26 kwietnia 2017

Absurd? Gdy klient proponuje bankowi złoty interes, a bank jest jak… żubr. Stawia się czasem

Absurd? Gdy klient proponuje bankowi złoty interes, a bank jest jak… żubr. Stawia się czasem

Wiele razy już poruszałem temat frankowiczów „przywiązanych” do mieszkań. Kredytu nie da się spłacić (np. by zamienić mieszkanie na inne), bo oznaczałoby to ogromne straty kursowe. W grę wchodzi co najwyżej zakup drugiego mieszkania (na drugi kredyt), które lepiej odpowiadałoby potrzebom rodziny. Ale kogo na to stać? Bankowcy co prawda deklarują, że dla frankowiczów uruchomili specjalną procedurę, dzięki której można przenieść kredyt na inną (większą) nieruchomość. Ale jej działanie jest wątpliwe.

Napisał do mnie pan Paweł, który zaciągnął w 2006 r. kredyt we frankach. Obroża jest na 30 lat, zaś kredytodawca to Bank BPH. Bank ten został w części przejęty przez Pekao i tam też powędrował ze swoimi zobowiązaniami pan Paweł. Nigdy nie narzekał na to, że wziął kredyt odniesiony do obcej waluty i nie twierdził, że ten kredyt jest nielegalny. Spłacał raty i to wzorowo.

Zobacz również:

W końcu jednak przyszedł czas na zmiany w życiu mojego czytelnika. Kredyt zaciągnął na zakup jednopokojowego mieszkania. Jako kawaler nie miał większych potrzeb, a i pewnie zdolności kredytowej. Ale 11 lat później jego sytuacja jest już zupełnie inna. Ma żonę i dorastającą córkę. Jeden pokój to dla całej rodziny za mało. Tymczasem do spłaty na rzecz banku po 11 latach trwania umowy wciąż pozostaje kwota nieco większa, niż na początku umowy. Co robić?

„Mam dość komfortową sytuację, bo mogę zamienić się na mieszkania z siostrą. Oddając siostrze swój jednopokojowy lokal o powierzchni 31 m2 dostałbym trzypokojowy o powierzchni 52 m2. Oba są w Warszawie, mają podobny standard i porównywalną cenowo lokalizację. Nie ulega zatem wątpliwości, że przejmowane mieszkanie ma znacznie większą wartość

– pisze pan Paweł. Do tej pory żył w przekonaniu, że bank z radością przyjmie jako poręczenie kredytu większe mieszkanie. Biorąc pod uwagę wzrost zadłużenia kredyt prawdopodobnie i tak jest już większy, niż wartość kawalerki, która jest jego zabezpieczeniem. W tej sytuacji wydaje się, że bankowcy powinni pana Pawła całować po rękach, że dostarczy im lepsze zabezpieczenie tego samego kredytu i tym samym nie będą musieli się tłumaczyć przed KNF, że mają źle zabezpieczoną „pozycję kredytową”. Pan Paweł, pełen dobrych myśli, skontaktował się więc z Bankiem Pekao, aby dowiedzieć się jak dokonać ewentualnych formalności dotyczących przeniesienia kredytu na nową nieruchomość.

„I tu klops. Okazało się, że z prośbą o wyjaśnienie niezwykłych zawiłości moich potrzeb Bank Pekao musi się zwrócić do oddziału w… Rybniku. Po konsultacji z tamtejszymi specami od kredytów otrzymałem informację, że musiałbym zamówić wycenę obu mieszkań. Później zaś miałbym dostarczyć wykaz wszystkich operacji dokonanych na moim koncie bankowym z całego poprzedniego roku. Potem zostałaby oceniona moja zdolność kredytowa – być może potrzebne byłyby kolejne dokumenty. I wtedy bank się zastanowi czy w ogóle jestem dla niego wiarygodnym klientem”

– relacjonuje pan Paweł. Gołym okiem widać, że bank bardzo nie chce nic ruszać. Klient chce po prostu zamienić mieszkanie mniejsze i znacznie mniej warte na większe i droższe. I nic więcej. Jest gotów dostarczyć wszelkie dokumenty dotyczące własności mieszkań. Jest gotów pokryć koszty wyceny większej z nieruchomości, by bank nie miał wątpliwości, że zamienia tańsze zabezpieczenie na bardziej wartościowe.

Klient – to też nie powinno być bez znaczenia – jest bez skazy. Przez 11 lat zeto zaległości w spłacanych ratach. Bez szemrania korzysta z karty kredytowej banku-kredytodawcy, ma od kilkunastu lat stałą pracę w instytucji państwowej. Wydawałoby się, że rozwiązanie proponowane przez niego byłoby korzystne dla wszystkich. Także dla banku.

Okazuje się jednak, że klient musi przejść przez procedurę podobną do tej, która byłaby konieczna przy zaciąganiu nowego kredytu. A i to nie daje gwarancji, że operacja się uda. Przecież może się okazać, że klient, który od 11 lat spłaca już kredyt, nie ma zdolności do jego ponownego otrzymania. Czy ktoś tam się z żubrem na łby pozamieniał? Jeśli klient spłaca grzecznie raty kredytu, do którego nie ma zdolności kredytowej, to albo z bankowym scoringiem jest coś nie tak, albo z bankowymi zasadami.

