Niektórzy z czytelników „Subiektywnie o finansach” zainspirowali się moim artykułem sprzed roku i też postanowili zostać „globalnymi lichwiarzami” ze słabą reputacją i… zyskami rzędu 10% w skali roku. Pan Marek zaczął się zastanawiać jak ma rozliczyć podatek od swoich „lichwiarskich” zysków. Pogadał z panią ze „skarbówki” i… zbladł. Czy rzeczywiście jest się czego bać?
Coraz więcej Polaków niestandardowo lokuje swoje oszczędności. Im mniej zaufania mamy do klasycznego rynku kapitałowego (fundusze inwestycyjne, niby regulowane i nadzorowane, potrafią nagle „wyparować”, a obligacje korporacyjne, też niby regulowane i pod nadzorem państwowym, okazać się wielkim przekrętem), tym bardziej zwracamy oczęta w kierunku nowych modeli krążenia pieniędzy.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Inwestujesz niestandardowo, ale co z podatkiem?
Myślę tu o crowdfundingu (czyli inwestowaniu w przyszłościowe przedsięwzięcia na zasadzie kupowania udziałów bądź pożyczania pieniędzy), albo pożyczkach społecznościowych (pożyczaniu pieniędzy innym bez pośrednictwa banków). Zdarzają się też pomysły przypominające quasi-REIT-y.
O ile crowdfunding jeszcze jakoś hula (choć nie wiadomo jak długo), to social lending w wersji podstawowej został w Polsce zlikwidowany, bo – zdaniem nadzoru finansowego – był zbyt ryzykowny. Wciąż występuje natomiast jego „korporacyjna” formuła, czyli pożyczki dla firm pożyczkowych.
Kiedyś opisywałem ten model biznesowy, a nawet sam zainwestowałem weń pieniądze, by sprawdzić jak to „chodzi”. Mianowicie inwestuję w ramach platformy w kawałki pożyczek udzielonych przez firmy pożyczkowe na całym świecie. Pożyczkodawcy dzięki temu szybciej refinansują sobie zainwestowany w te pożyczki kapitał, inwestorzy dostają w zamian działkę od oprocentowania pożyczki.
Wiadomo, że pożyczki konsumpcyjne nie są tanie, więc nawet jeśli firma pożyczkowa odpali mi 10% w skali roku, a drugie tyle platformie, która pośredniczy w mojej „inwestycji”, a potem odpisze jeszcze jakieś pieniądze na straty z nie trafionych pożyczek, to i tak prawdopodobnie zostanie jej jeszcze sporo zysku (pożyczki są oprocentowane na kilkadziesiąt, kilkaset procent w skali roku).
Wszystko pięknie, ale prędzej czy później przychodzi dzień płacenia podatków. Wiadomo, że tego typu zyski kapitałowe nie są automatycznie rozliczane, tak jak np. dochody z odsetek od bankowych depozytów, czy np. zyski z funduszy inwestycyjnych, które trafiają do naszych rąk już po odessaniu podatku Belki (19%).
Najprostsza procedura powinna polegać na tym, że biorę potwierdzenia transakcji z takiej platformy, liczę ile zarobiłem, wpisuję to do giełdowego PIT-a i przelewam kasiorę do urzędu skarbowego. Koniec pieśni.
Mój czytelnik, pan Marek, miłośnik tego typu platform pożyczkowych, postanowił się jednak upewnić czy na pewno to tak wygląda. Pamiętał, że jakiś czas temu była podatkowa „afera”, która dotknęła posiadaczy kryptowalut, którzy handlowali nimi na giełdach. Pojawiła się interpretacja, że od każdej transakcji trzeba odprowadzić 2% podatku PCC (od czynności cywilno-prawnych). Po kilku tygodniach skarbówka się z tego wycofała.
Pan Marek dzwoni do „skarbówki”. I traci grunt pod nogami
Pan Marek zadzwonił do Krajowej Izby Skarbowej (czyli organu dość wysoko osadzonego w strukturze fiskusa) i zadał pytanie o to w jaki sposób ma rozliczyć podatek z inwestycji na platformie Mintos.
„Otóż zgodnie z interpretacją Krajowej Izby Skarbowej każdą pożyczkę – nawet, gdy np. w daną, konkretną pożyczkę inwestuję 1 zł – należy rozliczyć osobno! Pani z KIS powiedziała, że nawet rozumie, że logika nakazywałaby rozliczyć całość jak inwestycje kapitałowe, ale w przypadku pożyczek innej interpretacji ustawodawca nie przewiduje!”
Pan Marek wpadł w lekkie zdenerwowanie, bo – znając strukturę inwestycji na platformach typu Mintos – nie widzi technicznej możliwości wypełnienia tej dyspozycji. Spojrzałem w swój portfel i też zdębiałem. To są setki pożyczek udzielone dzięki moim pieniądzom klientom firm pożyczkowych z całego świata. Rozliczanie każdej z osobna to koszmar.
„Ważne jest chyba, aby Pan wyprowadził swoich czytelników z błędu lub samodzielnie podjął się próby wiarygodnego zgłębienia tematu. Wiem, że podatki to temat, którego wielu ludzi piszących o finansach unika. Jednak osobiście uważam, że nie wypada uchylać się od trudnych tematów. To też element edukacji finansowej i profesjonalna postawa nakazuje, iż należy się z nim czasem zmierzyć. A temat jest ważny. Bardzo ważny – dotyczy dużej liczby inwestorów!”
– pouczył mnie pan Marek. Dopytałem go jeszcze czy ma tę kontrowersyjną interpretację na piśmie, ale tutaj ujawniła się pewna cienkość:
„Niestety nie. Jak wspomniałem to była długa rozmowa telefoniczna z sympatyczną – skądinąd – panią z Krajowej Izby Skarbowej. Pani rozumiała moje argumenty, ale – jak twierdzi – nie zachodzi tu analogia ze sposobem rozliczania się w przypadku dochodów z akcji inwestowanych w ramach domu maklerskiego”
Pocwałowałem czym prędzej do głównego „oskarżonego”, czyli w tym przypadku platformy Mintos. Pamiętam, że gdy opisywałem jej działanie, poruszałem w rozmowie z przedstawicielami Mintosa również kwestię podatku, który powinienem odprowadzić.
I zostałem wówczas uspokojony, że to taka sama inwestycja kapitałowa, jak każda inna. I że sam muszę rozliczyć podatek, bo łotewskie ustawodawstwo (firma ma tam siedzibę) podatkowe nie przewiduje pobrania przez Mintos podatku u źródła przychodu z odsetek od pożyczek. „Podatek powinien zostać rozliczony w całości samodzielnie przez polskiego podatnika”
Mintos: to musi być jakieś nieporozumienie
Czy coś się w tej sprawie zmieniło? Mintos mówi, że nie. I że dochody z inwestycji na tej platformie trzeba umieścić w następujących miejscach formularza podatkowego (w zależności od tego, którego podatnik używa):
• PIT 36 – w części M w przypadku uzyskiwania przez podatnika przychodu z odsetek zakwalifikowanego do źródła „kapitały pieniężne”;
• PIT 36L – w części K w przypadku uzyskiwania przychodu z odsetek zakwalifikowanego do źródła „kapitały pieniężne”;
• PIT 38 – w części E w przypadku uzyskiwania przez podatnika przychodu z odsetek zakwalifikowanego do źródła „kapitały pieniężne”;
• PIT 39 – w części E w przypadku uzyskiwania przez podatnika przychodu z odsetek zakwalifikowanego do źródła „kapitały pieniężne”.
Mintos podaje, że w tych zeznaniach podatkowych podatnik powinien wpisać kwotę podatku odpowiadającą iloczynowi uzyskanego przychodu oraz wynikającej z ustawy stawki podatkowej (a ta wynosi 19% – podatek Belki). Nie ma tu żadnych kosztów uzyskania przychodów.
„W przypadku, gdy podatnik uzyskuje odsetki w ramach prowadzonej przez niego działalności gospodarczej, wówczas przychód z tytułu uzyskanych odsetek dolicza do pozostałych przychodów uzyskiwanych ze źródła „pozarolnicza działalność gospodarcza” i dokonuje rozliczenia podatku dochodowego w zeznaniu właściwym dla wybranej przez siebie formy opodatkowania dochodów uzyskanych z pozarolniczej działalności gospodarczej. Jednocześnie, w takiej sytuacji podatnik uwzględnia przychód z otrzymanych odsetek dla potrzeb obliczenia zaliczek na podatek dochodowy w ciągu roku podatkowego”
Prawnicy firmy Mintos dają głowę, że mają potwierdzoną taką właśnie interpretację podatkową. I zastanawiają się skąd mogło wyniknąć nieporozumienie. Ich zdaniem urzędnicy organów skarbowych często mylą działalność jaką prowadzi firma Mintos z pożyczkami społecznościowymi, które w Polsce już nie występują. Jeśli sam pożyczam komuś pieniądze za pomocą jakiejś platformy, to powinienem rzeczywiście taką pożyczkę rozliczać pojedynczo (tzn. nie łączyć z innymi). Ale model biznesowy Mintos właśnie na tym polega, że się je miesza z innymi dla zwiększenia bezpieczeństwa.
Jeśli w skarbówce komuś pomyli się platforma do pożyczek z pożyczkami społecznościowymi w wersji „detalicznej”, to rzeczywiście może powstać nieporozumienie. Mam nadzieję, że tak właśnie jest tym razem. Ale – choć do kwietnia jeszcze daleko – uczestnicy Mintosa powinni już teraz dać na tacę w intencji utrzymania takiej właśnie interpretacji prawa podatkowego.
źródło: Capri23auto/Pixabay