Być może aplikacji Revolut powinny się obawiać nie tylko banki, ale i ubezpieczyciele. KNF sprawdza dlaczego spółka Revoluta sprzedaje w Polsce popularną kategorię ubezpieczeń turystycznych, nie posiadając przy tym statusu agenta
Chciałem kupić ubezpieczenie zagraniczne w Revolucie. Oferta, którą prześwietlił jakiś czas temu Maciek Samcik, jest bardzo atrakcyjna jeśli chodzi o konstrukcję i zakres. Pod tym względem bije na głowę większość porównywalnych produktów. No i ta prostota… Palce lizać.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
To prawdziwie fintechowe rozwiązanie – płacę tylko za te dni, gdy faktycznie przebywam za granicą, a apka sama „wie”, dzięki geolokalizacji, od kiedy do kiedy byłem na urlopie. W pakiecie mam:
- opiekę medyczną i stomatologiczną w nagłych wypadkach podczas pobytu za granicą.
- dostęp do rozbudowanej sieci centrów medycznych na całym świecie.
- szybki zwrot płatności pokrytych z własnych pieniędzy bezpośrednio na konto Revolut.
Brzmi nieźle, prawda? Dla własnego spokoju – no i z czystej ciekawości – postanowiłem zobaczyć co się kryje pod podszewką revolutowego ubezpieczenia. Chciałem to zrobić jeszcze przed zainstalowaniem aplikacji i w tym celu przewertowałem całą revulutową stronę internetową. Potem jeszcze podstronę i pod-podstronę. I nic nie znalazłem.
Revolut ścina biurokrację do kości. Ale nóż był tępy
Jedyne co mi się rzuciło w oczy to hasło: „Zlikwidowaliśmy biurokrację i opracowaliśmy pakiet ubezpieczeniowy, który faktycznie działa”. Zapewne działa bez zarzutu, problem w tym, że Revolut ściął biurokracje do kości. Tak bardzo, że aż przedobrzył, a teraz temu ścinaniu przygląda się KNF.
Bardzo się zdziwiłem tym, że nie znalazłem żadnych dokumentów tego ubezpieczenia. Od prawie roku obowiązują przepisy rewolucyjnej ustawy o dystrybucji ubezpieczeń. Ustawy, która miała poskromić nadużycia popełniane przez pośredników ubezpieczeniowych, a przede wszystkim walczyć z niedoinformowaniem klientów. Wprowadzono wtedy mnóstwo rozwiązań „proklienckich”: ankietę potrzeb klienta, kartę informacyjną ubezpieczenia… a w Revolucie tylko klik i już.
Ale może tak też może być? W końcu żyjemy w globalnej wiosce i w erze paszportu europejskiego, który pozwala instytucjom finansowym działać w różnych krajach po zarejestrowaniu działalności w jednym, wybranym. A ubezpieczenia turystyczne to nie takie znów „rocket science”. Może więc Revolut korzysta z nieco bardziej liberalnych, lecz wciąż dozwolonych, zasad?
Jedyna informacja, którą znalazłem na stronie internetowej brzmi: „Revolut Travel Limited jest upoważniony przez Financial Conduct Authority (tj. brytyjski nadzór finansowy) do wykonywania usług pośrednictwa ubezpieczeniowego. Revolut Travel Limited działa jako pośrednik ubezpieczeniowy White Horse Insurance Ireland”. Dla jasności wgląd w ów paszport europejski jest na tej stronie.
Czy zatem powinienem szukać OWU na stronie firmy White Horse (z ang. ogier białej maści) Insurance Ireland? Co z umową? Co z papierologią? Ciągle czułem się nieswojo, dlatego zapytałem w Komisji Nadzoru Finansowego, czy takie międzynarodowe fintechy, a w szczególności Revolut, nie podpadają czasem pod rygor tejże ustawy o dystrybucji ubezpieczeń.
Moje pytane było na pozór proste: czy firma nie powinnna publikować OWU i dokumentów informacyjnych o ubezpieczeniu na stronie internetowej? Co odpowiedziała Komisja?
Ubezpieczenia od ogiera maści białej
KNF potwierdza, że ogólne warunki ubezpieczenia oraz inne wzorce umowy zakład ubezpieczeń powinien zamieścić na swojej stronie internetowej.
W przypadku innego ubezpieczenia, które oferuje Revolut, czyli ubezpieczenia telefonu, OWU jest do wglądu poprzez aplikację. Ubezpieczycielem jest AWP P&C (Grupa Allianz), zaś dystrybutorem ubezpieczenia jest Simplesurance GmbH. OWU i dokumenty można podejrzeć korzystając z portalu www.klikochron.pl.
