12 listopada 2021

Rząd szuka sposobu na zatrzymanie drożyzny na rynku mieszkaniowym. Nie podatek katastralny, lecz podatek od pustostanów? Sprawdzam, czy to ma sens

Rząd szuka sposobu na zatrzymanie drożyzny na rynku mieszkaniowym. Nie podatek katastralny, lecz podatek od pustostanów? Sprawdzam, czy to ma sens

Rząd przestraszył się gniewu ludu z powodu coraz droższych mieszkań. I zastanawia się nad rozwiązaniem tego problemu. Pomysł? Podobno nie wchodzi w grę podatek katastralny, ale… jeśli ktoś kupił mieszkanie jako lokatę kapitału i stoi ono puste, to miałby zapłacić podatek od pustostanów. W Vancouver to już działa, ale czy się sprawdziło? Czy to recepta na zatrzymanie wzrostu cen nieruchomości? Był już popiwek, bykowe, a teraz czas na ……„pustostanowe”?

Rząd wrzucił granat na rynek nieruchomości. Urzędnik Ministerstwa Rozwoju półgębkiem przyznał, że resort rozważa nową opłatę – podatek od pustostanów. Dotychczas głównym straszakiem na nieruchomościowych spekulantów miał być podatek katastralny (2-3% wartości nieruchomości rocznie), który miałby zniechęcić do posiadania dużej liczby nieruchomości przez osoby, które ich de facto nie potrzebują. Rząd co jakiś czas dementował pogłoski, że taki podatek przewiduje, a pogłoski co i rusz powracały. Teraz jest coś nowego – podatek od pustostanów.

Zobacz również:

„Jeśli ktoś kupuje mieszkania tylko po to, żeby spekulować i nie przeznacza tego mieszkania na wynajem, tylko mieszkanie stoi puste, to tu jest pole do interwencji. Szykujemy rozwiązania (podatkowe) dotyczące takich pustostanów”

– powiedział wiceminister rozwoju Piotr Uściński. To by była rewolucja na rynku nieruchomości. Ale czy przyniosłaby dobre skutki? I czy nie wyrządziłaby więcej szkody niż pożytku? Sprawdzam!

Podatek od pustostanów? A może od spekulacji? Trzy warianty

Jak podało radio RMF FM Ministerstwo Rozwoju i Technologii pracuje nad specjalną ustawą – tarczą przeciwko spekulacji na rynku mieszkań. Co by to miało być? Ogólnie znane są trzy rozwiązania, które uderzają w mieszkaniowych spekulantów.

Po pierwsze podatek od pustostanów. Chodzi o pustostany związane z inwestycjami, ze spekulacją. Pustostan to nowe mieszkanie, zakupione przez inwestora, które stoi puste ze względów inwestycyjnych. Rząd sugeruje, że na tę definicję „łapałyby” się mieszkania kupowane hurtowo przez fundusze inwestycyjne pod wynajem. Pisaliśmy o ekspansji takich funduszy nad Wisłą w tym artykule. Ale czy rzeczywiście tak będzie – zaraz wyjaśnimy.

Po drugie podatek od spekulacji. Czyli bat na osoby, które kupują mieszkanie, by zaraz je odsprzedać z zyskiem. Kupują szybko i po każdej cenie – zwykle się nie targują albo wręcz przebijają oferty. Tylko po to, by zaraz to samo mieszkanie wystawić na sprzedaż. Żeby zniechęcić do takich transakcji, w planach jest dodatkowa opłata od sprzedaży mieszkań niedawno zakupionych.

Po trzecie podatek katastralny. Czyli podatek od wartości rynkowej nieruchomości. W niektórych krajach obowiązuje od mieszkania drugiego, w innych od trzeciego. Ocenę tego podatku w polskich warunkach napisaliśmy w tym artykule. Żeby spełnił swoje zadanie, powinien być „celowany” i trudny do uniknięcia.

Kogo najbardziej może zaboleć opodatkowanie nieruchomości, niezależnie od przyjętej formuły (najbardziej prawdopodobny jest podatek od pustostanów)? Rząd sprzedaje swój pomysł jako bat na wielkie fundusze inwestycyjne, które w ostatnim czasie hurtem zaczęły kupować mieszkania w Polsce. Rzeczywiście, skala takich transakcji jest rekordowa. To nowe zjawisko dokładnie opisaliśmy w tym materiale.

Żeby nie było jak w Berlinie

Do niedawna największym firmowym operatorem mieszkań był państwowy Fundusz Mieszkań na Wynajem – ma 1900 mieszkań. Prześcignęła go jednak firma Resi4Rent, która jest wspólnym przedsięwzięciem dewelopera Echo Investment i amerykańskiego funduszu Pimco. W sumie baza Resi4Rent to 2140 mieszkań. Kolejne duże transakcje, czyli takie po kilkaset mieszkań, przeprowadzają inwestorzy ze Szwecji czy z Niemiec.

Rząd przestraszył się, że będzie jak w Berlinie, gdzie w rękach firm jest 220 000 mieszkań na wynajem – a te zaczęły dyktować ceny. I ostatnio mieszkańcy Berlina w referendum zgodzili się na wywłaszczenie dużych kamieniczków – oczywiście za odszkodowaniem.

Abstrahując na moment od tego, czy Polsce grozi taki scenariusz, trzeba wyraźnie napisać, że żadna z hipotetycznych propozycji (a przynajmniej analizując to, co wiemy z przecieków) nie uderzy w fundusze. Duzi inwestorzy oferujący najem instytucjonalny z definicji kupują mieszkania po to, by je wynajmować. Każdy dzień, w którym mieszkanie nie ma lokatora, przynosi straty. Czyli podatek od pustostanów w nich nie uderzy.

