Rada Polityki Pieniężnej obniżyła stopy procentowe praktycznie do zera, a nasze oszczędności krwawią – przez wysoką inflację tracą z miesiąca na miesiąc na wartości i nie widać szans na odwrócenie tego trendu. Część Polaków straciła cierpliwość i zabrała pieniądze z banków. Gdzie je ulokowaliśmy? Włożyliśmy do skarpety? Pożyczyliśmy rządowi, kupując obligacje? Zainwestowaliśmy w antyinflacyjne nieruchomości, w trzymające realną wartość pieniądza złoto, a może w fundusze inwestycyjne? Oto podsumowanie pandemicznych decyzji finansowych Polaków
Rada Polityki Pieniężnej obniżyła wiosną stopy procentowe prawie do zera. Banki nie muszą nam praktycznie wypłacać nic za to, że trzymamy u nich kasę na kontach i to w sytuacji, gdy inflacja w Polsce jest jedną z najwyższych w Europie, a inflacja tzw. bazowa, czyli z wyłączeniem cen żywności i energii, jest najwyższa od 18 lat.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Trzymanie pieniędzy w banku to dziś wyjątkowo kiepski interes. Na ROR-ach i kontach oszczędnościowych możemy dostać okrągłe 0%, albo 0,01%. A na lokatach? Tu bywa różnie – są oferty lepsze i gorsze – zwykle nie więcej niż 1%, ale są rodzynki takie jak Idea Bank, który dawał przez chwilę nawet 2,9%.
Ilu z nas się zniechęciło? Ile i w co inwestowali Polacy poza bankami od czasu gdy wybuchła pandemia? W marcu na kontach bankowych trzymaliśmy (gospodarstwa domowe, rolnicy, osoby prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą) 635 mld zł. Na koniec sierpnia było to 728 mld zł, czyli o 93 mld zł więcej. Potężny odpływ zanotowały za to depozyty terminowe – z 289 mld zł w marcu do 230 mld zł w sierpniu – czyli mamy spadek o 59 mld zł. Z czego to wynika? Ludzie nie przedłużali depozytów, bo nędzne oprocentowanie nie rekompensuje braku dostępu do pieniędzy.
Wartość pieniędzy w bankach nie spada, ale też nie rośnie tak szybko, jak kiedyś. Od lata 2018 r. do lata 2019 r. wartość pieniędzy, które osoby prywatne trzymały w bankach, wzrosła z 715 mld zł do 790 mld zł. Od lata 2019 r. do lata 2020 r. – z 790 mld zł do 865 mld zł. W obu przypadkach mamy wzrost o 75 mld zł w skali roku. Tymczasem w okresie od marca do sierpnia 2020 r. – czyli biorąc pod uwagę tylko pandemiczne półrocze – mamy wzrost jedynie o 12 mld zł – z 850 mld zł do 862 mld zł.
Jeśli tak będzie dalej – a przy zerowym oprocentowaniu nie można tego wykluczyć – do banków w tym roku nie wpłynie 40-50 mld zł. Gdzie te pieniądze się podziewają?
Ucieczka w obligacje. Kupiliśmy ich za 20 mld zł. Czy zarobimy?
Obligacje skarbowe, czyli dług państwa, od którego należy nam się procent, jest dla coraz większego odsetka osób alternatywą dla depozytu bankowego. Zalety są jasne jak słońce – bezpieczeństwo firmowane powagą państwa i bezkosztowość „produktu”. Wady? Zwykle nie najwyższy procent.
Czy obligacje okazały się hitem w pandemii? Pozornie wartość inwestycji w obligacje nie oszałamia – od marca było to w sumie 11,5 mld zł, z czego prawie połowa przypada na kwiecień. Czym się wyróżniał ten miesiąc? To był nie tylko szczyt lockdownu i czas, w którym RPP obniżyła stopy procentowe niemal do zera. GUS podał też dane o wysokiej inflacji za marzec – blisko 4,7%. Ten miks zdarzeń spowodował, że inwestorzy na wyścigi kupowali w marcu obligacje 4-letnie, indeksowane poziomem inflacji.
W kwietniu inwestorzy kupili 4-letnie obligacje za rekordową kwotę 2,8 mld zł – zarobią nawet 6% w skali roku (dane pokazały, że były to głównie osoby, które i tak do tej pory inwestowały w obligacje). Ale nowe emisje obligacji nie są już tak atrakcyjne. Zgodnie z nowymi, ustalanymi arbitralnie przez Ministerstwo Finansów zasadami, oprocentowanie czteroletnich indeksowanych oszczędnościowych obligacji (COI) to 1,3% w pierwszym roku, a w kolejnych latach inflacja plus 0,75%.
Kwoty zakupów obligacji są rekordowe. Licząc od początku roku kupiliśmy obligacje skarbowe warte ponad 20,5 mld zł. To już więcej, niż w całym 2019 r., gdy było to 16,1 mld zł. Prawdopodobnie do końca roku bez problemu przebijemy poziom 25 mld zł, a może na zakupy obligacji wydamy nawet 30 mld zł.
Nieruchomości: kupują głównie posiadacze gotówki, żeby uciec przed inflacją
Wybuch pandemii sprawił, że w głowach wielu osób zaczęła kiełkować myśl, że ceny mieszkań osiągnęły maksimum (szczególnie po bardzo dużych wzrostach na przełomie roku) i zaczną spadać z powodu załamania popytu – klienci bali się wydawać pieniądze, a najem krótkoterminowy w dużych miastach, nastawiony na turystów zza granicy, praktycznie przestał istnieć. Pierwsze prognozy (i to nie byle kogo, bo banku PKO BP) mówiły o 15-procentowej przecenie na koniec roku. Nic się takiego nie stało. Popyt spadł wyraźnie, ale ceny nawet jeśli spadły – to symbolicznie, a kierunek zmian na rynku nieruchomości jest nieznany.
Ile wydaliśmy na mieszkania? Wiadomo, że w pierwszym kwartale były zakupy rzędu 5,6 mld zł za gotówkę (przy ogólnej wartości transakcji wynoszącej 9 mld zł). A w drugim kwartale? Według najnowszych danych NBP na siedmiu największych rynkach w drugim kwartale wartość transakcji wyniosła 3,2 mld zł, z czego w 100% gotówką kupiono mieszkania za jedyne 300 mln zł (tak niska wartość wynika głównie z lockdownu – komentuje NBP).
O dokładniejsze dane zwróciliśmy się do firmy doradczej CBRE. Okazał się, że tylko w Warszawie sprzedaż netto (z powodu dużej liczby zwrotów już zarezerwowanych mieszkań) wyniosła 2.300 mieszkań. Według szacunków firmy RedNet Property Group i CBRE łączna wartość mieszkań sprzedanych w minionym kwartale wyniosła 1,4 mld zł. Szacunki nie uwzględniają rabatów i zniżek, jakie udało się uzyskać nabywcom nowych mieszkań.
Czy to dużo? W 2019 r. Polacy kupili 481.142 nieruchomości o łącznej wartości ponad 126 mld zł – wynika z dany GUS. Połowa z tych transakcji (65,5 mld zł) to był zakup mieszkania albo domu. Średnio co drugi zakup w 2019 r., czyli łącznie za 32,7 mld zł – był z myślą o inwestycji.
Wystarczy, że w 2020 r. sprzedaż mieszkań spadnie o 20% (a spadek może być głębszy), a odsetek wydatków inwestycyjnych – gotówkowych – nie przekroczy 30% (to by było i tak więcej, niż w 2019 r.), a mielibyśmy kwotę zainwestowaną w mieszkania w 2020 r. na poziomie ok. 30 mld zł.
Czytaj też Homodigital.pl: Misja – wykosić gotówkę. Czy pandemia trwale zmienia nasze zwyczaje płatnicze?
Do tej pory stopy zwrotu z nieruchomości były wielokrotnie większe, niż z obligacji i sięgały 6-8% netto rocznie. Trudno powiedzieć czy te złote czasy się skończyły, ale spadek zainteresowania zakupami pod inwestycje pokazuje pewne nastroje społeczne i oczekiwania na przyszłość. Ale czy ta diagnoza jest dobra?