Tutaj sprawa jest czysta – szkoda tylko, że aby dokopać się do OWU trzeba wykonać kilka-kilkanaście kliknięć w zależności od biegłości w posługiwaniu się internetem… W przypadku ubezpieczenia turystycznego OWU trzeba by chyba szukać na stronie White Horse. Ale strona Revolut tam nie odsyła. KNF zwrócił za to uwagę na coś innego:
„Zakład ubezpieczeniowy White Horse notyfikował działalność na terytorium Polski dwa lata temu. Niezależnie od powyższego UKNF podjął działania zmierzające do uzyskania dodatkowych informacji na temat statusu Revolut przy proponowaniu przedmiotowych ubezpieczeń”
Powód? Cytuję dalej:
Revolut Travel Limited nie figuruje w bazach danych UKNF jako agent ubezpieczeniowy, co wskazywałoby na brak przeprowadzonej notyfikacji. Z uwagi na powyższe zwróciliśmy się do właściwego organu nadzoru o jak najszybsze wyjaśnienie zaistniałej sytuacji i podjęcie stosownych działań w sprawie. Wdrożyliśmy procedurę z art. 65 ustawy o dystrybucji – podjęliśmy czynności nadzorcze.
Revolut na swojej stronie informuje: „Nasze ubezpieczenie podróżne oferuje Revolut Travel Limited. A skoro oferuje, to musi mieć status agenta i notyfikować działalność. Wygląda na to, że brytyjski Revolut Travel Limited nie notyfikował (nie zarejestrował się) działalności w Polsce jako agent. Działalność w Polsce (ale nie bycie agentem) notyfikował irlandzki zakład ubezpieczeń White Horse, którego polisy oferuje Revolut.
Agent, wedle przepisów prawa, ma swoje obowiązki: musi np. pokazać ile wynosi jego zysk (prowizja) zawarta w składce ubezpieczeniowej. Brak notyfikacji to nie jakiś ciężki grzech, raczej chwila zapomnienia, bo notyfikacja to zwykła formalność. Ot, takie powiadomienie urzędu o zamiarze świadczenia swoich usług. Ale z drugiej strony żaden urząd nie lubi jak się o nim zapomina.
Rzecz w tym, że KNF nie ma za dużo armat. Jeśli chodzi o reakcję, to jest w zasadzie jedna ścieżka – zwrócenie się do „właściwego krajowego nadzoru finansowego”. KNF pisze, że wymienia już pisma z nadzorem niemieckim (BAFIN) i brytyjskim (FCA) w sprawie notyfikacji. Dopiero, gdy firma nie zareaguje na upomnienia przypisanego terytorialnie nadzoru – niemieckiego lub brytyjskiego – KNF może zastosować swoje uprawienia, aby „zapobiec dalszym naruszeniom prawa”.
W ostateczności, na mocy wspomnianego art. 65 (tutaj ustawa do wglądu) można takiemu delikwentowi zakazać działalności w Polsce. Pytanie tylko – jak? Czy tak, jak w przypadku Ubera – ktoś mógłby aplikację (jej ubezpieczeniową część) wyłączyć?
Revolut zrobi market z ubezpieczeniami?
Co z tej historii wynika? Dla klienta – że jest kiepsko poinformowany o kupowanej usłudze, a przynajmniej nie tak, jak mówi polska ustawa. Jeśli chodzi o samo działanie ubezpieczenia, to na razie nasza Ekipa nie dostała żadnego sygnału, by coś było nie tak.
Być może klienci aplikacji wcale nie oczekują badania swoich potrzeb i nie potrzebują takiej ochrony nadzoru, jaką ten oferuje w stosunku do tradycyjnych ubezpieczycieli, sprzedających swoje polisy przez sieci agentów (tak jak klienci Ubera nie oczekują tego, że kierowca będzie miał licencję i taksometr).
Ale prawo jest prawem. Zwłaszcza, że nie można wykluczyć, iż dla Revoluta polisy turystyczne to dopiero przyczółek. Skoro firma otworzyła już usługę inwestowania na giełdzie, dlaczego nie miałaby zrobić marketu z ubezpieczeniami z różnych krajów? Dopiero byłoby zamieszanie.
Zapytaliśmy Revoluta o to, czy jest pewny, że dopełnił wszystkich potrzebnych formalności, by oferować w Polsce ubezpieczenia, ale jego prawnicy nie byli w stanie udzielić nam odpowiedzi.
źródło zdjęcia: PixaBay