To nie są też firmy, które sprzedają portfolio mieszkań po roku czy dwóch, więc raczej nie zabolałby ich podatek „od spekulacji”. Na razie na polski rynek przychodzą średniej wielkości fundusze. Dopiero za 5-10 lat przyjdą prawdziwe „wieloryby”, czyli jeszcze większe firmy. A te wezmą się także za konsolidację branży.

To by oznaczało, że nowy podatek najbardziej zaboli nie fundusze, ale osoby prywatne, choć raczej te bardziej zamożne, które kupują mieszkania po to, by chronić oszczędności przed inflacją, nie zawsze szukając najemców. A to znów co? „To cios w klasę średnią” – ostrzega Związek Przedsiębiorców i Pracodawców. Czy rzeczywiście?

Czytaj też: Szwedzi i Niemcy wykupują mieszkania. A może warto je wynająć? 

Czytaj też: Czy mieszkania na wynajem od funduszy zniszczą prywatny najem?

Podatek od pustostanów: jak to działa w Vancouver?

W Polsce brakuje, według różnych szacunków, od 600 000 do 1,3 mln mieszkań. Problem zaczyna się wtedy, gdy te cenne mieszkania stoją puste. Ile jest takich lokali w Polsce? Udział lokali i domów, które nie są zasiedlone wynosi ok. 11% na wsi i 6% w mieście. Jak podaje portal Rynek Pierwotny, na podstawie danych OECD, w Polsce, na tle innych krajów, jest względnie niedużo pustostanów. O wiele większy problem z pustymi domami (zwłaszcza na wsiach) mają Czesi, Słowacy oraz Rumuni.

Problem w tym, że dane są niemiarodajne – w tej statystyce chodzi głównie o pokazanie mieszkań, które stoją puste, bo ich właściciele np. wyemigrowali ze wsi do miasta albo z miasteczka za granicę, albo jakoś tak.

Według danych NBP tylko w pierwszym półroczu Polacy kupili od deweloperów mieszkania o wartości 11 mld zł, płacąc w całości żywą gotówką, bez kredytu. Oznacza to prawie 70% udział gotówki we wszystkich transakcjach. Akurat ten odsetek nie zmienia się od lat. Bywały kwartały, że sięgał 75%, ale nawet w 2012 r. nie spadał poniżej 50%.

Z punktu widzenia racjonalnej polityki mieszkaniowej państwa problem zaczyna się wtedy, kiedy osoby, które mają dużo wolnego kapitału, wykupują mieszkania, pozbawiając szansy na zakup kogoś, komu mieszkanie jest potrzebne do życia, a nie jako inwestycja (bo chce się wyprowadzić od rodziców albo założyć rodzinę).

Sęk w tym, że na wynajmie można zarobić ok. 4% netto w skali roku (po obliczeniu podatków i kosztów takich jak remonty i niezbędne naprawy). Po drugie, można też zarobić na samym wzroście cen nieruchomości, choć zdarzały się w historii epizody potężnych spadków cen (np. o 35% w latach 2010-2013). Generalnie w długim okresie ceny nieruchomości rosną.

Kupowanie nieruchomości, żeby stały puste i zyskiwały na wartości, to nie tylko polski problem – Anglicy nazwali to zjawisko buy-to-leave. W Londynie w najdroższych dzielnicach nawet 30% nieruchomości jest pustych lub „używanych sporadycznie”.

Kanadyjskie Vancouver (600 000 mieszkańców) wprowadziło w 2017 r.  podatek od pustostanów w wysokości 1,25% wartości nieruchomości rocznie. Jak sprawdzają tam, czy lokal stoi pusty? Po zużyciu prądu. Czasem dochodzi do absurdów (pewna 89-letnia mieszkanka Vancouver robiła remont i wyprowadziła się z mieszkania, ale remont się przedłużył – wtedy do akcji wkroczyła miejscowa skarbówka i nakazała zapłacić domiar o równowartości 16 000 zł…), ale ogólnie podatek jest skuteczny – liczba pustostanów zmniejszyła się o jedną czwartą. A dokładnie o 645 lokali z 2538, które stały puste. Do kasy miasta wpływa kilkanaście milionów dolarów rocznie z podatku od pustostanów.

Gdyby założyć, że w Polsce stawka wyniosłaby 1,25% wartości mieszkania, to podatek nieruchomości o powierzchni 50 m2 i o wartości 500 000 zł wyniósłby 6250 zł rocznie.

Serwis Bloomberg w swojej analizie przekonuje, że w takich podatkach więcej jest teatru politycznego i taniego populizmu niż pobudek ekonomiczno-społecznych, bo na ceny najmu i ceny nieruchomości takie podatki nie wpływają. I mmo to właśnie tą drogą chce iść Los Angeles, także Hong Kong chce opodatkować apartamenty condo, a Barcelona chce wywłaszczać mieszkania, które stoją puste. Nieco inaczej jest we Francji. Np. w Paryżu właściciele drugiego domu płacą większy podatek od nieruchomości – od 2017 r. jest to aż 60% podatku, po podwyżce z 20%.

Czytaj też: Stopy procentowe w górę, WIBOR też. To oznacza, że za chwilę podrożeją kredyty. A oprocentowanie depozytów? Pierwsze banki reagują. Ale czy to jakiś żart?

Czytaj też: Stopy procentowe idą w górę, a indeks cen akcji deweloperów… ostro w dół. Czy to zapowiedź spadku cen nieruchomości? Jak to bywało w przeszłości?

Okiem ekspertów. Czy te pomysły mają sens?

Rozmawiałem na ten temat z kilkoma ekspertami od nieruchomości. Ich zdaniem opłata od pustostanów nie sprawi, że poprawi się sytuacja mieszkaniowa Polaków. Co mógłby zrobić rząd zamiast tego? Ułatwić procedury administracyjne, uwolnić bank ziemi rolnej, której nie można teraz sprzedawać – czyli po prostu umożliwić budowanie jak największej liczby mieszkań.

