Pracownicze Plany Kapitałowe to nie tylko prestiżowy projekt rządu, ale i być może najważniejszy od lat pomysł na budowanie prywatnych emerytur. Są aż trzy powody, które mogą zdecydować, że się nie uda
Na konferencji WallStreet 23 w Karpaczu, organizowanej przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych, jednym z ważnych tematów były Pracownicze Plany Kapitałowe, które w największych firmach (zatrudniających ponad 250 pracowników) ruszają już z początkiem lipca.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Wśród Polaków PPK budzą sporo wątpliwości. Jedną z głównych obaw jest oczywiście ryzyko, że pracodawcy – obłożeni obowiązkiem dokładania swojej „doli” do PPK – nie będą tak skorzy do podnoszenia pracownikom pensji. Druga obawa, mniej racjonalna, opiera się na porównaniu PPK z OFE i założeniu, że skoro pieniądze z OFE zostały znacjonalizowane, to być może te w PPK też kiedyś zostaną.
O ile pierwsza obawa może być racjonalna, o tyle druga do mnie nie przemawia. Do OFE szła część składki ZUS-owskiej, a PPK to pieniądze odciągane bezpośrednio od pensji, ich nacjonalizacja jest równie prawdopodobne jak nacjonalizacja depozytów bankowych albo pieniędzy ulokowanych przez Polaków w funduszach inwestycyjnych.
Z tego, co mówili w Karpaczu przedstawiciele instytucji rynku kapitałowego – KDPW, GPW, KNF, SII oraz PFR wynika, że nie spodziewają się masowej akceptacji udziału w PPK przez pracowników dużych firm. Średnia prognoz mówi, że tylko dwie trzecie pracowników nie wypisze się z PPK.
Moim zdaniem przy mechanizmie automatycznego zapisu (by się wypisać trzeba zrobić wysiłek) współczynnik partycypacji poniżej 80% to byłoby ewidentne wotum nieufności dla państwa i dla rządu.
Bartosz Marczuk, wiceprezes PFR odpowiedzialny za PPK, mówi że nastawia się na długi marsz. I że dopiero jak ludzie zobaczą jak szybko rosną im oszczędności emerytalne (że jeśli wpłacą 80 zł z pensji, to obok pojawi się drugie 80 zł – 60 zł od pracodawcy i 20 zł na koszt podatników), a pierwsi klienci PPK np. po dwóch latach będą mogli wypłacić pieniądze bez ograniczeń – nastąpi druga fala zapisów, bo po prostu ludzie to pokochają i nie będą już pamiętali, że bali się, iż „państwo znów ukradnie”.
Ale w grze jest jeszcze bardziej pesymistyczny scenariusz. Taki, który zakłada, że PPK okaże się totalnym fiaskiem. Nie byłby to dobry scenariusz dla przyszłych emerytów, bo dziś 90% naszych przyszłych emerytur „wisi” na ZUS-ie. Mniej więcej 10% pieniedzy emerytalnych zgromadziliśmy w OFE, a 1-2% w IKE, IKZE oraz PPE.
Czytaj też: Eksperci ING policzyli z jakim kapitałem zgromadzonym w banku wchodzimy w emeryturę. Masakra
Ten negatywny scenariusz mógłby się spełnić, gdyby pojawiła się jedna z trzech okoliczności, z których każda jest dla PPK śmiertelnym zagrożeniem.
Bessa lub krach na rynkach kapitałowych. To czynnik od nas kompletnie niezależny, ale gdyby pech sprawił, że w najbliższym roku-dwóch nastąpiłoby załamanie na rynkach, to klienci PPK, zamiast zobaczyć jak szybko im rośnie wartość przyszłej emerytury, zaczną historię od słabego doświadczenia. I zamiast pozytywnego marketingu szeptanego, będzie exodus z PPK.
Brak załatwienia sprawy pieniędzy w OFE. Co prawda OFE i PPK to dwa zupełnie inne programy, ale – powiedzmy sobie szczerze – one się ludziom mylą i będą się myliły. Rząd chce „sprywatyzować” pieniądze na OFE i nam je oddać, ale jednocześnie przyblokować do emerytury i od razu pobrać 15% „prowizji”. Wygląda to trochę jak kolejny skok na kasę, choć z drugiej strony rząd mógłby – przynajmniej teoretycznie, gdyby np. chciał przegrać wybory – zabrać całą kasę z OFE. Wyrok Sądu Najwyższego na to pozwala. Żadne z tych rozwiązań nie daje pozytywnych skojarzeń z PPK, ale zagarnięcie 100% do ZUS-u byłby chyba gorsze. Gdyby coś takiego nastąpiło – zaufanie do PPK zostałoby „zaorane” i program można byłoby spokojnie zamknąć
„Sabotaż” pracodawców. Ewa Jakubczyk-Cały z firmy PKF Consult (wdraża PPK w firmach) słusznie powtarza na każdym kroku, że pracodawcy są „bohaterami” PPK. Bo formalnie nic z tego nie mają, tylko zawracanie głowy. Mogą wdrożyć program w wersji minimum, albo potraktować PPK jako program bonusowo-lojalnościowych dla pracowników. A więc wybrać ofertę prowadzenia PPK dającą dużą wartość dodaną (o tym jakie bonusy można dołożyć do „gołego” PPK piszę tutaj) oraz zadeklarować dodatkowe wpłaty dla najlepszych, najcenniejszych pracowników. Jeśli włączą się z przekonaniem do tej gry – PPK ma szansę wygrać. Jeśli pracodawcy pokażą rządowi środkowy palec – PPK przegra.
