O ile więcej zarobi Orlen na majówkę? W bankach już niemal zwyczajem stają się wakacje kredytowe (a przynajmniej rządzący uważają, że tak powinno być), zaś w sieciach paliw – wakacje od płacenia za paliwo. No, w tym ostatnim przypadku może nie do końca tak to wygląda, bo przy dystrybutorze zapłacić trzeba, ale mniej. W Orlenie i Circle K w majówkę paliwo jest o 30 gr za litr tańsze (w BP też, ale tylko w soboty). Ile przez to sieci na nas… zarobią? A ile zarobi państwo?
Od 26 kwietnia do 5 maja możemy taniej tankować paliwo na stacjach Orlen. To kolejna edycja akcji promocyjnej, którą od kilku lat Orlen „odpala” na wakacje. Promka zawsze wygląda tak samo: posiadacze aplikacji Orlen Vitay dostają specjalne e-kupony, dzięki którym przy kasie (aktywując kupon i pokazując qr kod) mogą obniżyć cenę paliwa w ramach konkretnego tankowania o 30 gr za litr. W ramach jednego kuponu można zatankować nie więcej niż 50 litrów paliwa. Z promocji można też skorzystać mają „starą”, plastikową kartę Vitay (teraz Orlen już jej nie wydaje).
- Bezpieczna szkoła i bezpieczne dziecko w sieci, czyli czego nie robić, by nie „sprzedawać” swoich dzieci w internecie? [POWERED BY BNP PARIBAS]
- Wybory w USA: branża krypto wstrzymała oddech. W świecie finansów to ona ma najwięcej do ugrania. Po wyborach nowe otwarcie? [POWERED BY QUARK]
- Pieniądze w rodzinie, jak o nich rozmawiać, żeby nie było niemiło? Natalia Tur i Maciej Samcik [POWERED BY BNP PARIBAS / MISJA OSZCZĘDZANIE]
W tym roku po raz pierwszy dwa takie kupony „wpadły” posiadaczom Orlen Vitay także z okazji majówki, a nie dopiero na wakacje. Być może nowy zarząd Orlenu (którego kondycja finansowa dość mocno się pogarsza w ostatnich kwartałach – koncernowi zaczynają odbijać się czkawką błędy w zarządzaniu z poprzednich lat) postanowił pokazać, że co prawda Donald Tusk nie „załatwił” na razie paliwa po 5,19 zł za litr, ale oni robią co mogą, żeby się zbliżyć do tego ideału.
Średnia cena paliwa wynosi dziś na stacjach 6,65 zł za litr, więc dzięki promocji teoretycznie można zatankować po 6,35 zł za litr. Jeśli ktoś wykorzysta w pełni limit – dwa kupony po 50 litrów – to może zaoszczędzić na tankowaniu 30 zł. Albo i nie. Bo wcale nie musi być tak, że dzięki promocji cokolwiek zaoszczędzimy. Może być tak, że to Orlen (na spółkę z państwem) zrobią na nas majówkowy interes.
Orlen na majówkę. O ile więcej… zarobi na sprzedawaniu paliwa po niższej cenie?
Są dwa powody, dla których Orlen organizuje takie promocje. Pierwszy to taki, żeby odbić rynek konkurencji, czyli sprzedać więcej paliwa. Kartę lub aplikację Vitay ma 6,6 mln Polaków. I oni są wystawieni na pokusę. Stracą na tym – jak zwykle – małe stacje no-name, które takich rabatów nie są w stanie zaoferować, chociaż „normalnie” ich paliwo byłoby tańsze niż na Orlenie. Dzięki promocji zatankujemy na stacji Orlen, a nie tam, gdzie byłoby taniej. I to Orlen zgarnie dodatkową marżę na sprzedaży większego wolumenu paliwa.
A będziemy to paliwo tankować przeważnie przy autostradach i drogach ekspresowych, a więc tam, gdzie ceny są najwyższe. Gdy na stacji w małym mieście litr paliwa zwykle kosztuje 6,6 zł, to na stacjach przy autostradach i przy innych drogach przelotowych kosztuje 6,9-7 zł. To, co Orlen daje w ramach akcji „Orlen na majówkę”, i tak pochodzi z naciągniętej jak gumka od majtek marży detalicznej stacji. Sprawdźcie sami – po uwzględnieniu 30 gr rabatu przy tankowaniu na drogiej stacji i tak zapłacicie 6,5-6,6 zł za litr.
