Stało się. Poszedł przelew na 10,6 mld zł i można już oficjalnie powiedzieć, że dwa największe banki w Polsce są bankami państwowymi. Do PKO BP, którego pakiet kontrolny (ok. 30% akcji) jest w rękach Skarbu Państwa, dołączył właśnie Bank Pekao przejęty przez państwową grupę PZU wspólnie z jeszcze bardziej państwowym Polskim Funduszem Rozwoju (razem mają 32% jego własności).
Jedni się cieszą, że po raz pierwszy skorzystaliśmy z okazji, by dość tanio kupić dobre aktywa bankowe (gdyż do tej pory głównie tanio je sprzedawaliśmy :-)). I że duża część z ponad 2-miliardowej rocznej dywidendy wypłacanej przez Pekao zostanie w kraju. I że wreszcie polskie firmy nie będą musiały się obawiać, iż w czasie kryzysu banki odetną je od pieniędzy (jak to drzewiej bywało).
- Kiedy warto zmienić sprzedawcę energii? Komu to się może opłacić? I czy teraz – mimo zamrożenia cen – może być na to dobry moment? Licytacja rusza [POWERED BY RESPECT ENERGY]
- Gdy domowy budżet się nie spina, trzeba nad nim popracować. Oto pięć sposobów na zwiększenie dochodów i pięć na ograniczenie wydatków! [POWERED BY RAIFFEISEN DIGITAL BANK]
- Świat stał się wyjątkowo niestabilny. Czy to powinno wpłynąć na nasze plany… emerytalne? Jak powinna wyglądać Twoja globalna emerytura? [POWERED BY SAXO BANK]
Czytaj też: Pekao sprzedany! Co to oznacza dla jego klientów?
Inni się martwią, że kapitał państwowy zdominuje branżę bankową do tego stopnia, iż konkurencja będzie coraz bardziej kulawa, a klienci mniej dopieszczeni. Jeszcze inni się obawiają, że porządny, dobrze naoliwiony bank prywatny czeka teraz najazd politycznych pijawek i powolne karłowacenie pod rządami państwa. Zapewne wszystkie trzy poglądy są uzasadnione, ale nie umiem oszacować który z wektorów będzie miał największą wartość. Ale jest jeszcze jeden skutek operacji pt. „repolonizacja Banku Pekao”. Nie, nie chodzi o zmianę logo i o powrót żubra. Chodzi o powstanie nowej potęgi.
W Europie Środkowej wyrósł znienacka nowy gigant w branży finansowej. Do tej pory z kosmosu było widać tylko PKO BP, który od lat dzierży palmę pierwszeństwa w kraju i – choć za granicę wystawił nos tylko raz, a skończyło się to kiepsko, bo nierentowną inwestycją na Ukrainie – widać go w rankingach obejmujących całą naszą część Europy (288 mld zł aktywów, czyli 70 mld euro).
Teraz do PKO BP dołączy grupa PZU, która po sfinalizowaniu transakcji kontroluje 225 mld zł bankowych aktywów (Alior i Pekao) plus 115 mld zł własnych, „ubezpieczeniowych”. W sumie – 75 mld euro. Ubezpieczeniowa grupa po raz pierwszy w swej historii będzie więc widoczna z orbity (czyli w rankingach regionalnych). Wśród największych instytucji finansowych w naszym regionie będziemy mieli aż dwie grupy kontrolujące po 50-70 mld euro aktywów bankowych.
Patrząc przez pryzmat „narodowości” aktywów stanem posiadania ustępujemy już tylko (i to nieznacznie) Austriakom, kontrolującym w Europie Środkowej jakieś 130 mld euro aktywów bankowych (Raiffeisen plus Erste). Z tym, że oni, mając „bazę” w małym kraju, aby to osiągnąć musieli przeprowadzić ekspansję do innych krajów, a nasze PKO BP i PZU – nie.
Nasze dwie grupy finansowe są jedynymi „tubylczymi” gigantami wśród największych instytucji finansowych w regionie. Cała reszta czołówki – jeśli zaliczymy Austriaków do „obcych” – to „zachodni kolonizatorzy”. Kilka lat temu do tego grona należał jeszcze węgierski OTP, ale pod rządami Viktora Orbana tamtejsza branża bankowa coraz bardziej karłowacieje, zaś OTP – który kiedyś był znacznie potężniejszym bankiem, niż PKO BP – z tego powodu cierpi. No i OTP nie ma Zbigniewa Jagiełły, który w kilka lat „powiększył” PKO BP o jakieś 100 mld zł w aktywach. Bez tego największy polski bank bank nie wszedłby do czołówki środkowoeuropejskich rankingów.
Nowa potęga rodzi się kosztem tej schodzącej. Po sprzedaży Banku Pekao z roli największego inwestora w środkowoeuropejskiej branży bankowej abdykował włoski UniCredit. W ostatnim rankingu największych grup bankowych regionu podliczono jego stan posiadania na 106 mld euro. Teraz, po utracie „żubra” zostało mu „tylko” 75 mld euro. Byli Włosi hegemonem bankowości w naszej części Europy, a teraz stali się… tacy zwyczajni. Ich potencjał jest porównywalny z tym, którym dysponuje w Europie Środkowej austriackie Erste.
Oczywiście: trzeba szanować proporcje. Oba nasze koncerny finansowe – PKO BP, z wartością aktywów 70 mld euro oraz PZU, mające jakieś 55 mld zł aktywów bankowych – wyrosły na zauważalne grupy finansowe w Europie Środkowej, ale w rankingach europejskich wciąż nie mają szans na to, by równać się z największymi. Deutsche Bank ma na świecie 1,7 bln euro aktywów, BNP Paribas to 2 bln euro. Tacy np. Francuzi mają 765 mld euro depozytów i ponad 710 mld euro kredytów. To jakieś 15 razy więcej, niż ma PKO BP (po 200 mld zł, czyli niecałe 50 mld euro), nie mówiąc już o „banku PZU”.