Czytaj też: Oszczędzać z rządem czy pomimo rządu? Dylemat Polaków z PPK
Wykres, który pokazałem powyżej, dość jasno pokazuje, że chyba nie mamy wyjścia i warto trzymać kciuki za PPK, PPE i inne sposoby dodatkowego oszczędzania na emeryturę. Straciliśmy pod względem budowania kapitału emerytalnego 30 lat i następnych stracić już nie możemy, bo za 30% pensji (tyle będzie wynosiła emerytura z ZUS) nikt nie chciałby finansować „najdłuższych wakacji życia”.
Jest oczywiście alternatywa – podwyżka podatków w przyszłości. Pieniądze na choćby minimalne emerytury ZUS będzie musiał znaleźć. Jeśli będzie zagrożenie, że nie posiadający dodatkowych oszczędności Polacy będą umierali pod mostem, to po prostu trzeba będzie opodatkować pracujących. Budowanie prywatnych oszczędności na emeryturę jest więc budowaniem szansy na to, że nasze dzieci nie będą płaciły dwa razy wyższych podatków, niż my, żeby utrzymać nas, gdy przejdziemy na emeryturę.
Oczywiście: nie jednemu psu Burek. Jeśli Polacy odrzucą PPK, ale za to rzucą się na inne sposoby oszczędzania na dodatkową emeryturę – nie będzie żadnego powodu do opłakiwania rządowego pomysłu. Choć oszczędzanie poprzez odcinanie sobie kawałka pensji i z dopłatą od pracodawcy to pomysł, który brzmi nieźle.
OBEJRZYJ TEŻ ZAPIS WEBINARIUM „SUBIEKYWNIE O FINANSACH” NA TEMAT PPK:
Tak to widzę, ale jestem otwarty na dyskusję i argumenty. Dajcie znać jeśli macie inne zdanie o PPK albo o emeryturach w ogóle.
Oczywiście: nie wykluczam, że część naszych „ogólnych” oszczędności (ponad bilion złotych w bankach, funduszach, obligacjach i na giełdzie) oraz nieruchomości to też kapitał emerytalny (można byłoby go uwolnić np. poprzez odwróconą hipotekę czy rentę dożywotnią). Ale nie wydaje mi się, żeby do emerytury dotrwała jego znacząca część. Tylko kilka procent ludzi deklaruje, że ich inwestycje mają perspektywę dłuższą, niż 10 lat.
„Subiektywnie o finansach” jest Partnerem Wspierającym konferencji WallStreet 2019 organizowanej w Karpaczu przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych
—————————————-
Dziękuję społeczności polskich inwestorów indywidualnych za kolejnego „Herosa Rynku Kapitałowego”! Od 31.VI.2019 r. jestem pierwszym dziennikarzem, który dwukrotnie został nagrodzony – w głosowaniu wszystkich członków Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych – tą piękną i cenną statuetką. Tym razem jest to nagroda dla dziennikarza, który „swoją działalnością i zaangażowaniem wpływa na edukację ekonomiczną inwestorów indywidualnych oraz ma bezpośredni wpływ na rynek kapitałowy”. Poprzedniego Herosa zdobyłem w 2014 r.
A zaledwie kilka miesięcy temu moja półka wzbogaciła się również o statuetkę Dziennikarza Roku przyznaną przez jury konkursu organizowanego w ramach krakowskiej konferencji o inwestowaniu InvestCuffs.
Na konferencji WallStreet 2019 miałem też przyjemność poprowadzić godzinną rozmowę o przyszłości branży deweloperskiej i rynku budowlanego w Polsce z panią Iwoną Sroką z zarządu spółki Murapol oraz z panem Tomaszem Sujakiem z zarządu wrocławskiej firmy deweloperskiej Archicom. Pełna sala, ciekawe pytania i sporo wiedzy, która popłynęła od ekspertów do inwestorów, z moją małą pomocą.