Akceptowanie bezgotówkowych form płatności to dziś ważna część kompleksowej obsługi klienta. Nawet na osiedlowych bazarkach sprzedawcy często zauważają, że przyjmując płatności kartą i telefonem mogą zwiększyć obroty. Choć z drugiej strony akceptowanie płatności kartowych ponosi za sobą pewne koszty – choć znacznie mniejsze, niż jeszcze kilka lat temu. Oto pięć powodów, dla których warto to rozważyć
Kilka dni temu moja znajoma była w jednej z warszawskiej kawiarni, którą można nazwać „kultową”. Lokal sprawia wrażenie jakby czas się w nim zatrzymał. W tym jej urok. Dostępne formy płatności? A jakże by inaczej – tylko gotówka. Na pytanie mojej znajomej, dlaczego nie można zapłacić kartą, właściciel odpowiedział: „bo ta kawiarnia jest jak skansen, pod każdym względem”.
- Czym różni się oszczędzający Niemiec lub Francuz od Polaka? Jakie rodzaje lokat bankowych chwytają nas za serce? Niemiecka aplikacja to sprawdziła [POWERED BY RAISIN]
- Co z dobrymi czasami, które miały nadejść dla funduszy inwestujących w obligacje? Które fundusze warto wybierać? Nieoczywiste rady eksperta [POWERED BY UNIQA TFI]
- Tak Szwajcarzy walczą o dostęp do gotówki. Co do sekundy mierzą czas dostępu każdego obywatela do najbliższego „wodopoju”. Banki, poczta, bankomaty… [POWERED BY EURONET]
Czy to źle, że w tej kawiarni postawili na tradycję także pod względem płatności? Cóż, w kwestii „akceptować karty czy nie”, zawsze powtarzam, że nic na siłę. Jeśli przedsiębiorca ma głównie stałych klientów, którzy nie wymagają od niego możłiwości zapłacenia kartą czy telefonem -nie musi się „unowocześniać” na siłę. Ale ryzykuje tym, że klienci „z ulicy”, którzy nie odwiedzają go wyłącznie ze względu na jakość świadczonych usług, będą omijać jego sklep czy kawiarnię.
Trzeba pamiętać, że wśród konsumentów jest już 20-25% osób, które już nie noszą przy sobie gotówki. I z ich punktu widzenia sklep lub zakład usługowy, w którym nie można zapłacić kartą, to rzeczywiście skansen i to wcale nie w dobrym tego słowa znaczeniu. Każdy przedsiębiorca musi sobie odpowiedzieć na pytanie: czy klienci z tej grupy są jego celem.
Oto pięć powodów, dla których warto rozważyć akceptowanie kart płatniczych prowadząc biznes i obsługując klientów.
1. Prowizje za akceptowanie kart spadły
Za możliwość wygodnego płacenia kartami przez klientów od zawsze płacą właściciele punktów handlowo-usługowych akceptujących ten sposób płatności. Od każdej transakcji płacą prowizję, która trafia do trzech kieszeni: banków, agentów rozliczeniowych i organizacji płatniczych.
Jeszcze w 2013 r. prowizje płacone przez polskich przedsiębiorców należały do najwyższych w Europie (3-4% od wartości obrotu). Nic więc dziwnego, że przedsiębiorcy kart nie lubili. Ale w 2014 r. weszła w życie ustawa, która ścinała główną składową opłaty – interchange fee – do 0,5%. A potem – na początku 2015 r. – na podstawie regulacji unijnej prowizja interchange spadła do 0,2% dla kart debetowych i 0,3% dla kredytowych.
Drugą składową opłaty za przyjmowanie kart jest prowizja dla agenta rozliczeniowego, której ustawa nie reguluje. Ale na polskim rynku działa kilkanaście firm, czyli nie jesteśmy skazani na monopol. Można się targować. Ta opłata liczy się w ułamkach procenta wartości transakcji. O tym, na co zwracać uwagę przy wyborze agenta rozliczeniowego i jak z nim negocjować – opowiem w kolejnym odcinku cyklu „Firma z górnej półki”. Ale jedno jest pewne – jest taniej, niż kilka lat temu.