Zapytaliśmy firmę JLL, eksperta jeśli chodzi o analizy rynku, kto jeszcze kupuje mieszkania. Wstępne wnioski okazały się bardzo ciekawe (szczegółowy raport zostanie opublikowany w drugiej połowie października). Z wstępnych danych wynika, że z rynku wcale nie zeszli inwestorzy.
Może być wprost przeciwnie – ponieważ sprzedają się drogie mieszkania, w dobrych lokalizacjach i w dodatku z dużym wkładem własnym, to niewykluczone, że kupują głównie osoby, które dysponują dużą ilością wolnej gotówki (w domyśle – zabranej z banku). Mogą kupować z myślą o wynajmowaniu (choć zdaniem Pekao rynek się załamał), albo licząc na „inflacyjny” wzrost cen w przyszłości.
Gorączka złota, czyli inwestycja dla zuchwałych?
Inwestycjami w złoto rządzą często emocje, a nie rachunek ekonomiczny. To „twarda” waluta, której ponadczasową cechą jest to, że przechowuje wartość – złoto w przeciwieństwie do złotówki było w „w cenie” kilkadziesiąt lat temu i zapewne ciągle będzie przez następne wieki. Jego główną cechą jest obrona przed utratą wartości papierowego pieniądza. A z powodu ogromnego wzrostu zadłużenia świata (ale i Polski) rosną obawy o wybuch inflacji. Niedawno jego cena przebiła 2000 dolarów za uncję, teraz jest nieco niższa.
Ile uncji kupiliśmy w czasie pandemii? Mennica Polska to jedyny w Polsce producent złota (firma sama wytapia sztabki) i największy jego dystrybutor. W pierwszym półroczu sprzedała 900 kg złota (kilka razy więcej, niż w zeszłym roku). Inna duże firmy, które sprzedają złoto to Mennica Skarbowa i Goldenmark (dawna Mennica Wrocławska), ale te nie zdradzają ile złota sprzedały.
Załóżmy, że inwestor, który kupował złoto, wydał 7.000 zł za uncję. 900 kg, to mniej więcej 202,5 mln zł. „Popyt na złoto jest nadal bardzo duży, mimo wysokich cen, jakie obserwujemy w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Szacuje się, że w Polsce co roku sprzedaje się poniżej 10 ton złota, a dla porównania tuż obok, w Niemczech, nawet ponad 100 ton” – mówi nam prezes Mennicy Skarbowej Jarosław Żołędowski.
W skali całego roku i biorąc pod uwagę urobek wszystkich dużych dystrybutorów złota oraz prywatnych zakupów w zagranicznych mennicach trzeba założyć, że w czasie pandemii wydaliśmy – i do końca roku wydamy – na złoto kilka miliardów złotych.
Czytaj też w Homodigital.pl: Jak można płacić za bilety komunikacji miejskiej? W Białymstoku mają pod tym względem prawdziwe smart-city. Pozamiatali!
Fundusze mają 12 mld zł nowych pieniędzy. Fundusze dłużne puchną
Czy Polacy przenosili pieniądze z banków i zanosili do funduszy inwestycyjnych? Jak najbardziej. Trwa napływ pieniędzy zwłaszcza do funduszy uważanych za relatywnie bezpieczne – dłużnych, które inwestują w obligacje rządowe (i nie tylko).
Wrzesień był piątym miesiącem z rzędu, w którym saldo wpłat i wypłat do funduszy było dodatnie. Z danych portalu Analizy Online, wynika, że bilans sprzedaży wyniósł od kwietnia do września mniej więcej 12 mld zł „świeżej” gotówki. Odpowiedź na pytanie o to, dlaczego wkładamy pieniędzy do funduszy dłużnych, jest dość prosta – średnioroczna stopa zwrotu takich funduszy z ostatnich 10 lat wynosiła 3%-5,4%. To więcej niż wykręcały fundusze polskich akcji. Ale w erze niskich stóp będzie dobrze, jeśli fundusz dłużny zarobi 1,5-2% w skali roku.