„Propozycja jest niespójna – rząd mówi, że chce uderzyć w hurtowników, którzy wykupują mieszkania tysiącami, ale jego propozycja uderza w prywatne osoby. Poza tym jest to trudne do egzekwowania. Kto miałby sprawdzać czy mieszkanie nie jest używane?”

– powiedział mi jeden z ekspertów nieruchomościowych (zapewne nie do końca obiektywny, bo działający w tej branży). O opinię poprosiłem też Adama Czerniaka, ekonomistę SGH i analityka think-tanku „Polityka Insight”:

„Rzetelnych danych na temat pustostanów w Polsce nie ma. Każda gmina liczy je po swojemu. Czy mieszkanie w Sopocie, w którym mieszkamy przez 2-3 wakacyjne miesiące, jest już pustostanem? Czy mieszkanie, którego właściciel wyjechał do pracy do Niemiec jest pustostanem i powinien zapłacić podatek? Czy mieszkanie oddane do użytku, ale jeszcze niesprzedane przez dewelopera, który czeka na wzrost cen – to też już jest pustostan? A jak ocenić sytuację, gdy ktoś kupuje mieszkanie inwestycyjnie na etapie „dziury w ziemi”, a po dwóch latach sprzedaje lokal z zyskiem? To też spekulacja, ale podatkiem od pustostanów nie byłaby objęta”

– mówi Adam Czerniak. A czy w takim razie wiemy, ile mieszkań jest kupowanych inwestycyjnie i stoi pustych?

„Z danych NBP wynika, że dla 20% zakupów mieszkań motywowacją jest spekulacyja – myśl o odsprzedaży za kilka miesięcy albo kilka lat. Ale te mieszkania są często wynajmowane, czyli nie są pustostanami. Liczbę „prawdziwych” pustostanów, czyli nowych inwestycji w mieszkania, których nikt nie zasiedla, oceniałbym na ok. 5-8% [czyli kilkanaście tysięcy mieszkań rocznie – mój autorski dopisek]”.

To by potwierdzało hipotezę, że podatek od pustostanów nie miałby szans uwolnić takiej liczby mieszkań, która rozwiązałaby jakikolwiek problem na rynku nieruchomości.

„Aby ograniczyć spekulacje mieszkaniami, wystarczyłoby wprowadzić dodatkowy podatek od szybkiej sprzedaży, czyli np. od transakcji w ciągu 2-3 lat od zakupu. Jeśli rząd chciałby zatrzymać inwestycyjne i spekulacyjne zakupy mieszkań, powinien wprowadzić sensowny podatek katastralny od drugiego lub trzeciego mieszkania, z wysokim progiem wartości nieruchomości (wszystkich posiadanych przez daną osobę). Oczywiście powinien być parasol ochronny dla mieszkających w centrach miast seniorów, którzy są właścicielami mieszkań. Generalnie jestem zdania, że jakiś podatek majątkowy, w szczególności od nieruchomości, jest w Polsce potrzebny. Nierówności majątkowe są dużo większe niż nierówności dochodowe”

– mówi Adam Czerniak. A może sprawę rozwiąże seria podwyżek stóp procentowych i zmniejszenie atrakcyjności inwestycyjnej mieszkań? Może dzięki temu mniej mieszkań będzie kupowanych tylko po to, żeby stały puste i zyskiwały na wartości? Czerniak daje pewne nadzieje na taki scenariusz.

„Jesteśmy w punkcie zwrotnym. Dwucyfrowe wzrosty cen nieruchomości są za nami. Ceny mieszkań będą rosły wolniej niż inflacja. W scenariuszu „turbulentnym” zakładam, że spadki cen wyniosą 10-15%. Największy problem ze sprzedażą mieszkań powyżej kosztów ich zbudowania będą mieli mali deweloperzy. Ale to nie znaczy, że mieszkania staną się bardziej dostępne – w tym samym czasie zaostrzone zostaną kryteria kredytowe (to się już dzieje), więc dostępność mieszkań na kredyt i tak spadnie”.

Z jednej więc strony inwestycja w nieruchomość nie będzie już tak atrakcyjna, a z drugiej – na tańsze mieszkania i tak będzie stać mniej osób, a to ze względu na wyższy koszt kredytu. Pytanie brzmi, który z tych czynników zadziała silniej.

Co może zrobić państwo, żeby naprawić rynek nieruchomości?

O pomysłach na zatrzymanie cen mieszkań pisaliśmy w tym artykule. Ale przez myśl by nam nie przeszło, że tak szybko i tak chaotycznie rząd przejdzie do czynów. Trudno oceniać propozycje rządu na tym etapie, bo brakuje szczegółów, nie mówiąc o projektach ustaw. Propozycje wyglądają na mało spójne i nie rokujące skuteczności. Ale moi rozmówcy mówią, że w rządzie jest duża determinacja do uchwalenia przepisów regulujących zakupy mieszkań w celach inwestycyjnych.

Z całą pewnością w dłuższym terminie najskuteczniejsze byłoby po prostu wpłynięcie na wzrost podaży mieszkań (więcej gruntów udostępnianych deweloperom), poszerzenie rynku najmu (może jakieś ulgi, bony lub dopłaty dla wynajmujących zamiast dla zaciągających kredyty hipoteczne?), stworzenie innych możliwości inwestowania w nieruchomości (REIT-y, których w Polsce na razie nie zaoferowano), poprawa infrastruktury transportowej w kraju (żeby zdecentralizować rynek pracy i rozproszyć popyt na nieruchomości także na mniejsze miasta). Więcej pomysłów – mądrych i głupich – znajdziecie w tym tekście.

