20 lipca 2017

To ostatnio hit bezpiecznego oszczędzania. Obligacje biją na głowę większość depozytów. Jak je kupić? I jakie?

To ostatnio hit bezpiecznego oszczędzania. Obligacje biją na głowę większość depozytów. Jak je kupić? I jakie?

Większość z nas jest już zmęczona oglądaniem żałosnego oprocentowania oszczędności w bankach. Ze statystyk wynika, że choć do banków w zeszłym roku trafiło 40 mld zł naszych nowych oszczędności, to jednocześnie wzrósł odsetek pieniędzy, których nie trzymamy na depozytach, lecz na nieoprocentowanych kontach osobistych bądź na nisko oprocentowanych kontach oszczędnościowych. Dla kilku groszy odsetek więcej nie opłaca się blokować kasy. Rośnie też koncentracja pieniędzy w największych bankach, mimo że one właśnie płacą najmniej.

Ci, którym wciąż nie jest wszystko jedno, szaukają alternatywy dla depozytu. I trafiają albo na produkty strukturyzowane („zakład” o zmianę wartości jakiegoś indeksu lub kursu waluty, ale z ochroną kapitału), albo na obligacje emitowane przez firmy (czyli pożyczki takie jak bankowe, tyle że bez żadnych gwarancji państwowych, tyle że z wyższym oprocentowaniem). Żadnej z tych dwóch opcji nie polecam jednak bezkrytycznie jako zamiennika depozytu, bo wiążą się z pewnym ryzykiem.

Zobacz również:

„Czystym” zamiennikiem lokaty bankowej są za to obligacje emitowane przez rząd. Co prawda patrząc od strony czysto technicznej nie można powiedzieć, że to inwestycja bez ryzyka (bo zdarzało się w przeszłości, że polski rząd nie zwracał pieniędzy z wyemitowanych obligacji), ale tak naprawdę gwarancją – zarówno w przypadku depozytu w dużym banku, jak i obligacji rządowych – jest wypłacalność państwa. Na razie, choć rząd zaciągnął w naszym imieniu już ponad bilion złotych długu (głównie za granicą), Polska nie stoi na granicy bankructwa. A więc lokowanie oszczędności w emitowane przez polski rząd obligacje nie jest proszeniem się o kłopoty.

Sądząc po rosnącej sprzedaży obligacji, coraz bardziej przekonujecie się do nich. Np. w maju kupiliście obligacji za 600 mln zł, czyli średnio dwa razy więcej, niż wynosiła miesięczna sprzedaż w zeszłym roku (wyjąwszy wyjątkowe przypadki, takie jak emisja okazyjnych, krótkoterminowych obligacji w lutym i październiku 2016 r.).

Z miesiąca na miesiąc obligacji sprzedaje się coraz więcej. Kiedyś była to inwestycja dla fanów. Dziś wkładamy w obligacje już połowę tego, co do banków. I więcej, niż do funduszy inwestycyjnych. To dobry moment na krótki przewodnik o tym jak lokować oszczędności w tych papierach wartościowych.

Dlaczego obligacje w dzisiejszych czasach są dobrą alternatywą dla depozytów? Bo dają niezłe oprocentowanie. Nie są to kokosy – mówimy o stawkach rzędu 2-3% w skali roku – ale w bankach takie procenty są już dziś dostępne tylko w promocji. Poza promocją największe banki płacą 0,7-1% w skali roku. Jak na tym tle wyglądają obligacje? Jako sensowny zamiennik depozytu polecałbym następujące obligacje.

Dla mniej cierpliwych: „Dwulatki” i „Czterolatki”

Dwuletnie: mają stałe oprocentowanie, określone już w momencie zakupu. Te, które obecnie są w sprzedaży, gwarantują 2,1% w skali roku i roczną kapitalizację odsetek. To oznacza, że w drugim roku pracuje już trochę większa kwota (kapitał, który przynieśliśmy na początku plus odsetki wypracowane w pierwszym roku). Kasa – razem z odsetkami – jest przelewana na nasze konto bankowe po dwóch latach.

Czteroletnie: mają oprocentowanie zmienne, przez większość czasu uzależnione od inflacji. W pierwszym roku dostaje się stałe 2,4% (takie przynajmniej jest oprocentowanie obecnie sprzedawanych „czterolatek”). W kolejnych trzech latach oprocentowanie wynosi tyle, iie inflacja plus 1,25% marży. Dane o inflacji bierze się z danych GUS za ostatni miesiąc przed początkiem każdego kolejnego roku oszczędzania.

Jeśli więc kupimy obligacje w czerwcu, to do maja 2018 r. mamy stałe oprocentowanie 2,4%, zaś od czerwca 2018 r. na kolejny rok bazą będzie inflacja roczna ogłoszona w maju 2018 r. przez GUS. Przy założeniu, że inflacja będzie taka jak dziś – w okolicach 2% rocznie – oprocentowanie w drugim okresie odsetkowym wyniosłoby 3,25%. Uzależnienie oprocentowania obligacji od inflacji jest fajne, bo doświadczenie pokazuje, że stosunkowo rzadko rentowność depozytów w bankach przewyższa wyraźnie inflację. Odsetki od obligacji czteroletnich dostaje się na rachunek bankowy raz w roku.

„Dziesięciolatki” i „Rodzinne”: pod emeryturę

Dzesięcioletnie: sposób ich „działania” jest identyczny, jak obligacji czteroletnich, tylko opłacalność jest nieco wyższa. Obecnie sprzedawane obligacje dziesięcioletnie dają 2,7% w poerwszym roku (czyli „płacą” więcej, niż godnie), a w kolejnych dziewięciu latach oprocentowanie jest ustalane według zasady: inflacja ogłoszona przez GUS za poprzedni rok plus 1,5% marży. Gdybyśmy dziś mieli ustalić oprocentowanie obligacji dziesięcioletnich, to wyniosłoby ono niecałe 3,5% w skali roku.

Jedyną rzeczą, która różni obligacje dziesięcioletnie od czteroletnich jest to, że tutaj nie wypłaca się odsetek raz w roku, tylko są doliczane do kapitału. A więc w każdym kolejnym roku pracuje nasz ulokowany na starcie kapitał plus skumulowane od początku inwestycji odsetki. Dzięki temu efektywne oprocentowanie jest jeszcze ciut wyższe, niż „oficjalne”. Kasa w całości jest wypłacana na końcu inwestycji. Można wyjść z niej wcześniej, płacąc karę w postaci oddania większości zysków z ostatniego roku.

Dwunastoletnie: to obligacje dostępne tylko dla beneficjentów programu Rodzina 500+. Można w nich ulokować maksymalnie tyle pieniędzy, ile dostaliśmy w ramach programu (czyli rodzina z dwójką dzieci nie więcej, niż 6000 zł rocznie, a jeśli ktoś ma więcej dzieci, to odpowiednio wielokrotność tej sumy). Te obligacje działają tak, jak dziesięcioletnie, ale mają… jeszcze wyższe oprocentowanie. Aż 3,2% w pierwszym roku i 2% powyżej inflacji w kolejnych latach. W ofercie jest też „krótsza” wersja obligacji rodzinnych – sześcioletnia – ale jej warunki są zbliżone do tego co oferują obligacje czteroletnie (2,8% w pierwszym roku, a później 1,5% powyżej inflacji).

Ile można zarobić na obligacjach skarbowych?

Jak widzicie, obligacje „płacą” całkiem przyzwoicie na tle bankowych depozytów i w odróżnieniu od nich nie mają ani wysokiego progu wejścia (niektóre lokaty są dostępne np. tylko od 5000 zł), ani limitów jeśli chodzi o deponowaną kwotę (bankowcy czasem limitują wysokość najlepszych depozytów) – no, może z wyjątkiem obligacji rodzinnych. Wbrew pozorom nie wiążą się aż tak bezwzględnie z koniecznością długoterminowego oszczędzania.

