Początek roku to czas składania zobowiązań i czynienia postanowień. Wśród nich poczesne miejsce powinny zająć postanowienia o charakterze finansowym, bo samowolka w postępowaniu z pieniędzmi może przynieść wyjątkowo smutne konsekwencje. W najgorszym wypadku – wpadnięcie w pętlę zadłużenia, a w najlżejszym – zatrucie życie osobistego i konieczność odebrania sobie wszystkich przyjemności.
Zachęcam Was do spisania planów finansowych na ten rok i do podjęcia bphaterskiej próby wywiązania się z tych zobowiązań. A jakie to powinny być zobowiązania. Tylko cztery, nic wielkiego 😉
- Bezpieczna szkoła i bezpieczne dziecko w sieci, czyli czego nie robić, by nie „sprzedawać” swoich dzieci w internecie? [POWERED BY BNP PARIBAS]
- Wybory w USA: branża krypto wstrzymała oddech. W świecie finansów to ona ma najwięcej do ugrania. Po wyborach nowe otwarcie? [POWERED BY QUARK]
- Pieniądze w rodzinie, jak o nich rozmawiać, żeby nie było niemiło? Natalia Tur i Maciej Samcik [POWERED BY BNP PARIBAS / MISJA OSZCZĘDZANIE]
Nie będę wydawać więcej, niż zarabiam
To niby oczywista oczywistość, ale też zarazem jedno z najtrudniejszych zadań jeśli chodzi o zarządzanie domowymi finansami. Powiedzmy sobie szczerze: część z nas – wbrew pozorom nie dotyczy to tych w najtrudniejszej sytuacji finansowej – nie wie ile dokładnie wydaje i na co wydaje pieniądze. Jeśli kończy się kasa na koncie, to uruchamiamy debet, albo wyciągamy z szuflady kartę kredytową. A potem drugą i trzecią. Powstaly w ten sposób dług spłacamy z najbliższej pensji.
Oczywiście, nie dotyczy to osób o najniższych dochodach: one siłą rzeczy liczą każdy wydawany grosz. Po prostu tych groszy nie starcza na zaspokojenie podstawowych potrzeb… Namawiam Was, żebyście przez kilka miesięcy ewidencjonowali wszystkie wydatki z podziałem na kategorie: żywność, odzież, transport, stałe rachunki, przyjemnosci. Niewykluczone, że okaże się, iż tak naprawdę z miesiąca na miesiąc powiększa się deficyt w Waszym budżecie.
Dopóki wszystko mieści się w ramach przyznanych przez bank – i w razie potrzeby ochoczo powiększanych – limitów zadłużenia, nie widać, że dług narasta. Jeśli jesteś w takiej sytuacji, to w tym roku skończ z wydawaniem więcej, niż zarabiasz.Ustal limity wydatków na poszczególne cele tak, żeby dług w ramach debetu, czy karty kredytowej się nie powiększał.
Zaplanuję z wyprzedzeniem większe wydatki
Większość Polaków żyje z dnia na dzień, nie planując większych wydatków. A tymczasem to one najczęściej rozkładają na łopatki nasze domowe budżety. Nawet jeśli wiemy ile mniej więcej możemy w ciągu miesiąca wydać na jedzenie i ile pochłaniają sztywne wydatki na rachunki i transport, to któregoś pięknego dnia okazuje się, że trzeba z dnia na dzień znaleźć w napiętym budżecie np. 1000 zł na nową pralkę.
Czasem takim nieoczekiwanym wydatkiem jest wyprawka szkolna, czasem wakacyjny wyjazd rodzinny, albo kolonie dla dziecka, czasem jest to konieczność wyprawienia świąt dla całej rodziny, zapłacenia składki ubezpieczenia samochodu, albo po prostu zestaw obowiązkowy gryp zimowych – jeśli takie choróbsko przejdzie przez całą rodzinę, to na leki można wydać nawet kilkaset złotych, których w budżecie nie ma.
W ramach noworocznych postanowień proponuję, żebyś wygospodarował/a w ramach oszczędności na bieżących wydatkach mniej więcej 50-100 złotowy budżet na wydarzenia nadzwyczajne. I drugi – w miarę możliwości – na wydarzenia nadzwyczajne, lecz przewidywalne, czyli te, które nadejdą jak amen w pacierzu. Mając takie pieniądze na boku nie będziesz narażony/a na wpadnięcie w długi z powodu jednorazowych, poważniejszych wydatków.
Czytaj też: Osiem prostych kroków, które dzielą cię od niepodległości. Finansowej
Zanim wezmę kredyt, zrobię „biznesplan”
Kredyty na konsumpcję to zło. Ale jestem realistą i wiem, że czasem nie ma innego wyjścia. Jeśli zepsuje się pralka, a nie mamy pieniędzy na zakup nowej, zaś fachowiec mówi, że naprawa starej jest nieopłacalna, to idziemy do banku po raty. Albo do firmy pożyczkowej. Sam fakt wzięcia kredytu nie jest tak zły, jak wzięcie go bez szczegółowego biznesplanu dotyczącego spłaty.
Jak budowanie takiego biznesplanu powinno wyglądać? Otóż siadam nad wykazem domowych dochodów i wydatków, patrzę na bilans i planuję z czego będę spłacał comiesięczną ratę kredytu. Jeśli nie jestem w stanie ściąć tak bardzo dochodów, żeby było mnie stać np. na 150 zł miesięcznej raty, to biorę kredyt na nieco dłuższy termin, z ratą 120 zł. Unikam chwilówek, bo tu cały dług trzeba splacić od razu, w jednej transzy.
Co z tego, że wezmę 1600 zl w firmie pożyczkowej i że będzie to „pierwsza pożyczka gratis”, jeśli nie będę w stanie za miesiąc oddać tych 1600 zł i będę musiał zrolować pożyczkę, płacąc kilkaset złotych opłat? Lepiej od razu wziąć pożyczkę na dłużej i mieć dokładny plan spłaty. Bez takiego biznesplanu w ogóle nie zbliżamy się do żadnych pożyczek, ani kredytów. To moje kolejne silne postanowienie na ten rok.
Powiększę oszczędności lub zmniejszę długi
Czwarte noworoczne postanowienie, które chciałbym Wam zarekomendować, to dobra zmiana. Dobra zmiana w Waszych domowych bilansach. Jeśli bilans jest na plusie, to ważne jest, żeby ten rok przeniósł ów bilans jeszcze bardziej na plus. A więc żeby wartość zgromadzonych oszczędności się powiększyła. O ile? To już indywidualna sprawa, ale jeśli będziesz miał plan, to będzie go łatwiej zrealizować.
Czytaj też: Trzy dylematy, czyli jak zebrać fundusz na spełnianie marzeń?
Jeśli masz już plan, to koniecznie zadekretuj go zleceniem stałym, dzięki któremu zadeklarowana kwota będzie co miesiąc wędrowała na twoje konto oszczędnościowe. A potem przekażesz te pieniądze na lokatę lub do funduszu inwestycyjnego.
A jeśli twój bilans jest na minusie, tzn. nie masz oszczędności tylko długi, to w ramach postanowienia noworocznego zadeklaruj zmniejszenie tych długów. A więc spłatę części istniejących i powstrzymanie się od zaciągania nowych. Zacznij od pozbywania się najdroższego długu, albo tego, którego pozbyć się będzie najłatwiej. Nic tak ie motywuje do dalszej pracy, jak sukces.
Czytaj też: Nasze oszczędzanie. Tylko 10% z nas jest blisko zamożności. A połowa… oszczędza nie tak jak trzeba
Wiem, ze niektórym z Was te rady wydają się oczywistościami, a innym – nierealnym bujaniem w obłokach. Żyłem kiedyś za 12 zł dziennie i wiem, że są sytuacje, w których dobre rady wujków można sobie wsadzić tam, gdzie słońce nie dochodzi. Ale wiem też, że w każdej sytuacji trzeba mieć plan działania i poprawy kondycji portfela. Jeśli nie masz planu, ale takiego realnego, wykonalnego i systematycznie realizowanego, to będzie tylko gorzej.
W większości przypadków to „gorzej” będzie oznaczało „tylko” powiększanie debetu i życie od pierwszego do pierwszego w strachu o źródło utrzymania (bo każdy spadek dochodów oznaczać może automatycznie kłopoty z wypłacalnością). Ale to „tylko” oznacza też, że każda życiowa komplikacja automatycznie zepchnie pechowca w pętlę długów. Warto więc spiąć pośladki i spróbować w tym roku poprawić swój bilans, choćby miało to oznaczać spłacenie 10% posiadanych długów. Nie od razu Kraków zbudowano.