Możemy więc oczekiwać, że w skali roku do banków nie wpłynie 40-50 mld zł nowych pieniędzy, których teraz nikt nie wpłaca. Albo i więcej, o ile trend się pogłębi. Gdzie ta kasa się podziewa? Zapewne po części w skarpecie (lub w walutach obcych), 25-30 mld zł zostanie przeznaczone na zakup obligacji, być może 20-25 mld zł – na inwestycje w nieruchomości, kilka miliardów złotych na złoto oraz pewnie jakieś 15-20 mld zł popłynie do funduszy inwestycyjnych.
Kto z kupujących zrobi najlepszy interes likwidując depozyt i przenosząc pieniądze? Nie ma jeszcze jednoznacznej odpowiedzi. Według najnowszego raportu NBP inwestycja w nieruchomość w drugim kwartale wciąż (nie uwzględniając kosztów transakcyjnych) była konkurencyjna na tle inwestycji w 10-letnie obligacje skarbowe. Ale przy obecnym poziomie inflacji obligacje wydają się być pewniejszym źródłem dochodów z odsetek.
Czytaj też w Homodigital.pl: Bankomat zamiast oddziału bankowego? Gotówka będzie w nim tylko jedną z wielu usług
—————————-
POSŁUCHAJ PODCASTU „FINANSOWE SENSACJE TYGODNIA”
W najnowszym odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” o handlu w niedzielę, godzinach dla seniorów, najbardziej podstępnych opłatach bankowych, o Jose Mourinho, nowościach w Google Pay oraz o banku, który nie rozumie słowa „nieco”. Zapraszamy do posłuchania!
Aby posłuchać podcastu kliknij tutaj
—————————–
SKORZYSTAJ Z NAJLEPSZYCH BANKOWYCH OKAZJI:
Obawiasz się inflacji? Sprawdź też „Okazjomat Samcikowy” – aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także zestawienie dostępnych dziś okazji bankowych (czyli 200 zł za konto, 300 zł za kartę…). I zacznij zarabiać:
>>> Ranking najwyżej oprocentowanych depozytów
>>> Ranking kont oszczędnościowych. Gdzie zanieść pieniądze?
>>> Przegląd aktualnych promocji w bankach. Kto zapłaci ci kilka stówek?
_________________
PRZYGOTUJ SWOJE OSZCZĘDNOŚCI NA INFLACJĘ:
>>> Tutaj dwa słowa o antyinflacyjnych obligacjach skarbowych i o tym, które teraz najlepiej wybrać. A do wzięcia jest nawet 4-5% rocznie na długoterminowych obligacjach i 1% na tych względnie krótkoterminowych
>>> Warto też wiedzieć, że w niektórych bankach pozwalają kupować covidowe obligacje BGK z poziomu zwykłego konta osobistego. Potencjalny dochód może sięgnąć 1,7-1,8% w skali roku
>>> A tutaj trzy w miarę bezpieczne sposoby lokowania oszczędności nie będące depozytami, pozwalające chronić pieniądze przed inflacją
>>> Tutaj macie trzy przykładowe strategie lokowania oszczędności na dłużej, oparte na funduszach inwestycyjnych
I jeszcze dwie zniżki przygotowane specjalnie dla czytelników „Subiektywnie o finansach”:
>>> W ramach mojej współpracy z AXA TFI możesz dostać dwa razy po 200 zł, wpłacając pieniądze na konta IKZE oraz IKE – czyli inwestując w ramach „opakowania emerytalnego” związanego z gwarantowaną przez polski rząd ulgą podatkową Szczegóły tej promocji znajdziesz pod tym linkiem. Warto wpisać przy rejestracji kod promocyjny „msamcik2020” (działa zarówno przy promocji 200 za 2000 przy wpłatach do IKE, jak i do IKZE).
>>> W ramach współpracy edukacyjnej z F-Trust mam dla Ciebie kupon umożliwiający inwestowanie pieniędzy bez opłaty manipulacyjnej na internetowej platformie, na której znajdziesz setki funduszy inwestycyjnych. Należy kliknąć ten link, a potem wpisać kod promocyjny ULTSMA. Zapłacisz tylko wliczaną w wartość jednostek uczestnictwa opłatę za zarządzanie wybranym funduszem lub funduszami (jej ominąć się, niestety, nie da). Ale żadnych innych opłat nie będzie.
_________________
źródło zdjęcia: PixaBay