Uzależnienie oprocentowania od inflacji gwarantuje, że nasze pieniądze będą realnie utrzymywały wartość (depozyty bankowe takiej gwarancji nie dają). To też solidny plus. Reasumując: jestem dziwnie pewny, że Wasza mięta do rządowych obligacji będzie rosła. Niewykluczone, że jak rząd to zauważy to obniży oprocentowanie, więc może nie warto czekać – to, co sobie zagwaratujemy już dziś, na pewno jest już niezmienne. Ja na przykład mam w swoim portfelu inwestycji dziesięcioletnie obligacje, które za kilkadziesiąt tysięcy złotych kupiłem w styczniu 2008 r. i które dają 2,75% powyżej inflacji.

Ile na nich zarobiłem? Prawie 590 zł z każdego ulokowanego dziesięć lat temu 1000 zł. Przez pierwszych sześć lat oprocentowanie wynosiło pomiędzy 7,5% a 5,5%, w siódmym spadło do 3,3%, zaś od trzech lat wynosi 2,75% (efekt zerowej inflacji). Ale przyznacie – w dzisiejszych czasach bezpieczna „lokata” na 2,75% w skali roku to nie jest najgorszy biznes pod słońcem, prawda? Dziś już takich marż nie ma, ale dziesięć lat temu były i – jako długoterminowy inwestor – zapewniłem sobie dobre warunki na cały okres inwestycji. Tego też nie dałby mi żaden depozyt bankowy.

Choć ta róża też ma kolce. Oprocentowanie obligacji o zmiennym oprocentowaniu jest „rezerwowane” na każdy kolejny rok na podstawie historycznych danych. A to oznacza ryzyko, że sytuacja zmieni się drastycznie w niekorzystną stronę i ten mechanizm nie zagwarantuje zysków. Przykład? W 2017 r. mamy inflację w okolicach 2%, a moje dziesięcioletnie obligacje na ostatni okres odsetkowy mają oprocentowanie, które zostało zablokowane pół roku temu, gdy inflacji jeszcze nie było.

Te dane potwierdzają wyliczenia Open Finance, który porównał długoterminowe zyski z obligacji i z klasycznych depozytów bankowych. Wyszło, że obligacje dają zarabiać lepiej, niż depozyty i nie jest to przejściowy wybryk natury, lecz zasada. Jakkolwiek nie wiemy czy będzie działała w przyszłości (dlatego nie zabierałbym wszystkich pieniędzy z banku) to jednak zróżnicowanie miejsca trzymania kasy może mieć z tego punktu widzenia sens.

Czytaj też: Obligacyjny poradnik o zyskowności obligacji

Ile trzeba mieć pieniędzy żeby kupić obligacje skarbowe?

Żeby ulokować kasę w obligacjach wystarczy mieć przy duszy 100 zł – taka jest cena jednej obligacji. Dobrze nadają się więc na systematyczne oszczędzanie – można kupować np. po pięć obligacji miesięcznie, albo po dziesięć kwartalnie. W razie potrzeby można je wcześniej odsprzedać – płaci się wtedy „karę”, która oznacza przeważnie utratę dużej części zarobku z ostatniego roku. Ale nie jest to dramat, bo zyski z poprzednich lat oraz włożony kapitał są chronione.

Obligacje możecie kupić na dwa sposoby. Pierwszym jest wizyta w oddziale PKO BP (ten bank jest dystrybutorem rządowych papierów), wypełnienie formularzy i złożenie zlecenia. Potem wystarczy już tylko przelać pieniądze na wskazany przez pracownika PKO BP numer konta. Druga opcja zakup przez internet (poprzez stronę www.zakup.obligacjeskarbowe.pl). Rzecz odbywa się tak, jak otwieranie bankowego konta online: potrzebny jest telefon i numer konta bankowego. AKtywowanie rachunku zajmuje trzy dni. Potem można już kupować obligacje przez internet.

Subscribe
Powiadom o
87 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Slawek
6 lat temu

a czy takie zakupy są obarczone jakimiś dodatkowymi kosztami? Czy za posiadanie konta / operacje na http://www.zakup.obligacjeskarbowe.pl są naliczane jakieś opłaty?

Ppp
6 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Jedynym kosztem jest czas – w PKO BP często długo się czeka. Zdarzyło mi się siedzieć przy okienku 40 minut, bo czekaliśmy na autoryzację polegającą na tym, że drugi pracownik musi przyjść i coś tam wklepać.
Dla mnie najciekawsze są 4-latki: można kupić cztery porcje co trzy miesiące, a potem chodzić po swoją własną premię. Czekanie na kasę 10 lat nie każdy zniesie.
Pozdrawiam.

