Czy częste używanie karty płatniczej może pomagać w… oszczędzaniu? Na pierwszy rzut oka to niedorzeczność, bo karty płatnicze przecież służą do wydawania pieniędzy, ale istnieje pewien mechanizm, który sprawia, że ten, kto często płaci kartą – może też szybko gromadzić oszczędności na czarną godzinę
- Bezpieczna szkoła i bezpieczne dziecko w sieci, czyli czego nie robić, by nie „sprzedawać” swoich dzieci w internecie? [POWERED BY BNP PARIBAS]
- Wybory w USA: branża krypto wstrzymała oddech. W świecie finansów to ona ma najwięcej do ugrania. Po wyborach nowe otwarcie? [POWERED BY QUARK]
- Pieniądze w rodzinie, jak o nich rozmawiać, żeby nie było niemiło? Natalia Tur i Maciej Samcik [POWERED BY BNP PARIBAS / MISJA OSZCZĘDZANIE]
O płaceniu kartą często mówi się, że skłania do większych wydatków, bo w pewnym sensie nasze możliwości płatnicze stają się „nieograniczone” w porównaniu z sytuacją, w której mamy tylko 50 zł w portfelu i więcej po prostu nie możemy wydać. Jest w tym trochę racji – używanie karty płatniczej wymaga pewnej dyscypliny finansowej, choć przecież jest coraz więcej narzędzi (np. aplikacje mobilne z alertami „budżetowymi”), by wydatki kartowe kontrolować.
Ale karty płatnicze mają też pewną funkcję – bardzo trudną do zastąpienia w sferze obrotu gotówkowego – która powoduje, że można oszczędzać bezboleśnie i niemal niezauważalnie. Taką funkcją jest tzw. saver, czyli automatyczne dorzucanie resztówki od zakupów dokonanych kartą do salda konta oszczędnościowego lub na specjalny rachunek.
Samcikowe przygody z kartami: Znajdziesz je na stronie cyklu tekstów poświęconych „plastikowym pieniądzom” – „O wygodnym oszczędzaniu, czyli niezbędnik nowoczesnego konsumenta”
Jak płacić kartą i oszczędzać? Zobacz szczegóły programu Visa Oferty. Rejestrujesz kartę, wybierasz promocje, z których chcesz skorzystać i… gotowe
Płać w sieci bezpiecznie i wygodnie! Jeśli chcesz bezpiecznie i bardzo wygodnie płacić kartą w sieci, to pod tym linkiem możesz zarejestrować swoją kartę w usłudze Visa Checkout. Będziesz mógł/mogła płacić w sieci niemal jednym kliknięciem, a jednocześnie będzie to płatność kartą, a nie e-przelewem, a więc będziesz zabezpieczony/a chargebackiem. Więcej o usłudze Visa Checkout pisałem tutaj
Płacisz i… oszczędzasz
Jak to działa? Jeśli mój bank oferuje tego rodzaju automat i go aktywowałem w internetowym systemie transakcyjnym, to każda moja płatność kartą lub przelew jest zaokrąglany w górę do pełnego złotego, pełnych dziesiątek złotych, o pewien stały procent (np. 1%) lub o stałą kwotę (np. 3 zł), a wartość tego zaokrąglenia wędruje na konto oszczędnościowe. Dzięki temu nawet nie muszę pamiętać, że oszczędzam, a oszczędzam tym więcej, im więcej wydaję.
Autooszczędzanie na końcówkach transakcji ma ogromną moc przede wszystkim dlatego, że zdejmuje z posiadacza karty płatniczej konieczność pamiętania o oszczędzaniu. To się dzieje samo, niejako poza świadomością konsumenta, który co prawda widzi, że pieniądze z jego konta ubywają, ale podchodzi do tego w sposób naturalny – „skoro zostało mi w tym miesiącu 500 zł to będę starał się zmieścić z wydatkami w tym limicie”. Tymczasem jednocześnie na koncie oszczędnościowym zbiera się spora sumka ekstra-oszczędności.
Oczywiście: tego rodzaju mechanizm można łatwo zastąpić zwykłą skarbonką, do której codziennie wrzucamy np. po 5 zł. I bynajmniej nie zachęcam do zrezygnowania z tego tradycyjnego mechanizmu o ile komuś się on sprawdza (a znam osoby, które w ten sposób gromadzą oszczędności na czarną godzinę już od wielu lat). Pieniądze w skarbonce co prawda nie są oprocentowane, ale przy obecnych odsetkach od depozytów nie jest to aż tak dojmująca strata.
Mechanizm kartowego autooszczędzania ma jednak tę przewagę, że nie trzeba pamiętać, by codziennie wrzucić tę przysłowiową pięciozłotówkę do skarbonki. Jest to najłatwiejszy znany mi sposób oszczędzania tak żeby nie bolało. Drugim jest zdefiniowanie zlecenia stałego o wartości 5-10% comiesięcznej pensji i przekazywanie tych pieniędzy na rachunek oszczędnościowy. Warunek: przelew musi wychodzić z banku tuż po wypłacie, zanim jeszcze zaczniemy te pieniądze wydawać.
Czytaj: Oprocentowanie depozytów coraz bardziej cię wkurza? Oto siedem sposobów, by zarobić więcej
Konta typu saver – przykłady z polskich banków
Które z polskich banków oferują autooszczędzanie sprzężone z kartami Visa i nie tylko? Np. w banku Credit Agricole mają program CA Saver, a do wyboru są trzy warianty. W pierwszym do każdej transakcji kartowej dopisywana jest taka kwota, która spowoduje zaokrąglenie transakcji w górę do pełnych 50 gr., w drugim – do pełnej złotówki, a w trzecim – do pełnych pięciu złotych. Jeśli masz uruchomioną usługę z zaokrągleniem do 5 zł i kupiłeś coś za 33,33 zł, to rachunek zostanie obciążony kwotą 35 zł, a na konto oszczędnościowe powędruje 1,67 zł.
W ING do konta osobistego możesz dołożyć usługę Smart Saver i dzięki niej automatycznie oszczędzać w dwóch możłiwych wariantach. Pierwsza to zaokrąglenie wartości każdej transakcji kartowej oraz przelewu z konta do pełnych 5 zł lub pełnych 10 zł. Druga to zdefiniowanie określonego procentu – w przedziale od 1% do 10% – o jaki będzie powiększona wartość każdej transakcji. Jeśli zdefiniowałeś oszczędzanie w ramach Smart Savera na poziomie 10% od każdej transakcji i kupujesz pomarańcze za 13 zł, to na konto oszczędnościowe wędruje 1,3 zł.
Klienci mBanku z łatwością mogą uruchomić usługę mSaver. Podobnie jak u konkurencji ma ona kilka wariantów. Najprostsze z nich to zwykłe odkładanie pieniędzy na specjalne konto, które nie jest ani kontem osobistym, ani oszczędnościowym. Ale w mBanku proponują też „inwestycyjne” odmiany oszczędzania na końcówkach, czyli mSavera Plus.
W podstawowej, oszczędnościowej wersji mSaver daje klientowi następujące możliwości wyboru sposobu oszczędzania: zaokrąglanie kwot transakcji (płatności kartowych, przelewów, wypłat bankomatowych) do pełnych 10 zł, przekazywanie na fundusz oszczędnościowy stałej kwoty od każdej transakcji – od 3 zł do 10 zł – lub też odkładanie od 1 do 15% od każdej transakcji.
Autooszczędzanie jest też w ofercie kilku innych banków. Przykładem jest EnveloBank, cyfrowa odnoga Poczty Polskiej. Tutaj do wyboru są trzy sposoby odkładania: zaokrąglanie kwoty płatności kartą do pełnych 10 zł, stała kwota z przedziału 3-10 zł po każdej transakcji lub stały procent z przedziału od jednego procencika do 15% od płatności kartą. Istnieje również opcja, by po każdym zasileniu oszczędności w ten sposób otrzymywać powiadomienie na smartfona.
Dodatkowo, jeśli klient EnveloBanku otworzy więcej niż jedno konto EnveloSaver (bo to na ten rachunek w tym banku lecą oszczędności z resztówek od transakcji), może określić strukturę procentową, według której pieniądze będą wpływać na poszczególne rachunki. Dzięki temu można np. rozdzielić tę część resztówek, która jest przeznaczona na konkretny cel od pozostałych, odkładanych po prostu „na czarną godzinę”.
Płacenie kartą sprzężone z autooszczędzaniem to świetny sposób na gromadzenie pieniędzy na ekstra-wydatki, o których wiemy, że przyjdą, lecz nie mamy w sobie determinacji, by odkładać pieniądze z myślą o nich. Chodzi np. o wakacje (czy to nie piękne, gdy np. nagle odkryjemy na koncie oszczędnościowym kilka tysięcy złotych, które można przeznaczyć na wakacje?), ubezpieczenie mieszkania lub samochodu, czy wyprawkę szkolną.
Przeczytaj też: Wyprawa w przyszłość (niedaleką), czyli jak będziemy kupowali za pięć lat? Dużo się zmieni. Ale czy na lepsze?
Nie przegap nowych tekstów z „Subiektywnie o finansach”, zapisz się na mój newsletter i bądźmy w kontakcie!
Ile można wycisnąć z savera?
Korzystając z usług typu saver nie zostaniesz milionerem, ale jest to najprostszy sposób na postawienie pierwszych kroków w odkładaniu pieniędzy. Z tym naszym polskim oszczędzaniem jest tak, że wielu z nas wydaje się, że nie mamy na to kasy. Taki “automat” może pokazać nam, że z jednej strony kasę mamy (bo budżet domowy się nie rozsypał, a na koncie oszczędnościowym gromadzą się całkiem przyzwoite pieniądze), a z drugiej – jak już ta kasa tam będzie – zmotywować nas do postawienia kolejnych kroków w oszczędzaniu.
Ja dzięki kontom typu saver zaoszczędziłem już w ciągu kilku lat chyba z 10.000 złotych. Ustawiając sobie kwotę autooszczędności na 3 zł od każdej transakcji oszczędzam co najmniej po kilkadziesiąt złotych miesięcznie (w dobrym miesiącu – więcej). No bo tak: dziennie płacę kartą przeciętnie dwa-trzy razy (w ciągu miesiąca wychodzi 60-90 razy). Do tego dziesięć przelewów, kilka wypłat bankomatowych. Licząc, że łącznie tych transakcji jest 70-100 w miesiącu moja kwota oszczędzania bez wysiłku może sięgać 200-300 zł miesięcznie.
Najbardziej “wydajnym” wariantem autooszczędzania jest ustawienie “resztówki” procentowej, czyli dorzucanie do każdej transakcji np. 5% wartości z przeznaczeniem na konto oszczędnościowe (przy 5000 zł obrotów na koncie miesięcznie mamy 250 zł oszczędności). Najmniej wydajne jest “dobijanie” do pełnych złotówek bądź 5-złotówek. Ale każda metoda jest dobra, byle rosły oszczędności. I byle to nie bolało.
Artykuł jest częścią cyklu edukacyjnego „O wygodnym płaceniu, czyli niezbędnik nowoczesnego konsumenta”, którego partnerem merytorycznym jest organizacja płatnicza