Dużo dobrego dzieje się ostatnio w sprawie posiadaczy polis inwestycyjnych, tzw. polisolokat. Z jednej strony jest pierwszy korzystny dla klientów wyrok w procesie grupowym (firma ubezpieczeniowa musi oddać pieniądze). Z drugiej – bardzo dobrze działa nowe prawo pozwalające klientom odzyskiwać pieniądze w postępowaniu pozasądowym. Po trzecie zaś: wreszcie pojawia się światełko w tunelu dla posiadaczy najbardziej „trefnych” polisolokat. W sumie oznacza to radykalnie rosnące szanse na to, że jeśli „umoczyliście” w takiej polisie – odzyskacie pieniądze. Być może nawet bez sądu.
Zanim napiszę więcej o tym wszystkim krótki wstęp dla niewtajemniczonych. Polisy inwestycyjne vel polisolokaty kupiło w ciągu dziesięciu ostatnich lat 4-5 mln ludzi. Większość z nich nie za bardzo wiedziała na co się pisze. W ramach polisolokaty trzeba wpłacać pieniądze (co miesiąc lub jednorazowo) i czekać nawet kilkanaście lat na wynik inwestycji. Nawet jeśli zarządzający pieniędzmi są nielotami – nie da się uciec. W takim przypadku ubezpieczyciel pobiera opłatę likwidacyjną nawet do 100% zebranych pieniędzy. Krótko pisząc: tak wygląda klient profesjonalnie przykuty do kaloryfera.
- Bezpieczna szkoła i bezpieczne dziecko w sieci, czyli czego nie robić, by nie „sprzedawać” swoich dzieci w internecie? [POWERED BY BNP PARIBAS]
- Wybory w USA: branża krypto wstrzymała oddech. W świecie finansów to ona ma najwięcej do ugrania. Po wyborach nowe otwarcie? [POWERED BY QUARK]
- Pieniądze w rodzinie, jak o nich rozmawiać, żeby nie było niemiło? Natalia Tur i Maciej Samcik [POWERED BY BNP PARIBAS / MISJA OSZCZĘDZANIE]
Oczywiście: nie każda polisolokata to pułapka. Zdarzają się pakiety obłożone stosunkowo niskimi prowizjami za zarządzanie i z niskimi opłatami likwidacyjnymi. Ale zasada jest taka: im skuteczniej klient jest przypięty kajdankami do kaloryfera, tym bardziej badziewiasty jest kaloryfer, czyli polisa.
Czytaj: Polisa inwestycyjna ciut tania i odrobinę uczciwa? Wysokie progi
Czytaj też: Czy to pierwsza uczciwa polisa inwestycyjna? Jest niezła
Czytaj też: Co banki proponują nam zamiast lokat? Uważajcie na pułapki!
Ubezpieczyciele myślą, że pozamiatane. Mylą się
Branża ubezpieczeniowa, zdaje się, uważa, że sprawa jest załatwiona. Kilkanaście firm podpisało ugody z Urzędem Ochrony Konkurencji i Konsumentów i zobowiązało się do znacznego obniżenia – do 10-20% – kar za wycofanie się z badziewnych polis. Jest tylko jeden drobiazg (o którym wielokrotnie już pisałem): nie wszystkie polisy są objęte ugodą. Kto już rozwiązał umowę i pobrano od niego opłatę likwidacyjną – nie dostanie zwrotu (z wyjątkiem emerytów). Kto ma polisę typu strukturyzowanego (w środku jest indeks, a nie fundusze inwestycyjne) – nie dostanie zwrotu. Kto ma polisę spoza listy uzgodnionej z UOKiK – nie dostanie zwrotu.
Czytaj też: Znamy warunki nowej ugody UOKiK w sprawie opłat likwidacyjnych
Ugoda dotyczy więc mniej, niż połowy wszystkich posiadaczy badziewiastych polis. Druga połowa musi walczyć na własną rękę. Nie jest to łatwe, bo po ugodzie z UOKiK firmy ubezpieczeniowe doszły do wniosku, że wizerunek już poprawiły i utwardziły stanowisko. Czyli: dobrowolnie oddają pieniądze rzadko, czekając na to, aż klient złoży pozew w sądzie. To wkurzające. Oddam na chwilę głos mec. Annie Lengiewicz z kancelarii LWB, która prowadzi kilka dużych pozwów w sprawie polisolokat:
„Pozostały niezałatwione sprawy rzeszy konsumentów, którzy nie dotrwali do 2016 r. i wcześniej wycofali się z polis – tej niemałej grupie coraz trudniej jest dochodzić roszczeń w sądach; Ubezpieczyciele, pomimo że wiedzą, iż sprawy przegrają, opóźniają wydanie orzeczeń w sprawie, apelują od każdego postanowienia, zawarcie ugody jest prawie niemożliwe, chyba że zbliża się niekorzystny wyrok. Mniej więcej 1/3 spraw sądowych w sądach rejonowych w Warszawie dotyczy opłaty likwidacyjnej!”
