Nieszczęsny posiadacz telewizora miał zderzenie z komornikiem sądowym działającym na zlecenie Poczty Polskiej: miał zapłacić abonament RTV za kilkanaście lat z góry. „Ale ja przecież wyrejestrowałem odbiornik” – oświadczył. „Ale my nic o tym nie wiemy” – odpowiedziała poczta. Sąd przyznał rację klientowi
Poczta Polska od kilku lat dość intensywnie ściga tych, którzy – jej zdaniem – uchylają się od współfinansowania państwowych mediów, czyli telewizji i radia. Obowiązek taki formalnie mamy wszyscy, a w każdym razie ci, którzy kupili do domu radio lub telewizor. Nie ma znaczenia to, czy oglądamy państwową telewizję oraz czy słuchamy Polskiego Radia, czy też nie. Liczy się sam fakt posiadania urządzenia.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Ale choć elektromarkety nie narzekają na sprzedaż np. telewizorów (nie wiem jak z odbiornikami radiowymi), to abonament RTV płacą tylko nieliczni. Według szacunków KRRiTV aż 96,4 proc. gospodarstw domowych posiada odbiorniki telewizyjne, z czego tylko połowa jest zarejestrowana. A tylko 31% posiadaczy odbiorników opłaca abonament. Opłata miesięczna wynosi 22,70 zł (za telewizor lub telewizor i radio) lub 272,40 zł rocznie.
Kto jest ścigany przez pocztę i nasłanych przez nią komorników? Przede wszystkim ci, po których jest jakiś ślad w statystykach – czyli kiedyś płacili lub rejestrowali odbiornik. Okazuje się jednak, że od opłaty można się wywinąć. Dowodzi tego bardzo ciekawe orzeczenie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Poznaniu.
Czytaj też: Abonament RTV, czyli poczta ściga dłużników. Ale poluje trochę na ślepo
Zobacz też: Polacy lubią oglądać telewizję w wolnym czasie, więc poczta rozsyła „świąteczne prezenty” za 1600 zł
Rozstrzygnął on niedawno spór Poczty Polskiej z jednym z nieszczęśników, którym komornik ściągnął z rachunku kilka tysięcy złotych tytułem zaległych opłat za abonament RTV wraz z odsetkami i komorniczą „prowizją”. Sąd administracyjny uznał, że poczta i komornik nie miały prawa windykować człowieka, bo nie wykazały wystarczająco jednoznacznie, że jest on coś winien.
Konsument, kwestionując roszczenia Poczty Polskiej powiedział, że jeszcze w 2004 r. wyrejestrował odbiornik telewizyjny, w związku z tym nie rozumie dlaczego miałby płacić zaległości za kolejnych 14 lat (egzekucja komornicza zdarzyła się w 2019 r.). Pocztowcy na to, że żadnego dowodu wyrejestrowania odbiornika nie mają, dlatego kasa – razem z odsetkami i karami – się należy. A klient ma nadany indywidualny numer abonenta telewizyjnego, więc telewizor na pewno rejestrował.
W zasadzie sprawa wyglądała na przegraną, zwłaszcza że konsument nie był w stanie udowodnić, że wysłał list z prośbą o wyrejestrowanie odbiornika. Czyli: wiadomo, że zarejestrował go, ale nie wiadomo czy wyrejestrował – a przynajmniej nie zostało to w żaden sposób udokumentowane.
Jak to możliwe, że konsument wygrał? Winny jest bałagan w papierach, jaki ma poczta oraz upływający czas. Sąd poprosił pocztowców, by udowodnili fakt rejestracji telewizora przez konsumenta. Pocztowcy byli w stanie przedstawić tylko wydruki z numerem abonenta, ale nie pokazali kopii dowodu wysłania listu z nadaniem tego numeru i z książeczką do wnoszenia opłat.
Sąd stwierdził, że pocztowcy nie musieli wysyłać tych papierów listem poleconym, ale powinni mieć w dokumentach ślad, że taki list wysłali (choćby zwykłym listem). A tymczasem Poczta Polska takiego dowodu nie przedstawiła. Co z tego, że klient ma nadany numer, skoro nie wiadomo czy pocztowcy mu go w ogóle wysłali?
Jeszcze ciekawszy jest drugi argument. Otóż sąd stwierdził, że skoro poczta nie wskazuje w regulaminie usługi w jaki sposób i przez jaki czas przechowuje dokumenty, informacje dotyczące zarejestrowania (jak i wyrejestrowania) odbiornika, zaś termin przedawnienia opłat abonamentowych jest pięcioletni, to nie można wymagać od człowieka, by taki dokument przechowywał w nieskończoność.
Czyli: źle, że windykowany klient nie posiadał żadnego dokumentu na to, że wyrejestrował odbiornik, ale nie można na ten podstawie windykować go na 14 lat wstecz, a co najwyżej pięć.
Jest i trzecia rzecz: fakt, że Poczta Polska przypomniała sobie o nie zapłaconym abonamencie po tak długim czasie. Sąd potraktował to jako kolejną okoliczność ograniczającą odpowiedzialność dłużnika: „Wieloletni brak jakiejkolwiek reakcji wierzyciela na nieuiszczanie opłat abonamentowych należy uznać za usprawiedliwione przeświadczenie strony o braku obowiązku uiszczania opłat abonamentowych”
Czytaj więcej: tutaj pełna treść orzeczenia sądu administracyjnego
To wszystko oznacza, że mamy dwa nowe punkty zaczepienia jeśli chodzi o spory z Pocztą Polską na temat zaległych opłat za abonament RTV. Po pierwsze możemy żądać dowodu na to, iż pocztowcy wysłali nam papiery o rejestracji odbiornika (nawet jeśli nas zarejestrowali, to muszą też umieć udowodnić, że przynajmniej próbowali nas poinformować). Po drugie możemy próbować argumentu, iż wieloletni brak reakcji poczty utrąca możliwość żądania co najmniej odsetek.
zdjęcie: Pixabay