Zobacz też wideo z próbą odpowiedzi na pytanie, czy mieszkania wreszcie przestaną drożeć:

—————————-

Posłuchaj kolejnego odcinka podcastu „Finansowe sensacje tygodnia”

W tym odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” zastanawiamy się, dlaczego jeszcze nie jest w Polsce normalnym, iż umowy najmu, papiery kredytowe w banku oraz inne kontrakty podpisuje się wyłącznie elektronicznie, bez kartki papieru i długopisu. Co stoi na przeszkodzie, by elektroniczne podpisywanie dokumentów było powszechne, domyślne i nie powodowało zaniepokojenia? Jak to wygląda za granicą? Czym się różnią od siebie różne podpisy elektroniczne? Gdzie są honorowane? Ile to kosztuje? I czy ich używanie pozwala oszczędzać pieniądze w małej i większej firmie?

Maciej Samcik rozmawia o tym z Darią Prochenką, która jest właścicielką szczecińskiej firmy Clochee produkującej kosmetyki naturalne, oraz Marcinem Szulgą, specjalistą od podpisów elektronicznych w firmie Asseco, która m.in. dostarcza rozwiązania do bezpapierowego podpisywania wszystkiego, co się da. Zapraszam do posłuchania pod tym linkiem! A także na popularnych platformach podcastowych: na Spotify (tam nasz podcast jest w dziesiątce najpopularniejszych w kategorii newsowej), Apple Podcast, Google Podcast i na kilku innych.

—————————–

ZAPROSZENIE:

MACIEK SAMCIK POLECA SPRAWDZONE APLIKACJE FINANSOWE UŁATWIAJĄCE ŻYCIE

>>> PRZETESTUJ APLIKACJĘ „PRĄD W TELEFONIE”. Trójmiejska firma Fortum – renomowany, pochodzący ze Skandynawii sprzedawca energii – oferuje rozwiązanie „Prąd w telefonie”, dzięki któremu – w powiązaniu z inteligentnym licznikiem w Twoim mieszkaniu – możesz bardzo łatwo kontrolować swoje wydatki na prąd, obniżyć rachunki za energię i wygodnie doładowywać konto w czasie rzeczywistym. Z propozycji dołączenia do tej innowacji możesz skorzystać, klikając ten link

>>> PRZETESTUJ APLIKACJĘ ZEN I KORZYSTAJ Z NAJLEPSZEJ BRAMKI PŁATNOŚCI. Aplikacja ZEN oferuje wielowalutowe konto z kartą do bezspreadowych zakupów na całym świecie, a także program cashback (dzięki któremu można odzyskać część pieniędzy z zakupów firmowych) oraz przedłużoną o rok gwarancję na opłacone kartą ZEN zakupy. ZEN ma też system, dzięki któremu przyjmiesz płatność od swoich klientów w dowolnej formie – kartą płatniczą, przez BLIK, a także za pomocą PaySafeCard, Trustly, WebMoney, Skrill, Neosurf. Do tego błyskawiczne rozliczanie transakcji, które trafiają od razu na zbiorcze konto w ZEN – pieniądze możesz wydać natychmiast. Więcej o ZEN i możliwościach dla małych firm jest tutaj. Polecam też felieton o tym, gdzie jest ten moment, w którym przestajesz w ogóle potrzebować tradycyjnego banku

>>> PRZETESTUJ APLIKACJĘ CURVE, SUPEROGARNIACZA DOMOWYCH FINANSÓW. I ZGARNIJ 50 ZŁ. Ściągając aplikację Curve na swój smartfon (można to zrobić korzystając z tego linku) i zapisując w niej kartę dowolnego banku, de facto sprawiamy, że każda transakcja wymagająca przewalutowania będzie przewalutowywana przez Curve (po kursie bardzo bliskim rynkowemu), a do polskiego banku trafi już jako złotowa – co oznacza, że nie grozi nam przewalutowanie po niepewnym lub kiepskim kursie. Do Curve można przypiąć kilka kart bankowych. Można też wybrać w aplikacji kartę „rezerwową”, na wypadek gdyby ta wybrana domyślnie nie zadziałała. Aplikacja Curve działa w usługach Google Pay i Apple Pay. Curve oferuje też cashback i funkcję dodawania kart lojalnościowych z różnych sieci sklepów. Więcej szczegółów o Curve w tym artykule. W najbliższym czasie Curve uruchomi usługę Flex, która umożliwi rozbicie na raty każdej transakcji dokonanej za pomocą aplikacji w przeciągu ostatniego roku. Szczegóły tej funkcji są pod tym linkiem: The Flexible Buy Now Pay Later | Curve Flex

>>> WYMIENIAJ WALUTY Z CINKCIARZ.PL I WYGRYWAJ KASĘ. Do wzięcia jest od 5000 zł do 24 000 zł (łącznie 19 losowań, 90 nagród). Żeby wziąć udział w losowaniu, trzeba zbierać punkty za transakcje na platformie Cinkciarz.pl (im więcej punktów tym większe szanse), w których jedną z walut jest USD, GBP, CHF lub EUR. Jako transakcja traktowana jest nie tylko wymiana walut, ale też przekazy pieniężne, transakcje kartowe i płatności internetowe przez Cinkciarz Pay. Szczegóły są pod tym linkiem. A pod tym linkiem więcej o możliwościach, jakie oferuje Cinkciarz.pl tym wszystkim, którzy pewniej się czują, gdy mają pod ręką trochę „twardej waluty”

—————————–

źródło zdjęcia: PixaBay

Subscribe
Powiadom o
63 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Hieronim
1 rok temu

Nie chciałbym rządowi podpowiadać, ale można by jeszcze zarządzić administracyjny podział ponadnormatywnych mieszkań…

Admin
1 rok temu
Reply to  Hieronim

Albo dokwaterowanie do każdego mieszkania z za dużym metrażem dodatkowych mieszkańców

Fabian
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Skoro pod rządami pis jest PRLbis, to uzasadnienie byłoby także historyczne…

Krzysztoff
1 rok temu

Wydaje mi się to zwykłym wyolbrzymionym straszeniem podatkiem katastralnym, aby na koniec przepchnąć coś mniejszego czyli podatek od pustostanów, w którym chodzi tylko o to, aby ludzie wykazywali do tej pory ukrywany najem. Może to być cześć szerszej akcji: na początek limity dochodowe z najmu(100 tys./rok), potem zakaz amortyzacji, a teraz te pustostany.

Andrzej
1 rok temu
Reply to  Krzysztoff

Bardzo trafna interpretacja.

John
1 rok temu
Reply to  Krzysztoff

Ale jeśli ktoś ma mieszkanie, to nikt mu go nie dał za darmo. Skoro go kupiłem, to mogę mieć fantazję, żeby stało puste. Czy nie mogę?

Admin
1 rok temu
Reply to  John

Tak, to jest argument nie do zbicia. Jeśli zaczniemy ograniczać ludziom prawo do posiadania pustego mieszkania, to będzie to dość ciekawy eksperyment. To też zahacza o mój główny zarzut do nieruchomości jako inwestycji. Nie da się nieruchomości schować przed rządem, który chce opodatkować, skonfiskować albo ograniczyć możliwość zarządzania…

John
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Zależy jak będziemy definiować puste mieszkanie? Jeśli przenocuję tam raz na dwa tygodnie, to będzie zamieszkane czy pustostan?

Admin
1 rok temu
Reply to  John

No właśnie, łatwo to będzie ominąć spędzając w mieszkaniu jedną noc na dwa tygodnie i przesyłając do skarbówki dokumentację fotograficzną 😉

Pablo
1 rok temu
Reply to  John

Ależ przecież będziesz mógł mieć puste mieszkanie. Wystarczy, że zapłacisz od tego podatek.

aeorgijsporithpwort
1 rok temu

Władze jak zwykle stosują metodę kija zamiast marchewki do rozwiązywania problemów… Chcą ograniczyć opłacalność inwestycji w nieruchomości poprzez nakładanie podatków. Może niech rząd zniesie podatek od zysków kapitałowych i zachęci do inwestowania w rynek kapitałowy? Przecież te zyski pochodzą z już pieniędzy, które już były opodatkowane – raz albo dwa razy (udziałowcy spółek kapitałowych). Niech to będzie alternatywa dla nieruchomości.

Andrzej
1 rok temu

A może po prostu zacząć warto inwestować w gospodarkę. Takie nie popularne temat jak produkcja, eksport, opracowywanie nowych technologio, leków a nie przerzucanie pustego pieniądza z kupki na kupkę. Na to mogą sobie pozwolić kraje co już mają wspomniany etap za sobą.

aeorgijsporithpwort
1 rok temu
Reply to  Andrzej

Nie do końca. To nie jest przerzucanie pustego pieniądza.

Pieniądze na inwestycje pochodzą ze środków wygenerowanych z pracy (np. z prowadzonego biznesu). Inwestowanie w gospodarkę: produkcja, eksport, itd. to kolejny własny biznes, kolejna praca. Ile można 🙂

W inwestowaniu raczej chodzi o to, żeby to pieniądze pracowały, a nie człowiek 🙂 A inwestując w akcje firm inwestuję w gospodarkę, bo te firmy mogą produkować, eksportować, tworzyć technologie.

jsc
1 rok temu
Reply to  Andrzej

Ciekawe z jakiego to etapu startowały takie tygrysy jak Japonia, Korea Południowa czy Izrael?

Rafał
1 rok temu

Ma ktoś dane, ile rząd zgarnia rocznie z podatku Belki? Ciekawy jestem jakie to kwoty.

Admin
1 rok temu
Reply to  Rafał

O ile pamiętam to niewielkie – 4-5 mld zł rocznie

Admin
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

A przy zerowym oprocentowaniu depozytów – ta część w zasadzie daje przychody pomijalne. A giełdowy i funduszowy kawałek dochodów z podatku Belki nigdy nie był duży.

Łukasz
1 rok temu

Gdzie były opodatkowane zyski kapitałowe z kupna i sprzedaży akcji z zyskiem? Podatek od zysków kapitałowych można by znieść ale wyłącznie z uzyskiwanych dywidend, bo to one już są opodatkowane przez spółki kapitałowe. Zyski ze sprzedaży spekulacyjnej akcji powinny być opodatkowane bez zmian, bo jeśli trader żyje ze spekulacji to dlaczego ma nie płacić podatku, skoro osoba żyjąca z pracy etatowej podatek płacić musi?

Maxxx
1 rok temu

Pytanie czy jesli małżeństwo ma wspolne 2 nieruchomości to będa płacić kataster czy muszą rozwiesc sie lub wystąpić o rozdzielczość majatkowa?

stef
1 rok temu
Reply to  Maxxx

PRL Bis, wtedy tez lepiej było brać rozwód, aby mieć 2 nieruchomości, w małżeństwie.

Admin
1 rok temu
Reply to  stef

Właśnie! Oni się z tego wycofają, bo to nie jest prorodzinne 😉

jsc
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Serio? Dwa mieszkania w rodzinie prowokują do kończenia ostrych dyskusji wyprowadzką, przynajmniej chwilowo, do tego drugie. Jeśli to jest czynnik prorodzinny to ja dziękuj. Że nie wspomnę o tym, że takie coś ułatwia branie ślubów tylko dla przywilejów… małżonkowie muszą się spotkać tylko raz w Urzędzie Stanu Cywilnego.

Jakub
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Nie, nie wycofają się. Uniemożliwią rozwody.

jsc
1 rok temu
Reply to  Jakub

Jesteśmy w UE… rozwód można wziąć za granicą.

Pan Krzysztof
1 rok temu
Reply to  stef

Jak mają dzieci, to mogą przepisać na dzieci. Albo jedno się zamelduje w jednym mieszkaniu, drugie w drugim. Nie ma obowiązku żyć pod wspólnym dachem ?

Radek
1 rok temu

„ poprawa infrastruktury transportowej w kraju”

Eee, w życiu. To trzeba robić analizy, projekty, przetargi, a inwestycja kończy się gdy wybory wygrywa inna partia i cały sukces idzie na jej konto.
A podateczek? 15 min przy kawce i projekt gotowy. Jeszcze tylko informacja dla posłów by w mediach mówić na to składka lub opłata solidarnościowo-mieszkaniowa i kolejny sukces partii rządzącej.

Ola
1 rok temu

To nie jest tak, że ludzie kupują mieszkania, bo takie mają widzi mi się. Przy tej inflacji i braku sensownych alternatyw, są też przecież osoby, które zarobiły pieniądze płacąc od nich uczciwie podatki i teraz nie chcą, aby traciły one na wartości. Karanie kogoś, że zamiast przebalować te pieniądze postanowił je zainwestować wydaje się mało sprawiedliwe. Ludzie wiedzą, że emerytura ich nie ochroni, próbują sami się zabezpieczyć na przyszłość – trudno im się dziwić. Ciekawa jestem też jak zostanie potraktowana kwestia tzn. „działek”, czyli domków, które posiada bardzo wielu Polaków – czy to jest traktowane jako ta druga lub trzecia… Czytaj więcej »

Andrzej
1 rok temu
Reply to  Ola

Mieszkania to nie fundusz emerytalny i warto zrozumieć  że pompowanie tej bańki przez mniej niż 10% społeczeństwa do niczego dobrego nie doprowadzi. Jako liberał ekonomiczny powiem jedno, im większe dysproporcje w dochodzie tym gorsze warunki do prowadzenia biznesu. Tym łatwiej buduje się sukces w polityce na populizmie. Proszę przeanalizować ostanie 30 lat i zrozumieć że obecna sytuacja gospodarczo / ekonomiczna nie wykluła się w magiczny sposób znikąd.

Pan Krzysztof
1 rok temu
Reply to  Andrzej

„Mieszkania to nie fundusz emerytalny i warto zrozumieć że pompowanie tej bańki przez mniej niż 10% społeczeństwa do niczego dobrego nie doprowadzi.”
To nie społeczeństwo pompuje, tylko pis. Od 2015 było wiadomo jaki jest cel, gdy wprowadzili dopłaty do rynku wtórnego. Przeszkadzały im za niskie ceny. Ostatnie 3…4 lata zamiast podnosić stopy, to jeszcze dolewali paliwa do rozgrzanego rynku. Gdyby rzeczywiście chodziło o pomoc biedniejszym, to już dawno powstałoby mnóstwo mieszkań chociażby w ramach BTS czy SIM. Nie podoba mi się ten cały cyrk, ale rozumiem ludzi, ktorzy próbują ochronić swoj majątek.

Łukasz
1 rok temu
Reply to  Andrzej

A to moja wina, że zarabiam więcej niż 90 % społeczeństwa w Polsce?

janka
1 rok temu

1. Gdy ktoś kupuje najpierw małe mieszkanie do zamieszkanie w nim, bo na tyle go stać. Potem w wyniku zmian życiowych sprzedaje male i jednocześnie kupuje większe (bo rodzina się powiększyła) to tez jest spekulantem?
2. jeśli ktoś zmienił pracę (o 100 km) i decyduje się na przeprowadzkę, czyli sprzedaż i kupno mieszkania w innej miejscowości, to też jest spekulantem?

Andrzej
1 rok temu
Reply to  janka
  1. Nie;
  2. Nie.
Hieronim
1 rok temu
Reply to  janka

Jest nie tylko spekulantem, ale też burżujem. Domiar w takich przypadkach jest w pełni uzasadniony.

Pan Krzysztof
1 rok temu
Reply to  Hieronim

A jak za gotówkę to na pewno kumpel Tuska i nakradł ?

Sosna
1 rok temu

Problem pustostanów w dużej mierze wynika z daleko posuniętej obrony praw lokatorów. Ile mieszkań „po babci” czeka pustych, aż wnuczek dorośnie – bo rodzice zwyczajnie boją się komuś wynająć, obawiając się nierzetelnych najemców?

stef
1 rok temu
Reply to  Sosna

Czy ukrytym celem rządu nie jest ukrócenie wynajmu na czarno? Obecnie jakiś % osób wynajmuje, a nie płaci podatków.
Podatek od pustostanów doprowadzi do legalizacji albo do zapłaty nowego podatku. Dla budżetu to win-win.

Fabian
1 rok temu

Przecież już jest w prawie extra podatek od sprzedaży nieruchomości przed upływem 5 lat od daty nabycia. Nie działa?

aeorgijsporithpwort
1 rok temu
Reply to  Fabian

To nie ekstra podatek, tylko szczególna forma opodatkowania tego rodzaju dochodu. Gdyby nie te zasady, to byś płacił podatek 32% od ceny sprzedaży, bo byłby przekroczony pierwszy prób podatkowy. Także aktualne 19% od dochodu ze sprzedaży, z możliwym całkowitym zwolnieniem, nie jest złe.

erdwa
1 rok temu

A czemu ma być jakieś zwolnienie po 5 latach? Moim zdaniem to forma inwestycji jak każda inna. jeśli sprzedajesz po to zeby kupić coś innego – podatku nie płacisz (bez wzgl czy następnego dnia czy po 13 latach). I tak juz jest. Ale zwolnienie obejmuje też sprzedaż mieszkania po 5 latach z którego przychód wydasz na wakacje na Barbadosie. nie rozumiem czemu w takim wypadku ktoś jest zwolniony z podatku od wzrostu wartości wynikajacego z aktów notarialnych? Spekulacja jak kazda inna. promująca właśnie napływ kapitału spekulacyjnego na ten rynek.

stef
1 rok temu

Czy ukrytym celem rządu nie jest ukrócenie wynajmu na czarno? Obecnie jakiś % osób wynajmuje, a nie płaci podatków. Jakiś % mieszkań jest też rzeczywistymi pustostanami (czasem nawet niewykończonymi).
Podatek od pustostanów doprowadzi do legalizacji (podatek od wynajmu) albo do zapłaty nowego podatku. Dla budżetu to win-win. Jeszcze można to ubrać jako walkę o poprawę dostępności mieszkań dla wyborcy. Dostępność + ?

Admin
1 rok temu
Reply to  stef

Tak, to jest celna koncepcja. Aczkolwiek kwestię czy mieszkanie jest używane w celu wynajmowania go można ustalić za pomocą zużycia mediów – wystarczyłyby smart-liczniki prądu. Ale i teraz przecież firmy energetyczne wiedzą w których mieszkaniach nie jest „ssany” prąd

Maxxx
1 rok temu
Reply to  stef

To akurat mozna łatwo obejść. Majac w perspektywie 2-3k zl podatku, instaluje sie wlacznik czasowy ktory odpala indukcje 2x dziennie i instaluje sie małą lodówkę ktora chodzi na pusto. Wychodzi dużo taniej a że nie eco-friendly – cóż ofiary muszą być

Pibloq
1 rok temu
Reply to  stef

Nie podpowiadaj gotowców, bo rządzący czytają ten blog. Pisaliśmy o kwestiach leasingu aut, atrakcyjności wykupu prywatnego i polski ład pozamiatał tę formę wykupu… Właściciele nieruchomości na wynajem to druga (po przedsiebiorcach) znienawidzona grupa płatników tego calego socjalu. Nieważne, że naczelny Wójt Polski z pewnej miejscowości na południu ma mnóstwo nieruchomości. No ale ich nie najmuje. Nie zarabia na biednym suwerenie. On jest kolekcjonerem hektarów…

erdwa
1 rok temu
Reply to  stef

Wynajmowanie na czarno w kontekscie zapisów ustawy o ochronie lokatorów to jakas głupota której nie potrafie sobie wyjaśnić. Lokatorem nie jest się poprzez podpisanie umowy tylko poprzez sam fakt uzytkowania lokalu w charakterze lokatora ergo wynajmujac na czarno i chcąc wywalic niechcianego jegomościa właściciel lokalu ryzykuje długotrwałe procesy o ustalenie stanu faktycznego, kłopoty ze skarbówką a do tego wywiązanie sie ze wszystkich obowiązków wobec lokatora jakie ciążą na nim wg przepisów ww ustawy.

Krzysztoff
1 rok temu
Reply to  erdwa

To nie jest tak ze jak nie podpisze z najemcą umowy i przestanie mi placić, to żona może w każdej chwili zadzwonić na policję ze mamy jakiegoś intruza w mieszkaniu?

Jakub
1 rok temu
Reply to  Krzysztoff

Słabe. Nie jesteś sobą. Zjedz snickersa.

bubu
1 rok temu

Patrząc trochę z innej strony – nie jestem zwolennik interwencji (zbytniej) państwa w wolny rynek, oczywiście widzę też szaleństwo na rynku nieruchomości, które się dzieje. Widzę argumenty zwolenników i przeciwników różnych interwencji, tych co mówią, że mieszkania tylko będą rosnąć, i tych co że w końcu to dupnie. Nie widzę natomiast jednego ważnego argumentu w tej całej sprawie. Kiedy mieszkania do życia będą w nieosiągalnych cenach dla młodych, zwłaszcza wykształconych ludzi, to oni zamiast zarabiać 3000-4000 zł netto przez pierwsze lata i płacić 3/4 tego na mieszkanie (w innych wariantach wynajmując pokoje, żyjąc z rodzicami lub dzieląc się wydatkiem z… Czytaj więcej »

chennault
1 rok temu
Reply to  bubu

Tylko w jakim w miarę cywilizowanym kraju, do którego można względnie łatwo wyemigrować, dostępność mieszkań dla młodych jest w obecnych czasach dużo lepsza niż w Polsce?

Pan Krzysztof
1 rok temu
Reply to  chennault

Część tam zostaje, bo ma lepszą pracę, część jedzie po to by uzbierać kasę i wrócić. Najlepsze lata pracują u obcych. Na ich miejsce sprowadza się ludzi ze wschodu. Podmiana etniczna trwa w najlepsze. Dla zachowania wzglednego spokoju ludzie są przekupywani swoimi pieniędzmi, a media skupiają uwagę na mało istotnych problemach i fikcyjnych konfliktach między politykami razem chlejacymi alkohol u wspólnych kolegów. Dlatego ten letarg jeszczcze trochę potrwa.

Andrzej
1 rok temu
Reply to  chennault

Anglia, Irlandia, Szkocja, Benelux. Tą różnicę dość łatwo zauważyć po tym kto emigrował, jak sobie radził na miejscu a jak radzi sobie tam. No i dzietność, jakoś dziwnie wzrosła w tej grupie społecznej, mimo emigracji.