„Czy zatem pozostaje mi mieszkać z rodziną w jednopokojowym lokalu do czasu spłacenia kredytu? Będę wówczas tuż przed emeryturą. Fakt, że dzięki życzliwości siostry mam okazję polepszyć swoją sytuację mieszkaniową nie oznacza od razu, że stać mnie na spłacenie obecnego kredytu i wzięcie kolejnego, na mniej korzystnych warunkach. Gdzie tu logika? Gdzie tu sens? Zarówno w wymiarze zwyczajnie ludzkim (ważnym dla mnie), jak i czysto finansowym (ważnym dla banku)…”

– pyta pan Paweł. Mój czytelnik dotyka cholernie ważnego problemu – urzędniczej mentalności bankowców lub regulacyjnych niekonsekwencji. Wiadomo, że w papierach musi się wszystko zgadzać, a wszystkie pieczątki muszą być na miejscu. Ale tu mamy konkretnego człowieka, konkretny problem do rozwiązania i sytuację, która z punktu widzenia banku jest bezpieczna. Można pomóc człowiekowi i jeszcze sobie polepszyć (wyższe zabezpieczenie kredytu).

Być może nie bez znaczenia są regulacje prawne, upierdliwość Komisji Nadzoru Finansowego, ustawy, rekomendacje i dyrektywy. Bank, skoro przyjmuje depozyty, musi być pewny, że kredytobiorca jest osobą wypłacalną. Tyle, że tutaj mamy klienta, którego wiarygodności bank nie kwestionował przez wiele lat spłacania rat tego samego kredytu. Chodzi jedynie o zmianę zabezpieczenia. Na lepsze (czego ma dowieść wycena – konieczności jej przeprowadzenia klient nie kwestionuje).

Bankowcy twierdzą, że nie mogą pomagać wszystkim frankowiczom, bo ich na to nie stać. Że mogą przychylić nieba tym najbardziej potrzebującym. A gdy przychodzi taki potrzebujący, któremu można pomóc bez jednej złotówki dotacji, to się mu robi pod górkę. I potem się w bankach dziwią, że nazywa się ich banksterami. Uprzejmie proszę Bank Pekao żeby przestał się zachowywać jak pijany żubr.

Subscribe
Powiadom o
21 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Franz Maurer
7 lat temu

Klient jest frajer. Zamiast przyłączyć się do pozwu – pcha się sam do paszczy lwa.

Bank jest frajer. Klient mu się pcha w paszczę, może mu aneksem utrudnić dochodzenie roszczeń – ale nie chce.

Dom wariatów.

trump
7 lat temu

Już na samym początku przecież był błąd. Przecież zdolność była tylko we frankach. Przypadek ? nie sądzę. We frankach zdolność była w złotówkach nie. Po 11 latach zmieniło się tylko tyle że kredyt jest większy niż był. Klient nie zarabia we frankach ale „dostał franki” więc jest problem z powtórną oceną zdolności

Luigi32
7 lat temu
Reply to  trump

A co wtedy, jeżeli bank stwierdzi że teraz klient nie ma zdolności kredytowej? Po prostu wypowie mu kredyt (pomimo, że spłaca go klient bez zająknięcia przez 11 lat!), zabierze mieszkanie i będzie go ścigał (a po jego śmierci jego najbliższych) jako dłużników? O ile rozumiem, że kiedyś zdolność w kredycie indeksowanym do CHF była, chociaż w PLN mogło nie być, ale czystym kur… ze strony banku jest to, że kasę przez te wszystkie lata bierze i nie przeszkadza mu to, że klient być może tej zdolności kredytowej nie ma? Ale coś klient chce zrobić – i to na korzyść banku!!… Czytaj więcej »

Hieronim
7 lat temu
Reply to  Luigi32

Co do zasady bank nie ma podstaw do wypowiedzenia regularnie spłacanego kredytu.

WoW
7 lat temu

„więc jest problem z powtórną oceną zdolności” – ale po co ją oceniać skoro nie będzie udzielany nowy kredyt? Klient tylko podmienia zabezpieczenie kredytu na większe.

pajacyk_123
7 lat temu

Bankowcy to jednak dziwna zwierzyna.

Ciekawe, czy ten tekst oddaje wszystkie niuanse sprawy, jeśli tak, to możemy dorzucić do kolekcji kolejną absurdalną historię o bankach, co to niby stoją frontem do klienta a w rzeczywistości pokazują pośladki 😉

Tromek
7 lat temu

Tak samo mialem w Millennium.bank dostal zmiane hipoteki na 2 mieszkania przewyzszajace wartoscia dotychczasowe zabezpieczenie kretytu, sam oplacilem rzeczoznawce, aneks, a w nagrode musialem sie zgodzic na zwiekszona marze o 1 ppt – zlodziejstwo, ktore przekonalo mnie do udzialu w pozwie zbiorowym.

Piotr
7 lat temu

a czy nie chodzi tu bardziej o kwestie proceduralne, które widzi bank w „przeniesieniu” hipoteki tj. wpisaniu „nowej” na większym mieszkaniu i wykreśleniu „starej” oraz ryzyko wynikającego z tego co się może wydarzyć w międzyczasie?
Zamieszanie ze zdolnością kredytową to chyba raczej wymówka.

rozentuzjazmowany
7 lat temu

Spłacać kawalerkę przez 11 lat, przy czym dług wzrósł zamiast zmaleć. Trzecia RP.

rozentuzjazmowany
7 lat temu

Facet do końca życia nie spłaci tej kawalerki.

Esselite
7 lat temu

Mylisz się, spłaci za 19 lat, bo tyle mu zostało rat do spłaty. Spłaca to co miesiąc i jakby przeniósł zabezpieczenie to by sobie dalej spokojnie splacal bez większych obciążeń. Ale nie, żeby teraz zmienić lokal, to qw.. A musi brać drugi kredyt, bo szmaty bankowe chcą na nim zarobić.

To nie jedyny bank stawiajacy takie warunki. BZ WBK, to samo łajno, dajesz pod hipotekę dom, który przewyższa wartość kredytu, a ci dyktuje warunek wykonania nadpłaty na kredyt w wysokości 100 tys, gdzie wartość samego mieszkania to 340 tys.

underfather
7 lat temu

Ale osochozi? Bankowi zależy, żeby klient był underwater? Dlaczego?

ciekawy
7 lat temu

a może wykonać dwie darowizny plus umowę notarialna zabezpieczającą siostrę (bo na darowanym zostaje hipoteka)?
niezbyt komfortowe dla siostry ale nigdy nie wiadomo czy bank nie dojrzeje sam do propozycji za jakiś czas

zd
7 lat temu

ja miałem 4 lata temu podobną sytuację, a kredyt w CHF mam w Santander Consumer Bank. Aby sprzedać starą nieruchomość (a potem kupić nową) musiałem przenieść zabezpieczenie kredytu na 3. nieruchomość (teściów). I sprawa poszła gładko

Nerkofil
7 lat temu

Panie Klient, idź Pan na kamikadze!
Przestań Pan spłacać ten kredyt, którego po 11 latach pozostało Panu więcej do spłacenia niż wartość mieszkania (taki polski absurd).
Bank Panu po prostu wypowie kredyt w trybie natychmiastowym, zlicytuje Panu lokalik za 75% wartości (a jeśli się Pan dogadasz z komornikiem, pozwoli lokalik sprzedać samemu) – będziesz Pan miał kredyt spłacony w 3/4 +11 lat rat, czyli tracisz Pan o 50% mniej, niż stracił byś Pan spłacając grzecznie kredyt do końca :))
I jesteś Pan wolny od kredytu i przywiązania do mieszkania, i z mniejszą stratą.

mariola
7 lat temu
Reply to  Nerkofil

bzdura. trzeba wystapic do sadu. banki przegrywaja wszystko o ile sie nie trafi na glupiego sedziego lub jak sie pojdzie do adwokata co nie rozumie problemu.

Esselite
7 lat temu
Reply to  Nerkofil

Ale geniusz jesteś. Komornik zalicytuje mu wszytko co ma żeby pokryć dług. Już nie pier.. Bo się słabo robi. W Polsce odpowiada się nie tylko mieszkaniem, ale całym majątkiem.

Nerkofil
7 lat temu

Ergo: wypowiedzieć bankowi kredyt w trybie natychmiastowym. Zobaczymy jaka będzie jego decyzja 🙂 Czy zechce doić nadal klienta jak dotychczas a klient nie szemra, czy stracić wprost dochód wynikający z dalszego spłacania rat. Klient nie ryzykuje BIK-iem, scoring mu nie spada czy inna wiarygodność kredytowa, a kredyt ma prawo wypowiedzieć bankowi w każdym momencie, prawda? 😉 będzie się tylko musiał trochę nabiegać z papierami tu i tam (szybkie uzyskanie funduszy na spłatę kredytu w całości do czasu sprzedaży mieszkania).

Zdziwili by się banksterzy… 😉

7 lat temu

Problem jest tylko taki, że jak wypowie umowę, to musi spłacić całość. Niech szuka w innym banku. A akurat Pekao słynie z urzędniczego podejścia do wszystkiego

Dagomir
7 lat temu

Miałem identyczną sytuację z PKO BP, które przejęło mój kredyt od Nordei. PKO BP wykręciło się tym, że transakcję podobną do opisanej w artykule blokuje… Nordea. W oficjalnym piśmie PKO zaproponowało, żebym sobie kupił upatrzone większe mieszkanie za GOTÓWKĘ, a wtedy PKO przeniesie na nią zabezpieczenie i zwolni się hipoteka starego mniejszego mieszkania. Oczywiście napomknęli, że przy tak skomplikowanej operacji prawdopodobnie wzrośnie marża kredytu. Geniusze z XIII oddziału w Gdyni.

Zdzicho
7 lat temu

Prosta sprawa – zlozyc wniosek i pozniej reklamacje.
I dalej ciagnac sprawe juz w sadzie!

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu