Różne rzeczy robią banki i firmy pozabankowe, by skłonić klientów do odwiedzenia ich opustoszałych placówek. Pamiętacie jak Alior Bank ogłosił, że w jego oddziałach będzie można regulować za darmo rachunki za prąd, gaz i kablówkę? Zwabiony do banku klient podpisywał umowę na rachunek techniczny do przelewów, a przy okazji czasem dał się namówić na kredyt lub ubezpieczenie. Dziś podobny patent – tyle, że w nieco bardziej pomysłowej, „rodzinnej”, odsłonie, stosuje Nest Bank, „świeżynka” na polskim rynku. Otóż Nest Bank proponuje kredyt, który stanie się darmowy, o ile zostanie przeznaczony na… bezpieczny fotelik samochodowy dla dziecka.
Nest Bank od początku swojego istnienia kreuje się na bank rodzinny. Jego nazwa po angielsku znaczy „gniazdobank”, główne elementy oferty oszczędnościowej to plany systematycznego gromadzenia oszczędności z oprocentowaniem tym wyższym, im więcej klient ma dzieci. W placówkach dają klientom kakao, a w reklamach dziadek opowiada swoim wnukom o pierwszym rodzinnym banku i o wspólnym budowaniu przyszłości. Akcja darmowych kredytów o nazwie „Superfotelik” jest ciągiem dalszym tej koncepcji.
- Bezpieczna szkoła i bezpieczne dziecko w sieci, czyli czego nie robić, by nie „sprzedawać” swoich dzieci w internecie? [POWERED BY BNP PARIBAS]
- Wybory w USA: branża krypto wstrzymała oddech. W świecie finansów to ona ma najwięcej do ugrania. Po wyborach nowe otwarcie? [POWERED BY QUARK]
- Pieniądze w rodzinie, jak o nich rozmawiać, żeby nie było niemiło? Natalia Tur i Maciej Samcik [POWERED BY BNP PARIBAS / MISJA OSZCZĘDZANIE]
Czytaj też: Nest Bank kusi rodziny. Im więcej masz dzieci, tym więcej zarabiasz
Na czym to dokładnie polega? Otóż jeśli przyjdziesz do Nest Banku po kredyt o wartości nie przekraczającej 2000 zł, a w ciągu dwóch miesięcy od dnia zawarcia umowy prześlesz do banku fakturę potwierdzającą, iż kupiłeś fotelik samochodowy dla dziecka, to kredyt będzie darmowy. Bank nie weźmie odsetek, ani prowizji. Warunek jest taki, że co najmniej 80% kredytu i co najmniej 500 zł (oba warunki trzeba spełnić łącznie) musi pójść na zakup fotelika.
Z regulaminu promocji wynika, że zapłata za fotelik może nastąpić „w dowolnej formie”, ale powinna pójść „ze środków z kredytu”. To może oznaczać (choć nie musi – wyjdzie w praniu lub przy grillowaniu ;-)), że bank będzie wymagał od klientów zaciągających kredyt z myślą o zakupie fotelika, by wzięli też konto z kartą. No bo jak inaczej klient udowodni, że pieniądze na zakup wydał akurat z kredytu w Nest Banku? Powinien za fotelik zapłacić kartą lub pieniędzmi wyciągniętymi z bankomatu Nest Banku. Na szczęście w tym banku ROR i karta do niego jest bezwarunkowo za darmo, więc nawet jeśli tak trzeba rozumieć wymogi regulaminu, to nie rodzi to żadnych dodatkowych kosztów.
Bank nie oczekuje też żadnej specjalnej papierologii. Wystarczy dostarczyć fakturę lub rachunek za fotelik do tego samego oddziału, w którym wziąłeś kredyt, wysłać ją pocztą tradycyjną lub e-mailem. Z regulaminu nie wynika jak zostanie rozwiązana sprawa już zapłaconych rat – jeśli klient wziął kredyt z oprocentowaniem i prowizją, a po 50 dniach dostarczy fakturę na zakup fotelika, to czy bank zwróci mu odsetki na konto (lub w gotówce), czy też obniży oprocentowanie dopiero od kolejnej raty?
Czytaj: Zapłaciłem faktury w oddziale Aliora i… wyszedłem z dziwnym kontem
Prawdopodobnie będzie inaczej – kredyt będzie darmowy od początku na podstawie samej tylko deklaracji klienta, że kasę potrzebuje na zakup fotelika, a dopiero po nie spełnieniu przez klienta warunków (czyli najpóźniej po dwóch miesiącach, a więc od trzeciej miesięcznej raty) oprocentowanie wzrośnie do poziomu charakterystycznego dla pożyczek komercyjnych. Co ciekawe, w ramach jednego kredytu można kupić aż cztery foteliki, a z kredytu można skorzystać dwa razy. Ciekawe czy w ten sposób nie powstanie przypadkiem na Allegro trochę small-biznesów pod nazwą „odsprzedam fotelik samochodowy, tanio” ;-).
Akcja ma swoją stronę internetową www.superfotelik.pl, na której bank radzi jak wybrać dla dziecka bezpieczny fetelik samochodowy. Jest też reklama telewizyjna, a w rozpoczęciu akcji brali udział celebryci ze swoimi dziećmi. Jest więc opcja full wypas i widać, że bank jest zdeterminowany, by ściągnąć do swoich placówek oraz zaproponować kakao, darmowy kredyt i konto jak największej liczbie klientów. W zasadzie chyba należy poprzeć tego typu działanie, bo bezpieczeństwo naszych dzieci to rzecz bezcenna i dobrze, że bank chce je promować pokrywając koszty kredytu udzielanego na ten cel.
Zobacz jak kupić dobry fotelik na stronie www.superfotelik.pl
Zagrożenia? Po pierwsze oczywiście cross-selling – trzeba się liczyć z grillowaniem w placówce, nie wiadomo jakie dodatkowe produkty bank będzie chciał dosprzedać do darmowego kredytu. Po drugie – ryzyko wpadnięcia w kredyt na dłużej. Pod względem konstrukcyjnym ta oferta jest trochę podobna do „pierwszej pożyczki gratis” oferowanej przez firmy chwilówkowe. Jak coś jest gratis, to bierzemy i nie zastanawiamy się co będzie dalej. Fotelik dla dziecka oczywiście warto mieć (i to nawet na kredyt), ale może się okazać, że raty – nawet bez odsetek – to zbyt duże obciążenie dla domowego budżetu i trzeba będzie kredyt zrolować. Na to pewnie w błębi duszy liczą szefowie Nest Banku.
Dziwię się, że na pomysł tego typu akcji, wspomagającej zakupy związane z bezpieczeństwem w transporcie, dotyczącej polskich rodzin, nie wymyślił tak polski bank jak PKO BP, albo np. banki samochodowe. Ale nic straconego, akcja – jak sądzę – nie została opatantowana i mogą się do niej przyłączyć inne instytucje finansowe.