Nuri, niemiecki fintech bankowy, złożył wniosek o upadłość. Wycena firmy Klarna, lidera rynku odroczonych płatności w internecie, spadła o ponad 80%. To odosobnione przypadki czy początek fali bankructw tzw. neobanków, czyli wyrastających ostatnio jak grzyby po deszczu technologicznych firm finansowych (często z licencją bankową), oferujących swoje usług głównie w smartfonie? Zapowiadają się trudne czasy dla fintechów?
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Revolut, Solaris Bank, N26, Starling Bank, Monzo… fintechy, które oferują usługi rozliczeniowe i bankowe, rosły w ostatnich latach jak grzyby po deszczu. Inwestorzy dawali tanie pieniądze, fintechy oferowały usługi za darmo albo prawie za darmo (głównie płatności wielowalutowe, przeliczenia walut, rzadziej również przechowywanie oszczędności, ubezpieczenia i inwestycje), by zapewnić sobie napływ nowych klientów.
Sytuacja zmieniła się jednak drastycznie wraz z podwyżką stóp procentowych. Pieniądz przestał być tani, a bez niego nie da się budować skali działalności, która pozwala osiągnąć rentowność. Większość fintechowych banków tego progu jeszcze nie przeskoczyła. Co słabsze fintechy mogą mieć więc – w erze droższego pieniądza i wyższego ryzyka – problemy z przetrwaniem (a niektóre już mają).
Niemiecki neobank Nuri składa wniosek o upadłość
Klienci niemieckiego banku internetowego Nuri mogli się poczuć zaskoczeni we wtorkowe popołudnie. Otrzymali e-mail, że Nuri (czyli dawna Bitwala) złożyło wniosek o upadłość. Wpłynęły na to, podobno, ostatnie wydarzenia na świecie i w gospodarce, które nadwerężyły płynność firmy. Informację umieszczono też na stronie internetowej.
Oczywiście od razu zapewniono, że wszystkie depozyty są bezpieczne. Nuri współpracowało z Solaris Bankiem (ten ma licencję bankową), a więc miało gwarancję ochrony depozytów do kwoty 100 000 euro. Podobno depozyty, fundusze kryptowalutowe, inwestycje Nuri Pot, depozyty Bitcoin i Ethereum w portfelach i skarbcach są bezpieczne.
Zgodnie z podanymi informacjami użytkownicy Nuri mają dostęp do aplikacji i mogą wpłacać i wypłacać wszystkie środki oraz korzystać z kart płatniczych. Nie miałem tam żadnych oszczędności, a więc nie opiszę Wam, czy występują jakieś problemy z dostępem do nich. Jeżeli macie jakieś doświadczenia, to zapraszam do komentowania.
Jednocześnie firma zachęca, aby nie zamykać kont Nuri, bo niewypłacalność ma być tylko krokiem w kierunku restrukturyzacji banku. Wstrzymano natomiast rejestrację nowych klientów.
Czy to może oznaczać początek problemów dla wielu fintechów, które nie wytrzymają zmian otoczenia rynkowego, rosnących kosztów działalności i droższego kapitału pozyskiwanego od inwestorów? Informacja o niewypłacalności Nuri nie jest pierwszą, która może zwiastować trudne czasy.
Fintechy dużo mniej warte niż wcześniej
Niepewność ogarnęła też głównych graczy na rynku BNPL, czyli usług finansowania płatności w internecie. W lipcu skandynawska Klarna pochwaliła się, że pozyskała 800 mln dolarów w kolejnej rundzie finansowania. Udało się zachęcić zarówno obecnych, jak i nowych inwestorów. Włodarze firmy zaznaczają, że finansowanie odbyło się w najgorszych od lat warunkach rynkowych.
To prawda, ale nie można nie zauważyć, że wycena Klarny drastycznie spadła. Wartość spółki szacuje się na 6-7 mld dolarów. Rok temu Klarna chwaliła się pozyskaniem 639 mln dolarów i wyceną spółki w wysokości 45,6 mld dolarów. Inwestorzy ciągle wierzą w spółkę, ale spadek wartości jest znaczący.
Inny gigant fintechowy Stripe (świadczy usługi rozliczania transakcji w sieci) jeszcze kilka miesięcy temu wyceniał się – a przynajmniej tak wynikało z słów jego prezesa – na 95 mld dolarów. A ostatnio jego wyceny oscylują już wokół „tylko” 70 mld dolarów.
Dlaczego wyceny się zmniejszają? Po pierwsze rośnie koszt kapitału, który trzeba pozyskiwać. Po drugie, podczas recesji zmniejszają się wydatki konsumpcyjne. Po drugie coraz więcej osób jest w trudnej sytuacji finansowej. A więc zwiększy się liczba osób, które kupią teraz, aby zapłacić później albo nie uregulują zadłużenia. To ryzyko uderza w Klarnę.
Paradoksalnie Klarna jest jednym z nielicznych fintechów na świecie, który przez dużą część swojej historii przynosił zyski. Ale w 2021 r. firma zanotowała 765 mln dolarów straty operacyjnej, a w 2020 r. – 177 mln dolarów straty.
Na rynku jest sporo fintechów, które są wyceniane za potencjał i liczbę pozyskanych klientów, a nie za generowane zyski (bo ich nie ma). Inwestorzy finansują kolejne rundy rozwoju, bo wierzą w przyszłe zyski dzięki zwiększeniu skali działalności. Ale fintechom trudno jest wycisnąć z klientów pieniądze, skoro przyciągały ich darmowymi usługami i pozycjonowały się na rynku w taki sposób, że najchętniej zakładały u nich rachunki osoby najbardziej wrażliwe cenowo.
Z zyskownością problem mają nawet giganci. Tutaj Maciek Samcik zastanawiał się, czy Revolut – jeden z największych fintechów w Europie, mający 18 mln klientów – wreszcie kiedyś zarobi pieniądze. Brytyjski bank fintechowy Starling Bank niedawno poinformował o dopiero pierwszym w swojej historii zysku netto. Bank osiągnął 32 mln funtów brytyjskich zysku przed opodatkowaniem w roku obrotowym kończącym się 31 marca 2022 r. (w poprzednim miał 31,5 mln funtów straty).
Giganci „nowej ekonomii” będą przynosić zyski czy bankrutować?
Przykładem firmy technologicznej, która w erze taniego pieniądza wciąż zwiększała skalę działalności w nadziei na zyski, jest Uber, który sukcesywnie zwiększa swoje przychody, ale w ciągu ostatnich lat tylko jeden raz zanotował zysk netto. Co ciekawe, gdy rok 2021 zakończył stratą w wysokości prawie 0,5 mld dolarów, to odebrano to pozytywnie („mogło być gorzej”).
Nie lepiej jest w mediach społecznościowych. Zysków nie osiąga też chociażby właściciel popularnego Snapchata – Snap Inc. W tym przypadku przychody też rosną bardzo intensywnie, ale jednocześnie każdy rok kończy się stratą (chociaż warto zauważyć, że w tym przypadku od kilku lat jest ona coraz mniejsza).
Niewiele lepsza jest sytuacja Twittera, który wprawdzie powoli zmniejszał stratę, a w 2018 i 2019 r. udało mu się wypracować zysk, ale już rok 2020 zakończył stratą przekraczającą miliard dolarów. W 2021 r. strata też była, ale mniejsza.
Wydaje się, że wiele fintechów czekają zawirowania w najbliższych miesiącach. Niespodziewane zmiany w sytuacji na świecie (pandemia koronawirusa, przerwane łańcuchy dostaw, wojna w Ukrainie) oraz efekty walki z tymi zawirowaniami (droga energia, wysoka inflacja, rosnące stopy procentowe, potencjalna recesja) odbijają się na ich pomysłach biznesowych. Z jednej strony mamy rosnące koszty działalności, a z drugiej strony kapitał niezbędny do prowadzenia działalności jest coraz droższy.
Oczywiście to nie jest tak, że teraz fintechy będą padać jak muchy. Natomiast słabsze fintechy, które nie będą w stanie zbudować dużej skali działalności i przyciągać do siebie coraz większej liczby użytkowników albo przekonać ich do płacenia za usługi, mogą mieć problemy finansowe.
Ponadto negatywne informacje będą obniżać wiarygodność całego rynku fintechów. Z kolei w warunkach wysokiej inflacji i spadku realnych dochodów klientów możliwość zwiększania przychodów też będzie ograniczona. Niewykluczone, że niektóre fintechy będą przejmowane przez banki. One trudne czasy w gospodarce znoszą łatwiej, bo po pierwsze mają płacących klientów, po drugie zarabiają nie tylko na transakcjach, ale też na marży odsetkowej, a po trzecie większość z nich ma też wysokodochodowe odnogi „niekonsumenckie” (np. bankowość korporacyjna).
Klarna w swoim komunikacie prasowym dodaje, że teraz „bardziej niż kiedykolwiek firma potrzebuje szerokiej bazy klientów, doskonałego produktu i zrównoważonego modelu biznesowego”. Myślę, że spokojnie można to przełożyć na inne fintechy, bo te, które nie spełnią tych warunków, mogą mieć problem z utrzymaniem płynności.
Zdjęcie główne: viarami /pixabay