McGregor
1 rok temu

Szanowni Państwo! W jakim kierunku to wszystko zmierza? Hipotetycznie.. jeśli jestem pracowity i oszczędny, odmawiam sobie wszelkich przyjemności… odłożyłem i kupiłem sobie dwa mieszkania, żeby na stare lata mieć zgromadzony kapitał (bo na ZUS liczyć nie można). To trzeba mi dojebać wszelkie podatki i dodatkowe opłaty? Patrząc na to z boku, to się robi chory kraj… już lepiej przetańczyć wszystko, i wyciągać rękę po szeroko pojęty socjal.. I tak jak ktoś wcześniej napisał, te regulacje uderzą w średnią klasę średnią, wielkich firm kupujących po kilka tysięcy mieszkań na wynajem to nie dotknie. Już tam pewnie biegają i lobbują (czyt. przekupują).… Czytaj więcej »

Admin
1 rok temu
Reply to  McGregor

Fakt, ten pomysł to nie jest pochwała oszczędności. Aczkolwiek u władzy są politycy, którzy żyją z tego, że głosują na nich w dużej części ludzie nie posiadający dochodów:
https://subiektywnieofinansach.pl/miliony-niepracujacych-decyduja-na-co-ida-podatki-metoda-dhondta-anty-cenzus-wyborczy/

Pibloq
1 rok temu
Reply to  McGregor

Tak, dokladnie tak. To się stał chory kraj, w którym wynagradzane jest bumelowanie. A wszelki przejaw przedsiębiorczości jest stłamszany podatkami, mętnymi przepisami i procedurami, kontrolami itd.itd. Zaczęło się od sztandarowego 500+, które część pracujących zachęcilo do rezygnacji z pracy, część do ucieczki w szarą strefę (vide bez podatków). A kolejne pomysły gospodarcze tylko pogłębiają refleksje, że najlepiej mają Ci, co nic nie robią i żyją z wszelkich socjali. Jak do tego dorzucisz kwestię łamania konstytucji, wszechobecny nepotyzm, łamanie praw obywatelskich, dramat z kompromisem aborcyjnym, a na to wszystko nałożysz fakt (cyt.Kazika) że „lato bywa niegorące” , to naprawdę odechciewa się… Czytaj więcej »

chennault
1 rok temu
Reply to  Pibloq

„najlepiej mają Ci, co nic nie robią i żyją z wszelkich socjali”

Bez urazy, ale żyjesz w świecie bajek i fantazji.

Łukasz
1 rok temu
Reply to  chennault

To to Pan chyba jest oderwany od rzeczywistości, skoro stwierdzenie „najlepiej mają Ci, co nic nie robią i żyją z wszelkich socjali” należy u Pana do swiata bajek i fantazji. Świadczenia jakie otrzymują osoby niepracujące są obecnie tak ogromne, że przewyższają zarobki tych pracujących. Zasiłki dla bezrobotnych, 500 +, darmowe jedzenie od caritas, 300 +, bon wakacyjny, planowane dopłaty do ciepła i prądu. Wyliczać dalej? Za nierobienie niczego, za bycie bezproduktywnym pasożytem i obciążeniem dla budżetu Państwowego. Ale to jest właśnie socjal i to czym najlepiej się rządzi i steruje.

chennault
1 rok temu
Reply to  Łukasz

Skoro jest tak dobrze to dlaczego do tej pory nie rzuciłeś pracy i nie żyjesz z socjału? 😀

Sosna
1 rok temu
Reply to  Łukasz

„Za nierobienie niczego”
No nie, coś jednak trzeba robić. Konkretnie – dzieci. Które od urodzenia uczą się, że im się „należy” za sam fakt istnienia.

Admin
1 rok temu
Reply to  Sosna

Robienie dzieci? Taka robota to nie robota 🙂

Pibloq
1 rok temu
Reply to  chennault

Nie urażam się. Znam osobiście bardzo dobrze osoby, które nie chcą świadomie iść do pracy (a jeśli już, tylko na czarno, bez zobowiązań wobec pracodawcy). Za to mają do perfekcji opanowane lawirowanie miedzy miejskimi osrodkami pomocy spolecznej, organizacjami koscielnymi i OPP. Znają doskonale przepisy, wiedzą kiedy jaki wniosek o zapomogę złożyć, do której instytucji. Do tego patologiczny system kursów finansowanych z UE, gdzie serwują posilki, kupują materialy dydaktyczne, a nawet płacą czesne za pełną frekwencję. Nie wierzysz, to wyjdź ze swojej bańki, jedź do mniejszego miasta, porozmawiaj z ludźmi. Zobaczysz, zdziwisz się, ile osób, ile rodzin tak funkcjonuje

Andrzej
1 rok temu
Reply to  Pibloq

Zgadzam się, niestety kapitał społeczny mówiąc dyplomatycznie mamy średni. Dlatego wciąż powtarzam zmieniło się sporo ale to zawsze będziemy gonić Europę a nie ona nas.

Olek
1 rok temu

Jakikolwiek to podatek by nie był to Obajtek zapłaci krocie. Chyba, że w ustawie zaszyją jakiś wyjątek, że osób z nazwiskiem na O i końcówką „bajtek” ustawa nie dotyczy. 🙂

jsc
1 rok temu

Ja bym do tematu podszedłbym inaczej… ewidentne nieużytki, w tym takie, których właściciel wyjechał za granicę, objąłbym zakazem eksmisji tzw. squattów, aż do czasów aż inwestor przedstawi wiarygodny projekt na użytkowanie. Oczywiście trzeba uwzględnić odpowiedzialność dzikich lokatorów za ew. spadek wartości z winy umyślnej czy to na drodze dewastacji czy jakiejś innej.

Bartek
1 rok temu
  1. A może by tak wprowadzć limit ilosci kupowanych mieszkań dla dużych podmiotów.Wszyscy Ci specjaliści mówią tu z punktu widzidzenia małych małych podmiotów( w większości osób prywatnych),których zakupy nie wpływają aż tak na ceny. Mi sie w głowie nie mieści że nie ma takich regulacji.Przecież jak tak dalej pójdzie to te wieloryby będą z nami robiły co chcą

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu