Nasz czytelnik dwa lata temu kupił nieruchomość od dewelopera. Budowa dobiegała końca, pan Hubert przelał większość ceny mieszkania. Pech chciał, że nie zauważył e-maila z informacją o płatności kolejnej transzy. Co zrobił deweloper? Zamiast przypomnieć o płatności, od razu zerwał umowę. Spóźniona zapłata transzy – jednej z ostatnich – może kosztować naszego czytelnika kilkadziesiąt tysięcy złotych!
Pan Hubert może nazwać się szczęściarzem. Dwa lata temu kupił mieszkanie od dewelopera, jeszcze na etapie przysłowiowej dziury w ziemi. Dlaczego szczęściarzem? Bo wówczas ceny nieruchomości były znacznie niższe niż obecnie.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
W październiku 2021 r. padł miesięczny rekord sprzedaży kredytów hipotecznych. Banki udzieliły kredytów o wartości 8,6 mld zł – wynika z danych BIK. Ogromny popyt przekłada się na wzrost cen nieruchomości, które dodatkowo podkręca presja inflacyjna: rosnące ceny materiałów budowalnych i robocizny.
Z danych firmy Expander i Rentier.io wynika, że w trzecim kwartale 2021 r. (w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku) w dużych miastach ceny nieruchomości wzrosły średnio od 6% we Wrocławiu (małe mieszkania) do 27% w Gdyni (duże mieszkania). Z kolei z danych NBP wynika, że w siedmiu dużych miastach ceny urosły przez rok o ok. 10% (dane po trzecim kwartale).
Osoby, które dziś chcą kupić mieszkanie, muszą więc wydać na nie mniej więcej 10% więcej niż przed rokiem. Można powiedzieć, że pan Hubert wyczuł moment. Problem w tym, że deweloper, od którego dwa lata temu kupił mieszkanie, robi wszystko, by się go pozbyć. I chyba mu się uda.
Przeczytaj też: WIBOR w górę, zdolność kredytowa w dół. O ile mniej można pożyczyć na mieszkanie? Dwa mocne zwiastuny końca boomu na rynku nieruchomości
Spóźniona zapłata transzy. Wiadomość trafiła do spamu
Chodzi o apartament w Karpaczu, który pan Hubert kupił od dewelopera – spółki Lewandowski i Mocek sp.j. To już druga transakcja naszego czytelnika z tą firmą. Wcześniej współpraca układała się wzorowo. Pierwszą nieruchomość pan Hubert sprzedał i zainwestował w inną, w lepszej lokalizacji. Wartość inwestycji to ok. 250 000 zł. Zgodnie z umową pan Hubert zobowiązał się do wpłacania kolejnych transz wraz z postępem w budowie.
„Wszystkie płatności regulowaliśmy zgodnie z zapisami, a przedostatnią ratę zapłaciliśmy nawet przed terminem, mimo że budowa była nieco opóźniona w stosunku do wstępnych założeń”
– opowiada czytelnik. Pan Hubert może teraz pluć sobie w brodę za to, że zgodził się w umowie na przesyłanie informacji o terminie płatności kolejnej transzy drogą mailową, bez potwierdzenia odbioru wiadomości. Pech chciał, że przegapił ważny e-mail.
„Problem zaczął się 6 lipca. Gdy budowa zbliżała się już ku końcowi, firma wysłała do nas wiadomość, która jak się okazało… trafiła do spamu. Kuriozum sytuacji polega na tym, że jeszcze kilka dni wcześniej uzgadnialiśmy z szefem firmy przyjazd na budowę, by wprowadzić zmiany w projekcie. Tak też się stało. Przyjechaliśmy do Karpacza 1 lipca, spotkaliśmy się nawet z jednym z prezesów firmy, wymieniliśmy uściski, po czym trzy tygodnie później dostaliśmy pismo z kancelarii prawnej firmy”.
Kancelaria odradza batalię sądową
Kancelaria prawna reprezentująca deweloper, wysłała pismo z wypowiedzeniem umowy. Jako powód podała nieopłacenie przez klienta transzy w terminie. Warto w tym miejscu dodać, że e-maile z informacją o płatnościach do tej pory przychodziły nieregularnie. Pan Hubert nie mógł więc przewidzieć, kiedy będzie musiał zrobić kolejny przelew. Spóźniona zapłata transzy wynikała z tego, że nie zauważył wiadomości, choć równie dobrze mógł być wtedy na wakacjach bez dostępu do skrzynki pocztowej.
„Zadzwoniliśmy do firmy z pytaniem, czy to aby nie jest żart. Próba rozmowy i wyjaśnienia sytuacji skończyła się na obcesowym stwierdzeniu przedstawicielki firmy, żeby nie dzwonić więcej, gdyż umowa została przez firmę wypowiedziana skutecznie, a my możemy jedynie kontaktować się z prawnikiem spółki”
– relacjonuje czytelnik, który niezwłocznie skontaktował się z kancelarią prawną. Umowa przedwstępna została zawarta w formie aktu notarialnego z wpisem do księgi wieczystej. Kancelaria zaczęła więc naciskać na pana Huberta, by dobrowolnie „wykreślił się” z księgi wieczystej, a deweloper zwróci wpłacone do tej pory pieniądze (ponad 150 000 zł). Kancelaria napisała m.in.:
„Wzywam Państwa raz jeszcze do realizacji wynikającego z powołanej umowy przedwstępnej obowiązku nadesłania pisemnej zgody (z podpisami notarialnie poświadczonymi) na wykreślenie z działu 3 księgi wieczystej roszczenia o zawarcie umowy przyrzeczonej. Zwracam uwagę, że zgodnie z umową przedwstępną, w przypadku odstąpienia przez Spółkę od zawartej umowy, co w realiach niniejszej sprawy nastąpiło, zobowiązani byliście Państwo do nadesłania zgody, o której mowa powyżej w terminie 7 dni od dnia otrzymania oświadczenia o odstąpieniu od umowy, co nastąpiło dnia 3 sierpnia, a zatem termin do nadesłania powołanej zgody upłynął z dniem 10 sierpnia”.
Pan Hubert podkreśla, że kancelarii zależało na „polubownym” rozwiązaniu sprawy. Z jednego z pism wynika, że prawnik reprezentujący kancelarię próbował zniechęcić pana Huberta do tego, by skierował sprawę na drogę sądową. Kancelaria policzyła nawet, że proces może kosztować pana Huberta ok. 25 000 zł.
Deweloper też się spóźnia z budową
Pan Hubert nie chce ustąpić. Uważa, że deweloper wykorzystał błahy powód, by się go pozbyć. Spóźniona zapłata transzy nie była bowiem przewinieniem, które powinno spowodować taką „karę”. Mój czytelnik nie zaprzecza, że spóźnił się z zapłaceniem transzy, ale opóźnienia w realizacji inwestycji wytyka też deweloperowi.
„Inwestycja nadal nie jest ukończona, choć powinna być. Budynki i otoczenie przypominają ciągle plac budowy. Praktycznie w lipcu mieliśmy zapłacić większość ceny mieszkania. Jesteśmy totalnie załamani, bo perspektywa batalii sądowej spędza nam sen z powiek. Nie wiemy, co robić – czy czekać na rozstrzygnięcie czy decydować się na zakup innej nieruchomości. Totalne zawieszenie w próżni, a co gorsza zamrożone znaczne środki”
– rozkłada ręce pan Hubert. Dlaczego deweloper pod byle pretekstem postanowił rozwiązać umowę? Pan Hubert nie ma wątpliwości, że chodzi o okazję sprzedania mieszkania po znacznie wyższej cenie niż ta, którą wynegocjował z deweloperem dwa lata temu.
W sytuacji, kiedy spóźnimy się z opłaceniem np. raty kredytu hipotecznego, to czy bank od razu wypowiada umowę kredytową? Nie. Co się dzieje, jeśli spóźnimy się z zapłatą rachunku za telefon czy prąd? Usługodawca ma prawo zacząć naliczać odsetki karne. Ale w cywilizowanym świecie, zanim wypowie się umowę, najpierw uruchamia się tzw. miękką windykację, czyli różnymi środkami przypomina się klientowi o zaległościach. W przypadku sprawy pana Huberta nie było ani jednej próby przypomnienia o płatności.
Dlatego uzasadnione są podejrzenia, że nie o karę za brak płatności tu chodzi, a o próbę pozbycia się niewygodnego klienta. A może jest drugie dno tej sprawy, o której pan Hubert mi nie powiedział? Poprosiłem dewelopera o to, by przedstawił swoje stanowisko w tej sprawie. Odpowiedzi nie otrzymałem. Pan Hubert nie zamierza się poddać, czyli nie zabierze wpłaconych do tej pory pieniędzy. Ta inwestycja pochłonęła sporo jego czasu, a na zakup innej nieruchomości musiałby wyłożyć więcej pieniędzy. Wiem, że mój czytelnik jest pod opieką dobrego prawnika. Będzie więc ciekawie. A o postępach w tej sprawie oczywiście będę Was informował. Stay tuned!
Źródło zdjęcia: Pixabay