Krzysztof
6 lat temu
Reply to  Slawek

Jeśli chcesz oszczędzać na obligacjach w ramach IKE to jest to płatne 0,1-0,16% kapitału rocznie (http://www.obligacjeskarbowe.pl/ike/). Kupowanie obligacji poza IKE jest darmowe.

rudy_G
6 lat temu

A czy jest możliwość wcześniejszej wypłaty środków i jakie są tego konsekwencje?

Qba
6 lat temu
Reply to  rudy_G

Jest to przecież opisane w artykule !

Karol
6 lat temu

Pytanie: Planuję odkładać co miesiąc przez 6 lat na dom.

Czy lepiej wziąć obligację 4-letnie i potem jeszcze coś dobrać na dwa lata, czy lepiej od razu wziąć 10-letnie i wyjść w 6 roku?

Konrad
6 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Drogi Maćku. Czyż nie lepiej, zamiast wspierać dyktatorskie zapędy naszego (nie)rządu kupowaniem obligacji skarbowych, wzorem Grahama i Buffeta inwestować co miesiąc/kwartał w ETFy dostępne na polskiej giełdzie? Oczywiście wszystkie ETFy poza tym opartym na WIG20, bo na WIGu20 jest za duża spekulacja. Buffet udowodnił, że długoterminowo taka strategia bije na głowę wszystkie aktywne fundusze inwestycyjne.

vito.anstadt
6 lat temu
Reply to  Konrad

Biorac pod uwagę,ze obecna nikla hossa trwa już 10 lat i jest druga co dodlugosci w historii,lokowanie etraz w ETF’y czyli w indeksy jest najglupsza mozliwa strategia i najlepszym sposobem,zeby stracic kase.Warren ma oczywiście racje ale w polskich warunkach dlugotyrwalosc może się okazac bardzo dlugotrwala ,a ta swiatowa jeśli się teraz cos rypnie,bedzie podobnie dluga.Nie polecam

eratyk
5 lat temu
Reply to  Konrad

Pachnie Pan czosnkiem Panie KońRad

jan
6 lat temu

w sumie dobre miejsce do przechowywania ,,poduszki bezpieczenstwa” zamiast szukania co kilka miesiecy ,,nowych srodkow” w bankach na podobny procent i ta pewnosc ze srodki zarabiaja powyzej inflacji, minus niewatpliwy ze oplata za wczesniejszy wykup – przy najwyzej oprocentowanych 10 latkach (nie liczac 500+ oprocentowania bo nie kazdy jest beneficjentem) to 2 zl za obligacje,a to jest jednak 2% (obligacje sa o nominale 100 zl), zatem jak kupujemy 10 latki i wykupimy je wczesniej to 2% tracimy, a na np. koncie oszczednosciowym nic nie tracimy, gdyby nie to to na pewno zdecydowanie pozycja nr 1 wsrod miejsca lokowania poduszki, w… Czytaj więcej »

Kuba
6 lat temu

Ciekawa sprawa, że nasze obligację są obecnie bardzo popularne także za granicą. To chyba najlepszy moment na inwestowanie w te instrumenty: https://polskaoszczedza.edu.pl/2017/06/27/czy-da-sie-zarobic-na-odchodzacej-polsce/

Sosna
6 lat temu

Nasze kochane władze (te poprzednie) już umorzyły zobowiązania z tytułu obligacji i zapisały je na wirtualnym koncie ZUS.
Jaką mam gwarancję, że kolejna transza obligacji nie zostanie umorzona, lub ich wykup nie zostanie obarczony jakimiś dodatkowymi obowiązkami z mojej strony?
Jakoś przestałam ufać obietnicom składanym przez Państwo Polskie. Na straży tych obietnic nie stoi ani UOKiK, a za chwilę przestaną stać Sądy. Zresztą w przypadku poprzedniego rabunku Sąd też nie ochronił…

