnymi konstrukcja aut elektrycznych jest znacznie mniej złożona i co za tym idzie – z perspektywy użytkownika – również mniej kapitałochłonna. Nie mamy tutaj do czynienia z potrzebami wymiany rozrządu, sprzęgła, a układ hamulcowy – głównie poprzez cząstkowe hamowanie silnikiem mające na celu odzysk energii kinetycznej – jest znacznie mniej obciążony.
Jednocześnie warto zauważyć, że żyjemy w dobie wszechobecnej transformacji energetycznej przez co działania proklimatyczne wspierane są przez różnego rodzaju udogodnienia, do których w ramach pojazdów elektrycznych warto zaliczyć: darmowe, często dedykowane, miejsca parkingowe oraz możliwość poruszania się po buspasach i szybsze pokonywanie trasy w godzinach szczytu.
Czytaj też: Car-sharing: Dacia Spring wjeżdża do Warszawy. Komu to się opłaci? (subiektywnieofinansach.pl)
Dla kogo używane auto elektryczne?
Ze względu na stosunkowo krótki zasięg aut elektrycznych, czas ładowania baterii i liczbę dostępnych punktów, w których można to uczynić – auto elektryczne nie jest rozwiązaniem dla każdego. Tego rodzaju pojazd sprawdzi się najlepiej, jeśli wykorzystujesz swój samochód, by dojechać do pracy, na zakupy lub odwieźć dzieci do szkoły i łącznie pokonujesz dziennie do kilkudziesięciu kilometrów.
A w dodatku mieszkasz w budynku jednorodzinnym i masz możliwość ładowania takiego pojazdu we własnym garażu (najlepiej nocą, kiedy energia jest tańsza i korzystasz z taryfy G12) lub – co jeszcze bardziej zwiększa opłacalność takiej inwestycji – jeśli jesteś tzw. prosumentem i sam produkujesz energię np. poprzez instalację fotowoltaiczną.
Czytaj więcej: Pan Piotr ma dom off-grid: odciął się od sieci i ma swój prąd. Szok? (subiektywnieofinansach.pl)
Porównując łączny koszt eksploatacji pojazdu elektrycznego względem jego spalinowego odpowiednika – pokonując około 15 000 kilometrów w skali roku – jako prosument już w ciągu pierwszego roku od zakupu zaoszczędzisz ok. 7100 zł. Jak to policzyłem? Wziąłem pod uwagę:
>>> koszty paliwa – 0 zł (przyjmując całkowitą autokonsumpcję, bez kosztów inwestycji w fotowoltaikę) vs 5362 zł (przyjmując cenę 1 l paliwa 5,50 zł i zużycie równe 6,5 l/100 km),
>>> opłaty parkingowe – 0 zł (bezpłatne parkingi) vs 520 zł (przyjmując średnio 10 zł tygodniowo) oraz
>>> części, które obowiązkowo należy wymienić przy zakupie używanego pojazdu – 0 zł vs 1200 zł (szacowany koszt wymiany paska rozrządu, oleju silnikowego i filtra oleju).
Nie wliczam w to potencjalnych dodatkowych kosztów związanych z potrzebą wymiany wyeksploatowanych części układu napędowego pojazdu spalinowego i pozostałych elementów osprzętu, które mogą wymagać wymiany również w przypadku pojazdu elektrycznego oraz – co warto zaznaczyć – kosztów przeglądu (99 zł) i ubezpieczenia OC (średnio 500 zł dla 40-letniego kierowcy z ponad 10-letnią bezszkodową historią), które w obu przypadkach są niemal jednakowe.
Niewiele niższą oszczędność – ale bez kosztów inwestycji – możesz osiągnąć, nie produkując energii elektrycznej na własną rękę, lecz korzystając z taryfy G12 i ładując auto nocą we własnym garażu, jeżeli w komplecie posiadasz odpowiednią ładowarkę.
W takim przypadku, uśredniając nocną cenę 1 kWh energii elektrycznej równą 0,50 zł i zużycie równe 20 kWh/100 km oraz cenę 1 l paliwa – 5,50 zł i zużycie równe 6,5 l/100 km oraz dodatkowe czynniki, tożsame jak w przypadku prosumenta – oszczędzisz ok. 5600 zł.
Coraz częściej spotykanym modelem używania samochodów będzie posiadanie na własność samochodu elektrycznego (do codziennego użytku i jazdy po mieście) oraz wynajmowania samochodu spalinowego na dłuższe wyjazdy (np. wakacje, ferie). Jest też opcja taka, że będziemy mieli jedno auto elektryczne – pozwalające minimalizować koszty paliwa – oraz jedno auto spalinowe „rezerwowe” do dalszych podróży.
Czytaj więcej o tym: Rządowe dopłaty do auta elektrycznego i zastępcze spalinowe. Opłaci się? (subiektywnieofinansach.pl)
Źródło zdjęcia tytułowego: DcBel/Unsplash