Krótko mówiąc: jedziemy na majówkę z przeświadczeniem, że trzeba zatankować na Orlenie, żeby zaoszczędzić, trafiamy na drogą stację i dostajemy po rabacie taką samą cenę, jaką byśmy dostali na małej stacji no-name bez rabatu. No, może per saldo wychodzimy z orlenowej stacji z ceną o jakieś 10 gr niższą, niż na „normalnej” stacji bez promki. A Orlen wychodzi z wyższym wolumenem sprzedaży.
Ale jest i druga rzecz. Otóż w majówkę z reguły podróżujemy rodzinnie, często z dziećmi. Jak już zatrzymamy się na stacji paliw, to kupimy kawę i hot-doga. Albo cztery. Albo zjemy obiad. Nawet jeśli nie mamy takiego zamiaru, to żeby skorzystać z promocji trzeba wejść na stację (żeby pokazać sprzedawcy e-kupon z aplikacji Vitay). I wtedy może się skusimy na zakupy pozapaliwowe. A na nich stacje paliw zarabiają najwięcej.
Z danych, które jakiś czas temu uzyskałem z Orlenu, wynika, że średnio połowa wszystkich tankowań w tej sieci łączy się z zakupami innych rzeczy niż tylko paliwo. A w długie weekendy, wakacje i na stacjach przy popularnych drogach ten odsetek jest wyższy. W drodze na urlop średnio w samochodzie jest więcej osób. Samotny kierowca w drodze do pracy nie wyda w sklepie tyle pieniędzy, ile czteroosobowa rodzina – więc i wydatki pozapaliwowe na stacji są wyższe.
Jeśli więc przeciętny klient korzystający z rabatu majówkowego – przy dwóch majówkowych wizytach – wyda łącznie 60 zł na kawę, hot-dogi, napoje i inne towary ze sklepu, albo zje obiad w restauracji, a stacja ma z tego 30 zł czystego zysku (marże na sprzedaży pozapaliwowej są wysokie) – promka się opłaci. Orlenowi. Stacje oddadzą klientom 30 zł z marży (napompowanej, więc i tak nie dopłacają do interesu), tyle samo zarabiają na sprzedaży pozapaliwowej, a sprzedają więcej paliwa, więc zarabiają na wolumenie.
Państwo więcej zarabia, jeśli jeździmy samochodami, a nie pociągami
Jest jeszcze jeden wygrany tej sytuacji. Z każdych 100 zł, które wydajemy na paliwo, 50 zł idzie do kasy państwa w podatkach. Jeśli więc kupimy więcej paliwa, niż byśmy kupili bez promocji – minister finansów skacze z radości. Co ciekawe, z każdych 100 zł, które wydamy na podróż pociągiem, do kasy państwa trafia tylko 7 zł. Promocja Orlenu – jeśli przełoży się na większe zakupy paliwa, będzie więc oznaczać, że zapłacimy więcej podatków.
Jeśli tylko co dziesiąty posiadacz karty Vitay skusi się na podróż samochodem i przejedzie dodatkowo 1000 km, to dodatkowo kupimy 60 mln litrów paliwa. Orlen zarobi dodatkowe kilkanaście milionów złotych na marży paliwowej oraz będzie na plusie dzięki sprzedaży hot-dogów, a do państwowej kasy przelejemy z baków jakieś ćwierć miliarda złotych.
Wychodzi więc na to, że promocje z tańszym paliwem to żaden prezent. Być może dlatego inne stacje paliw też się nie obcyndalają i wprowadzają podobne promocje, idąc za liderem. I tak od 30 kwietnia do 5 maja w Circle K posiadacze karty lub aplikacji lojalnościowej dostają 30 gr rabatu pod warunkiem, że zatankują co najmniej 20 litrów paliwa. Rabat dotyczy pierwszych 50 litrów zatankowanych w danej transakcji, ale będzie można z niej skorzystać dowolną liczbę razy. BP też ma tańsze o 30 gr paliwo, ale… tylko w soboty (27 kwietnia i 4 maja).
zdjęcie tytułowe: Materiały prasowe „Orlen na majówkę”