Trzecią składową kosztów wejścia do klubu firm akceptujących płatności kartowe są opłaty systemowe, które idą na rzecz organizacji płatniczych (Visa, MasterCard). Wynoszą one od 0,1 do 0,3% wartości transakcji.
2. Terminal tańszy o połowę
Drugą finansową barierą, która wywoływała niechęć przedsiębiorców do akceptowania kart, była cena terminala płatniczego. Bo oprócz prowizji od transakcji, właściciel np. sklepu musiał płacić miesięczny abonament za dzierżawę urządzenia. Kilka lat temu kosztowało to 70-80 zł netto miesięcznie.
To trochę tak, jak bierzemy abonament telefoniczny w pakiecie z telefonem, czyli spłacamy go w ratach. Jest jednak różnica, bo możemy wykupić „goły” abonament, a telefon kupić oddzielnie. Natomiast terminale płatnicze oferowane są dziś tylko w dzierżawie. Choć słyszałem, że być może wkrótce przedsiębiorca będzie mógł kupić terminal na własna rękę i płacić tylko prowizje od transakcji.
Jednak eksperci, z którymi rozmawiałem, raczej nie polecają tego modelu. Ich zdaniem zdarza się, że terminale sprzedawane przedsiębiorcom na własność mają niską trwałość i dość szybko trzeba kupić nowe urządzenie.
Mniej więcej w czasie, kiedy spadły prowizje kartowe, również opłaty za dzierżawę terminali poszły w dół. Dziś – w zależności od modelu – przedsiębiorca zapłaci za dzierżawę terminala 35-50 zł, czyli nawet o połowę mniej niż jeszcze kilka lat temu. A to nie wszystko, bo terminal można mieć za darmo i na zawsze (o tym za chwilę).
Warto tu dodać, że posiadanie terminala w sklepie to nie tylko możliwość akceptacji bezgotówkowego pieniądza. Terminale płatnicze potrafią dużo więcej, dzięki czemu przedsiębiorca może poszerzyć zakres działalności, np. o doładowania telefonów.
3. Klient kartowy zostawia więcej pieniędzy
Nie jest tak, że przedsiębiorcy łożą na system płatności bezgotówkowych i nic z tego nie mają. Jest spora grupa klientów tak mocno przywiązana do kart (czy w ogóle płatności bezgotówkowych), że już nie kupują w miejscach, w których można zapłacić tylko gotówką. Każdy przedsiębiorca musi sam odpowiedzieć sobie na pytanie jak duża część jego obecnych klientów jest wrażliwa na liczbę dostępnych sposobów płatności. I czy z terminalem w sklepie nie będzie mu łatwiej pozyskiwać nowych.
Udowodniono naukowo, że klient z kartą w ręku jest gotowy wydać więcej, niż klient z banknotami. Tu kłania się natura ludzkiego mózgu. Nie widzimy wirtualnych pieniędzy „zaszytych” w karcie, łatwiej więc idzie nam ich wydawanie. Nie pamiętamy, ile dokładnie pieniędzy wydaliśmy płacąc bezgotówkowo, mamy więc poczucie większego „potencjału” finansowego.
Naukowcy udowodnili, że z kontrolą wydatków lepiej radzą sobie „gotówkowi” klienci. Za wygodę konsumenci płacą więc czujnością, ale właścicieli sklepów akurat to nie powinno martwić. Niedawno rozmawiałem z właścicielką restauracji Tel Aviv, w której można płacić tylko kartami. Zdradziła mi, że po wprowadzeniu bezgotówkowej rewolucji, obroty skoczyły o blisko 10%.
Karty rozwiązują też problem sklepowych kolejek, bo odpada problem z wydawaniem reszty. Rozładowanie kolejek było możliwe dopiero po upowszechnieniu się kart zbliżeniowych. Gdy płacimy nie więcej niż 50 zł, nie musimy podawać kodu PIN, a taka transakcja trwa średnio kilkanaście sekund. Nawet jeśli trzeba PIN podać, to i tak jest szybciej, bo tylko przykładamy kartę do terminala. Nie trzeba jej umieszczać w urządzeniu.
W tym miejscu można wspomnieć o jeszcze jednej zalecie kart. Jest bezpieczniej, bo odpada ryzyko przyjęcia od klienta fałszywego banknotu. Pieniądze „żyją” w wirtualnej rzeczywistości, więc nie trzeba ich przechowywać, konwojować, przeliczać i wpłacać utargu do banku (za takie operacje banki biorą prowizje). Oczywiście: po drugiej stronie są koszty, które przedsiębiorca ponosi z tytułu przyjmowania płatności bezgotówkowych, o których pisałem wyżej.
4. Fundacja pokryje koszty „bezgotówkowości”
Jeśli nadal nie jesteście przekonani do akceptowania kart, może to Was przekona? Co byście powiedzieli na to, że przez rok nie musicie płacić ani prowizji za transakcje kartowe, ani za terminal? To w telegraficznym skrócie program oferowany przez fundację Polska Bezgotówkowa, do której kasa płynie od banków, organizacji płatniczych i agentów rozliczeniowych.
Do programu może przystąpić przedsiębiorca, który w ciągu ostatniego roku nie miał podpisanej umowy na akceptację kart. Przez 12 miesięcy od podpisania umowy nie zapłaci ani grosza za dzierżawę terminala (może zamówić maksymalnie trzy urządzenia). A jeśli zamówi tzw. mPOS, czyli mały terminal współpracujący ze smartfonem lub tabletem, po roku stanie się on jego własnością.
Poza tym przez rok fundacja Polska Bezgotówkowa pokryje za swojego klienta-przedsiębiorcę opłaty i prowizje kartowe, ale tylko do wysokości 100 tys. zł obrotów, jakie przejdą przez jeden terminal. Po przekroczeniu tego limitu przedsiębiorca będzie musiał płacić je na warunkach ustalonych z agentem rozliczeniowym.
ZAPROSZENIE:
Jeśli jesteś przedsiębiorcą i rozważasz uzupełnienie oferty swojej firmy o przyjmowanie płatności kartami, to weź pod uwagę ofertę od Banku Pekao, który jest Partnerem cyklu artykułów „Firma z wyższej półki”. Dla firm, które od co najmniej roku nie korzystały z terminali bank na następującą propozycję: 0 zł za dzierżawę terminala przez 18 miesięcy (rok od Programu Polska Bezgotówkowa plus sześć miesięcy od „żubra”), 0% prowizji od transakcji kartami przez rok (do 100.000 zł obrotu na terminalu), 0% prowizji od transakcji BLIK i kart Diners Club przez rok. Do tego bezpłatne usługi dodatkowe: instalacja terminala, szkolenie personelu, serwis. Szczegóły tej oferty poznasz pod tym linkiem
Jeśli firma planuje zainstalować terminal i akceptować karty, grzechem byłoby z tej oferty nie skorzystać. Ale pośpiech nie jest tu dobrym doradcą. Umowę przedsiębiorca podpisuje z agentem rozliczeniowym, po czym obejmowany jest rocznym programem refundacji. Po roku będzie musiał płacić na warunkach ustalonych w umowie. Jak takie umowy są skonstruowane, na co trzeba zwracać uwagę, opowiem w kolejnym odcinku tego cyklu.
5. Bank połączy firmę z agentem
Niedawno rozmawiałem z właścicielką pensjonatu w nadmorskich Dębkach. Opowiadała mi, że już kilka lat temu chciała zainstalować terminal, ale nie wiedziała do kogo zwrócić się w tej sprawie. Pytała w swoim banku, ale powiedziano jej, że ten temat to nie ich sprawa. Mocno się zdziwiłem, bo wydawało mi się, że to właśnie banki powinny edukować i oferować (jako pośrednicy) przedsiębiorcom usługę akceptacji kart. W końcu zdecydowana większość firm ma rachunki w bankach.
I chyba banki się obudziły. Co jakiś czas wpadam na oferty, w których w pakiecie z rachunkiem firmowym można dostać usługę akceptacji kart.
Źródło zdjęcia: Pixabay/AhmadArdity
Niniejszy artykuł jest elementem cyklu edukacyjnego „Firma z górnej półki”, którego Partnerem jest Bank Pekao, oferujący pakiet usług wspierających mikro, małe i średnie firmy, w tym „Konto Przekorzystne” w wersji biznesowej.