Tim
6 lat temu

Panie Maćku cenię Pana za solidność ale w przypadku tego artykułu zapomniał Pan dodać najważniejszego minusa oferty obligacji skarbowych a mianowicie opłaty pobieranej przy wcześniejszym wykupie… nie wiem jak pozostali ale ja nie wiem co mnie spotka za 2 lata czy nie bede potrzebował swoich srodków wcześniej a tu taka opłata… ze strony rządu/PKO „W razie konieczności wcześniejszego zakończenia oszczędzania (przedterminowy wykup) można wycofać wpłacone pieniądze (zwrócić dowolną liczbę posiadanych obligacji). W przypadku skorzystania z tej możliwości, wartość narosłych odsetek zostanie pomniejszona o opłatę, której wysokość określona jest w liście emisyjnym danej obligacji. Dla serii zakupionych od 1 kwietnia 2015… Czytaj więcej »

zaufany
6 lat temu

„Ze statystyk wynika, że choć do banków w zeszłym roku trafiło 40 mld zł naszych nowych oszczędności, to jednocześnie wzrósł odsetek pieniędzy, których nie trzymamy na depozytach, lecz na nieoprocentowanych kontach osobistych bądź na nisko oprocentowanych kontach oszczędnościowych” – przeczytacie na niszowym blogu. W Wyborczej i innych mediach – „Polacy masowo likwidują depozyty i kupują mieszkania”.

6 lat temu

W obecnej sytuacji i przy obecnych stopach to tylko obligacje indeksowane do inflacji. Przy innych może się niedługo zrobić smutno jak w końcu stopy wzrosną.

Tomek
6 lat temu

Toyota Bank, konto oszczędnościowe, indeksowane oprocentowanie 2,23%. Bez promocji. Bez blokowania środków – dostęp w każdym momencie.

6 lat temu
Reply to  Tomek

@Tomek
OK, ale przy wypłacie naliczają solidną opłatę – 30 zł (że niby za prowadzenie konta). Z jednej strony jest to motywujące, ale w końcu kiedyś te pieniądze będą potrzebne. 30 zł mocno obniży rentowność oszczędzania na takich rachunku.

Patryk Szczabel
6 lat temu

Inwestowanie nadwyżek finansowych w obligacje rządowe w przypadku kiedy są indeksowane o wskaźnik inflacji jest dobrą inwestycją.

Michał
6 lat temu

Cześć, chciałbym zakupić obligacje za pomocą konta Inteligo. Co dzieje się z obligacjami gdybym zdecydował się zamknąć rachunek w banku za jakiś czas? Np. w związku z naliczeniem wysokich opłat za prowadzenie. Czy mogę zachować obligacje czy też muszę je sprzedać / umorzyć wraz z zamknięciem konta bankowego?

[…] Czytaj też: Obligacje skarbowe, czyli hit bezpiecznego oszczędzania. W które z nich inwestuję swoje prywatne … […]

[…] wybierzecie oszczędzanie w obligacjach (polecam dziesięcioletnie obligacje rządowe) albo w funduszach inwestycyjnych (tutaj piszę o tym jak ja oszczędzam na prywatną emeryturę) […]

[…] Czytaj więcej: Jakie obligacje warto kupić? I jak to się robi? […]

[…] Czytaj też: Obligacje biją depozyty. Jak lokować oszczędności w obligacjach skarbowych? Które wybrać? […]

Can I simply say what a reduction to seek out someone who really knows what theyre speaking about on the internet. You positively know the best way to convey an issue to mild and make it important. More individuals have to learn this and understand this side of the story. I cant imagine youre not more popular because you positively have the gift.

6 lat temu

you will have an important weblog right here! would you wish to make some invite posts on my blog?

The subsequent time I learn a weblog, I hope that it doesnt disappoint me as a lot as this one. I imply, I do know it was my choice to learn, however I truly thought youd have something interesting to say. All I hear is a bunch of whining about something that you could fix should you werent too busy searching for attention.

6 lat temu

Youre so cool! I dont suppose Ive learn something like this before. So good to search out anyone with some unique ideas on this subject. realy thank you for beginning this up. this web site is something that is wanted on the internet, someone with a little bit originality. helpful job for bringing one thing new to the internet!

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu