Masz starą, srebrną biżuterię, zaśniedziałe sztućce i posrebrzane figurki? Oni przerobią to na sztabki. Tylko czy gra jest warta świeczki? I czy lombardy też polubią tę usługę?
Ostatnio dość gorącym tematem jest drożejące złoto. Od lat namawiam Was, by część – powiedzmy, że 10% – Waszego długoterminowego „funduszu spełniania marzeń” stanowiło złoto, bo przez setki lat udowodniło, że potrafi utrzymywać realną wartość pieniądza weń zainwestowanego.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Ale nie samym złotem człowiek żyje. W wielu domach sporą część „aktywów niefinansowych” stanowi pokrewny metal szlachetny, czyli srebro. Czasem mamy szkatułki pełne srebsnej biżuterii, czasem zastawę ze srebrnymi sztućcami albo jakąś figurkę po dziadku z tego szlachetnego kruszcu.
Czytaj też: Kilka miesięcy temu zwracałem Waszą uwagę, że złoto stało się okazyjnie stało. Kto posłuchał – dobrze zrobił
Ile srebra w srebrze? Najczęściej niewiele
Czy to ma jakąś wartość? Na pewno emocjonalną (często są to pamiątki po przodkach lub prezenty od drogich nam osób), ale czy rynkową? Srebrem się oczywiście handluje w sensie inwestowania, aczkolwiek raczej w postaci monet i sztabek. W srebrnej biżuterii największą wartość stanowi praca jubilera i wzornictwo. To ono nadaje wartość wynikającą z „urody” przedmiotu, nie zaś wartość srebra jako cennego surowca.
Jeśli mamy 6-gramowy pierścionek, to przy obecnej cenie rynkowej uncji srebra (16-17 dolarów, czyli jakieś 60 zł) każdy gram srebra jest wart jakieś 2 zł. A najtańsze srebrne pierścionki najczęściej kosztują złotych kilkadziesiąt.
Srebrną biżuterią i innymi przedmiotami (np. zegarkami) handlują często lombardy, do których klienci przynoszą cenne przedmioty pod zastaw, by uzyskać gotówkę. Wiadomo, że za pierścionek wart 100 zł właściciel lombardu nie zapłaci więcej, niż 25-30 zł, ale niektórzy zadłużeni po uszy ludzie nie widzą innego wyjścia.
Dla osób, które mają srebrną biżuterię, czy inne przedmioty, jest jeszcze jedna możliwość – przetopić je na sztabki srebra. Oczywiście: taki recykling powinien być ostatnią deską ratunku, większość srebrnych przedmiotów większą wartość ma w formie nieprzetopionej. Ale jeśli nie mamy żadnego pomysłu, by inaczej zagospodarować srebrne „aktywa”…
Czytaj też: Czy warto ulokować oszczędności w złoto i srebro? Po ile kupować, żeby nie przepłacić?
Srebrne „aktywa” polskich rodzin. A może by je… przetopić?
Jakiś czas temu rozmawiałem z ludźmi z jednej z firm zajmujących się m.in. handlem metalami szlachetnymi, którzy otworzyli tego typu usługę. Można przynieść do nich srebrny tzw. złom, poprosić o wycenę i o przetopienie na srebrne sztabki. Tym samym zamiast trudnej do wycenienia śrebrnej „magmy” uzyskuje się łatwy do sprzedaży „towar” w formie homogenicznej.
Czy srebrna sztabka jest coś warta? W Mennicy Polskiej znalazłem tylko srebrne monety – jednouncjowy „Liść Klonowy” kosztuje 120 zł (wartość czystego kruszcu w nim zawartego to 60 zł), na tyle samo wyceniają 'Filharmoników wiedeńskich”, zaś w Mennicy Wrocławskiej i Mennicy Skarbowej mają 100-gramowe sztabki srebra po ok. 340 zł (czysta wartość rynkowa 100 gramów srebra to obecnie ok. 200 zł).
Krótko pisząc: jeśli masz w szkatułce kilkanaście srebrnych pierścionków, kilka naszyjników i inne drobiazgi, to pewnie da się z tego wycisnąć ze 200-300 gramów srebra, które mogłoby mieć kilkaset złotych wartości rynkowej jako kruszec (przypominam: warto najpierw sprawdzić za ile można je sprzedać jako piękne przedmioty).
W firmie „Chojnacki & Kwiecień”, która niedawno wprowadziła na rynek usługę przerabiania srebrnego złomu na sztabki twierdzą, że ich oferta może być dobrą alternatywą dla oddawania srebrnych przedmiotów do lombardu. Ograniczenia sa tylko dwa. Po pierwsze usługa nie jest darmowa – kosztuje 45 zł za każde 100 gramów przetapianego srebra – a po drugie minimalna ilość srebra, która musi powstać, to 500 gramów.
Trzeba się też zgodzić na naruszenie struktury srebrnych przedmiotów, bo bez tego eksperci nie zrobią wyceny i nie odpowiedzą na pytanie „ile srebra w srebrze” oraz czy opłaci się daną kupkę „srebrnego złomu” przetapiać.
Czytaj też: A jeśli załamie się pieniądz oparty na zaufaniu? Jest pomysł, żeby każdy miał w portfelu „standard złota”
Przetopienie srebrnych sztućców i biżuterii na sztabki: komu to się opłaci?
Przy założeniu, że masz w domu ponad pół kilograma srebrnego złomu i że już gołym okiem widać, że nie jest to-to ani ładne, ani „zabytkowe”, możesz wysłać to do oględzin i przerobienia na sztabki. Zapłacisz 225 zł za usługę i dostaniesz do ręki pięć 100-gramowych sztabek srebra, z których każda ma wartość 200 zł w cenie czystego srebra. Jak łatwo obliczyć, „prowizja” za przetopienie wynosi mniej więcej 20-25% wartości srebra.
Biorąc pod uwagę, że ewentualna sprzedaż sztabki będzie nieco poniżej wartości rynkowej (to tak, jak w kantorze – skup jest poniżej kursu NBP, a sprzedaż powyżej) – pewnie mówimy o uszczupleniu wartości posiadanego srebra o jakieś 30%. To mniej, niż traci się oddając rzeczy do lombardu, ale też niemało.
Jeśli ktoś już inwestuje w sztabki, to raczej w złote, ale rynek inwestycyjny srebra też rośnie – roczne zakupy srebra „pod inwestycje” wynoszą na całym świecie ok. 10.000 ton. Czy na tym się dobrze wychodzi? Poniżej kurs uncji srebra w porównaniu do dolara za ostatnich dziesięć lat (w porównaniu do złotego – byłoby trochę lepiej).
Najwięcej srebra jednak zużywa przemysł (ok. 18.000 ton rocznie, połowa łącznego popytu na srebro w postaci fizycznej). Srebro znajduje zastosowanie przede wszystkim w przemyśle elektronicznym, elektrycznym, chemicznym, fotograficznym i w medycynie. Każdy posiadacz telefonu czy komputera (klawiatura) jest także w jakimś stopniu właścicielem srebra.
zdjęcie: Pixabay.com