Podobno w Ministerstwie Sprawiedliwości jest jakiś zespół ekspertów, który pracuje nad rozwiązaniem kompleksowym, ale po ustawie frankowej prezydenta wiemy jakie skutki przynoszą zespoły ekspertów. Z reguły żałosne.
Czytaj: Aegon, Open, Getin. Wcisnęli Polakom tony kitu. Jak sobie radzą?
Pierwszy wyrok w pozwie zbiorowym. To przełom?
Jest więc źle? Wbrew pozorom nie. Po pierwsze są już pierwsze przykłady grupowych sukcesów klientów. Najpierw grupa byłych klientów firmy Aegon odzyskała opłaty likwidacyjne, bo ubezpieczyciel chciał uniknąć kary UOKiK i postanowił zawrzeć ugodę tuż przed rozpoczęciem procesu. Teraz – dosłownie kilka dni temu – swój proces wygrali w pierwszej instancji klienci Generali (mieli polisy Beneficio, OmniProfit, Future Invest, Mój Plan Finansowy). Sąd stwierdził, że 165 osób ma dostać 2,5 mln zł. Uznał, że opłaty nakładane przez ubezpieczyciela są sprzeczne z prawem (nie mają uzasadnienia i są bezpodstawnym wzbogaceniem). Nie wiadomo jeszcze czy Generali się odwoła.
Czytaj też: Wygrali proces grupowy jeszcze przed pierwszą rozprawą!
To bardzo ważna wiadomość. Choć wyrok jest nieprawomocny, to jest sygnałem, że sądy nawet w „dużych” sprawach, w których stawką są grube miliony, stają po stronie klientów. Ponieważ w toku jest co najmniej dziewięć innych procesów, niewykluczone jest zwiększenie skłonności firm ubezpieczeniowych do zawierania ugód. Im bardziej prawdopodobna jest porażka, tym bardziej nie warto czekać na wyrok – kalkulują zapewne ubezpieczeniowi prawnicy. Zwłaszcza, że w sądach coraz częściej zderzają się z tzw. istotnymi poglądami w sprawie, przedstawianymi przez Rzecznika Finansowego i UOKiK.
Negocjacje u Rzecznika Finansowego? 70% szans na ugodę
Coraz większą moc ma też urząd Rzecznika Finansowego. Od kilku miesięcy funkcjonuje prawo, które nakłada na firmy finansowe obowiązek uczestniczenia w postępowaniu polubownym przed Rzecznikiem Finansowym, o ile zażąda tego klient. Oczywiście: ubezpieczyciele mogą sabotować postępowania, ale tego nie robią. Marcin Jaworski z biura Rzecznika Finansowego ujawnił ostatnio, że aż dwie trzecie postępowań polubownych kończy się ugodami. Nie chce ujawnić na jakim poziomie procentowym roszczeń klienta są one zawierane, ale przedstawiciele stowarzyszenia „Przywiązani do polisy” twierdzą, że zdarza się, iż klienci odzyskują 90% pieniędzy.
To oznacza, że otworzył się nowy, dość skuteczny sposób na odzyskiwanie pieniędzy utopionych w opłatach likwidacyjnych lub na unieważnianie polis i odzyskiwanie wpłaconych do nich pieniędzy. Postępowanie przed Rzecznikiem Finansowym jest tanie i niezbyt skomplikowane. Kto nie chce nabijać kiesy prawnikom może z czystym sumieniem spróbować tej drogi. Jeszcze kilka lat temu firmy finansowe miały w głębokim poważaniu sądy polubowne, ale teraz szanse są coraz większe.
Czytaj też: Postępowanie polubowne krok po kroku. Lektura obowiązkowa
Polisy strukturyzowane. Wyroków jest więcej, niż… jest
Trzecia iskierka nadziei dotyczy osób, które mają nieprzyjemność posiadania polis typu strukturyzowanego. Czyli takich, które w środku mają nie fundusz inwestycyjny, lecz indeks, którego wartość może się zmieniać jak chce. Co z tego, że firma ubezpieczeniowa może zrezygnować z opłaty likwidacyjnej, skoro na koncie klienta jest 5% tego co wpłacił, bo wartość tajemniczego indeksu dziwnie „wyparowała”? Co z tego, że UOKiK zawarł porozumienia z „emitentami” tych produktów? Posłuchajcie jeszcze raz mec. Lengiewicz z kancelarii prawniczej LWB:
„Ugoda zawarta pomiędzy UOKiK a TU Open Life i TU Europa jest w zasadzie bez znaczenia dla konsumentów. Po pierwsze, porozumienia pozostawiają w kieszeni towarzystw ubezpieczeniowych nadal bardzo wysokie kwoty zainwestowane przez konsumentów w te toksyczne produkty – z reguły 35-45% wartości wpłaconych pieniędzy. Po drugie, ani Open Life ani Europa nie zostały zobowiązane do przesyłania do konsumentów projektów aneksów odrębnym pismem. Informacja o porozumieniu miałaby być przesłana razem z informacją rocznicową o stanie rachunku. Oznacza to, że konsumenci z reguły nie dowiedzą się, że mogą czegokolwiek domagać się od ubezpieczycieli”
Do tej pory wydawało mi się, że posiadacze takich polis muszą jeszcze poczekać na sprawiedliwość. Znam chyba tylko jeden lub dwa wyroki, z których wynika, że taka polisa to kant. Tymczasem zarówno urzędnicy Rzecznika Finansowego, jak i prawnicy kancelarii LWB, która wyspecjalizowała się w obsłudze posiadaczy polis inwestycyjnych, twierdzą, że jest lepiej, niż wygląda na pierwszy rzut oka. Ubezpieczyciele stosują bowiem następujący trik: po korzystnym dla klienta wyroku w pierwszej instancji podpisują z nim ugodę i… wykreślają wyrok z rejestru.
Czytaj też: Sąd uznał, że polisa strukturyzowana jest… wbrew naturze
Dzięki temu zabiegowi trudno znaleźć w rejestrze wyroków takie, które unieważniałyby polisy typu strukturyzowanego. I powstaje złudzenie, że posiadacze tego typu polis nie mają czego szukać – ani w sądzie, ani w postępowaniach polubownych. Sytuacja jest jednak inna. Korzystnych wyroków było już kilka, czy nawet kilkanaście. Warto próbować tak, jak choćby moja czytelniczka, której przypadki opisywałem niedawno, czyli pokazując zdecydowaną postawę i gotowość pójścia do sądu:
Czytaj: Odzyskał pieniądze z polisolokaty, której nie objęła ugoda z UOKiK. Jak?
W ugodach ubezpieczycieli z UOKiK byli równi i równiejsi?
Kłopot w tym, że częścią ofiar polisolokatowego przekrętu są osoby starsze, którym te produkty wciskano w oddziałach Getin Banku, gdzie wcześniej zakładały lokaty (kiedyś był to popularny bank dla deponentów, w zasadzie specjalizował się tylko w ściąganiu depozytów, a po kilku miesiącach rolowaniu ich na toksyczne produkty inwestycyjne).
„Osoby starsze, które nabyły polisolokaty TU Europa i TU Open Life, miały być szczególnymi beneficjentami porozumień z UOKiK. Tymczasem na liście produktów, które kwalifikują się do zawarcia aneksu z uwagi na podeszły wiek konsumenta, brakuje tych toksycznych produktów sprzedawanych przez Getin Noble Bank – pośrednika, który ich sprzedał najwięcej. Nie wiadomo dlaczego sytuacja Getin Noble Bank została tak uprzywilejowana na mocy tychże ugód”
– mówi mec. Lengiewicz. Ja też tego nie rozumiem i namawiam UOKiK, żeby puknął się w czoło i pomógł starszym ludziom w odzyskaniu ich pieniędzy. Ale to, że UOKiK dał się ograć niektórym instytucjom finansowym, nie zmienia faktu, iż otwiera się coraz więcej opcji na odzyskanie włożonych w polisolokaty pieniędzy. Oczywiście: byłoby najlepiej, gdyby powstała ustawa automatyzująca ten proces. Ale na to na razie jeszcze nie mamy co liczyć.
Co robić jeśli masz lub miałeś polisolokatę?
Jeśli masz polisolokatę (albo miałeś, lecz się z niej wycofałeś, płacąc gigantyczną karę), to sprawdź czy na niej zarabiasz. Może się okazać, że zarządzający tym produktem dobrze sobie radzili, a prowizje za zarządzanie nie zjadły większości zysków. Jeśli tak nie jest, to trzeba złożyć reklamację z żądaniem rozwiązania umowy przed terminem bez opłat – lub jej unieważnienia, o ile przy sprzedaży doszło do nieprawidłowości – a po jej odrzuceniu spróbować postępowania polubownego. Jeśli i ono nie pomoże (choć powinno pomóc) – można rozważyć sięgnięcie po pozew sądowy. W części przypadków wystarczy tym pozwem zagrozić, a już negocjacje z ubezpieczycielem ruszają z miejsca.